Renata  Bogacka-Andrzeje wska

Renata
Bogacka-Andrzeje
wska
HR , edukacja, III
sektor

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Maciej G, Krasny:
Artur Pawłowski:
Duża częśc marnych menedżerów nie potrafi zarządzać inaczej niż …strachem. Nie znają po prostu innej metody. Tego nauczyli się w domach, z TV i z filmów gangsterskich. (..)
Zdarza się jeszcze (zapewniam), że to właściciel firmy lub zarząd OCZEKUJE i WYMUSZA takie podejście danego menadżera. Z czego to wynika? Z przekonania owego właściciela lub zarządu o jedynej sprawdzonej przez niego właśnie tej metodzie, z przekonania, które wynika z braku wiedzy, umiejętności lub innego doświadczenia, a nie rzadko z chęci pójścia na łatwiznę, a tak naprawdę z braku autorytetu.

Inną sprawą jest, czy taki menadżer się z tym godzi i to sankcjonuje poprzez stosowanie takiego podejścia (zarządzanie przez sianie strachu) - każdy ma wolny wybór.Maciej G, Krasny edytował(a) ten post dnia 30.01.11 o godzinie 13:38

Smutne jest to, że wielu menadżerów się "godzi" ( np.bo nie ma innego wyjścia ) i zarządza przez sianie strachu.
Masz rację Maćku przykład idzie z samej góry ( Zarząd ).Każdy szef jest też pracownikiem. Mam nadzieję, że sytuacja będzie się poprawiać w miarę jak ludzie będą zyskiwać wiekszą świadomość, wiedzę,umiejętności, że można inaczej zarządzać niż przez strach.

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

taka przypowieść na świeżo o zastraszaniu... Czy można zastraszać całą organizację aż po klienta?

Dzisiaj byliśmy w kinie całą rodziną na filmie przeznaczonym dla od 3 lat w zwyż.

Moj synek zażądał wyjścia na samym początku. Hałas był nadmierny, każde uderzenie, każdy krzyk złej czarodziejki, etc. to były dźwięki znacznie przejaskrawione wobec tych, które dzieją się w normalnym życiu. Gdyby usunąć rozmowy, wizję, dźwięk przypominałby bitewny.

Powiecie, że może za mały? Dwa tygodnie wcześniej był na tymże samym filmie i mu się podobało. Poszliśmy drugi raz bo przyjechała do nas rodzina i jego nieco starsza kuzynka lubi baśnie Disneya, lubi świat czarów i tajemnic..

Co się zmieniło? Dlaczego było tak głośno?
Nie byliśmy jedynymi rodzicami, którzy wyszli z płaczącym dzieckiem z seansu. Jednak większość nie reklamowała, nie domagała się zwrotu pieniędzy, nie dyskutowała...
==========
Jako że bilety były drogie, multiplex, powiedziałem sobie, że nie odpuszczę i zareklamuję. Bileter skierował mnie do szklanego pokoju, gdzie zgłosiłem uwagę (naprawdę ilość decybeli przekraczała na pewno normy fabryczne, a my mówimy o malutkich wrażliwych dzieciach)

Pani zlustrowała mnie, sprawdziła, że rzeczywiście wyszliśmy, po czym powiedziała, że powinniśmy to zgłosić podczas seansu (komu gdzie, krzykiem do operatora?)... a ja, że nie odpuszczę, i że chcę o tym porozmawiać z przełożonymi... domagam się zwrotu, bo moje dziecko nie wróci na seans. Ponadto, stwierdzilem, że do onego zarządu napiszę, proszę o maile...

Pani podbiła bilety, bym mógł w kasie odebrać pieniądze, wyszła ze mną na zewnątrz, i powiedziała mi, że nie jestem jedyną osobą, która zgłasza takie zażalenie, że jest za głośno. Może setną? Poziom odtwarzanego dźwięku to decyzja zarządu i my niewiele możemy tutaj zmienić czy pomóc, etc itp. Uśmiechnęła się, widać, że jej było przykro, że tak musiała mnie traktować.

