Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Maciej W.:
Umowę o zakazie konkurencji w umowach o pracę przedsiębiorcy coraz częściej umiejętnie obchodzą spisując z pracownikiem druga umowę cywilno-prawną (umowa-zlecenia) gdzie obowiązują jednostronne "zakazy konkurencji" i pracownik po podpisaniu takiej umowy nic z tym fantem nie może zrobić. To kolejny " innowacyjny " sposób na wykorzystanie tzw. umów "śmieciowych".

Umowa to umowa, czyli zobowiązanie dwóch stron. Jeśli pracownik przystaje na takie zobowiązanie - z jakichś ważnych pewnie dla siebie powodów - i akceptuje warunki umowy, to odbiera sobie prawo do narzekania na takie traktowanie. Zawsze mam prawo skorzystać z siły swojego "nie".
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert G.:
Skuteczność nie jest dobra. Lepsza efektywność. Bo skutecznośc określa to czy osiągnęliśmy cel, a efektywność dodatkowo uwzględnia to jakim kosztem, jakie nakłady ponieśliśmy by go osiągnąć.

Jak rozumiem z intencji inicjatorki i przebiegu dyskusji szukamy właśnie tego, co stanowi o efektywności menedżera, czyli co sprawia, że jest on dobrym (efektywnym?) menedżerem, żeby określić czy możemy mieć jakiś wpływ na kształtowanie i / lub dobór menedżerów ze skutecznością powyżej 50% czyli powyżej "rzutu monetą". Jeśli zgodzimy się, że to dowolny zbiór cech czy właściwości menedżerskich, to działamy metodą prób i błędów lub czysto losowo - okaże się czy się nie okaże efektywny lub zatrudniamy menedżerów efektywnych uprzednio gdzie indziej? A czy możemy wtedy rozwijać jakieś kompetencje menedżerskie? No to jakie? I po co? Czy można uczyć innych bycia efektywnym menedżerem? Moim zdaniem, pisałem o tym wcześniej, to nie tylko kwestia cech, kompetencji i innych właściwości, ale kontekstu, warunków i innych czynników zewnętrznych także. Praktyka wydaje się dowodzić, że rzeczywiście dla właściciela nie jest ważne czy menedżer jest wrażliwy i ludzki, czy jest chamem i tępym zamordystą byleby był efektywny, a więc aby tak kierował ludźmi, żeby wypracowali zysk (że menedżer wypracowuje zysk to przecież złudzenie). To w przypadku mitu zysku w biznesie.
Efektywność jest efektem, czego? Co takiego robi, jaki jest efektywny menedżer? Od czego to zależy? A może to nie menedżer jest efektywny, tylko zarządzany przez niego zespół czy firma? Co takiego zatem robi menedżer, że jego zespół jest efektywny? Oczywiście, może nic z tej dyskusji nie wyniknie ostatecznie wiążącego, ale jak ciekawie się rozmawia, a jakie to pouczające i inspirujące!

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Witam. Przeczytałem wszystkie wypowiedzi dokładnie. Pytanie faktycznie bardzo ogólne. Trzeba doprecyzować kim jest omawiany teoretyczny Manager. Czym innym cechuje się sprzedaż czym innym produkcja, zarządzanie projektem, zmianą etc. Na ogólne pytanie ogólnie nic nie można powiedzieć.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Ooooo, wręcz przeciwnie :-) Jak widzisz można powiedzieć bardzo wiele, może tylko mało konkretnie? :-)
Albert M.

Albert M. użyteczny menadżer:
zwiększam zyskowność
przedsiębiorstw

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Chciałby się odnieść do inspirujących wypowiedzi Pana Zbigniewa, którego w tym miejscu pozdrawiam.

Z moich obserwacji, także siebie, wynika, że zespół cech menadżera nie pokrywa się z cechami biznesmena. Jedni i drudzy urodzili się, tak przypuszczam, z predyspozycjami do innych obszarów działalności, innych zachowań i czują innego „bluesa”. Nie sądzę, żeby warto było nazywać najlepszych menadżerów biznesmenami. Podobnie nie uważam menadżerów za nieudanych przedsiębiorców.
Ośmielam się twierdzić, że jedni drugim są potrzebni i mogą, powinni się uzupełniać. Nie przypadkiem oddzielono sfery własności od sfery zarządzania, a przypadki, kiedy jedno splecione z drugim raczej nie przechodzą do podręczników historii gospodarczej.
Nie mam też intencji wywodzić wyższości menadżerów nad biznesmenami, bo byłoby to nieporozumienie. Po prostu natura wymyśliła oprócz orłów i sokołów także altanniki i wikłacze. Naturalnie, ci pierwsi są wdzięcznym obiektem na okładki fachowych pism i nadto dysponują mierzalnymi walorami (aktywami), by brać udział w rankingach. Reszta to „ zwyczajni robotnicy w winnicy Pańskiej”

