konto usunięte
Temat: walka kogutów
CASE STUDYSytuacja przedstawia się następująco: mamy firmę sprzedażową, z dużą rotacją nowych pracowników - "starzy" pozostają bez zmian, "nowi" są przez nich "eliminowani".
Firma celowo zatrudnia nadwyżkę pracowników w stosunku do zapotrzebowania rynku co zmusza pracowników do niezdrowej (podkreślam bardzo mocno) rywalizacji i regularnej wojny.
"Nowy" pracownik ma do wyboru: zacząć brać udział w walce kogutów lub zmienić pracę - wybiera zazwyczaj drugie, by nie zostać zadziobanym, zdarza się że jednak zaczyna brać udział w bitwach z różnymi wynikami.
Czy to sposób na efektywną firmę czy kurnik?
A gdzie tu miejsce na efekt działania synergicznego?
Być może żyję w "innym" świecie, świecie "zasad", który jest utopią?
Umiejętności sprzedażowe natomiast znaczą prawie nic, znaczy tylko większy kuper i większy dziób? Ptasi móżdżek nie umniejsza znacznie wyników sprzedawcy... a może jednak co inteligentniejsza jednostka podziękuje za współpracę i wypracuje super wynik w innej mniej śmiesznej firmie?
Ja widzę sprzedaż następująco:
zatrudniamy ludzi z potencjałem, inwestujemy w nich, dostajemy zwrot z nadwyżką w postaci wyników, zarządzamy uwzględniając zapotrzebowanie rynku a że nie da się go w 100 % dookreślić oczywiście może zdarzyć się nadwyżka zatrudnienia czy też "słaby" człowiek, którą to sytuację jednak regulujemy zwolnieniami czy zmianą kadry. "Świeża" krew to także nowe punkty widzenia, które uelastycznić mogą skostnienie organizacji i wprowadzić ją na nowe tory.
Oczywiście rotacja jest naturalna, jednak czy celowe i sztuczne prowokowanie takowej uznajecie za słuszną taktykę zarządzania?
Wątek zarysowuje temat bardzo ogólnie, jednak wg mnie może stanowić przyczynek do dyskursu.
Miłego
M.