Moja intuicja mi mówi, że mam do czynienia właśnie z klasycznym przykładem zarządzania przez zastraszanie. Tak ma być i już, zarząd wydał pismo matkę, powstał segregator, tyle decybeli ma byc, tyle wymagają reklamodawcy, tyle oddzialywanie na psychikę, dokument wewnętrzny, poufny, pracownicy przeszkoleni i już.

To, hałas, przynosi pieniążki, menedżerowie dostają premie, hałas oddziaływa na ciało migdałowate klientów, narzekają ale wrócą ponownie po wrażenia, po swoją dawkę Stresu Posttraumatycznego. Dzieci też.

Ktoś kto chce zmiany, kto słucha bardziej klienta niż przełożonego, długo tam nie popracuje... a zarząd nie odwiedza styku pracowników front line z klientem. Nie wie jak jest.

Miałem poczucie, że to jest właśnie taki przykład zarządzania przez zastraszanie. Pieniążki sypią się. Klienci są. Jak można dopuścić by coś działającego zakłócił od czasu do czasu ojciec dziecka, który widzi jakąś nieprawidłowość. Menedżer zaś ma zadowolić pracodawcę, a nie klienta.

Jak śpiewał śp. Michael Jackson "All I wanna say is that they don't really care about us."Jacek K. edytował(a) ten post dnia 30.01.11 o godzinie 18:32

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Marzena J.:
Artur K.:
Marzena J.:
Zarządzanie, w myśl teorii, której mnie uczono na studiach składa się z 4 filarów: planowanie, organizowanie, motywowanie i kontrola. Jak to się ma do zastraszania? - nijak. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak zarządzanie przez zastraszanie. Zastraszania nie można wiązać z zarządzaniem.
Na studiach to można nauczyć się teorii a później przychodzi praktyka i rozczarowanie a Pani to albo nigdzie nie pracowała albo miała dużo szczęścia.
Pozdrawiam
Proszę mnie nie oceniać, poza tym Pana wypowiedź ma się nijak do treści wątku. Napisałam co to jest zarządzanie, a raczej rozwinęłam pojęcie. Nie ma czegoś takiego jak "zarządzanie przez zastraszanie". Bo wtedy po prostu nie ma mowy o zarządzaniu. Zastraszanie jest formą psychicznego terroru, którego w żaden sposób nie można utożsamiać z zarządzaniem firmą, w gospodarce rynkowej. Pracowałam w kilku firmach, na samodzielnym stanowisku, od kilku lat zarządzam własnym biznesem. I mimo tej praktyki nie widzę nic złego w powoływaniu się na naukową teorię zarządzania. Marzena J. edytował(a) ten post dnia 29.01.11 o godzinie 19:11
http://tvp.info/wiadomosci/wideo/27012011-1930/3749884 proszę obejrzeć od 9tej minuty - jak by Pani nazwała ten styl zarządzania?
Marzena J.

