Joanna D.

Joanna D. ENERGA OPERATOR SA

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Aneta M.:
Joasiu, pytasz teoretycznie, czy przeszłaś przez śmierć dziecka? Jesli teoretycznie to - wybacz - nie masz pojęcia jak
temat poruszasz, jeśli praktycznie to zapraszam na prive.
Dzieci czasami dojrzalej podchodzą do śmierci, niż dorośli.
[...]
PPS
Do słów dziadka: jeśli sie spodziewasz po śmierci dziecka straszliwego bólu dostaniesz śtraszliwy ból, jeśli sie spodziewasz, że Cię to prawie zabije, prawie umrzesz itd.

Nie przeszłam. Nie jest moim celem poruszanie dalej tego tematu. Wyjaśnie tylko - zapytałam - bo w dalszym ciagu twierdzę i nikt mnie do tej pory nie przekonał, że w tym dziecięcym cierpieniu jest jakiś sens. Napisane zostało, że dostajesz to czego się spodziewasz - jak dziecko może się spodziewać bólu i cierpienia i to dostawać w zamian? Nie pojmuję, ale ok.

konto usunięte

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Hindusi (dosc wygodnie!) tlumacza to karma - konsekwencje poprzednich wcielen.
Niestety jedyne racjonalne wyjasnienie takich smutnych wykwitow.

Z ta teza, ze dostajemy najczesciej, czego sie spodziewamy (chcemy?) mozna mocno polemizowac ...
Renata R.

Renata R. Ekspert ds. wsparcia
projektu Integracji
(fuzja) - bankowość

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Ciekawy wątek, yhm.

Czasem wiem, że ktoś umrze.
Nie boję się tego, nie wiem skąd, ale jestem pewna, że idą do innego świata. Może lepszego, mam taką nadzieję. Od razu zaznaczam, że nie jestem fanatyczką religijną :)

Przy moim dziadku widziałam, czułam wyraźnie oddech śmierci. Rozejrzałam się po pokoju, w kątach czaiła się śmierć. Widziałam ją oczami duszy, chyba. Tego nie da się opisać. Pomyślałam mocno "jeszcze nie teraz!" i rozejrzałam się, jakbym chciała ją wypłoszyć, odepchnąć. Odeszła. Dziadkowi poprawiło się w ciągu kilku minut. Przeżył jeszcze kilka miesięcy.

Potem babcia - czekała na moją "zgodę", żeby odejść, bo obiecała na coś poczekać. Powiedziałam "kocham Cię", uścisnęłam jej dłoń i wyszeptałam do ucha kilka słów. Uśmiechnęła się. Odeszła niebawem.

A wujek - spojrzenie anielskie, wyraziste błękitne nieziemskie spojrzenie. Nigdy wcześniej nie miał takich oczu. Wiedziałam, że już go nie ma, choć jeszcze był.

Kiedyś czytałam o reinkarnacji, może to stąd wzięło się u mnie przekonanie, że istnieje jakiś inny świat i dalej można w nim żyć, czasami wracając na ziemię. A może po prostu pogodziłam się wewnętrznie z faktem, że każdy kiedyś odejdzie z tego świata. Akceptacja takiego stanu rzeczy pozwala inaczej spojrzeć na śmierć bliskiej osoby.

Wiem jedno, ludzie panicznie boją się śmierci. Takie zajęcia mogłyby im pomóc przez to przejść. Boją się jednak zazwyczaj ci, którzy mają do tamtego świata całkiem blisko (kilka miesięcy), na kilka dni przed śmiercią już się raczej nie boją...

.
A teraz może mniej filozoficznie i psychologicznie, ale przez zarządzanie ryzykiem śmierci rozumiałabym także zabezpieczenie finansowe rodziny w postaci ubezpieczenia. Od razu uprzedzę pytanie - oczywiście, że jestem ubezpieczona :)
Tylko kto pozałatwia te sterty skomplikowanych spraw, jak mnie zabraknie ... Od takich rzeczy też by się przydało ubezpieczenie. O! Może właśnie wymyśliłam nową usługę ...

konto usunięte

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Czeslaw Kowalczyk:
a CO twoim zdaniem "ma wspolnego" (przyklady) z ryzykiem zarzadzania smiercia??

