Lech
Tkaczyk
www.lech-tkaczyk.pl
; www.wydaj-sie.pl ;
www.ksiazka-nosn...
Temat: Po co nam we Wrocławiu byle jakie targi książki?
Po co nam we Wrocławiu byle jakie targi książki?[04.12.11]
Na targach książek w Warszawie się bywa. Na targi krakowskie czeka. O wrocławskich nawet się nie mówi. Dla wydawców są jak krępująca kochanka, do której wysyła się jedynie lokaja z listem zapewniającym o pamięci
Ten tekst wziął się z mojej złości i rozczarowania. Nie bez winy jest zapowiedź Wrocławskich Promocji Dobrych Książek, która ma się do rzeczywistości jak "Anna Karenina" do harlequina. Do tej pierwszej się wraca. Drugą wyrzuca po krępującej lekturze, tłumacząc, że miała charakter poznawczy. No, chyba że ktoś zostaje miłośnikiem gatunku.
Megalomania i pamięć
W dzisiejszych czasach szaleństwem byłoby uznawać skromność za cnotę, ale megalomania to pierwszy ciężki grzech WPDK. To cecha powszechna we Wrocławiu, o czym być może innym razem, ale to, co sprawdza się przy budowaniu lokalnej tożsamości, niekoniecznie zdaje egzamin przy organizacji cyklicznej imprezy, której kluczem do powodzenia jest liczba wystawców i ich gości. Ks. Benedykt Chmielowski pisał w "Nowych Atenach", pierwszej polskiej encyklopedii powszechnej: "koń jaki jest, każdy widzi". Wystarczy raz spojrzeć i wiadomo. No właśnie.
Na stronie organizatora czytam, że to jedna z trzech (obok Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie i Targów Książki w Krakowie) liczących się i wysoko ocenianych imprez krajowych o charakterze kiermaszowo-promocyjnym, której głównym zadaniem jest propagowanie dobrej książki, czyli literatury o wysokich walorach, zarówno merytorycznych, literackich, jak również artystycznych i typograficznych”.
Porównania imprez Wrocławia, Krakowa i Warszawy podjęła się rok temu na łamach "Gazety" Magda Piekarska. Tegoroczne dane jeszcze dobitniej ilustrują dysproporcje i przeczą powszechnemu przekonaniu, że statystyka może być nużąca. Miesiąc temu w targach w Krakowie wzięło udział 539 wystawców, 400 autorów, a 35 tysięcy zwiedzających mogło spędzać wśród książek całe godziny. Pozwalała na to powierzchnia 6 tys. m kw.
Majowa impreza warszawska ma dla siebie Pałac Kultury i Nauki, do którego zaprosiła 620 wystawców, 357 autorów. Czytelnicy mieli do wyboru 674 spotkań autorskich.
Wrocław ma 100 wystawców. Spotkań autorskich? Kilkadziesiąt, z czego część wpisałaby się idealnie w Targi Książki Historycznej czy Targi Sztuki. Jeśli impreza chce porównywać się z najlepszymi, powinna również odwoływać się do powszechnych zainteresowań beletrystycznych. Tymczasem wśród gości WPDK, które w nazwie mają promocje, a wśród celów "propagowanie literatury o wysokich walorach literackich", nie ma ani jednego finalisty najważniejszych nagród literackich w Polsce - Nagrody Literackiej Gdynia i Nike. Nawiasem mówiąc, Mackiewicza też nie ma. Jednym słowem gwiazd polskiej literatury we Wrocławiu nie spotkasz. A bywały.
Przeczytaj artykuł:
Dorota Wodecka
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw