Temat: Studia: sposób patrzenia pracodawców na studentów zaocznych
Studenci dzienni którzy 5 lat poświęcili wyłącznie na naukę i zabawę dla potwncjalnego pracodawcy nie stanowią żadnej wartości (no chyba ,że tania siła robocza). Najgorsze w tym jest to ,że takich studentów jest od groma i sami dla siebie tworzą taką przerysowaną nicnieportafiącą konkurencję.
Oczywiście rozważając tutaj te wzniosłe studenckie tematy przyjmuję proste założenie ,że mamy dwóch typów studentów
-dumny student dzienny bez doświadczenia
-dumny stident zaoczny ale pracujący
Przyjmując ,że będą mieli identyczne stopnie za naukę wniosek o wartościowości nasówa się sam.
Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jeden fakt. Materiał na studiach dziennych i zaocznych do przerobienia jest identyczny! róznice na obu trybach dotyczą ilości godzin ćwiczeń i wykładów które muszą być zrealizowane i które mogą sięgać maksymalnie 40% co i tak żadko się zdaża. Więc nieprzekłamując się student dzienny i zaoczny będzie miał identyczna wiedzę a różnić ich będzie to ,że zaoczny spędził na wykładach niecałe 40% mniej czasu. PRzepisy niestety mówią jasno, że umieć muszą to samo.
Ja sam studiowałem i dzienni i zaocznie i w obu przypadkach pracowałem pełnoetatowo. I moje spostrzeżenie jest takie ,że na zaocznych przetrwać jest trudniej. I nie chodzi o trudność egzaminów bo wszędzie są na tym samym poziomie, ale o motywację, podzielność uwagi, stres, planowanie wszystkiego w czasie i obowiązki których nie można odsunąć w czasie powołując się na zaświadczenia o chorobie od DOKTORA KRÓLA którego w Poznaniu znają już wszyscy studenci.
Ponadto są pewne stanowiska które wymagają wyższego wykształcenia, ale nie oszukumy się i nie koloryzujmy. Każde studia w polsce może skończyć średniointeligentny człowiek zwłaszcza jeśli jego jedynym zmartwieniem jest nauka. Dodając do tego to ,że samo wykształcenie dla pracodawców nie stanowi wartości nie trzeba chyba tłumaczyć dlaczgo ten z doświadczeniem jest cenniejszy.
No i przedostatnia rzecz.
Co do trywialności przykładu z parzeniem kawy i odbieraniem telefonu czy faksu. To do kolegi karola. Zdziwił byś się jak wiele świerzych pracowników ma problemy ze wzystkimi podstawowymi rzeczami. Takich ludzi trzeba dodatkowo wyszkolić a w pierwszych tygodniach pracy prowadzić za rączkę. Nikt nie ma na to czasu, pieniędzy i chęci.
Ostatnia kwestia to taka, że świerzynki bez doświadczenia często nie mają odpowiednich nawyków, są niezorganizowanii (,żeby nie pisać brzydko jacy są), niewyszkoleni, brak im pewności siebie i dojrzałości.