Chyba Ci umknęło, że to o swojej własnej uwadze wygłosiłem sąd, że nie ma związku z "zarz. ryzykiem śmierci". Normalnie to byłby off-top, ale że cały wątek taki jest, to i się niniejszym rozgrzeszałem.
To jeden z najwazniejszych watkow, bo dotyczy przeciez doslownie kazdego.

Tak, to bardzo ważny wątek, tylko nie na to Forum i niekoniecznie w kontekście eklektycznego pojmowania autora. byłem za tym żeby został w formie jakiejś ciekawej odskoczni, ale z pewnością nie postrzegam go jako miejsca od osobistych zwierzeń w temacie.
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Michał K.:
Czeslaw Kowalczyk:
To jeden z najwazniejszych watkow, bo dotyczy przeciez doslownie kazdego.
Tak, to bardzo ważny wątek, tylko nie na to Forum i niekoniecznie w kontekście eklektycznego pojmowania autora.
Dokładnie tak. I to jeszcze eklektyka z błędami pojęciowymi, które są zaskakujące w przypadku osoby zawodowo zajmującej się tematem. Może błędy w rozumowaniu, np: nazywanie przygotowania człowieka do śmierci - zarządzaniem jej ryzykiem, wynikają z trudności tematu, a może z innego powodu.

Autor milczy ale zapewne obserwuje temat i widzi, że bardzo wiele z poruszonych spraw domaga się wręcz jego komentarza. :-(
byłem za tym żeby został w formie jakiejś ciekawej odskoczni, ale z pewnością nie postrzegam go jako miejsca od osobistych zwierzeń w temacie.
To samo, lecz obawiam się jednak, że skoro autor nie odpowiedział na kilka istotnych pytań zadanych wprost i nie wprost, to być może jest on jednym z przedstawicieli jednej z sekt, np: kościół scjentologiczny, które bardzo dobrze i chętnie zaopiekują się doczesnym majątkiem zagubionych prezesów +50. Pytanie o intencje założyciela ciągle aktualne i zasadne. :-(

Czy mylę się Sebastianie? Sebastianie taka uwaga, brak odpowiedzi jest też odpowiedzią, a moderatorzy i tak wyciągną wnioski.

konto usunięte

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

moze jeszcze sprecyzowac - przedwczesnej smierci, zeby bylo w ogole czym zarzadzac. I wtedy temat ma sens.

Bo pozatym nie ma zadnego ryzyka ... w obliczu nieuchronnosci.

Psychologia jednak chyba jak najbardziej moze miec swoje miejsce
w grupie Zarzadzanie(?)
Sebastian Minor

Sebastian Minor Martwy prorok -
wszyscy umrzemy.
(tanatoterapeuta)

