Temat: Sytacja w w firmie X - jak się zachować

Witam,

Proszę o radę.
Firma, w której decydent ma specyficzny sposób zarządzania, proszę o opinię jak się zachować.
Dodam, że osoba zarządzająca nie ma doswiadczenia w tej branży. Stosuje perswazje, ciągle mówi o odpoweidzialności w prokuraturze, karach. Stosuje perswazje, manipuluje stosując regułę niedostępności, wzajemności. Mam wrażenie, że nie potrafi grać w otwarte karty i sprawia mi największą trudność.
Bo uwazam, ze mozna grac twardo, ale trzeba grac uczciwie. A tu nie ma pewnosci, ze to co dzis ustalimy, bedzie obowiązywać jutro.
PRzez długi okres czasu gadał, że osoba X jest pozostałością po byłym dyrektorze, ze ją zwolni.
Ze nie można jej ufać po czym dał jej zakres obowiązków, gdzie ma dostęp do danych pracowników, zwiększył pensje i dał pełnomocnictwo.

Mam pod sobą kilku pracowników. Kiedy przychodzę z problemem (pracownik pyskuje, nie wykonuje poleceń).
Albo wyobraźxie sobie konserwatora, który po burzy stwierdził, przepalenie się bezpiecznika.
Na sygestię aby go wymienił , stwierdził, że przzecież wszystko działa i on nie będzie "sobie szukał roboty".

Słyszę, niech posłucha to są prości ludzie, niech ich pan zostawi w spokoju. W ten sposób muszę na każdego pracownika szukać sposobu, albo trochę ustępować. Na ile podpowiada mi intuicja boi się, że się zwolnią a przypominam, że są to osoby wykonujące najprostsze pracy typu portier czy konserwator, sprzątaczka.
Mówię: Panie Dyrektorze przecież to jest prosta sytuacja, ja przychodzę z problemem i rozwiązaniem. Proszę tu problemową osobę i Pan mówi jej żeby nie zawracała mu głowy, że ma robić co do niej należy.
Ale on nie słucha.

Teraz dostałem kolejnego pracownika Kobietę starszą o jakieś 15 lat która ma duże doświadczenie, generalnie radzi sobie bardzo dobrze, i na pewno ma większe doświadczenie i wiedzę niż ja.
Kobieta ta, jak się dowiedziałem po pewnym okresie miała wpisaną w umowie inną osobę jako przełożonego bo dyrektor chcą ją docelowo przesunać. Ale póki co dyrektor mówi : Pan tu jest szefem. Problem w tym, że ta Pani, w sytuacji kiedy jej coś zlecam odpowiada, że albo nie ma tego w zakresie (nie mogę doprosić się jej zakresu do wglądu), albo mówi, że "nie będzie za mnie odwalać roboty", albo, że nie będzie prostować spraw po poprzednikach (tylko, jak ja przyszedłem to tych spraw było do prostowania na kilka miesięcy i nikt mnie nie pytał czy ja chce to, po prostu to dostałem.
Niestety z powodu małego doświadczenia i tego, że ciągle walczę o przetrwanie mam kilkanaście jeszcze własnych niezamkniętych spraw.
Kobieta ma dość silną osobowość, ale nie na tyle, żebym nie podjął próby wejścia z nią w wymianę zdań.
Po 2 tygodniach badania gruntu, widzę, że zachowawcza postawa nie jest rozwiązaniem.
Poszedłem do Dyrektora i poweidziałem mu, że próbuję rozdzielać zadania, ale ta pani od pierwszego dnia próbuje ciągnąć za lejce, a on do mnie, żebym mu tym głowy, nie zawracał, że jestem szefem, ok a tydzień później dowiedziałem się, że nawet nie widnieje w umowie tej Pani.
Powiedziałem Dyrektorowi o jej zachowaniu. Stwierdził, że zawracam mu głowę.
Jedyne rozwiązanie jakie dał to, że mam "ją prosić o pomoc i dawać jej zadania."
Problem w tym,, że ja przychodzę z listą priorytetów a ona reaguje jak wyżej.
I sama dobiera sobie zadania które nie zawsze są najważniejsze i priorytetowe z punkt widzenia działu.
Do tego kobieta wtrynia się we wszystko staje w obronie osób z którymi rozmwiam (większosc pracowników jest mocno roszczeniowa bo poprzedni dyrektor i poprzednicy ich rozpuścili .
Poza tym atakuje mnie i probuje rozliczac przy kazdej okazji. Paranoja.
Byłem z listą priorytetów u Dyrektora (nie które są naprawdę ważne a on każe mi samemu rozdzielić zadania, tylko jak w tej sytuacji?)

