Temat: Dress Code-kiedy łamać zasady?

Maria B.:
A jednak nie. Ale, skoro juz - to po prostu - poslugiwanie sie nozem i widelcem zamiast drewniana lyzka. I tak mozna to ciagnac w nieskonczonosc

Jedzenie nożem i widelcem jest jeszcze prostsze do wytłumaczenia. Jest po prostu bardziej efektywne. No chyba, że faktycznie komuś jest łatwiej zjeść łyżką kawał mięsa. Są oczywiście tacy, którzy używają pałeczek, ale oni jedzenie mają już pokrojone;) Poza tym pałeczki sprzyjają nabieraniu mniejszych porcji. Dochodzi do tego kwestia nawyku. Człowiek nauczony sprawnego posługiwania się konkretnym narzędziem, jeśli nie ma powodu, żeby go zmieniać, to go nie zmieni, bo po co zmieniać coś, co dobrze działa?
Są też kwestie związane z tradycją i określoną tożsamością, ale one są tym silniejsze, im silniejsza jest presja na pozbawienie kogoś jego tożsamości. A im mniejszy nacisk, tym mniejszy opór i mniejsze przywiązanie do określonych czynności.
Człowiek cokolwiek robi, robi to, co jego zdaniem przyniesie mu większe korzyści.
Owszem, jedną z korzyści jest akceptacja otoczenia, jest nią także poczucie przynależności do wspólnoty. Trudno jednak te kwestie oddzielić od potrzeby bezpieczeństwa, instynktu samozachowawczego, od chęci przeżycia. Wszak grupa zapewniało większe prawdopodobieństwo przeżycia niż samotność. I nie jest niczym dziwnym, że ludzie spełniają cudze postulaty w imię akceptacji właśnie. Skoro matka, która kocha swoje dziecko, jest w stanie w imię tej akceptacji skazać swoją trzyletnią córkę na szok i koszmarne cierpienie związane z odcieciem najbardziej wrażliwej częsci ciała (który to zabieg nazywa się klitoridektomią) - to nic dziwnego, że ludzie w tym samym celu godzą sie na nieporównanie mniej dotkliwe i niebolesne niedogodności. Nie znaczy to jednak, że nie są one szkodliwe w ogóle, albo że przynoszą one korzyści komuś więcej niż wąskiej grupie samozwańczych wybrańców.
Ponieważ grupy społeczne przestały być hermetyczne, mieszają sie ze sobą coraz bardziej - coraz trudniej jest wymuszać na ludziach określone zachowania groźbą ostracyzmu czy grożbą, że sie nie zostanie gdzieś wpuszczonym. Coraz rzadziej wywołują one lęk, coraz częściej pełną pobłażliwości myśl: "jakoś wcale mi nie żal".
Tymczasem ubiór wcale nie musi być odmalowaną fasadą zrujnowanego wewnątrz budynku. Może być zewnętrznym przekazem wzmacniającym wnętrze. Może też wspierać rolę wspierającą w pożądanych zachowaniach - tak jak kostium pomaga wielu aktorom wejść w rolę.
Spódnica do kolan sprzyja koncentrowaniu się na pracy. Zbyt krótka będzie kierować myśli w stronę wyglądu i atrakcyjności i odwracać uwagę. Długa może wywoływać wrażenie spętania czy ograniczonej mobilności. To są bardzo subtelne sygnały. ale tym silniej działają, im mniej świadomie są rejestrowane.
Marynarka czy żakiet - wiadomo - kojarzy się z mundurem. Czyli zarówno z podporządkowaniem się jakiejś organizacji, ale i z prestiżem, jaki organizacja ze sobą przynosi.
Ważne są też kolory. Czarny to kolor lęku, groźby, czegoś, z czym należy sie liczyć, co może nieść zagrożenie, jak też z chłodem emocjonalnym, a co za tym wszystkim idzie - z prestiżem.
Szary to rozbielony czarny - oznacza powściągliwość, sprzyja dyscyplinie.
Biały to światło. Jest niewinnością, ale i doskonałością.
Jaki więc przekaz niesie biała koszula pod szarym garniturem? Doskonałość i perfekcja kontrolowana przez dyscyplinę, skupienie na zadaniu i dystans emocjonalny (sprzyjający pracy).
Czerwony nie bez powodu był kolorem władców. Czerwony i złoty. Złoty sprzyja silnemu poczuciu własnej wartości, pewności siebie, wspiera autorytet. Czerwony to kolor krwi; to moc, siła, potencja, witalność. Panowie często przemycają ten kolor na krawatach. I nic dziwnego, bo to bardzo męski kolor.
Oprócz informacji, jakie niosą ze sobą kolory i formy same w sobie, na ich odbiór wpływają też skojarzenia kulturowe czy osobiste. Jeśli chce się kolorem wywołać określone wrażenie, warto brać pod uwagę cudze przekonania i emocje. Bo na szefa, który boi się konkurencji, kolor czerwony zadziała jak płachta na byka. Różowy może w tej sytuacji wywołać poczucie bezpieczeństwa. Albo niechęć, jeśli ktoś jest cięty na wszelkie ślady infantylności. Itd.