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Już wyjaśniam; nie jestem żadnym sekciarzem jak już to heretyckim idealistą. Sam poszukuję prawdy na drodze doświadczeń zbieranych przez ludzi z rozmaitych środowisk. Przyznaję temat "Zarządzanie ryzykiem śmierci" jest małą prowokacją do myślenia o naszej przemijalności. (Testuję różne nazwy w różnych grupach - może wolicie "Zarządzanie resztą swojego życia"?) W adresowaniu tego tematu do ludzi bogatych nie ma ukrytych intencji. Ogólnie chodzi o zastąpienie nieporadności w podejmowaniu tematu śmierci, świadomym i celowym działaniem opartym na wiedzy. Dawniej bogacze w ramach "zakupu odpustu zupełnego" fundowali kościoły - dziś mogą udzielać się charytatywnie aby "wybieić swą duszę" w obawie przed sądem ostatecznym (którego zresztą nie ma - jest tylko samoocena postępów dokonanych za życia). Wkleję tu wątek z innej grupy;
" Śmierć może być największym przyjacielem w życiu. Od lat prowadzę warsztaty TANATOTERAPII - eliminowania lęku przed śmiercią i świadomego odprowadzania dusz. Pracuję z umierającymi i ludźmi po śmierci klinicznej lub doświadczających OBE. Założyłem Fundację Feniksa do popularyzacji tej wiedzy i sprowadziłem Brucea Moena do Polski. Napisałem książeczkę z myślą o dzieciach w hospicjum. Teraz prowadzę warsztaty Pełnej Ochrony Psychicznej. Mam wiele osobistych doświadczeń, w które mało kto by uwierzył. Planuje organizację dużej konferencji na jesieni w spodku katowickim pt;"RAJ i co dalej" z udziałem największych specjalistów światowych w tej dziedzinie; Sogial Rinbocze, Dannion Brinkley, Raymond Moody, Thomas Benedict Mellen, Bruce Moen, Philis Atwater, Jose Arquelles i paru innych - jeśli się uda mi się pozyskać poważnych patronów medialnych. Mam już za sobą konngres w sali kongresowej w Warszawie (2005 Życie nie umiera) więc wiem o czym mówię. Bardzo przyda mi się wasza pomoc - jeśli chcecie wziąć w tym udział..."
Czy na tym zarabiam? Wręcz przeciwnie wciąż tylko dokładam i ciężko pracuję w kilku miejscach na raz żeby utrzymać siebie i rodzinę - dlatego zazwyczaj mnie nie ma za dnia w necie...
Ale jak ma się taką misję życiową to niezbędne jest poświęcenie.

konto usunięte

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

juz za samo to Sebastian, ze pobudzasz ludzi do myslenia poza stereotypami - masz u mnie duze bawarskie piwo :)
Wiem, jak niewdzieczna to robota, acz sensowna.

Zarzadzanie zyciem i czymkolwiek, jest rowniez zarzadzaniem smiercia, umieraniem. Swiadomoscia owego procesu.

Warto sobie to uzmyslowic, bo wtedy mozliwa jest zmiana priorytetow. Na korzysc lepszej, prawdziwej jakosci zycia ;))
Sebastian Minor

Sebastian Minor Martwy prorok -
wszyscy umrzemy.
(tanatoterapeuta)

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Pięknie byłoby połączyć dostatek materialny z głębią duchową co? Niestety przeważnie obie te sprawy się wykluczają bo wymagają aktywizacji skrajnie opozycyjnych energii (w tym swiecie) co nie znaczy, że nie da się tego zmienić....

konto usunięte

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

no wlasnie - w zdrowym ciele (przewaznie :) zdrowy duch
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Sebastian Minor:
Już wyjaśniam; nie jestem żadnym sekciarzem jak już to heretyckim idealistą. Sam poszukuję prawdy na drodze doświadczeń zbieranych przez ludzi z rozmaitych środowisk.
To dobrze, ale tę informację powinieneś podać na początku. Z drugiej strony zajmujesz się zagadnieniem, w którym dyplom Akademii Medycznej lekarza psychiatry, psychologa czy choćby teologa chyba niezbędny. O sobie tymczasem nie udostępniasz danych, więc nic dziwnego, że wprowadziłeś dodatkową barierę.