Jestem załamany, czuję, że ktoś robi ze mnie wariata. Nie rozumiem postawy dryektora.
Nie mogę tak dalej funkcjonować. Miałem wczoraj ochotę pójść i poweidzieć, że albo coś zrobi albo rezygnuję, ale nie wydaje mi się to rozwiązaniem. Mogę też poprosić oprzenienie się do drugiego działu, ale tam nie ma zbyt wielu ciekawych zadań.
Jakie argumenty użyć? Jak to rozegrać?
Nie mam już sił. D
Dominik K.

Dominik K. designer & developer

Temat: Sytacja w w firmie X - jak się zachować

Sytuacje, które opisujesz wynikają z codzienności, zachowań, przyzwyczajeń różnych osób w firmie, totalnym przyzwoleniem na to. Są one rezultatem powiedzmy delikatnie - zacofaniem organizacyjnym, rodem z początku lat '90 ubiegłego wieku, kiedy raczkował nasz polski kapitalizm. Problemy załatwia się przesadną biurokracją, żeby "delegować" odpowiedzialność w razie takiej potrzeby.

Z tego co opisujesz to wynika jeszcze, że jesteś chyba ostatnim bastionem towaru jakim są dobre chęci w tej firmie. Walczysz z typowym "tomiwisizmem", spychologią oraz chyba taką ultra biernością. Natrafiasz co chwilę na beton, twardy materiał, nieprzesiąkalny, prawdopodobnie panicznie obawiający się zmian i nie widzący ich sensu do póki to się wszystko jakoś kręci.

Nie będę oryginalny, ale obawiam się, że nie wygrasz swojej batalii. Miałem podobnie, choć nie pełniłem wyższego stanowiska, tylko byłem regularnym specjalistą, chciałem by moje doświadczenie i nauczone dobre praktyki z zarządzania np. projektami z poprzednich firm wprowadzić wówczas w obecnej pracy. Po prostu męczyło mnie wysiadywanie nadgodzin, wracanie i robienie od nowa tej samej pracy, po kilka razy nawet, bo jednak okazało się, że było ok, a kazali to zniszczyć. Niestety tak się nie dało, zapewne dlatego, że... tak jest łatwiej - pogrążać ludzi i ich prace w chaosie, zapętlać ich, zrzucać więcej zadań jednocześnie, a następnie wykonywać egzekucje za niepowodzenia. Co zrobiłem? Zmieniłem pracę i Tobie życzę tego samego.Ten post został edytowany przez Autora dnia 01.03.17 o godzinie 20:57
Maria Kuczewska

Maria Kuczewska Talent Manager

Temat: Sytacja w w firmie X - jak się zachować

Doradzam to samo, co Dominik. Jak najszybciej zmienić pracę.
Izabela Hajduga

Izabela Hajduga kadra zarządzajaca,
FMCG, obsługa
klienta, sprzedaż,
ubez...

