konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Paweł R.:
Ja zdecydowanie jestem zwolennikiem zasady, że "trawa rośnie, bo się ją podlewa, a nie od tego, że się na nią krzyczy".
Może nie udaje się w 100% z własnymi dziećmi, no ale przy całej trójce czasami trzeba krzyknąć ;-)

Pawle jest jeszcze trzecia możliwość tzn podlewasz a ona nie rośnie:) Trzeba się wtedy zastanowć dlaczego ale nie zawsze jest na to czas, ochota albo trudno znaleźć przyczynę.
Dzieci to doskonały przykład czasem tylko krzyk powoduje opamiętanie;-) a potem można przystąpić do problemu merytorycznie;-)

Pozdrawiam:)
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Agnieszka K.:
Paweł R.:
Ja zdecydowanie jestem zwolennikiem zasady, że "trawa rośnie, bo się ją podlewa, a nie od tego, że się na nią krzyczy".
Może nie udaje się w 100% z własnymi dziećmi, no ale przy całej trójce czasami trzeba krzyknąć ;-)

Pawle jest jeszcze trzecia możliwość tzn podlewasz a ona nie rośnie:) Trzeba się wtedy zastanowć dlaczego ale nie zawsze jest na to czas, ochota albo trudno znaleźć przyczynę.
Dzieci to doskonały przykład czasem tylko krzyk powoduje opamiętanie;-) a potem można przystąpić do problemu merytorycznie;-)

Pozdrawiam:)
Dlaczego trawa nie rośnie ? widocznie ogrodnik nie od tej strony podlewa co trzeba.

Krzyk to tylko wyraz bezsilności i słabości argumentów strony przeciwnej :-)
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Jan D.:
Krzyk to tylko wyraz bezsilności i słabości argumentów strony przeciwnej :-)

Już widzę siłę argumentów przy 2-3 latku :D
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Agnieszka G.:
Jan D.:
Krzyk to tylko wyraz bezsilności i słabości argumentów strony przeciwnej :-)

Już widzę siłę argumentów przy 2-3 latku :D

:-) Czasem trzeba spróbować - warto :-)

Z krzykaczami sobie radziłem, nawet jeżeli byli moimi przełożonymi na kilka sposobów. np. jeżeli krzyczał już wcześniej przy innych mówiłem spokojnym tonem tak jakby go nie było i tak aby inni słyszeli a on musiał ściszyć swój głos aby usłyszeć. Jeżeli zdarzyło się mu to po raz pierwszy - prosiłem o audiencję - najpierw spokojnie poprosiłem o nie podnoszenie głosu, a jak to nie pomogło to podnosiłem głos tak, aby wszyscy słyszeli. To zawsze pomaga - każdy szef będzie się bał narażenia na śmieszność i utratę tzw. "należytego szacunku dla stanowiska"
Anna Zaremba

Anna Zaremba trener, facylitator,
coach

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Jacek Aleksander G.:
Jeśli w firmie trzeba pracowników zastraszać , to kadra managerska jest do wymiany...cała.

Jak wcześniej już gdzieś wspomniałem - nie ma złych żołnierzy, są tylko źli dowódcy - przekładając to na język biznesu...
Nie ma złych pracowników, są tylko nieudolni managerowie.

Jeśli są "źli pracownicy" to przecież ktoś ich zatrudnił:-)
Tak czy inaczej menadżerowie do wymiany :-)
Moja bardziej radykalna koleŻanka twierdzi, że trzeba by zabić wszystkich powyżej 2 roku życia i wtedy nowe pokolenie będzie lepsze :-) Jako metafora ok, w praktyce - Samodzielnie dorastające dwulatki miały by zbyt dużą traumę :-)
Anna Zaremba

Anna Zaremba trener, facylitator,
coach

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

A ja obserwowałam ostatnio argumenty przemawiające do lekko ponad rocznego dziecka. Bez krzyku, tylko konsekwencja. Moja bratowa jest święta :-)
Agnieszka G.:
Jan D.:
Krzyk to tylko wyraz bezsilności i słabości argumentów strony przeciwnej :-)

Już widzę siłę argumentów przy 2-3 latku :D
Jan Chlanda

Jan Chlanda ....a po nocy
przychodzi
dzień...:-)