Marzena J. psycholog,
psychoterapeuta

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Artur K.:
Marzena J.:
Artur K.:
Marzena J.:
Zarządzanie, w myśl teorii, której mnie uczono na studiach składa się z 4 filarów: planowanie, organizowanie, motywowanie i kontrola. Jak to się ma do zastraszania? - nijak. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak zarządzanie przez zastraszanie. Zastraszania nie można wiązać z zarządzaniem.
Na studiach to można nauczyć się teorii a później przychodzi praktyka i rozczarowanie a Pani to albo nigdzie nie pracowała albo miała dużo szczęścia.
Pozdrawiam
Proszę mnie nie oceniać, poza tym Pana wypowiedź ma się nijak do treści wątku. Napisałam co to jest zarządzanie, a raczej rozwinęłam pojęcie. Nie ma czegoś takiego jak "zarządzanie przez zastraszanie". Bo wtedy po prostu nie ma mowy o zarządzaniu. Zastraszanie jest formą psychicznego terroru, którego w żaden sposób nie można utożsamiać z zarządzaniem firmą, w gospodarce rynkowej. Pracowałam w kilku firmach, na samodzielnym stanowisku, od kilku lat zarządzam własnym biznesem. I mimo tej praktyki nie widzę nic złego w powoływaniu się na naukową teorię zarządzania. Marzena J. edytował(a) ten post dnia 29.01.11 o godzinie 19:11
http://tvp.info/wiadomosci/wideo/27012011-1930/3749884 proszę obejrzeć od 9tej minuty - jak by Pani nazwała ten styl zarządzania?

Materiał, na który Pan się powołuje to przypadki przemocy i łamania prawa.
Rzucanie się z pięściami, bicie, czy powstrzymywanie się przed udzieleniem pierwszej pomocy przedmedycznej to są przypadki właśnie łamania prawa, na to są paragrafy. I absolutnie nie można tego wiązać z zarządzaniem. Czym innym jest zarządzanie, czym innym jest traktowanie. Pan myli pojęcia.

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Marzena J.:
można tego wiązać z zarządzaniem. Czym innym jest zarządzanie, czym innym jest traktowanie. Pan myli pojęcia.

Pola semantyczne tych dwóch wyrazów pokrywają się, nakładają się na siebie.

Weźmy jedną z definicji.
Zarządzanie jest sztuką osiągania zamierzonych rezultatów przez innych ludzi, zarządzający (menedżerowie) osiągają cele organizacji poprzez organizowanie pracy innych, a nie przez wykonywanie zadań osobiście.

Gdy przyjaciel mówi mi, mam problem, odchodzą mi ludzie z firmy, nie wiem co robić. Na pewno nie dlatego, ze ich źle traktuję. (źle zarządzam?).

W tym kontekście to synonimy.Jacek K. edytował(a) ten post dnia 30.01.11 o godzinie 21:39
Marzena J.

Marzena J. psycholog,
psychoterapeuta

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Jacek K.:
Marzena J.:
można tego wiązać z zarządzaniem. Czym innym jest zarządzanie, czym innym jest traktowanie. Pan myli pojęcia.

Pola semantyczne tych dwóch wyrazów pokrywają się, nakładają się na siebie.

Weźmy jedną z definicji.
Zarządzanie jest sztuką osiągania zamierzonych rezultatów przez innych ludzi, zarządzający (menedżerowie) osiągają cele organizacji poprzez organizowanie pracy innych, a nie przez wykonywanie zadań osobiście.

Powołuje się Pan na definicje, to może poda Pan autora? Nie znam takiej definicji i nigdy z taką definicją nie spotkałam się na 5-cio letnich studiach z zarządzania. Polemizowałabym, czy zarządzanie jest sztuką.. Wg mnie jest procesem, który wymaga kompetencji.

Gdy przyjaciel mówi mi, mam problem, odchodzą mi ludzie z firmy, nie wiem co robić. Na pewno nie dlatego, ze ich źle traktuję. (źle zarządzam?).

W tym kontekście to synonimy.

Może dla Pana to synonimy, ja widzę tu grube nadużycie interpretacyjne. Złe traktowanie pracownika może świadczyć co najwyżej o pewnych niewłaściwych elementach zarządzania firmą. Np. złe traktowanie = w sposób niewłaściwy organizuję pracę swoim ludziom lub swoim zachowaniem zamiast motywować - demotywuję zespół. Natomiast w wątku dyskutujemy o "zarządzaniu przez zastraszanie" co moim zdaniem jest definicyjnym absurdem. Już nie mówiąc o różnicy pojęć "złe traktowanie", a "zastraszanie". Czuje Pan różnice? Innymi słowy, w momencie, gdy menadżer zaczyna stosować przemoc psychiczną (bo tym jest zastraszanie) wobec pracowników - przestaje być menadżerem, a staje się bandytą. I w takim razie czy w świetle prawa (bo w takich warunkach funkcjonują przedsiębiorstwa w naszym kraju) bandyta może być jednocześnie menadżerem???