Kilka zdań a propos naprawy problemów.
Nie do końca zgadzam się z Druckerem, jeśli tak powiedział. Należę do wyznawców powiedzenia, że firma bez problemów nie ma przyszłości. Nie chcę zanudzać swoimi wywodami, ale niewątpliwie praca nad problemami daje niewyobrażalną ilość pomysłów i podpowiedzi, czyli szans rozwoju. Docierając do sedna problemu, który zwykle zakopał się gdzieś głęboko (złośliwość rzeczy martwych) zawsze natrafimy po drodze na nieoszlifowane diamenty, czyli intuicje do doskonalenia rzeczy. Wystarczy zacząć kopać. Zabawnie się składa, ale przy tej pracy jesteśmy bardziej jak kret, niż altannik. Taki to urok pracy nad problemami.
Mimo to wielu znajduje w tej pracy fascynację, zwłaszcza kiedy nieustanie porusza się między taktyką, poziomem operacyjnym i strategią. I zmaga się z pewnym nieubłaganym prawem opisującym powrót uporządkowania do chaosu.

Jeszcze raz uprzejmie dziękuję za inspirację do zabrania głosu.
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Zbigniew Heryng:
Ooooo, wręcz przeciwnie :-) Jak widzisz można powiedzieć bardzo wiele, może tylko mało konkretnie? :-)

Można powiedzieć wiele, ale i konkretnie. Jest pare "sposobów" precyzyjnego podejścia do tematu.

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Bardzo podoba mi się wypowiedź Pana Alberta Murasa. Dokładnie podzielam takie samo zdanie, że spotykamy ludzi robiących mega biznesy bez żadnego przygotowania managerskiego - dyletanctwo:-) ? Nie, inna odmiana jak Pan Albert słusznie zauważył, inne cechy inny typ osobowości i motywacja. I w drugą stronę - znam managerów z górnej półki którzy robią milionowe biznesy na Pańskim garnuszku - ale swój biznes ich paraliżuje. Dlaczego tak jest. Nie wiem.

Drugie twierdzenie"firma bez problemów nie ma przyszłości" - bardzo dobrze ujęte. Ja osobiście takiej firmy nie spotkałem - to jak ludzie którzy są zdrowi - ponoć takich nie ma - są tylko źle zdiagnozowani. Lepsza najgorsza diagnoza niż zaawansowany rak wykryty za późno.

Pozdrawiam
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Albert M.:

Kilka zdań a propos naprawy problemów.
Nie do końca zgadzam się z Druckerem, jeśli tak powiedział. Należę do wyznawców powiedzenia, że firma bez problemów nie ma przyszłości. Nie chcę zanudzać swoimi wywodami, ale niewątpliwie praca nad problemami daje niewyobrażalną ilość pomysłów i podpowiedzi, czyli szans rozwoju. Docierając do sedna problemu, który zwykle zakopał się gdzieś głęboko (złośliwość rzeczy martwych) zawsze natrafimy po drodze na nieoszlifowane diamenty, czyli intuicje do doskonalenia rzeczy. Wystarczy zacząć kopać. Zabawnie się składa, ale przy tej pracy jesteśmy bardziej jak kret, niż altannik. Taki to urok pracy nad problemami.
Mimo to wielu znajduje w tej pracy fascynację, zwłaszcza kiedy nieustanie porusza się między taktyką, poziomem operacyjnym i strategią. I zmaga się z pewnym nieubłaganym prawem opisującym powrót uporządkowania do chaosu.

Jeszcze raz uprzejmie dziękuję za inspirację do zabrania głosu.

Egzystencja polega głównie na rozwiązywaniu problemów. Taki jest sens życia ludzi , ale i istnienia różnych organizacji, w tym przedsiębiorstw.
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jarosław Urbański:
>

Drugie twierdzenie"firma bez problemów nie ma przyszłości" - bardzo dobrze ujęte. Ja osobiście takiej firmy nie spotkałem - to jak ludzie którzy są zdrowi - ponoć takich nie ma - są tylko źle zdiagnozowani. Lepsza najgorsza diagnoza niż zaawansowany rak wykryty za późno.