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

...trochę bez analizy tematu powiem tak..
Porównanie jakie mi się skojarzyło...
....szczury (inteligentne stworzenia) uodparniają się na trutkę i po jakimś czasie trutka nie działa...:)
Szefowie którzy potrafią tylko straszyć po czasie są śmieszni dla pracowników i szacunku żadnego
niema a tylko śmiech za plecami takiego szefa.
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Jan C.:
...trochę bez analizy tematu powiem tak..
Porównanie jakie mi się skojarzyło...
....szczury (inteligentne stworzenia) uodparniają się na trutkę i po jakimś czasie trutka nie działa...:)
Szefowie którzy potrafią tylko straszyć po czasie są śmieszni dla pracowników i szacunku żadnego
niema a tylko śmiech za plecami takiego szefa.

tylko z jedną uwaga - nigdy "za plecami" - zawsze śmieję się prosto w oczy :-)

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Jan D.:
Agnieszka K.:
Paweł R.:
Ja zdecydowanie jestem zwolennikiem zasady, że "trawa rośnie, bo się ją podlewa, a nie od tego, że się na nią krzyczy".
Może nie udaje się w 100% z własnymi dziećmi, no ale przy całej trójce czasami trzeba krzyknąć ;-)

Pawle jest jeszcze trzecia możliwość tzn podlewasz a ona nie rośnie:) Trzeba się wtedy zastanowć dlaczego ale nie zawsze jest na to czas, ochota albo trudno znaleźć przyczynę.
Dzieci to doskonały przykład czasem tylko krzyk powoduje opamiętanie;-) a potem można przystąpić do problemu merytorycznie;-)

Pozdrawiam:)
Dlaczego trawa nie rośnie ? widocznie ogrodnik nie od tej strony podlewa co trzeba.

Krzyk to tylko wyraz bezsilności i słabości argumentów strony przeciwnej :-)

To właśnie miałam na myśli pisząc o przyczynach. Trzeba zastanowić się co jest nie tak bo może ogrodnik źle podlewa a może podłoże nie to i nie ten gatunek trawy. Powodów, dla których źle się dzieje może być całe mnóstwo.
Pisząc o krzyku nie miałam na myśli klasycznego wydzierania się bo to rzeczywiście mało skuteczne (choć przy dzieciach czasami trzeba wzmocnić przekaz w ten sposób, zwłaszcza jak mamy do czynienie z odpornym na argumenty 3 latkiem o którym wspominała Agnieszka)
Sugeruję w ten sposób żeby nie przesadzać z tym strachem przed strachem.
Można i należy ludzi mądrze (czyli diagnozując potrzeby)szkolić, zachęcać, motywować, wspierać (mówię tu o wszystkich pracownikach również o kierownikach) ale jeśli to okazuje się nieskuteczne to przychodzi taki moment, że ktoś jasno mówi jakie są oczekiwania i co się stanie jeśli te oczekiwania nie zostaną spełnione. To niestety często jest odbierane jako zastraszanie.
Piotr M.

Piotr M. Lubię to, co robię.

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Anna Z.:
A ja obserwowałam ostatnio argumenty przemawiające do lekko ponad rocznego dziecka. Bez krzyku, tylko konsekwencja. Moja bratowa jest święta :-)
to prawda, bo to CUD, biorąc pod wzgląd uwarunkowania biologiczne i poznawcze.

PS Agnieszko szach-mat :) oto dowód, ze cudotwórcy są wśród nas

Edycja - strach się bardzo zrelatywizował.
U mojej żony w pracy jest ciekawa sytuacja. W latach 2007-8 słowa rektora "zależało by mi aby Pan/Pani w tym roku napisał/a jakąś publikację, albowiem trzeba wykazać rozwój pracownika na uczelni" były odbierane jako "urwał nać, może coś i tam napiszę i niech się odwali"

Teraz gdy mają kredyty we franku o wartości większej niż wartość domu, te same słowa rektora wywołują efekt "Matko i córko, jejku już piszę za dwa dni będzie gotowe, tylko błaaaagam.... nie zwalniajcie mnieee"Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.02.14 o godzinie 13:43
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Agnieszka K.:
Dlaczego trawa nie rośnie ? widocznie ogrodnik nie od tej strony podlewa co trzeba.