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Marzena J.:
wykonywanie zadań osobiście.

Powołuje się Pan na definicje, to może poda Pan autora?

Za wikipedia, jest tam kilka definicji.
Może dla Pana to synonimy, ja widzę tu grube nadużycie interpretacyjne.

Pola semantyczne poszczególnych słów często pokrywają się, stąd mamy problem z ekwiwalencją językową. Grube nadużycie interpretacyjne?
demotywuję zespół. Natomiast w wątku dyskutujemy o "zarządzaniu przez zastraszanie" co moim zdaniem jest definicyjnym absurdem.

Teraz modne wśród menedżerów jest czytanie Sztuki Wojny Sun Tzu i odwoływania się do myśli wojskowej.

Otóż Sun Tzu znany jest z tego, że założył się z Cesarzem Chin, że jego harem zamieni w karny oddział wojskowy. Następnie kazał kobietom stanąć w szereg... a one giglały się i śmiały...

Następnie kazał cesarskim katom ściąć kilka najgłośniej śmiejących się kobiet na oczach pozostałych. Cesarz Zakład przegrał, kobiety nagle zaczęły gorliwie wykonywać wojskowe rozkazy, uczyć się pilnie musztry i w ciągu krótkiego czasu stworzyły karny oddział... zarządzanie przez zastraszenie, twarde i skuteczne.
Już nie mówiąc o różnicy pojęć "złe traktowanie", a "zastraszanie". Czuje Pan różnice?

Zastraszenie to rodzaj złego traktowania.
Innymi słowy, w momencie, gdy menadżer zaczyna stosować przemoc psychiczną (bo tym jest zastraszanie) wobec pracowników - przestaje być menadżerem, a staje się bandytą.

Bandyta, to bardzo nieprecyzyjne określenie... mówimy o wykroczeniach przeciwko kodeksowi pracy, kodeksowi cywilnemu, kodeksowi karnemu. Ale przestępcy trzeba winę udowodnić, nagrać, wskazać przepis, którego nie można łamać.
I w takim razie czy w świetle prawa (bo w takich warunkach funkcjonują przedsiębiorstwa w naszym kraju) bandyta może być jednocześnie menadżerem???

Można być po prostu złym menedżerem.
Mariusz Czerwiński

Mariusz Czerwiński Szukam pracy:
Diagnozy nadużyć
kredytowych, Audyty
umów k...

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Zacznijmy od tego, że już na początku lat osiemdziesiątych aparatczycy PZPR-owscy z dnia na dzień stawali się bardzo bogatymi (jak na ówczesne czasy) osobami.

Spójrzmy, jak wygląda rekrutacja na kierownicze stanowiska administracyjne, zmiana koalicji to czystka w szeregach kierowniczych.

Nieliczne są wyjątki loszku dla zdemoralizowanych i skorumpowanych urzędników. W zasadzie ich pensum, to nic nadzwyczajnego w porównaniu do pensum managerów.

Biznes i polityka żyją w symbiozie, tak daleko zaawansowanej symbiozy na próżno by szukać w zdecydowanej większości krajów europejskich. Kadencyjność urzędników powoduje, że w przypadku przegranych wyborów ktoś musi im zagwarantować pracę. Jest to część rodzimego biznesu oraz cześć zagranicznego biznesu zainstalowanego w RP.

Tak powstają wzajemne zobowiązania i zależności. Przykładowo - inwestor zagraniczny wie, kto mu zapewnił koncesję, zmianę planów zagospodarowania przestrzennego, ochronę w przypadku kontroli skarbowej.