W internecie nie brakuje różnych "dziwnych" ludzi więc cieszę się, że należysz do normalnych choć pracę masz rzeczywiście nienormalną ale szalenie potrzebną.
Przyznaję temat "Zarządzanie ryzykiem śmierci" jest małą prowokacją do myślenia o naszej przemijalności. (Testuję różne nazwy w różnych grupach - może wolicie "Zarządzanie resztą swojego życia"?) W adresowaniu tego tematu do ludzi bogatych nie ma ukrytych intencji.
To fajnie, że bez takich podteksów bo zagadnienie "śmiertelnie" poważne.
Ogólnie chodzi o zastąpienie nieporadności w podejmowaniu tematu śmierci, świadomym i celowym działaniem opartym na wiedzy.
Ale zauważ, że tu na formu jest dość sporo osób związanych choćby z ratownictwem, sportami ekstremalnymi, więc jest grono, które o śmierci "trochę" wie.
Dawniej bogacze w ramach "zakupu odpustu zupełnego" fundowali kościoły - dziś mogą udzielać się charytatywnie aby "wybieić swą duszę" w obawie przed sądem ostatecznym (którego zresztą nie ma - jest tylko samoocena postępów dokonanych za życia).
Tu już wchodzisz w zagadnienia światopoglądowe.
Wkleję tu wątek z innej grupy;
" Śmierć może być największym przyjacielem w życiu.
To bardzo kontrowersyjne.
Od lat prowadzę warsztaty TANATOTERAPII - eliminowania lęku przed śmiercią i świadomego odprowadzania dusz. Pracuję z umierającymi i ludźmi po śmierci klinicznej lub doświadczających OBE. Założyłem Fundację Feniksa do popularyzacji tej wiedzy i sprowadziłem Brucea Moena do Polski. Oj, to niezły Matrix!
Napisałem książeczkę z myślą o dzieciach w hospicjum. Teraz prowadzę warsztaty Pełnej Ochrony Psychicznej. Mam wiele osobistych doświadczeń, w które mało kto by uwierzył.
Zachęcam więc do dalszych publikacji.
Planuje organizację dużej konferencji na jesieni w spodku katowickim pt;"RAJ i co dalej" z udziałem największych specjalistów światowych w tej dziedzinie; Sogial Rinbocze, Dannion Brinkley, Raymond Moody, Thomas Benedict Mellen, Bruce Moen, Philis Atwater, Jose Arquelles i paru innych - jeśli się uda mi się pozyskać poważnych patronów medialnych.
Szczerze życzę sukcesu. :-)
Mam już za sobą konngres w sali kongresowej w Warszawie (2005 Życie nie umiera) więc wiem o czym mówię. Bardzo przyda mi się wasza pomoc - jeśli chcecie wziąć w tym udział..."
Kontynuuj, przedstawiaj konkrety, bo analityczne podejście reprezentowane jest przez wielu.
Czy na tym zarabiam? Wręcz przeciwnie wciąż tylko dokładam i ciężko pracuję w kilku miejscach na raz żeby utrzymać siebie i rodzinę - dlatego zazwyczaj mnie nie ma za dnia w necie...
Ale jak ma się taką misję życiową to niezbędne jest poświęcenie.
Podziwiam i nie powiem, że zazdroszczę. ;-(

konto usunięte

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

osobiscie wolalbym konferenvcje pod tytulem:
"Raj na ziemi" - real czy utopia?

Ale wiekszosc by wtedy pomyslala, ze chodzi o swiadkow ;)

Co "dalej" - to mnie akurat juz calkiem przestalo interesowac ...
nie moj problem :)

Moze ktos ma linki do ciekawych artykulow na temat win-win, blue ocean? Moze byc i na priv. Sorry za ten offtop. Watek byl mimo wszystko ciekawy.
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Aneta M.:
Do słów dziadka: jeśli sie spodziewasz po śmierci dziecka straszliwego bólu dostaniesz śtraszliwy ból, jeśli sie spodziewasz, że Cię to prawie zabije, prawie umrzesz itd.
Hmmm .. temat nienowy o czym świadczą choćby zapisy na kartach "Starego Testamentu", .. religie odnoszą się do męk piekielnych vs anielski stan błogości, .. hmmm.

Można nie wierzyć, jak ktoś ateista, ale to nie ma tematu. Jeżeli dziadek się mylił, to też temat nie istnieje. Ale jeżeli nie mylił się, jeżeli "coś" w tym jest to co to może być?

