Temat: Animatorzy/rysownicy - Stała współpraca, krótkie, szybkie...
Jarosław Wasilewski:
Maciej Pietruszajtys:
przy których ktoś rzeczywiście się stara to "Simsonowie", "Futurama" i "Family Guy" (nie wspominając o takich rodzynkach z YouTube, jak Harry Partridge). Wszystko inne to już tylko jakieś kaka-dooki, po którym dzieci pozbawione są gustu, wyobraźni i zmysłów estetycznych. I do tego jeszcze anime... szkoda słów.
troszke pojechałeś, po pierwsze to te tytułu sa przeznaczone bardziej dla młodzieży i dorosłych, więc ciężko mówić o nich w kategoriach kształtowania wyobraźni, bardziej światopoglądu i otwartości na rożne rzeczy,
a co to ma do rzeczy? jaki jest kon, kazdy widzi.
z drugiej strony nie wiem do czego w końcu się odnosicie tutaj czy do całości animacji łącznie ze scenariuszem, czy też tylko do technicznych aspektów?
chodzi oczywiscie o efekt koncowy. albo jest to animacja, albo animatic czy tez animowana (korporacyjna czy edukacyjna) prezentacja. sluza zupelnie innym celom.
co do disneya zgodzę się, że trochę w klasycznej animacji kuleją, ale świat zachłysnął się techniką a filmy 3d od pixara to nie w kij dmuchał
no i nieszczęsne anime, gdzie jak gdzie ale akurat tutaj to chyba ciężko zarzucić, że ktoś się nie stara dopracować animacji, możliwe, że stylistyka nie podpada wszystkim, ale obiektywnie trzeba przyzanać, że pod względem zarówno graficznym jak też często świeżym podejściem do różnych tematów można pozazdrościć twórcom anime odwagi
akurat anime jest swiadectwem hmm, uzyje swiadomie terminu: degeneracji sztuki animacyjnej. i nie to, zebym tego nie rozumial. mowimy tu o poruszajacych sie postaciach na ekranie, animowanych w tempie nawet 8fps, a wiec 8 rysunkow na sekunde (!). jest to wymog ekonomiczny, zwlaszcza, ze pojedyncze filmy nie znacza juz nic, licza sie serie, produkowane w tempie nie pozwalajacym zuzyc sie ciaglosci, a wiec minimum jeden odcinek na tydzien. wystarczy poczytac o tym, jak pracuja w japonii rysownicy i animatorzy. kazda mozliwosc skrocenia czasu pracy nad sekunda animacji idzie na korzysc serialom, a nie artystom, ktorzy nad nimi pracuja. nierzadko nie maja czasu, aby wyjsc kupic cos do zjedzenia. stachanow bylby zadowolony ;)
inna sprawa sa efekty wizualne. nikt nie zaplaci za pelna animacje, gdy tresc mozna przekazac taka forma, jak n.p. 'wlatcy moch' czy 'south park' za polowe albo jedna czwarta ceny.
odnośnie kwesti technicznych, to czemu mam odpuszczać sobie uzywanie programów żeby przyspieszyc robotę? wszak to tylko narzędzie, szczególnie, ze pozwala tworzyć w sposób jak najbardziej klasyczny,
niestety przyznaję rację Dariuszowi, że najczęściej u nas za animację biorą się nie animatorzy tylko graficy i potem efekty mamy takie jakie mamy, szczególnie to widać w większości teledysków do piosenek dla dzieci na minimini chociażby
wazny punkt, to jest zupelnie inna metoda pracy. dokladnie tak samo ma sie sprawa z graficznymi powiesciami, za ktore sie biora ilustratorzy. nawet dave mckean przyznal, ze jego 'arkham asylum' (wg wielu najbardziej wyrafinowana grafika w komiksie do tej pory) bylo artystyczna porazka, mimo, ze sie sprzedalo znakomicie. grafika odciagnela od toku narracji. tyle, ze dave wyciagnal wnioski (chwala mu za to), i jego 'cages' to juz majstersztyk. najlepiej scharakteryzowal to 500-stronicowe dzielo jednym slowem terry gilliam: 'mesmerising'.
ale o tym juz tu gdzies pisalem.
Rob Gester edytował(a) ten post dnia 14.04.12 o godzinie 09:53