Pozdrawiam

Jednym z podstawowych problemów firmy, jest właśnie jej przyszłość. Można nawet powiedzieć, że celem "dzisiejszym" każdej organizacji jest zapewnienia sobie działania w przyszłości. "Dzisiaj" to z punku widzenia firmy już historia, która się ziściła. Tym zajmuje się "administracja" firmy. Zarządzanie polega na myśleniu o przyszłości. Trudność polega na tym, że menedżer musi dokonać "dzisiaj" takich wyborów, aby firma istniała, i miała się dobrze, w przyszłości.
Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

No to jak Panowie i Panie. Wyobraźmy sobie, że jutro macie przed zarządem zabłysnąć i zaprezentować swój punkt widzenia na temat problemów współczesnego zarządzania. Zaczynacie wywód od zdania: " Do najważniejszych cech współczesnego managera należą...:" (..) Oklaski!
Tomasz P.

Tomasz P.
usługi/produkcja/spr
zedaż

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jarosław Urbański:
No to jak Panowie i Panie. Wyobraźmy sobie, że jutro macie przed zarządem zabłysnąć i zaprezentować swój punkt widzenia na temat problemów współczesnego zarządzania. Zaczynacie wywód od zdania: " Do najważniejszych cech współczesnego managera należą...:" (..) Oklaski!
Byłoby zbyt łatwo, bo cechy do nikogo nie należą :) . ( Ja bym zaliczył lub przypsał)
Poprzez wykluczenie negatywów zostanie nam supermen, którego w istocie nie ma. Błędne koło się zamknie a po następnym okrążeniu można będzie dojść do wniosku, że w jego wnętrzu to aż człowiek.
Żeby było dowcipniej to może postawić pytanie - Jakiego managera unikać?
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Albert M.:
Chciałby się odnieść do inspirujących wypowiedzi Pana Zbigniewa, którego w tym miejscu pozdrawiam.

Dziękuję za uznanie i pozdrowienia, i szczerze odwzajemniam. 
Z moich obserwacji, także siebie, wynika, że zespół cech menadżera nie pokrywa się z cechami biznesmena. Jedni i drudzy urodzili się, tak przypuszczam, z predyspozycjami do innych obszarów działalności, innych zachowań i czują innego „bluesa”.
Podzielam ten pogląd w całej rozciągłości. Uważam wręcz, że umiejętność dostrzegania możliwości czy okazji właśnie i tworzenia biznesów to kwestia specjalnego talentu (osobiście wierzę w talenty i uzdolnienia w odróżnieniu od niektórych uczestników naszej dyskusji, rzecz jednak nie w unikalności lecz w konfiguracji i natężeniu określonych predyspozycji). Jak uczy mnie doświadczenie z kontaktów i pracy z przedsiębiorcami jest to talent niekoniecznie skorelowany z inteligencją ( w sensie mierzonym przez IQ), wykształceniem, obyciem kulturowym i wielu innymi cechami, a jednak zasługujący na ogromny szacunek i uznanie wobec dokonań biznesowych.
Ośmielam się twierdzić, że jedni drugim są potrzebni i mogą, powinni się uzupełniać. Nie przypadkiem oddzielono sfery własności od sfery zarządzania, a przypadki, kiedy jedno splecione z drugim raczej nie przechodzą do podręczników historii gospodarczej.

Kolejna piękna myśl, którą warto polecać zwłaszcza właścicielom firm rodzinnych, z którymi zdarza mi się pracować, w kontekście sukcesji czy transmisji władzy.
Nie mam też intencji wywodzić wyższości menadżerów nad biznesmenami, bo byłoby to nieporozumienie. Po prostu natura wymyśliła oprócz orłów i sokołów także altanniki i wikłacze. Naturalnie, ci pierwsi są wdzięcznym obiektem na okładki fachowych pism i nadto dysponują mierzalnymi walorami (aktywami), by brać udział w rankingach. Reszta to „ zwyczajni robotnicy w winnicy Pańskiej”

Tak jak świetni bywają wodzowie, generałowie, frontowcy i dowódcy liniowi, używając analogii wojskowych (bo nie bardzo pasuje mi przytaczany gdzieś wyżej cytat podobno z Napoleona, że więcej wart lew na czele stada baranów ... chyba tylko na rzeź?).
Z jednej strony szpitale psychiatryczne pełne są wizjonerów, których wizje - czy zawsze szalone? - nigdy nie doczekały się realizacji i realizatorów, z drugiej strony wciąż spotykam wizjonerów sfrustrowanych opowiadających wciąż swoją bajkę "ja jakbym ..." (miał wtedy kapitał, albo podjął ryzyko, albo spotkał odpowiednich ludzi, albo podjął szybką decyzję, albo przewidział kryzys, albo uważał na wspólników ...), wreszcie z trzeciej i może nieostatniej strony spotykam tych często nie z okładek, ale z dokonaniami, którzy oprócz wizji potrafili jeszcze wyszukać odpowiednich ludzi, zaszczepić im wizję i zachęcić do jej realizacji. Myślę, że tzw. prawdziwy przywódca doskonale wie, ile zawdzięcza swoim oficerom liniowym i szarym żołnierzom. I szanuje ich za to, i dba o nich. A oni go za to podziwiają i kochają.