Tiaa, Eliminowanie bólu to chleb powszedni anestezjologa (gr. anaisthesia = znieczulenie)

Ból definiuje się jako nieprzyjemne odczucie związane z rzeczywistym lub oczekiwanym uszkodzeniem tkanek naszego organizmu. Śmierć zaś to koniec funkcjonowania tychże tkanek, czyli ich obumieranie to przede wszystkim ich uszkadzanie. Uszkodzone tkanki wyzwalają zaś różnorodne substancje chemiczne, które współuczestniczą w przenoszeniu impulsu drogą nerwową do mózgu.

Także do krwi dostają się przeróżne alergeny z przeciwciałami, co powoduje uwolnienie z komórek wielu substancji chemicznych, tzw. mediatorów (bazofile lub komórki tuczne). Mediatory zaś aktywują inne części układu immunologicznego organizmu. Najlepiej poznanym mediatorem jest histamina i .. wiele jeszcze do odkrycia przed medycyną. Ostatnio odkryto, że w odczuwaniu bólu odgrywa rolę hipokretyna - peptyd regulujący zapadanie w sen. Hmmm.

Jeżeli więc umieramy to powyższe dotyczy wszystkich komórek wg kolejności, czyli musi to boleć, cholernie boleć! Z drugiej strony znane są powszechnie sytuacje, w których silna emocja powoduje, że ból nie jest odczuwany. A tu emocje, kiedy człowiek jest świadomy, ogromne. Jakieś przeciwdziałanie, analgezja czyli eliminowanie bólu więc jest.

Jeżeli działamy świadomie, w celu eliminacji bólu można blokować lub modyfikować przewodzenie bodźca bólowego. Do tego celu służą przede wszystkim leki. Ale czy one zadziałają w momencie śmierci? Chyba nie bo krążenie wysiada, a impulsy elektryczne chyba są przewodzone.

To teraz druga strona medalu. Odczuwanie przyjemności to efekt działania endorfin, szczególnie serotoniny. Kiedy jesteśmy zadowoleni, szczęśliwi gruczoły dokrewne wydzielają adrenalinę, a pobudzająco i euforyzująco działa fenyloetylamina. Nie można też zapominać o "hormonie szczęścia" człowieka, czyli o dopaminie.

Za regulację wydzielania hormonów zaś odpowiedzialne jest podwzgórze, czyli część podkorowa mózgowia zaliczana do międzymózgowia. Od podwzgórza zależy więc homeostaza organizmu człowieka.

A śmierć? Jeżeli będziemy w stanie uwolnić odpowiednią ilość amin katecholowych to zapewne nasze odczuwanie bólu będzie w skrajnym przypadku odczuwaniem przyjemności. Jeżeli nie, a proces będzie przebiegał powoli, to można przypuszczać, że ból może być ogromny.

Istotna chyba też jest jeszcze kolejność obumierania komórek. Jeżeli komórki wytwarzające związki poprawiające samopoczucie przestaną funkcjonować jako ostatnie w kolejce, to być może umierający uniknie bólu. Tylko czy można tym sterować? zarządzać? Stąd chyba taka ogromna rola nastawienia człowieka w chwili śmierci. Człowiek chyba rzeczywiście ma to co chce: ból i cierpienie albo radość i szczęście.

Ale czy tak jest? Myślę, że w przyszłości lekarze odkryją jeszcze niejedną niesamowitą prawdę. A religia, wiara czy utraci rację bytu, jak człowiek już będzie wszystko wiedział i na ten temat? Nie sądzę. Wiara potrafi przedstawić człowiekowi pewną wizję tego co dla niego istotne. Obrazy zaś przemawiają do naszej wyobraźni bardzo i są chyba esencją "normalnego" funkcjonowania naszego mózgu.

