Temat: Wyższe uczelnie ekonomiczne - czy przydatne dla biznesu?
Michał Ksiądzyna:
Filozofię też ma wykładać "praktyk"? :)
Nie mam nic przeciwko Sokratesowi, Gadaczowi czy też Dyblowi;-)
Państwo przeczytajcie jeszcze raz tytuł wątku - chodzi o relacje uczelnia-podmioty gospodarcze.
Podstawowym produktem uczelni w naszych warunkach jest absolwent, czyż nie? Dlatego o nich mówimy najwięcej.
A myśląc o inncyh produktach z dziedziny ekonomii rozwój komercyjnych podmiotów np.w badaniach rynku, analizach ekonomicznych oraz organizacji seminariów branżowych jest dowodem, że uczelnie nie potrafią sprzedać siebie jako dostawców i organizatorów wiedzy.
Kompletnie oddały pole, pchając kadry do dydaktyki dla sześciokrotnie powiększonego rynku edukacji (w ciagu ostatnich 15 lat), jednocześnie podcinając gałąź badawczo-laboratoryjną. Co doprowadziło dodatkowo do obniżenia poziomu dydaktycznego, bo dlaczego abbsolwenci mają kupować wiedzę od swoich wykładowców z dziedziny ekonomii/zarządzania, skoro Ci nie prowadzą pracy badawczej, rutynowo odwalają zajęcia i z roku na rok coraz bardziej ich wiedza i narzędzia się dezaktualizują?
Z drugiej strony, skoro tytuły profesorskie, doktorskie i etaty dydaktyczne zapewniały w ostatnich latach dobre życie... to po co żmudnie kreować kolejne projekty badawcze?
O spojrzeniu ze strony biznesu napisze innym razem. Bowiem wbrew powyższemu biadoleniu, właśnie usiłuję wdrożyć projekt wykorzystujący sieć naszych uczelni...