Krzyk to tylko wyraz bezsilności i słabości argumentów strony przeciwnej :-)

To właśnie miałam na myśli pisząc o przyczynach. Trzeba zastanowić się co jest nie tak bo może ogrodnik źle podlewa a może podłoże nie to i nie ten gatunek trawy. Powodów, dla których źle się dzieje może być całe mnóstwo.
Pisząc o krzyku nie miałam na myśli klasycznego wydzierania się bo to rzeczywiście mało skuteczne (choć przy dzieciach czasami trzeba wzmocnić przekaz w ten sposób, zwłaszcza jak mamy do czynienie z odpornym na argumenty 3 latkiem o którym wspominała Agnieszka)
Sugeruję w ten sposób żeby nie przesadzać z tym strachem przed strachem.
Można i należy ludzi mądrze (czyli diagnozując potrzeby)szkolić, zachęcać, motywować, wspierać (mówię tu o wszystkich pracownikach również o kierownikach) ale jeśli to okazuje się nieskuteczne to przychodzi taki moment, że ktoś jasno mówi jakie są oczekiwania i co się stanie jeśli te oczekiwania nie zostaną spełnione. To niestety często jest odbierane jako zastraszanie.

Mam inne zdanie. Moim zdaniem
- zawsze, na początku, należy mówić o oczekiwaniach i skutkach ich nie spełnienia - krzyk tylko zagłusza przekaz
- zawsze pracownik musi wiedzieć, że jego szef go wspiera i nie zostawi na poniewierkę przez innych, gdy pracownik zrobi błąd, a gdy już go zrobił to przyjedzie do szefa i razem zastanowią się jak nie robić tych błędów w przyszłości. Zawsze jest ryzyko zrobienia błędu, ale nie jego powielenia
- szef nie jest niańką, nie powinien zachęcać do pracy, a jej wymagać. Szef jest przewodnikiem - jeżeli pracownikowi się "chce chcieć pracować" to pracownik sam określi swoje potrzeby szkoleniowe - a szef tylko je zweryfikuje i umożliwi w miarę posiadanych środków. Istnieją pracownicy, którzy czują się potrzebni na jednym stanowisku, a na innym, nie chcą awansu, a wykonują swoją pracę doskonale.

-

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Piotr M.:
Anna Z.:
A ja obserwowałam ostatnio argumenty przemawiające do lekko ponad rocznego dziecka. Bez krzyku, tylko konsekwencja. Moja bratowa jest święta :-)
to prawda, bo to CUD, biorąc pod wzgląd uwarunkowania biologiczne i poznawcze.

PS Agnieszko szach-mat :) oto dowód, ze cudotwórcy są wśród nas

Edycja - strach się bardzo zrelatywizował.
U mojej żony w pracy jest ciekawa sytuacja. W latach 2007-8 słowa rektora "zależało by mi aby Pan/Pani w tym roku napisał/a jakąś publikację, albowiem trzeba wykazać rozwój pracownika na uczelni" były odbierane jako "urwał nać, może coś i tam napiszę i niech się odwali"

Teraz gdy mają kredyty we franku o wartości większej niż wartość domu, te same słowa rektora wywołują efekt "Matko i córko, jejku już piszę za dwa dni będzie gotowe, tylko błaaaagam.... nie zwalniajcie mnieee"

Bo ludzie potrafią się bardzo dostosować. Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Trzeba mieć tego świadomość i myślę, że po to też są takie dyskusje.
Niestety bywa tak, że nawet najlepsze rozwiązanie nie zawsze i nie na wszystkich działa.
Wracając do dzieci to argumenty, spokój i konsekwencja owszem działają, częściej tak niż nie:) a rodzic ma pokusę by zawsze być skutecznym:)

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Jan D.:
Agnieszka K.:
Dlaczego trawa nie rośnie ? widocznie ogrodnik nie od tej strony podlewa co trzeba.