Tiiiaaa ..
Sebastian Minor

Sebastian Minor Martwy prorok -
wszyscy umrzemy.
(tanatoterapeuta)

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Oj MArku! Niezwykle wnikliwą analizę sytuacyjną tu przedstawiłeś - jestem pod wielkim wrażeniem. Konwersacja z Tobą to prawdziwa przyjemność! A wracając do zagadnienia; doskonały opis procesu umierania znajdziesz w TYBETAŃSKIEJ KSIĘDZE UMARŁYCH, (jeśli się nie doszukasz to przy okazji wkleję, jak to znajdę u siebie) organizm sam ma swój bezpiecznik przed skrajnym bólem - wiedzą to żołnierze, którzy stracili kończyny i szukali ich w szoku na pobojowisku. Moment śmierci jest łagodny i płynny - pobyt tam radosny powrót tu - nieznośny. Sam przeżyłem śmierć kliniczną to wiem. Powrót na Zimię to bardzo przykry obowiązek lecz pobyt "tam" jest zależny od tego co zrobimy TU. Istotne jest to kim staniemy się za życia i czy tacy będziemy chcieli być całą wieczność? Bez poznania struktury "zaświatów" nasze ziemskie działania są błądzeniem po omacku tak jak szukanie złota w ciemnej jaskini... Jutro a właściwie już dzisiaj będę prowadził warsztaty na ten temat to się nie rozpisuje bo nie skończę przez 2 dni ;-)
Miło było poczytać sobie twoje teksty Marku. Pozdrawiam
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Sebastian Minor:
Oj MArku! Niezwykle wnikliwą analizę sytuacyjną tu przedstawiłeś - jestem pod wielkim wrażeniem. Konwersacja z Tobą to prawdziwa przyjemność!
Dziękuję. :-D
A wracając do zagadnienia; doskonały opis procesu umierania znajdziesz w TYBETAŃSKIEJ KSIĘDZE UMARŁYCH, (jeśli się nie doszukasz to przy okazji wkleję, jak to znajdę u siebie)
Wklej, tak czy siak. Cały przyszły tydzień jestem w delegacji więc ani nie będę miał czasu ani sił, a TYBETAŃSKA KSIĘGA UMARŁYCH może być interesująca także dla innych tu zaglądających.
organizm sam ma swój bezpiecznik przed skrajnym bólem - wiedzą to żołnierze, którzy stracili kończyny i szukali ich w szoku na pobojowisku.
To co "wbudowane" genetycznie w nasz organizm widać też chyba po zachowaniu dzieci, np: unikanie ognia (patrz: słynny ostatnio 5-cio latek, który uratował swoją maleńką siostrę przed śmiercią w płomieniach) chociaż skąd niby małe dzieci mają wiedzieć, że ognia należy się bać?
Moment śmierci jest łagodny i płynny - pobyt tam radosny powrót tu - nieznośny. Sam przeżyłem śmierć kliniczną to wiem. Powrót na Zimię to bardzo przykry obowiązek lecz pobyt "tam" jest zależny od tego co zrobimy TU.
Nie odważę się poddać tego w wątpliwość. Ponadto podany fakt wszystko w temacie tłumaczy. ;-(
Istotne jest to kim staniemy się za życia i czy tacy będziemy chcieli być całą wieczność?
To chyba bardzo optymistyczne. Warto więc walczyć o swoje człowieczeństwo, godnie przyjmować to co życie niesie i nie marudzić, uczyć się na błędach, szczególnie w trudnych sytuacjach, np: kiedy nas okładają i plują w twarz, a przecież może się tak zdarzyć.
Bez poznania struktury "zaświatów" nasze ziemskie działania są błądzeniem po omacku tak jak szukanie złota w ciemnej jaskini...
To światopogląd, można mieć inny. Obcując z naturą, widząc jej ogrom, bezkres mórz, głębię wód, wysokość gór, .., też można zrozumieć, że tacy wielcy i boscy jako ludzie to nie jesteśmy.
Jutro a właściwie już dzisiaj będę prowadził warsztaty na ten temat to się nie rozpisuje bo nie skończę przez 2 dni ;-)
;-D
Miło było poczytać sobie twoje teksty Marku. Pozdrawiam
Dziękuję za miłe słowa. Zdarzyło się, że niektórym niektóre słowa nie przypadły jednak do gustu. ;-D Życzę zrozumienia, bo zagadnienie nieziemsko trudne, a granica pomiędzy śmiesznością a wiedzą dla wielu poza zdolnościami zrozumienia. ;-(

konto usunięte

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Sebastian Minor:
wieczność? Bez poznania struktury "zaświatów" nasze ziemskie działania są błądzeniem po omacku tak jak szukanie złota w ciemnej jaskini...
najpierw poznajmy moze lepiej struktury "tego swiata"? :))
Zanim zaczniemy podbijac kosmos i "zaswiaty" ...

