Temat: Dylemat: logotyp + nazwa przedsięwzięcia, czy jednak...
To zależy co chcemy osiągnąć i jaką drogą. Jeżeli chcesz działać jako freelance i być sam sobie szefem, możesz używać samego nazwiska. Dobre prace bronią się same i nie potrzeba tu strategii marketingowych. To obala (po części) stwierdzenie: "Zacznij od tego DLACZEGO w ogóle robisz to co robisz i chcesz promować siebie lub projekty
a JAK przyjdzie do Ciebie samo. " Klienci z czasem przyjdą sami widząc dobre prace lub po prostu z polecenia. Można zaryzykować, że wtedy nawet strona internetowa nie będzie Ci potrzebna.
Jeżeli chcesz natomiast zatrudniać ludzi i funkcjonować jako firma, brnij w budowanie marki. Będziesz robił setki stron internetowych i innych rzeczy za kilkaset złotych, na zrobienie których będziesz poświęcał co najwyżej kilka godzin (bo z czegoś trzeba opłacić pracowników, zusy, podatki, prąd, sprzęt, itp) a nie znajdziesz prawdopodobnie zleceń lepiej płatnych. Wtedy trzeba korzystać z różnego rodzaju sztuczek marketingowych aby tych klientów, którzy nie znają do końca branży urobić i przyciągnąć do siebie. W tym wypadku moim zdaniem nie rozwiniesz się za bardzo w robieniu samej grafiki (nie będziesz miał po prostu czasu aby przepracować jakiś projekt porządnie). Nauczysz się za to prowadzić swój biznes :-)
Kolejna opcja: możesz robić sam na własny rachunek, mniej zleceń miesięcznie (ale nie dzielić się finansowo z innymi), rozwijać się (będziesz miał więcej czasu) a co za tym idzie, robić to po prostu lepiej. Z czasem nabierzesz doświadczenia, kontaktów itp. Wtedy założenie firmy składającej się z kilku dobrze znanych Ci osób będzie raczej oczywistością i nie będziesz musiał zadawać pytań jak to zrobić.
To takie moje luźne przemyślenia na różne drogi rozwoju w tej dziedzinie, wyłączając to najbardziej oczywistą: czyli po prostu zatrudnienie się w działającej już firmie i tam nabieranie doświadczenia (na firmę, w której mógłbyś się czegoś nauczyć, jesteś raczej jeszcze za słaby). Swoją drogą dziwi mnie opór w wybraniu akurat takiej dziedziny, chociaż ja podobnie zaczynałem - nie traktowałem tego jednak na serio na początku, nie wiedziałem też ile trudności trzeba przezwyciężyć po drodze samouka aby potem mieć z tego jakąś radość :-)