Ale ten, kto załatwił inwestorowi ma rodzinę i znajomych. Takie osoby bez względu na kwalifikacje mają pierwszeństwo w zatrudnieniu. Często zachowywane są pozory konkursów rekrutacyjnych, i tak wiadomo kto ma wygrać.

A cóż kanalie, nawet nieco przytępawe mają instynkt stołka, często wysyła się ich na szkolenia na których mają się nauczyć jak zarządzać pracownikami (duża część wybiera metody gestapowskie, zresztą dzieci beneficjentów poprzedniego systemu nie mają specjalnie oporów przed takimi metodami. Tego ich nauczono w domu.

P.S.
Miałem kilku szefów, ale już od kilkunastu lat nie mam. W zasadzie tylko pierwszy był w porządku. Znał się nie tylko na ludziach, ale i na pracy, był naprawdę autorytetem, nie krzyczał, nie stosował metod gestapowskich, nierzadko był w opozycji do topów (co było wyjątkiem w przedsiębiorstwie, gdyż topy bardzo lubiły lojalnych klakierów).

Mój pierwszy szef wiedział, że może na mnie liczyć i ja wiedziałem, że mogą na niego liczyć, nawet w sytuacji, gdy topy rozgrywały między sobą podział strefy wpływów i próbowały np. próbować nas poróżnić.

Jeden z topów obiecał mi awans w zamian za pomoc w zwolnieniu mojego szefa. Był tylko II-im zastępcą, topy właśnie pogryzły się i on sobie wykombinował, że zwolni mojego szefa, mnie awansuje i w ten sposób wzmocni swoją pozycję, bo ja byłem niecały rok po studiach i de facto pozostałe topy nie wygryzłyby jego z uwagi na moje coby tu nie powiedzieć - w sumie mizerne doświadczenie.

Skończyło się w sumie dobrze, bo II-gi top został spuszczony przez dwóch pozostałych i "ważniejszych" od niego.

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Marzena J.:
Artur K.:
Marzena J.:
Artur K.:
Marzena J.:
Zarządzanie, w myśl teorii, której mnie uczono .......

Materiał, na który Pan się powołuje to przypadki przemocy i łamania prawa.
Rzucanie się z pięściami, bicie, czy powstrzymywanie się przed udzieleniem pierwszej pomocy przedmedycznej to są przypadki właśnie łamania prawa, na to są paragrafy. I absolutnie nie można tego wiązać z zarządzaniem. Czym innym jest zarządzanie, czym innym jest traktowanie. Pan myli pojęcia.

Może źle zrozumiałem autora postu i jego pytanie. Dla mnie to ekstremalny przypadek wymuszenia określonych działań przez zastraszanie pracowników który można nazwać zarządzaniem przez .............. a tu niech wstawi sobie Pani słowo jakie Pani pasuje. Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Artur K.:
Może źle zrozumiałem autora postu i jego pytanie. Dla mnie to ekstremalny przypadek wymuszenia określonych działań przez zastraszanie pracowników który można nazwać zarządzaniem przez .............. a tu niech wstawi sobie Pani słowo jakie Pani pasuje. Pozdrawiam

Panie Arturze,

Oczywiście, że możemy wstawić tutaj odpowiednie, i bardzo ciekawe słowo.
Występuje ono w najnowszych podręcznikach, jest w sylabusie wszystkich MBA'jów.

Nazywa się to eufemistycznie...

Zarządzanie przez niepewność (dawkowanie niepewności).
A niepewność wiąże się z lękiem (motywującym bądź nie ale negatywnym uczuciem, wywołującym wydzielanie się kortyzolu do krwiobiegu, niszczącym zdrowie psychiczne, fizyczne i społeczne/rodzinne człowieka.

