Zbigniew J Piskorz

Zbigniew J Piskorz www.PISKORZ.pl
sMs692094788
kreowanie wizerunku
...

Temat: Nauczyli się ulic z Google'a-Google Earth pomogło...

Google Earth pomogło zamachowcom z Bombaju


Indie prowadzą dochodzenie w związku z zeszłotygodniową masakrą w Bombaju. Przedstawiciele Pakistanu twierdzą, że Indie nie mają przeciwko nim żadnych dowodów. Stacja CNN-IBN dotarła do nowych faktów w tej sprawie, informując m.in. o tym, że zamachowcy ucząc się planu ulic, korzystali z Google Earth.
- To, co pokazano dotychczas, jest niesprawiedliwe - powiedział CNN Rehman Malik, szef ministerstwa spraw wewnętrznych Pakistanu.

Zamachowcy, którzy stali za atakami, które rozpoczęły się w ostatnią środę, winni są śmierci co najmniej 179 ludzi. Ponad trzysta osób zostało rannych – podała dziś policja z Bombaju. Oficjalne dane nie ujmują jeszcze przynajmniej dziewięciu zamachowców, którzy zginęli w walkach toczonych z siłami bezpieczeństwa.
Nauczyli się ulic z Google'a

Jeden z pojmanych powiedział policji, że jest Pakistańczykiem – mówią przedstawiciele indyjscy. Z kolei dziennikarze działającej w Indiach sieci CNN-IBN ustalili, że zatrzymany zamachowiec przyznał, że był szkolony przez Lashkar-e-Tayyiba, organizację terrorystyczną z Pakistanu, współpracującą z al Kaidą. Podejrzany powiedział też, że zarówno on, jak i pozostali zamachowcy mieli zapamiętać rozkład ulic Bombaju z map Google Earth, aby dzięki temu zlokalizować swe cele – podała CNN-IBN.

Przedstawiciele Indii twierdzą, że w latach 90-tych organizacja Lashkar-e-Tayyiba była organizacją terrorystyczną sponsorowaną przez państwo, a pakistański rząd wykorzystywał ją do kontrolowania spornego regionu północnego Kaszmiru. Pakistan zakazał działalności tej organizacji w roku 2002.

Indie rozważają zerwanie zawieszenia broni

CNN-IBN podała teraz, że rząd Indii rozważa zerwanie trwającego pięć lat zawieszenia broni z Pakistanem, a być może także zakończenie procesu dialogowego między tymi dwoma krajami.

Z kolei przedstawiciele pakistańskich sił bezpieczeństwa powiedzieli CNN, że jeśli napięcia między Pakistanem a Indiami będą wzrastać, Pakistan może zdecydować o wycofaniu swych sił wojskowych z granicy z Afganistanem, aby przygotować się do ewentualnego konfliktu.

W sobotę minister spraw zewnętrznych Pakistanu, Shah Mahmood Qureshi, obiecywał podjęcie zdecydowanych działań przeciwko jakiejkolwiek organizacji, która mogła działać w zasięgu ich granic, a byłaby zaangażowana w przeprowadzanie ataków w Bombaju.

Szef ministerstwa spraw wewnętrznych Pakistanu, Rehman Malik powiedział CNN: "Jeśli ktokolwiek działał z naszego terytorium, daję gwarancję i zapewniam moich przyjaciół i mieszkańców Indii, że podejmiemy odpowiednie działania".

Trwająca przez około sześćdziesiąt godzin fala przemocy rozpoczęła się w środę, kiedy uzbrojeni napastnicy wtargnęli w co najmniej dziewięć miejsc w Bombaju, zabijając w sumie co najmniej sto osiemdziesiąt trzy osoby, a raniąc około trzystu. W walkach z siłami bezpieczeństwa zginęło też prawdopodobnie jedenastu napastników.

Fala dymisji po katastrofie

Najważniejsze partie polityczne Indii zebrały się wczoraj na spotkaniu, które trwało pięć godzin. Wszyscy uczestnicy zadeklarowali znalezienie sposobów na wzmocnienie bezpieczeństwa w całym kraju oraz omawiali propozycję utworzenia agencji federalnej, która zajęłaby się dochodzeniem w sprawie ataków. Takie informacje przekazał minister spraw zewnętrznych Pranab Mukherjee.

Także wczoraj swą rezygnację ze stanowiska złożył indyjski minister spraw wewnętrznych Shivraj Patil w związku z krytyką reakcji sił bezpieczeństwa na ataki. Premier Indii Manmohan Singh przyjął rezygnację i natychmiast nakazał ministrowi finansów P. Chidambaramowi przejąć obowiązki w ministerstwie spraw wewnętrznych – podały źródła pochodzące z biura premiera.

N. Ram, redaktor naczelny największej indyjskiej gazety "Hindu", powiedział, że odejście Patila było i tak spóźnione. - Ten mężczyzna był powszechnie krytykowany za to, że nie poradził sobie z sytuacją i pozostawienie go na stanowisku było niemożliwe - stwierdził Ram. Krytycy Patila twierdzili, że "działał bardzo wolno i nie spełnił swej obietnicy o poprawie funkcjonowania wywiadu".

