Temat: pieniądz narzędziem motywacji, czy ...?
Dawid Durawa:
Ireneusz Adamczyk:
Badania prowadzone przez CIPD pokazują, że kwestia finansowa jest dopiero na 4 miejscu jako przyczyna zmiany pracy po możliwościach rozwoju, interesującej pracy i docenianiu przez przełożonego (kolejności tej trójki nie pamiętam dokładnie).
Nie kwestionuję znaczenia i wyników badań, gdyż w istotnej części są po mojej myśli, ale zastanawiam się na jakiej próbie zostały przeprowadzone.
___________________________
A gdyby były nie po Twojej myśli, to byś je kwestionował?
Na jakiej podstawie?
Frederick Herzberg (ten od wspomnianych tu
czynników higieny) opisał metodologię badań, powtarzanych potem w wielu gospodarkach, które posłużyły mu do
doskonalenia i rozwijania swojej
dwuczynnikowej teorii motywacji.
Pieniądz jest uznawany za główny (a przez wielu tutaj - wręcz jedyny) czynnik motywacji (motywator) z jednego tylko powodu: my tu w Polsce mamy odromne zapóźnienie konsumpcyjne.
Odkąd istnieje w Polsce praca najemna - na roli, w przemyśle, usługach, administracji - prowadzona była polityka niskich wynagrodzeń. My nie tylko zarabiamy gorzej, niż płacą
za tę samą pracę gdzie indziej.
Wskutek takiej polityki jesteśmy (jako społeczeństwo) znacznie mniej zamożni, mniej zasobni. Mamy mniej wszystkiego (nowych samochodów lepszych typów, domów, mebli, elektroniki, bibelotów, oszczędności w bankach i wszystkiego tego, co można kupić za pieniądze). Wielu ludzi musi obywać się zakupem tylko niezbędnego do przeżycia minimum, a znacznej części naszego społeczeństwa nawet na to nie stać.
Jakże w tej sytuacji pieniądz może nie być istotnym motywatorem?
Kiedy społeczeństwo staje się coraz bardziej zamożne, rola pieniądza jako motywatora spada - jest to zgodne z prawem malejącej użyteczności krańcowej (dla nielubiących teorii ekonomii wyjaśniam, że zgodnie z tym prawem użyteczność (korzyść, przyjemność) każdej następnej konsumowanej jednostki jakiegoś dobra jest mniejsza. Przykładowo: nie mając samochodu cieszymy się, kupując ten pierwszy. Kiedy mamy już jeden, kupno drugiego aż tak nie cieszy, a przed kupnem trzeciego kolejnego wręcz możemy się wzdrygać, bo po cholerę nam trzy samochody?)
Kiedy ludzie mają już wystarczająco dużo bardziej i mniej potrzebnych zabaweczek, kupowanych za pieniądze, robią się wybredni i zaczynają kręcić nosem na
byle jaką pracę, choćby za duże pieniądze.
Jak twierdzi Herzberg (a ten pogląd nie jest kontestowany poza tym forum ;-))) - brak pieniędzy wywołuje wielkie niezadowolenie, ale jego przeciwieństwem (kiedy pojawią się pieniądze)
nie jest zadowolenie, lecz
brak niezadowolenia . To nie jest to samo, a ogromna różnica znaczeniowa decyduje właśnie o tym, że pieniądz
nie jest czynnikiem motywującym, a jedynie (tak nazwanym przez Herzberga) czynnikiem higieny (podobnie jak warunki pracy, stosunki w środowisku pracy, stałość zatrudnienia, właściwe administrowanie pracodawcy itp.).
Motywowanie pieniądzem jest skuteczne na bardzo krótką metę - o czym doskonale wie każdy, kto dawał podwyżkę. Duża podwyżka zamyka usta pracownikom na trochę dłużej, niż mała - ale taka wydzielana kroplomierzem jest w ogóle niezauważalna. Nie jest tak? Przecież pracownik szybko przyzwyczaja się do tego, ze zarabia więcej i stać go na więcej.
Pracodawca też sie przyzwyczaja, że pieniędzmi kupił sobie
uległość pracownika i
błędnie bierze ją za motywację do pracy.
Płaci więc stale coraz więcej spodziewając się rosnących korzyści - i tak jest do pewnego momentu, w którym (kiedy krzywa użyteczność krańcowej spłaszczy się) pracownik powie - nie, już
nie chcę więcej zarabiać. Co wtedy?
Za późno będzie na naukę - motywowania trzeba sie uczyć teraz, kiedy jest na to czas.
Bo oczywiście nieprawdą jest, że ludzie pracują głównie dla pieniędzy - jak o tym piszę w wątku
Wynagrodzenia - mity a rzeczywistość.
'
Poprawiono BBCodeJanusz K. edytował(a) ten post dnia 07.09.10 o godzinie 15:02