Krzyk to tylko wyraz bezsilności i słabości argumentów strony przeciwnej :-)

To właśnie miałam na myśli pisząc o przyczynach. Trzeba zastanowić się co jest nie tak bo może ogrodnik źle podlewa a może podłoże nie to i nie ten gatunek trawy. Powodów, dla których źle się dzieje może być całe mnóstwo.
Pisząc o krzyku nie miałam na myśli klasycznego wydzierania się bo to rzeczywiście mało skuteczne (choć przy dzieciach czasami trzeba wzmocnić przekaz w ten sposób, zwłaszcza jak mamy do czynienie z odpornym na argumenty 3 latkiem o którym wspominała Agnieszka)
Sugeruję w ten sposób żeby nie przesadzać z tym strachem przed strachem.
Można i należy ludzi mądrze (czyli diagnozując potrzeby)szkolić, zachęcać, motywować, wspierać (mówię tu o wszystkich pracownikach również o kierownikach) ale jeśli to okazuje się nieskuteczne to przychodzi taki moment, że ktoś jasno mówi jakie są oczekiwania i co się stanie jeśli te oczekiwania nie zostaną spełnione. To niestety często jest odbierane jako zastraszanie.

Mam inne zdanie. Moim zdaniem
- zawsze, na początku, należy mówić o oczekiwaniach i skutkach ich nie spełnienia - krzyk tylko zagłusza przekaz
- zawsze pracownik musi wiedzieć, że jego szef go wspiera i nie zostawi na poniewierkę przez innych, gdy pracownik zrobi błąd, a gdy już go zrobił to przyjedzie do szefa i razem zastanowią się jak nie robić tych błędów w przyszłości. Zawsze jest ryzyko zrobienia błędu, ale nie jego powielenia
- szef nie jest niańką, nie powinien zachęcać do pracy, a jej wymagać. Szef jest przewodnikiem - jeżeli pracownikowi się "chce chcieć pracować" to pracownik sam określi swoje potrzeby szkoleniowe - a szef tylko je zweryfikuje i umożliwi w miarę posiadanych środków. Istnieją pracownicy, którzy czują się potrzebni na jednym stanowisku, a na innym, nie chcą awansu, a wykonują swoją pracę doskonale.

-
Tak być powinno a nie zawsze jest. Bardzo często miałam do czynienie z sytuacją kiedy już samo stawianie wymagań było odbierane jako straszenie i wywieranie szkodliwej presji. To często ma miejsce w sytuacji kiedy firma przechodzi zmiany a zmiany często rodzą opór i niechęć. To bardzo ważne co napisałeś, że pracownikowi musi chcieć się chcieć.
Piotr M.

Piotr M. Lubię to, co robię.

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Chcę zwrócić uwagę na jedno rozróżnienie. Czym innym jest "zarządzanie poprzez zastraszanie" a czym innym jest głośne, donośne i dostosowane do sposobu komunikacji w danym środowisku, wytłumaczenie leniwej ekipie kopaczy dołów konieczność zintensyfikowania prac ewentualnie skorygowania kierunku jak też głębokości wykopywanego rowu.
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Agnieszka K.:
>
-
Tak być powinno a nie zawsze jest. Bardzo często miałam do czynienie z sytuacją kiedy już samo stawianie wymagań było odbierane jako straszenie i wywieranie szkodliwej presji. To często ma miejsce w sytuacji kiedy firma przechodzi zmiany a zmiany często rodzą opór i niechęć. To bardzo ważne co napisałeś, że pracownikowi musi chcieć się chcieć.

To ostatnie nie ja wymyśliłem - powiem nieskromnie to moi byli pracownicy tak twierdzili że ze mną "chciało się chcieć pracować" :-)
Pracowałem w różnych firmach - również zwalniałem, wprowadzałem zmiany organizacyjne - w swoich działaniach przyjmowałem zasadę, że zawsze gram w otwarte karty - stawiam sprawy uczciwie i daję zawsze tyle informacji ile mogę przekazać podwładnym.
Negocjowałem również ze związkami zawodowymi - był opór, pogotowie strajkowe - a na końcu lampka dobrego wina i podpisanie wszystkich dokumentów.
Nie twierdzę, że wszędzie jest różowo. Moim zdaniem zakładanie, że zmiany rodzą opór jest błędem. Ja zakładam, że mogą a nie muszą :-)

