Temat: DESTAPO - Design State Police
Ja popieram takie inicjatywy, ale wiem, że nie mają one zbytniej szansy powodzenia. Powody:
1. Taki pomysł jest dobry, ale warto się zastanowić nad jego ,,zasięgiem''.
To projekt, który tak naprawdę każdy powinien z nas mieć... w sobie. To zdolność do edukowania ludzi, że coś jest złe a coś jest dobre. Ilu z nas, jest w stanie przekonać klienta w cztery oczy, że projekt, z którym klient do nas przychodzi i mówi: ,,o to, o to'' nie jest poprawny? Ja z własnego doświadczenia wiem, że trzeba mieć naprawdę dobre argumenty i często, gęsto spore doświadczenie by być wobec klienta po prostu, wiarygodnym. Jaka zatem jest wartość dla klienta takiej strony, gdzie nie jest on do końca w stanie zweryfikować ,,profesjonalizmu krytykujących''? I płynnie przechodzimy do drugiego punktu...
2. Jak ktoś wspominał - poparcie idei autorytetem. No cóż, na to bym raczej nie liczył i przekierował dalszą część na wypowiedź Karola G. Od autorytetu, jesteśmy już w kolejnym punkcie...
3. To jest POLSKA, tutaj się nie lubi krytyki. Już padają argumenty (oczywiście nie dosłowne): taki jesteś kozak... Najlepiej jakby wszyscy byli równi. Niczego Polaków historia nie nauczyła (brzmi dosyć dwuznacznie w tym wątku), nie ma tak, że jest równo. Równowaga to gdzieś więcej, gdzieś mniej, gdzieś lepiej, gdzieś gorzej. Zdarzyło się Wam zapewne nie raz usłyszeć: a Państwa konkurencja robi to za połowę tej kwoty? Szkoda, że ludzie lubią słowo ,,konkurencja'' a często nie potrafią dostrzec słowa ,,poziom''. I kolejne płynne przejście...
4. Gusta. Czy klient jest zawsze w stanie docenić pomysł czy wystarczy, że coś mu się spodoba, bo jest np. żółte? Niestety, z gustami nie powinno się dyskutować a próbować je... kształtować. Kształtowanie przez krytykowanie? Wracamy chcąc nie chcąc do punktu 3...
I zapewne tych punktów mogłoby być więcej, ale mi się już nie chce...
A nie, jeszcze jedno. Po raz kolejny w ramach naszej branży nie ma choćby nici porozumienia, np.: idea ciekawa, ale nazwę bym zmienił bo może się źle kojarzyć... Nie, od razu jest jazda kto większy kozak. Mam wrażenie, że pewna branżowa solidarność byłaby wskazana by uzdrowić naszą branżę. Ale, spoko, idę pomarzyć... żart, wracam do pracy :)