Adrian T. www.autor.biz
Temat: Prezes znanej agencji spuszczający współpracownikom...
O! i jest wyjaśnienie całej sytuacji!!!Zamieściłem ją w tym wątku na 3-ciej stronie (w jednym z kolejnych wpisów poniżej)
http://www.goldenline.pl/forum/agencje-interaktywne/15...
=============================================
Tak sobie odgrzebuję różne stare wpisy, fakty, myśli i pomyślałem, że może są jakieś ciekawostki, śmieszne historie z Waszych agencji
Odkurzam stary wpis z pamiętnika. Rzecz działa się jakiś czas temu, ale była... "zabawna". Podobno nie odosobniona w tej firmie.
--------------
Woody Allen by tego nie wymyślił.
"Swego czasu" współpracowałem z pewną agencją interaktywną. DUŻĄ. (NIE chodzi o tę na literę “K”). Siedziałem u nich jak na etacie. I tam zdarzyła się ciekawa historia, której głównym bohaterem był prezes. Było tak…
Jadę samochodem do Warszawy do pracy. Wyruszyłem około 4-tej nad ranem. W Jankach korki niemiłosierne. Dojeżdżam spóźniony około jednej godziny. Stres, zmęczenie - no, sami wiecie.
Parkuję na ostatnim wolnym miejscu na parkingu. Widzę, że kogoś zastawiam, ale chcę jak najszybciej usiąść przy moim stanowisku. Wiem też, że w firmie działa wewnętrzny komunikator - na ekranach komputerów co chwila pojawiają się różne informacje - np. że właściciel takiego, a takiego samochodu proszony jest o przestawienie pojazdu. Zatem mam nadzieję, że gdy ktoś będzie chciał wyjechać, to po prostu da znać.
Po pewnym czasie wchodzi koleś - jeden z pracowników i pyta, 'czyj jest...?' (i już wiem, że chodzi o mój samochód). Mówię, że mój i już się rozpędzam, żeby go przestawić. A gość ze smutnym uśmiechem stopuje mnie:
Już za późno. Zastawiłeś prezesa (fakt - stał tam samochód). Już nie masz powietrza w kołach? Nie przejmuj się - on (prezes) tak robi każdemu, kto go zastawi.
Mówię: wkręcasz mnie? Ale on zaprzecza i z poważną, smutną miną odchodzi do swojego pokoju. A ja zostaję sam z ciekawym problemem do rozwiązania. I co Wy na to?
W końcu wyszedłem z opresji - zmieniłem koło (bo na szczęście spuścił całkowicie powietrze tylko z jednego koła, a z drugiego tylko trochę). Podjechałem na stację i napompowałem koła. Ale skupmy się na faktach:
- prezes poważnej firmy,
- menedżer, o którym sporo można przeczytać w Internecie
- (przecież) inteligentny facet (choć myślę, że to kolejny dowód świadczący o tym, że inteligencja nie zawsze idzie w parze z mądrością...
… a zrobił taki numer!
Komentarze moich kolegów i koleżanek Z PRACY były raczej ostrożne (niech zgadnę - strach ma wielki oczy), ale powiedzieli mi, że to nie pierwszy taki numer prezesa.
Natomiast wszyscy, dokładnie wszyscy znajomi spoza tej firmy, którym opowiadałem tę historię byli dosłownie zszokowani. Każdy reagował słowem: “żartujesz”.
Gdzie ja jestem? W zoo? A może jestem w ukrytej kamerze? Nie, to początek drugiego tygodnia mojej pracy w tej firmie.
Uszło ze mnie powietrze - zupełnie tak, jak z tych opon.
Nie wiem, czy pan prezes był zadowolony z siebie. Ale zawsze można podzielić się cenną wiadomością np. podczas szkoleń (no, dobra, niech będzie: bez szczegółów) z uczestnikami (menedżerowie, kadra zarządzająca, specjaliści od
marketingu, mediów, PR), przedstawiając różne case study.
Chłopak jest na GL. Może nawet to przeczytał - macham mu na pozdrowienie... nie powiem czym :)Adrian T. edytował(a) ten post dnia 20.03.10 o godzinie 12:24