Piotr - również w swoim życiu kopałem rowy - leniwych kopaczy nie ma - są kopacze, którzy nie zostali przeszkoleni. Kopanie ręcznie rowów to sztuka - można się zarobić i nie wykopać w terminie jeżeli nie wie się jak. Bacik nie pomoże. Zrozumiałem to już po tygodniu kopania - jak zobaczyłem robotę fachowców - robotników. Nauczyli mnie wtedy również wykopywania dużych korzeni drzew i przemieszczania ich na mała odległość ( tak o średnicy 100 cm) tylko przy pomocy szpadla :-)Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.02.14 o godzinie 15:03

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Piotr M.:
Chcę zwrócić uwagę na jedno rozróżnienie. Czym innym jest "zarządzanie poprzez zastraszanie" a czym innym jest głośne, donośne i dostosowane do sposobu komunikacji w danym środowisku, wytłumaczenie leniwej ekipie kopaczy dołów konieczność zintensyfikowania prac ewentualnie skorygowania kierunku jak też głębokości wykopywanego rowu.

Czasem odnoszę wrażenie, że "zarządzający" nie widzą specjalnej różnicy czy zarządzają grupą inżynierów w dziale R&D czy właśnie taką ekipą o której wspominasz.
Piotrze jeszcze wracając do kredytu jako źródła strachu to na to pracodawca już nie ma wpływu.
Jan Chlanda

Jan Chlanda ....a po nocy
przychodzi
dzień...:-)

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

..odnośnie kredytu..
Agnieszko, ma wpływ jeżeli pracodawca wie o kredycie , a szef taką wiadomość wykorzysta i mamy oprócz zastraszenia czysty szantaż w postaci haka kredytowego....
Piotr M.

Piotr M. Lubię to, co robię.

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Jan C.:
..odnośnie kredytu..
Agnieszko, ma wpływ jeżeli pracodawca wie o kredycie , a szef taką wiadomość wykorzysta i mamy oprócz zastraszenia czysty szantaż w postaci haka kredytowego....

To jest myśl!!!

Jak kiedyś będę dawał ogłoszenie o pracę, to w wymaganiach dopiszę punkt:
- posiadanie kredytu hipotecznego we frankach szwajcarskich (dopuszcza się PLN) na minimum 25 lat i o minimum dwukrotnej wartości zakupionej nieruchomości.

No pracownicy idealni :)))))))))))))))))))

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...


To ostatnie nie ja wymyśliłem - powiem nieskromnie to moi byli pracownicy tak twierdzili że ze mną "chciało się chcieć pracować" :-)
Pracowałem w różnych firmach - również zwalniałem, wprowadzałem zmiany organizacyjne - w swoich działaniach przyjmowałem zasadę, że zawsze gram w otwarte karty - stawiam sprawy uczciwie i daję zawsze tyle informacji ile mogę przekazać podwładnym.
Negocjowałem również ze związkami zawodowymi - był opór, pogotowie strajkowe - a na końcu lampka dobrego wina i podpisanie wszystkich dokumentów.
Nie twierdzę, że wszędzie jest różowo. Moim zdaniem zakładanie, że zmiany rodzą opór jest błędem. Ja zakładam, że mogą a nie muszą :-)
To bardzo cenny dar, który powinien mieć każdy menedżer i ie tylko.
Ps. To co piszesz jest bardzo spójne ze zdjęciem w Twoim profilu:)
Pozdrawiam:)

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Piotr M.:
Jan C.:
..odnośnie kredytu..
Agnieszko, ma wpływ jeżeli pracodawca wie o kredycie , a szef taką wiadomość wykorzysta i mamy oprócz zastraszenia czysty szantaż w postaci haka kredytowego....

To jest myśl!!!

Jak kiedyś będę dawał ogłoszenie o pracę, to w wymaganiach dopiszę punkt:
- posiadanie kredytu hipotecznego we frankach szwajcarskich (dopuszcza się PLN) na minimum 25 lat i o minimum dwukrotnej wartości zakupionej nieruchomości.

No pracownicy idealni :)))))))))))))))))))
:)))))))) i dużo dzieci:)) Idziemy w absurdy ale straszenie pracownika jego kredytem hipotecznym jest równie absurdalne. Ktoś rzeczywiście tak robi????

Następna dyskusja:

Molestowanie pracownicy prz...




Wyślij zaproszenie do