Ale teraz mi różne osoby nakopią, że to nie to, że nie tak, że nie rozumiem konceptu. Rozumiem. Jest to alternatywa dla biznesu odpowiedzialnego. Wkrótce jednak to on będzie tryumfował w literaturze w związku z napompowaną przez chęć odniesienia sukcesu za wszelką cenę kosztem wszystkich wokół na zewnątrz i wewnątrz organizacji -
bańką spekulacyjną i kryzysem.Jacek K. edytował(a) ten post dnia 31.01.11 o godzinie 08:50
Katarzyna  Drecka-Chrzanows ka

Katarzyna
Drecka-Chrzanows
ka
doświadczony
marketer,
pasjonatka kina, mol
ksiąkowy, mi...

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

nasuwa mi się tekst z piosenki Hurtu "Krzyczę na Ciebie bo nie radzę sobie z sobą (...)" , który chyba oddaje istotę "zarządzania" przez zastraszanie. Zarządzający ukrywa brak (często rażący) kompetencji pod maską szefa-tyrana, zapominając, że staje się przez to jeszcze bardziej żałosny w oczach zastraszonych pracowników. Zapomina również, że "Ludzie pracują tak, jak są zarządzani, a szef dostaje od podwładnych to, co im daje".
Paweł B.

Paweł B. czarodziej -
przemysł, usługi

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

znam takich, którzy zastraszali skutecznie nie podnosząc głosu...
Katarzyna  Drecka-Chrzanows ka

Katarzyna
Drecka-Chrzanows
ka
doświadczony
marketer,
pasjonatka kina, mol
ksiąkowy, mi...

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Oczywiście, że bez krzyku można skutecznie zastraszyć. Mi nie chodziło dosłownie o krzyk, tylko o chowanie swoich słabości, kompleksów i braku kompetencji pod maską zastraszania, jakąkolwiek przybrałoby ono formę.
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Do strachu potrzebne są dwie osoby. Ten co straszy i ten co się boi. Proszę to przemyśleć. Gdyby nie pracownik, który sie daje zastraszać nie byłoby sefa, który straszy.

Ponadto ja nie rozumiem. Co znaczy "straszy", "zastrasza"? Jakie postawy i jakie zachowania przejawia. Stawiam dychę, że zaraz się okażę, że pracownicy również zastraszają swoich szefów i jak zwykle w przyrodzie wszystko ładnie się wyrównuje.

Miłego
Katarzyna  Drecka-Chrzanows ka

Katarzyna
Drecka-Chrzanows
ka
doświadczony
marketer,
pasjonatka kina, mol
ksiąkowy, mi...

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

ok, potrzebne są dwie osoby, tylko pracownik jest w gorszej sytuacji, bojąc się często utraty pracy, na którą nie może sobie pozwolić.
Renata  Bogacka-Andrzeje wska

Renata
Bogacka-Andrzeje
wska
HR , edukacja, III
sektor

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Artur Kucharski:
Do strachu potrzebne są dwie osoby. Ten co straszy i ten co się boi. Proszę to przemyśleć. Gdyby nie pracownik, który sie daje zastraszać nie byłoby sefa, który straszy.

Ponadto ja nie rozumiem. Co znaczy "straszy", "zastrasza"? Jakie postawy i jakie zachowania przejawia. Stawiam dychę, że zaraz się okażę, że pracownicy również zastraszają swoich szefów i jak zwykle w przyrodzie wszystko ładnie się wyrównuje.

Miłego

Może ktoś ma jakiś przykład z życia wzięty co do zastraszania pracodawcy?
Arturze a moze Tobie zdarzyła się taka sytuacja?
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Katarzyna Drecka:
ok, potrzebne są dwie osoby, tylko pracownik jest w gorszej sytuacji, bojąc się często utraty pracy, na którą nie może sobie pozwolić.
...a sądzisz, żę straszenie wynika z siły? Problem w tego typu dyskusjach jest taki, że padają wypowiedzi opierające się na uogólnieniach i przemyśleniach przy kawie w kuchni a nie na wiedzy.