Temat: Sytacja w w firmie X - jak się zachować

współczuję .... sytuacji ale to nie jest zarządzanie tylko " mamlanie"

polecam rozmówić się z szefem, albo chce wyników i daje zielone świtało do działania, abo masz dziadostwo nad które nie masz wpływu... jeśli daje zielone światło, to musisz mieć wsparcie w szefie ze Twoje decyzje są respektowane ( np ukaranie pracownicy za niesubordynację i podważanie Twoich decyzji), musisz mieć autorytet wśród podwładnych i zarządzać ludźmi, musisz mieć wpływ na formowanie zespołu ( najlepiej sam z rekrutuj odpowiednich pracowników, którym zaplanujesz pracę, zorganizujesz ją , zmotywujesz i skontrolujesz wg ustalonych przez Ciebie zasad i zatwierdzonych przez szefa reguł postępowania). Zaproponuj szefowi rozwiązania, podaj plusy , minusy, korzyści dla niego i Firmy - jeśli zaakceptuje idziesz jak czołg i realizuj swój plan i postawione cele.
jeśli nie będziesz miał wsparcia i możliwości działania to faktycznie nie ma sensu tracić zdrowia i " kopać się z koniem".

powodzenia, pozdrawiam Iza
Stefan W.:
Witam,

Proszę o radę.
Firma, w której decydent ma specyficzny sposób zarządzania, proszę o opinię jak się zachować.
Dodam, że osoba zarządzająca nie ma doswiadczenia w tej branży. Stosuje perswazje, ciągle mówi o odpoweidzialności w prokuraturze, karach. Stosuje perswazje, manipuluje stosując regułę niedostępności, wzajemności. Mam wrażenie, że nie potrafi grać w otwarte karty i sprawia mi największą trudność.
Bo uwazam, ze mozna grac twardo, ale trzeba grac uczciwie. A tu nie ma pewnosci, ze to co dzis ustalimy, bedzie obowiązywać jutro.
PRzez długi okres czasu gadał, że osoba X jest pozostałością po byłym dyrektorze, ze ją zwolni.
Ze nie można jej ufać po czym dał jej zakres obowiązków, gdzie ma dostęp do danych pracowników, zwiększył pensje i dał pełnomocnictwo.

Mam pod sobą kilku pracowników. Kiedy przychodzę z problemem (pracownik pyskuje, nie wykonuje poleceń).
Albo wyobraźxie sobie konserwatora, który po burzy stwierdził, przepalenie się bezpiecznika.
Na sygestię aby go wymienił , stwierdził, że przzecież wszystko działa i on nie będzie "sobie szukał roboty".

Słyszę, niech posłucha to są prości ludzie, niech ich pan zostawi w spokoju. W ten sposób muszę na każdego pracownika szukać sposobu, albo trochę ustępować. Na ile podpowiada mi intuicja boi się, że się zwolnią a przypominam, że są to osoby wykonujące najprostsze pracy typu portier czy konserwator, sprzątaczka.
Mówię: Panie Dyrektorze przecież to jest prosta sytuacja, ja przychodzę z problemem i rozwiązaniem. Proszę tu problemową osobę i Pan mówi jej żeby nie zawracała mu głowy, że ma robić co do niej należy.
Ale on nie słucha.

