Temat: podatki w górę...
Jan Pawel Miedzik:
Krzysztof Łabuszewski:
każda organizacja dąży do maksymalizacji zysków.
zastanawiam się, dlaczego nasz rząd zamiast te koszty obniżać(np. poprzez zmniejszenie biurokracji) idzie na łatwiznę i sięga po najłatwiejsze rozwiązanie-podniesienie podatków.
[...] podatki mozna podnosic pod warunkiem zmniejszania administracji, obnizania plac w administracji panstwowej itp itd
Ja w powyższych wypowiedziach widzę pewien błąd rozumowania. Polega on na propozycji przeniesienia łatwej praktyki znanej z przedsiębiorczości prywatnej na inny grunt.
Firma w opałach może np.: zmniejszyć zatrudnienie, obniżyć płace, obniżyć ceny, zainwestować w innowację. Zazwyczaj wybiera się zwolnienia, bo to najprostsze, w skrócie.
Z tego wynika mój problem z postem, który dyskusję zapoczątkował - co rozumiemy przez "zmniejszenie biurokracji"? Obniżenie podatków nie zmniejszy ilości papierkowej roboty przy nich. Wywalenie z pracy nawet 90% urzędników nie zmniejszy biurokracji, bo biurokracja to system, nie ludzie. Zauważmy, że duże prywatne firmy nigdy nie "zmniejszają biurokracji"...
Drugą natomiast sprawą jest paląca konieczność przeniesienia dobrych praktyk zarządczych w rejon administracji państwowej, a więc minimalizacja wysiłku związanego z interakcją podmiot-państwo i usprawnienie procedur wewnętrznych (myślenie kategoriami usługi).
Uważam też, że urzędnicy powinni ponosić większą odpowiedzialność.
A również, tam gdzie to konieczne, otrzymać większą moc wykonawczą.
Dlaczego tak uważam? Ponieważ jak mówi przysłowie, pieniądze szczęścia nie dają, i żonglowanie pieniędzmi nie wytwarza wartości dodanej. Dobrego bytu nie tworzy ekonomia (której on zwisa), ale takie przekształcenie świata usług, by jak największej liczbie użytkowników było możliwie łatwo i przyjemnie zajmować się dalej sobą. To rozumiem przez "maksymalizację zysków", a nie to w którą szufladę przepchnie się 40 mld zł.