Wczoraj amerykański prezydent George Bush rozmawiał z premierem Indii. Zwrócił uwagę Singha na to, że wśród ofiar są obywatele amerykańscy. Prezydent "powiedział, że wszyscy będziemy wspólnie pracować, z całą międzynarodową społecznością, ścigając tych ekstremistów" wynika z oświadczenia wydanego przez rzecznika Narodowej Rady Bezpieczeństwa, Gordona Johndroe.

Tłumaczenie Onet.pl

Przedstawiciele Białego Domu poinformowali też, że w najbliższą środę do Indii przylecieć ma amerykańska sekretarz stanu. Condoleezza Rice w niedzielę w nocy wylecieć miała na zaplanowaną wcześniej podróż do Londynu – powiedziała sekretarz prasowa Dana Perino. Rice weźmie udział we wtorkowym spotkaniu NATO, które odbędzie się jeszcze przed jej wizytą w Indiach, a w Nowym Delhi pojawić ma się w środę.

Przedstawiciele Interpolu poinformowali, że wyślą swą delegację do Indii, aby pomogła ona w prowadzonym dochodzeniu. Wczoraj jednak międzynarodową agencja nadal czekała na oficjalne zezwolenie na wjazd do tego kraju – poinformował rzecznik Interpolu. - Wierzymy, że czas jest sprawą kluczową. Chcielibyśmy dotrzeć do Indii szybko, aby zbadać jakiekolwiek międzynarodowe powiązania, ewentualne dowody, a także zebrać odciski palców i przeprowadzić badania DNA podejrzanych terrorystów - czytamy w oświadczeniu Interpolu, w którym wspomniano też, że rezygnacja ministra spraw wewnętrznych Indii może dodatkowo opóźnić wydanie zezwolenia dla międzynarodowej agencji.

Władze Indii poinformowały, że przynajmniej jeden z napastników, którzy dotarli do Bombaju łodzią, pochodził z Pakistanu.

- Tak, złapany terrorysta jest Pakistańczykiem, tak jak mówił wcześniej minister spraw wewnętrznych i inni. Jeśli chodzi o innych napastników, trwa dochodzenie, przesłuchania, a szczegóły wkrótce zostaną podane na forum publicznym - powiedział Vilasrao Deshmukh, gubernator stanu Maharashtra.

Przedstawiciele władz informują, że na porzuconej łodzi, dryfującej u wybrzeży Bombaju, znaleźli telefony oraz urządzenie do nawigacji satelitarnej. To właśnie ta łódź wykorzystywana była przez terrorystów – podała CNN-IBN. Sieć telewizyjna pokazała również zdjęcia telefonów i ujawniła, że rozmowy wychodziły z Pakistanu.

Przedstawiciele wywiadu poinformowali sieć CNN-IBN, że łódź została wcześniej porwana, a czterej członkowie załogi zaginęli. Kapitana łodzi znaleziono martwego ze związanymi na plecach rękami.

Celem ataków były między innymi luksusowe hotele pełne zagranicznych turystów. Liczący sto pięć lat hotel Taj Mahal był ostatnim celem napastników, którzy brali zakładników i nie pozwalali nikomu opuścić budynków.

Prezes firmy, która jest właścicielem hotelu Taj Mahal powiedział CNN, że zanim doszło do masakry jego firma dostała ostrzeżenie o możliwości ataku terrorystycznego. Ochrona hotelu została dodatkowo wzmocniona – powiedział prezes Tata Group and Taj Hotels, Ratan Tata, który udzielił wywiadu CNN.

Były jednak pewne wskazania, że hotel odpuścił ścisłą ochronę tuż przed atakiem.

- To ironia, że dostaliśmy takie ostrzeżenie i podjęliśmy pewne środki ostrożności - powiedział Tata. - Ludzie nie mogli parkować samochodów przed wejściem, przy którym trzeba było przechodzić przez wykrywacz metalu.

- Ale kiedy patrzę wstecz – i na to, na co wszyscy narzekali – wiem, że nie mogło to zapobiec temu, co się wydarzyło. Napastnicy nie przeszli nawet przez to wejście - powiedział szef firmy. - Oni weszli tyłem. Mieli wszystko zaplanowane - mówił Tata o napastnikach. - Myślę, że pierwszą rzeczą, jaką zrobili to zastrzelili funkcjonariusza ze szkolonym psem. Weszli przez kuchnię. Doskonale wiedzieli co robić.

Liczba ofiar tragicznych ataków jeszcze najprawdopodobniej będzie wzrastać, ponieważ władze nadal liczą zabitych w hotelu Taj Mahal, gdzie spalony został hall. Wśród ofiar jest co najmniej osiemnastu obywateli innych państw, w tym sześciu obywateli Stanów Zjednoczonych oraz ośmiu Izraelczyków.

Prowadzący dochodzenie mówią, że mogło dojść do jeszcze większej masakry. - Znaleźliśmy przy nich kule, granaty ręczne i bomby - powiedział R. Patil, zastępca gubernatora stanu Maharashtra, w którym leży Bombaj. - W oparciu o pierwsze ustalenia, wierzymy, ze planowali oni zabić pięć tysięcy ludzi.

Tłumaczenie: Onet.pl
http://wiadomosci.onet.pl/1872196,441,item.html