Zastraszanie to oznaka strachu, to atawizm.

Zatem kyot jest w gorszej sytuacji menedżer czy pracownik - bo jednego i drugiego można zwolnić.

Miłego
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Renata B.:
Artur Kucharski:
Do strachu potrzebne są dwie osoby. Ten co straszy i ten co się boi. Proszę to przemyśleć. Gdyby nie pracownik, który sie daje zastraszać nie byłoby sefa, który straszy.

Ponadto ja nie rozumiem. Co znaczy "straszy", "zastrasza"? Jakie postawy i jakie zachowania przejawia. Stawiam dychę, że zaraz się okażę, że pracownicy również zastraszają swoich szefów i jak zwykle w przyrodzie wszystko ładnie się wyrównuje.

Miłego

Może ktoś ma jakiś przykład z życia wzięty co do zastraszania pracodawcy?
Arturze a moze Tobie zdarzyła się taka sytuacja?
Z wielka przyjemnością:
- pracownik dobry, taki którego nie chcemy stracić albo będzie go trudno zastąpić przychodzi po podwyżkę argumentując ją inną propozycją pracy z wyższa pensją.
Jestem za silny, żeby straszyć. W pracy mogę ostrzegać, rozmawiać lub zwalniać - na straszenie szkoda mi czasu.\

Miłego
Piotr K.

Piotr K. "Żyj i daj żyć
innym"

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Artur Kucharski:
Katarzyna Drecka:
ok, potrzebne są dwie osoby, tylko pracownik jest w gorszej sytuacji, bojąc się często utraty pracy, na którą nie może sobie pozwolić.
...a sądzisz, żę straszenie wynika z siły?


z sily pozycji
Problem w tego typu dyskusjach jest taki, że padają wypowiedzi opierające się na uogólnieniach i przemyśleniach przy kawie w kuchni a nie na wiedzy.


bo najlepsza wiedze(w omawianym problemie) dostarcza zycie

Zastraszanie to oznaka strachu, to atawizm.

strach to emocje a emocje ma kazdy "normalny czlowiek". Mozna je nauczyc sie kontrolowac ale ich nie wylaczysz (moze nielicznym sie udaje).

Zatem kyot jest w gorszej sytuacji menedżer czy pracownik - bo jednego i drugiego można zwolnić.

pracownika duzo latwiej bo menadzer jest jednym z rozdajacych karty.
Katarzyna  Drecka-Chrzanows ka

Katarzyna
Drecka-Chrzanows
ka
doświadczony
marketer,
pasjonatka kina, mol
ksiąkowy, mi...

Temat: zarzadzanie przez zastraszanie...

Artur Kucharski:
Katarzyna Drecka:
ok, potrzebne są dwie osoby, tylko pracownik jest w gorszej sytuacji, bojąc się często utraty pracy, na którą nie może sobie pozwolić.
...a sądzisz, żę straszenie wynika z siły? Problem w tego typu dyskusjach jest taki, że padają wypowiedzi opierające się na uogólnieniach i przemyśleniach przy kawie w kuchni a nie na wiedzy.

Zastraszanie to oznaka strachu, to atawizm.

Zatem kyot jest w gorszej sytuacji menedżer czy pracownik - bo jednego i drugiego można zwolnić.

Miłego

To co piszę wynika z obserwacji pewnych konkretnych zjawisk i sytuacji. Jasne, że straszenie wynika ze słabości, co napisałam tu już wcześniej, tylko zastraszającego szefa nie zawsze można zwolnić, a nawet jak można, to rzadko się to czyni.
Z resztą nie o zwalnianie tu chodzi, tylko o wypracowanie takiego modelu zarządzania, który opiera się na obustronnym szacunku i zaufaniu.

Następna dyskusja:

Molestowanie pracownicy prz...




Wyślij zaproszenie do