Nie wiem, czy rozumiesz, nie wnikam w to.
Alez rozumiem. Na tyle dobrze, by wiedziec, zes bzdure napisala

Wciąż nie wiem, czy rozumiesz. Ani czy wiesz, bo rzucenie nazwiskiem, w dodatku tak znanym, że chyba trudno znaleźć człowieka, który go nie czytał, albo chociaż nie był zorientowany w temacie (szczególnie po wydaniu Dzienników), nie jest dzieleniem się wiedzą. Jest jedynie formą demonstracji.
Malinowski zresztą zajmował się obserwacją innej kultury. Kultury, która miała diametralnie inne podejście zarówno do seksu, jak i nagości, a przede wszystkim do poczucia jedności czy rozłączności z naturą i światem zwierząt.
To nasza, europejska cywilizacja miała hopla na punkcie cywilizowania sie, separowania od natury, na punkcie poczucia wyższości nad zwierzętami.
Ubranie ogólnie pełni różne funkcje: poczynając od ochronnych, przez określanie statusu, pozycji, przynależności, po wabiące, poprawiające atrakcyjność i postrzeganie.
Ale zasłanianie genitaliów ma szczególne znaczenie. Wykorzystywano to w obozach, więzieniach, w Abu Ghraib. Pozbawiając człowieka tej zasłony, próbuje się go odhumanizować, zredukować do samego ciała.
Jak juz napisalam - trzeba pamietac, ze wbrew pozorom forma jest rownie wazna co tresc. A w dzisiejszych czasach coraz czesciej wazniejza

Dla jednych ważniejsza, dla innych nie. Jeśli ci drudzy będą mieli nawzajem swoje wsparcie, to opinia pierwszych nie będzie miała dla nich znaczenia.
Buahahhahahahahahahahahahahahaaaaaaaa. Dobry zart tynfa wart.
Przykro mi, ale zmiany zasad zdarzaja sie naprawde rzadko i pod wplywem wybitnych jednostek.

A mąż mi mówił, że to tylko ja się tak cieszę z własnych dowcipów;)
Po czym sie poznaje wybitną jednostkę? Ma jakieś specjalne znamię, sposób wypowiadania się, nazwisko, publikacje z czasów liceum, dress code?;) Bo ja słyszałam, że po czynach ich poznacie.
Zmiany społeczne wcale nie muszą (choć mogą w określonych okolicznościach) zachodzić pod wpływem jednej charyzmatycznej osoby, która poprowadzi i zbawi naród. Jak wspomnialam, społeczeństwo to zbiór jednostek, z których każda ma znaczenie, choć żadna nie jest Bogiem. Nie ma społeczeństwa bez jednostek, tak jak nie ma dobra społecznego bez dobra pojedynczych ludzi. To ci pojedynczy ludzie mogą wprowadzać zmiany. Oznacza to, że społeczeństwo to nie jest jakiś niezależny byt, który sprawuje kontrolę nad ludźmi. Społeczeństwo zależy od ludzi. Czyli zmiana jest w ich rękach. Ci pojedynczy ludzie mogą zgłaszać sprzeciw wobec obowiązujących zmian. Najpierw są to zazwyczaj nieliczne jednostki. Najodważniejsze, najbardziej zdeterminowane albo niezależne. Lub te, które czują sie najbardziej skrzywdzone. A potem ta "zaraza" sie rozprzestrzenia. Jak szybko i czy w ogóle, zależy od tego, jaką przekaz ma siłę rażenia, oraz od tego, na jak podatny padnie grunt.
Z calym szacunkiem, ale nadal - patrzac przynajmniej na Twoje zdjecie - osmielam sie stwierdzic, ze jeszcze nie wiesz co przychodzi z wiekiem

To tylko wizerunek. Iluzja. Tak naprawdę jestem stara niczym dobre polskie komedie i dobry polski kabaret;)
Ale to i tak nie ma znaczenia. "Wiek nie chroni przed głupotą, siwy włos mędrcem nie czyni."