zycie jednoski, jej autonomia (podobnie jak pojedynczej komorki ciala) sa jednym ze zludzen. Co o czywiscie tez ma swoj sens
- w calosci.
Polecam lekture "Jiddu Krishanmurti", "Ty jestes swiatem" i inne. Pozbycie sie roznych zludzen/uprzedzen, wyzwala dodatkowa energie.

Konieczna do prawidziwej pelni zycia. Obojetnie, co kto pod owym pojeciem rozumie

pozdro
Sebastian Minor

Sebastian Minor Martwy prorok -
wszyscy umrzemy.
(tanatoterapeuta)

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Tak Czesławie my jesteśmy światem. Tworzymy go przy wydechu a on nas przy wdechu - znam skuteczne techniki wpływania na wydarzenia poprzez zmianę cząstki siebie w świecie "wielkiego JA" ale to nie na to forum ...jeszcze.

Marku! Zdaje się, że dobrze nam się rozmawia ponieważ obaj jesteśmy żeglarzami (a nawet sternikami jak widzę). Mówi się, że są tylko 3 rodzaje ludzi; żywi, martwi i żeglarze - bo ich od wieczności dzieli tylko calowa deska pokładu...
Może znajdziesz jakiś dzień żeby wspólnie popływać na Zegrzu? Teraz często prowadzę tam szkolenia żeglarskie i motorowodne?
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Sebastian Minor:
Marku! Zdaje się, że dobrze nam się rozmawia ponieważ obaj jesteśmy żeglarzami (a nawet sternikami jak widzę). Mówi się, że są tylko 3 rodzaje ludzi; żywi, martwi i żeglarze - bo ich od wieczności dzieli tylko calowa deska pokładu...
Tiaaa, .. nie znałem tego powiedzenia. ;-D

Jak studiowałem zainteresowałem się dwiema rzeczami, wodą i górami. Jak poznałem obie wybrałem jednak góry, zostawiając sobie wybieranie szotów grota i foka na później. I choć nie zostałem "prawdziwym" pogromcą tych żywiołów, nie potrafię się od nich odciąć, bo to chyba dzięki nim, jestem taki jaki jestem. ;-D
Może znajdziesz jakiś dzień żeby wspólnie popływać na Zegrzu? Teraz często prowadzę tam szkolenia żeglarskie i motorowodne?
Z przyjemnością skorzystam z zaproszenia, tym bardziej, że w Zegrzu to nawet .. sam szkoliłem jak ojczyźnie przyszło mi służyć za to, że mnie wykształciła. ;-D

konto usunięte

Temat: Zarządzanie ryzykiem śmierci.

Sebastian Minor:
Tak Czesławie my jesteśmy światem. Tworzymy go przy wydechu a on nas przy wdechu - znam skuteczne techniki wpływania na wydarzenia poprzez zmianę cząstki siebie w świecie "wielkiego JA" ale to nie na to forum ...jeszcze.
zmiana naszego nastawienia czy jakby huna? Tez probowalem,
z miernym wynikiem. Podaj mi numery totka PRZED losowaniem (ale tylko mnie :) to Ci uwierze :))

A swiat jest przez nasz mozg tworzony caly czas dopiero
z surowcow, przy percepcji. Obiektywnie istnieja jedynie fale
i pola magnetyczne, energie, "chaos". Czyli jakby sen, showbizz :) Jest juz dosc dokladnie zbadane. Ale czy cos z tego dla nas ludzikow wynika??
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Następna dyskusja:

Zarządzanie ryzykiem




Wyślij zaproszenie do