Teraz dostałem kolejnego pracownika Kobietę starszą o jakieś 15 lat która ma duże doświadczenie, generalnie radzi sobie bardzo dobrze, i na pewno ma większe doświadczenie i wiedzę niż ja.
Kobieta ta, jak się dowiedziałem po pewnym okresie miała wpisaną w umowie inną osobę jako przełożonego bo dyrektor chcą ją docelowo przesunać. Ale póki co dyrektor mówi : Pan tu jest szefem. Problem w tym, że ta Pani, w sytuacji kiedy jej coś zlecam odpowiada, że albo nie ma tego w zakresie (nie mogę doprosić się jej zakresu do wglądu), albo mówi, że "nie będzie za mnie odwalać roboty", albo, że nie będzie prostować spraw po poprzednikach (tylko, jak ja przyszedłem to tych spraw było do prostowania na kilka miesięcy i nikt mnie nie pytał czy ja chce to, po prostu to dostałem.
Niestety z powodu małego doświadczenia i tego, że ciągle walczę o przetrwanie mam kilkanaście jeszcze własnych niezamkniętych spraw.
Kobieta ma dość silną osobowość, ale nie na tyle, żebym nie podjął próby wejścia z nią w wymianę zdań.
Po 2 tygodniach badania gruntu, widzę, że zachowawcza postawa nie jest rozwiązaniem.
Poszedłem do Dyrektora i poweidziałem mu, że próbuję rozdzielać zadania, ale ta pani od pierwszego dnia próbuje ciągnąć za lejce, a on do mnie, żebym mu tym głowy, nie zawracał, że jestem szefem, ok a tydzień później dowiedziałem się, że nawet nie widnieje w umowie tej Pani.
Powiedziałem Dyrektorowi o jej zachowaniu. Stwierdził, że zawracam mu głowę.
Jedyne rozwiązanie jakie dał to, że mam "ją prosić o pomoc i dawać jej zadania."
Problem w tym,, że ja przychodzę z listą priorytetów a ona reaguje jak wyżej.
I sama dobiera sobie zadania które nie zawsze są najważniejsze i priorytetowe z punkt widzenia działu.
Do tego kobieta wtrynia się we wszystko staje w obronie osób z którymi rozmwiam (większosc pracowników jest mocno roszczeniowa bo poprzedni dyrektor i poprzednicy ich rozpuścili .
Poza tym atakuje mnie i probuje rozliczac przy kazdej okazji. Paranoja.
Byłem z listą priorytetów u Dyrektora (nie które są naprawdę ważne a on każe mi samemu rozdzielić zadania, tylko jak w tej sytuacji?)

Jestem załamany, czuję, że ktoś robi ze mnie wariata. Nie rozumiem postawy dryektora.
Nie mogę tak dalej funkcjonować. Miałem wczoraj ochotę pójść i poweidzieć, że albo coś zrobi albo rezygnuję, ale nie wydaje mi się to rozwiązaniem. Mogę też poprosić oprzenienie się do drugiego działu, ale tam nie ma zbyt wielu ciekawych zadań.
Jakie argumenty użyć? Jak to rozegrać?
Nie mam już sił. D
Zygmunt Dolata

Zygmunt Dolata MBA | Trener biznesu
| Wykladowca
|Prelegent| Autor
publ...

Temat: Sytacja w w firmie X - jak się zachować

Kilka sugestii, które być może każą się pomocne (wywołają wstrząs i mały ferment). Jeśli nie zadziałają, powinieneś szukać innej pracy:
1. Zatrudnić nowych/nowego pracownika do działu, który będzie miał zadanie wprowadzić nowe
zasady i procedury postepowania,
2. Postępować wbrew regułom obowiązującym w firmie, które utrudniają zarządzanie ,

dezorganizują pracę i utrudniają utrzymanie dyscypliny
3. Spowodować współzawodnictwo wśród pracowników
4. Dokonać zmiany w strukturze organizacyjnej
5. Na agresję odpowiadać spokojem
6. Ustalić twarde zasady i konsekwentnie je wprowadzać wyciągając konsekwencje wobec pracowników nie stosujących się do nich. Miękkie zarządzanie w tej sytuacji nie spełni swojej roli.

Jednym słowem sprokurowanie kontrolowanego konfliktu, dającego przełamanie marazmu, wzrost aktywności, zmianę podejścia i sposoby myślenia zarówno szefa jak i pracowników, pokazanie, że przez dotychczasowe sposoby podejścia, kierowania i działania sytuacja wymyka się spod kontroli i powoduje konflikty i osłabienie morale pracowników,
Możesz pozwolić sobie na takie postępowania. W najgorszym razie zawsze możesz odejść z firmy, a będziesz miał poczucie, że mimo trudności próbowałeś :-)



Wyślij zaproszenie do