Magdalena Kujawska

Magdalena Kujawska Wokalistka, autorka
tekstów, copywriter

Temat: Bo co mogłoby pójść nie tak - czyli eventowe...

Czy zdarzyło się Wam organizować imprezę, gdzie wszystko niby było "dopięte na ostatni guzik" i... Houston... mamy problem :D

Na przykład ...
Podczas robienia ustaleń z hotelem odnośnie ustawienia sceny, scenografii, stołów itp., jakiś miesiąc przed eventem nikomu nie przyszło do głowy, żeby sprawdzić czy pod wielkim prostokątnym stołem ustawionym po środku sali nie kryje się coś zaskakującego... Tym bardziej, że pani od hotelowego marketingu zapewniała, że stół jest bardzo łatwy w demontażu. Tym większe było nasze zaskoczenie, kiedy w dniu imprezy dowiedzieliśmy się, że pod stołem czaiła się marmurowa fontanna... :P
Na szczęście dzięki szybkiej interwencji naszej zdolnej ekipy technicznej, kryzys dało się szybko opanować i znaleźć nowe ułożenie sceny ;)
Ewa Klej

Ewa Klej pinkkong.pl,
electroclash.pl,
7rano.com,
nauczyciel i tł...

Temat: Bo co mogłoby pójść nie tak - czyli eventowe...

Nie ma większej imprezy, która obyła się bez wtopy, jeśli o mnie chodzi. Z sytuacji standardowych - brak sprzętu, który mieliśmy mieć zapewniony przez klub lub obsuwy, "bo artyści z powodu korków spóźnili się na soundcheck 3,5h". ;)
Dzięki bogu publikę mamy zazwyczaj bardzo tolerancyjną (również jeśli chodzi o wpadki).
Dariusz K.

Dariusz K. event manager /
designer director/
współwłaściciel

Temat: Bo co mogłoby pójść nie tak - czyli eventowe...

Magda pamiętam tą fontannę!! Dobrze z perspektywy czasu śmiejemy się z tego ale wtedy nie było wesoło. Dobrze ze elastyczność naszych projektów pozwoliła na przesuniecie sceny w głąb sali a ekipa montażowa zrobiła coś wspaniałego.
Dariusz K.

Dariusz K. event manager /
designer director/
współwłaściciel

Temat: Bo co mogłoby pójść nie tak - czyli eventowe...

Wyobraźcie sobie:
Jest piękne południe za około kilka godzin zjedzie się świta polskiego przemysłu drzewiarskiego na uroczystość otwarcia nowej hali a zarazem wmurowania kamienia węgielnego pod nową hale.
W środku stoi piękna scena z montująca się orkiestrą dookoła są zaaranżowane ekspozycje z drzewami egzotycznymi z których produkują podłogi. Impreza zasiadania na ponad 250 os z serwisem kelnerskim .... porostu cud. W tle sceny wisi pęknę logo firmy a na scenie mównica dodam mobilna mównica.
Nagle otwierają się wielkie wrota do hali i wchodzi PANI Z MARKETINGU
stanęła po środku sali i mówi: " ale tak być nie może ze prezes tak prestiżowej firmy będzie miał głowę pomiędzy "B" a "A" ( w tle wisi logotyp)wolałabym żeby głowa była na początku "B" - PROSZĘ PRZESUNĄĆ SCENĘ NATYCHMIAST. Ale ekipa montażowa usłyszała krzyk w hali i zamiast przesunąć całą scenę o 1,5 m, co z całym sprzętem było dosyć uciążliwe, przesunęła kobietę z marketingu o 1,5 m w lewo. Co spowodowało ze z jej perspektywy prezes miał głowę przed "B" i ona z radością powiedziała " Super z was ekipa o to mi chodziło.

Trudno się pracuje z osobami bez wyobraźni a zwłaszcza przestrzennej.
Joanna Przybyla

Joanna Przybyla Ready for new
challenges :)

Temat: Bo co mogłoby pójść nie tak - czyli eventowe...

Ha ha ha! Takie historie są najlepsze :) Cudo wręcz! :)
Sebastian Gawlik

Sebastian Gawlik Koordynator ds.
projektów

Temat: Bo co mogłoby pójść nie tak - czyli eventowe...

A wyobraźcie sobie to.Zostałem kiedyś zaproszony, aby dac koncert dla konsulatu wloskiego w poznaniu. Impreza dość mała na 100 osób. Goście z Włoch. Pan konsul z żoną itp..Nagłośnienie miało byc skromne, bo mała sala i wszystko byłoby pięknie gdyby nie.......

