Temat: Nastawienie na wyniki czy na Człowieka ?
Roma lokuta cusa finita – Rzym się wypowiedział sprawa skończona. Poruszany jest tu, na tymże wątku forum powszechny spór natury kapitału „Marksa”, co jest bardziej istotne kapitał czy ludzie. Wbrew powszechnie panującej opinii a zwłaszcza teorii nowego trendu zwanych potocznie „zarządzaniem kapitałem ludzkim” trzeba powiedzieć, że na linii człowiek ( pracownik) a kapitał (właściciele) istnieje jawny bądź ukryty konflikt.
Nieprawdą w mojej opinii jest teza, iż prawidłowo zarządzana firma oparta jest na wrażliwym ukierunkowaniu na potrzeby pracowników, jak również błędna jest teza, iż można osiągnąć zysk a przy okazji dać szczęście pracownikom.
Po pierwsze należy odpowiedzieć na pytanie, czym jest kapitał – wszyscy wiemy, że kapitał to pieniądze lokowane w konkretne przedsięwzięcia. Ale czy kapitał ma sumienie i wrażliwość? Stanowczo nie kapitał oczekuje zysku. Oczywiście można powiedzieć, że za kapitałem stoją ludzie to oni decydują czy zainwestować np.: w firmę wrażliwą na potrzeby pracowników czy też inna.
W rzeczywistości kapitał jest odczłowieczony nieludzki zainteresowany jedynie pomnażaniem wzrostem i rekapitalizacją. Ci sami ludzie głośno mówiący o potrzebach pracowników już, jako udziałowcy mówią o zysku i to jak największym. W mojej opinii można mówić o kapitale, jako „pieniądz bóg” z jednej strony złotego cielca obarczonego schizma zła a z drugiej pożądanego w celu zaspokojenia swoich potrzeb lub będącego potrzeb tych kreatorem, gdyż potrzeby rosną wraz ze wzrostem ilości pieniądza do wydania.
A czym jest, zatem człowiek „kapitał ludzki” a to kwestia stanowczo odmienna w odróżnieniu od kapitału podatna jest na wpływy pełna emocji marzeń, które nie zawsze mogą być spełnione wrażliwa lub nie wrażliwa na otaczające problemy upadla lub posiadająca cechy mesjanistyczne i tak dalej i tak dalej. Można o człowieku pisać prace doktorskie gdyż, bo czyż człowiek nie brzmi dumnie.
Wracam, więc do tezy o konflikcie po między kapitałem a człowiekiem w oparciu o teorie konfliktu. Z jednej strony postawimy kapitał, który jak wiemy lgnie do przedsięwzięć zyskownych a ucieka od przedsięwzięć przynoszących stratę. Oczywistym jest, że są to dwie skrajne opcje a pomiędzy nimi mamy ruch adekwatny do poziomu straty lub zyskowności.
A więc ten przepływający kapitał pozbawiony wyższych celów jak wiemy ma istotny wpływ na ludzi ich szczęśliwość. Ale dlaczego w ostatnich latach tak bardzo zwraca się uwagę na człowieka do tego stopnia, że aby był on zauważony przez kapitał określono go mianem „ kapitału ludzkiego” sugerując zysk lub nieco bardziej odczłowieczonego „zasobu ludzkiego” sugerującego koszt?
Bo kapitał się sparzył i to bardzo.
Co takiego się stało? Jak wiemy zysk to różnica po między rozchodem a przychodem z jednej strony koszt z drugiej wpływy za wykonane działanie, mechanizm zdaje się prosty? Kapitał chce, aby pozycja rozchód była jak najniższa a przychód jak najwyższa, ponieważ jednak wartość przychodu to cena a za nią mityczna niewidzialna ręka rynku pilnująca by była jak najniższa kapitał musi ograniczać koszty.
Co oczywiste najwyższa pozycją jest koszt pracownika, tak, więc ta pozycje kapitał pragnie ograniczyć, jako pierwszą i zawsze? Dlaczego się sparzył paradoksalnie po przez tą tzw. mityczna rękę rynku? Prawo popytu i podaży ma również zastosowanie do ceny pracy, niestety, jako pracownicy zapominamy, iż tu króluje ta sama zasada, w czasach kryzysu, którego pierwszej fazy nie zobaczyliśmy a może nie zobaczymy również jego drugiej fazy kapitał zaczął obniżać koszty pracy redukując załogi i tu „zonk” kryzys nie nastąpił a zwolnieni pracownicy nie chcieli wracać do pracodawcy, który ich potraktował jak zasób, co nie dziwi, ale co zdziwienie budziło u kapitału oczywiście.
Kapitał musiał podnieść cenę i wyciągnąć wnioski nie mniej nie trwało to długo gdyż ciągłe mówienie o kryzysie salo się samo sprawdzająca przepowiednią, w którą wszyscy uwierzyli, przez co cena pracy spadła albo przynajmniej stanęła w miejscu.
Na tym przykładzie można wyprowadzić tezę, iż kapitał niezmuszony do działania niczego dla swojego kapitału ludzkiego nie zrobi. Tu mała dygresja, przed która każdy kapitał drży i jest to jego jedyny koszmar, co to będzie jak tzw. „zasób ludzki” dogada się ze sobą i na danym obszarze nie podejmie pracy za mniej niż określona cena i to legalnie. Niestety my ludzie nie dogadamy się aż tak, aby koszmar kapitału się ziścił.
Na dzień dzisiejszy, ponieważ kapitał nie wie czy kryzys nastąpi czy też nie a świeżo pamięta, że prawie się nie rozłożył na obie łopatki, traktuje nas pracowników nie jak zasób, ale jak ‘KAPITAŁ” a wiec, jako równych sobie.
Co więc zrobić, aby pracownicy byli podmiotem a nie de facto przedmiotem, no cóż ten cud ziści się jedynie wtedy, gdy celem działalności kapitału będzie doprowadzenie do szczęścia i samorozwoju ludzi a zysk będzie przy okazji, bo i tak będzie służył szczęściu i samorozwojowi ludzi?
Prawda, że utopia mam nadzieje, że kiedyś stanie się rzeczywistością, jak zwykle pozostawiam to do dalszej dyskusji o ile nastąpi.