Zaczynam próbę, staje na scenę i ...okazuje się, że ZAPOMNIELI O MIKROFONIE :)..Dzisiaj to zabawne, ale wiem, że wtedy zbladłem.
Nagłośnienie miało być skromne, ale nie aż tak;p
Dziś mam zawsze przy sobie własny mikrofon tak na wszelki wypadek.
Tamta impreza oczywiście odbyła się bez części artystycznej...Sebastian Gawlik edytował(a) ten post dnia 28.08.09 o godzinie 09:53
Magdalena G.

Magdalena G.
marketing/promocja/P
R

Temat: Bo co mogłoby pójść nie tak - czyli eventowe...

no więc i ja przyłączę się z opowieściami zza kulis. Eventy robię 7 lat, pracuję z klientami biznesowymi, szefami dużych korporacji, politykami, dyplomatami, decydentami i mediami. przez te 7 lat zdążyłam zapracować sobie na miano "mission imposible", co jak wiecie w organizacji eventów jest codziennością.
Przywykłam już to zmian w ostatniej chwili w scenariuszach, opóźnianiu koncertu bo super ważny VIP kończy rozmawiać przez telefon z córką, kombinowaniu na szybko czegoś do zjedzenia dla mega ważnego gościa który jest wegetarianinem, a my przygotowaliśmy na kolację soczysty stek. Nie są mi straszne przesuwanie sceny, artyści którzy np. zapomną poinformować o tym że przywożą ze sobą fortepian, który trzeba a) przynieść b) zapiąć :)

generalnie powiem tak: zauważałym dziwną prawidłowość, że najwięcej problemów robią: panowie którzy mają coś tylko przenieść (czyli ekipa od załadunku/rozładunku - ostatnio zostawili mi mega ciężką lodówkę 200 metrów od miejsca gdzie miała się znaleźć, twierdząć ze nie mieli zakontraktowanego wnoszenia po 5 schodach), ekipa sprzątająca obrażona na to że musi czekać do ostatniego goscia by rozpocząć swoją pracę i tego typu. Oni z reguły strzelają mi największe fochy :)
ale ze wszystkimi można sobie poradzić, z wyjątkiem głupoty i braku wyobraźni ludzi z/dla których się pracuje/ współpracuje.
ale - taka branża.

a gdy wszystkie metody zawodzą - przydaje się talent do improwizacji i uśmiech na twarzy. popzdrawiam wszystkich dzielnych eventowców
Ewa Zawalska

Ewa Zawalska KUGLARZE -
artystyczna oprawa
wydarzeń

Temat: Bo co mogłoby pójść nie tak - czyli eventowe...

Kilka lat temu na jednym z eventów w Warszawskich Łazienkach organizatorzy zapomnieli poprosić o wyłącznie zraszaczy do trawy. Goście kulturalnie przy pierwszym prysznicu wycofali się na taras, ale my aktorzy nie wiedzieliśmy co się dzieje. Najpierw naszej aktorce namokła spódnica i urwała guzik - scenę szermierki kończyła trzymając spódnicę w ręce. Było kilka innych drobnych wpadek z tego powodu, że aktorzy nadziewali się na wychodzące z podłoża bolce. Clou programu miała być ostatnia scena która miała kończyć się animacją 8 metrowymi wstążkami dyrygowana przez szczudlarza na 2 metrowych szczudłach a następnie pokaz multimedialny. Nie wiedzieliśmy dlaczego szczudlarz idzie dookoła alejkami i staje w innym miejscu niż ustalone. Dobiegając do niego zastanawialiśmy się czy podczas programu pękła fontanna na której wcześniej tańczyliśmy bo biegliśmy w wodzie na centymetr wysokiej. Oczywiście namokłe wodą wstążki nie dały się animować ( przy pierwszej próbie związały się w supeł a my przy piosence "Don`t wory be happy" po krótkim improwizowanym programie wycofaliśmy się za parawany ) Na szczęście Panowie od animacji licząc że ich sprzęt ma dobrą izolację odpalili sprzęt i pokaz multimedialny odbył się bez szwanku i... nikogo z nas prąd nie pokopał.

Pozdrawiamy mimo wszelkich przeciwności żywi aktorzy :)Ewa Zawalska edytował(a) ten post dnia 18.09.09 o godzinie 21:51

Następna dyskusja:

Eventowe koszmary... ;)




Wyślij zaproszenie do