Kilka zdań a propos naprawy problemów.
Nie do końca zgadzam się z Druckerem, jeśli tak powiedział.

Tak napisał, jeśli bardzo Panu zależy na tym gdzie konkretnie, znajdę czas i poszperam w notatkach i materiałach. :-) Jak to często z bon mot'ami bywa, jest w tym być może pewne uproszczenie.
Należę do wyznawców powiedzenia, że firma bez problemów nie ma przyszłości. Nie chcę zanudzać swoimi wywodami, ale niewątpliwie praca nad problemami daje niewyobrażalną ilość pomysłów i podpowiedzi, czyli szans rozwoju. Docierając do sedna problemu, który zwykle zakopał się gdzieś głęboko (złośliwość rzeczy martwych) zawsze natrafimy po drodze na nieoszlifowane diamenty, czyli intuicje do doskonalenia rzeczy. Wystarczy zacząć kopać.

Moim zdaniem nie ma sprzeczności. Zwłaszcza jeśli rozwiązanie problemu przekształcamy w cel do realizacji czy zadanie do wykonania, czyli nie unikamy problemu, nie zamiatamy pod dywan, nie ograniczamy się do polowania na kozła ofiarnego, nie dopasowujemy do procedury.
Podzielam Pański pogląd, że firma bez problemów może nie mieć przyszłości, może wejść w rutynę i stagnację.
Pojęciem problem posługuję się za słownikiem wyrazów obcych, od źródła starogreckiego czyli
"poważne zagadnienie, zadanie wymagające rozwiązania, sprawa, kwestia do rozstrzygnięcia
z gr. próblēma, problematos coś wystającego w przód, przen. przedsięwzięcie, zadanie>", a więc problem jako wyzwanie, a nie tylko jak potocznie , czyli "kłopot, trudność, uciążliwość".
Jak sam Pan zauważa "praca nad problemami daje niewyobrażalną ilość pomysłów i podpowiedzi", daje okazję do refleksji, twórczego myślenia, uczenia się, pobudza wyobraźnię, motywuje do przymierzania nieszablonowych rozwiązań i wychodzenia poza stereotypy. Jeśli tylko zachowujemy ciekawość, potrafimy być dociekliwi i nie zadowalamy się byle czym. To wszystko może być jednak efektem ubocznym rozwiązywania problemu.
Jak wszystko idzie gładko, to pojawia się pokusa lenistwa umysłowego, tracimy czujność i uważność. W tym sensie warto borykać się z problemami w firmie.
Jak jeszcze rozumiem słowa Druckera? Samo naprawianie problemów przywraca stan uprzedni, ale miarą sukcesu biznesowego czy (skokowego?) rozwoju jest zdolność wykorzystywania okazji, wypełnienia szans jakie się pojawiają. Naprawianie problemu zwraca nas ku analizie przeszłości, szukanie okazji oznacza kurs na przyszłość.
Może jeszcze inaczej, kiedy podzielimy problemy na tzw. konwergencyjne (z jednym właściwym rozwiązaniem czy ścieżką rozwiązywania) oraz dywergencyjne ( z wieloma dopuszczalnymi rozwiązaniami czy ścieżkami rozwiązywania). W naszym skłonnym do bezrefleksyjności naturalnym nastawieniu mieści się nie zastanawianie się nad czymś, co nie wymaga lub nie wymagało dotąd zastanowienia. Pojawienie się problemu, dostrzegane przez część z nas, zachęca do pomyślenia. Inaczej często w ogóle nie pomyślelibyśmy nad tym czymś, czyli jak powiada porzekadło "potrzeba staje się matką wynalazku".
Myślę, że w zgodzie z sobą i całkiem zgodnie z tym jak rozumiem Pańskie podejście mogę przytoczyć słowa słynnej psychoterapeutki systemowej Virginii Satir "problem nie jest problemem - rozwiązanie jest problemem".
Zatem nie to, że zdarzają nam się błędy, trafiamy na problemy, ale co z tym robimy, jak to wykorzystujemy jest warte analiz i drążenia.
Może tym też różnią się menedżerowie i biznesmeni? Intuicyjna wrażliwość na problemy czy na okazje? dostrzeganie ich tam, gdzie inni nie widzą? drążenie i dociekanie, i szukanie wielu rozwiązań? nauczka na przyszłość, a nie rozpamiętywanie przeszłości? usuwanie barier czy wykraczanie poza nie?
Jak brakuje mi pieniędzy, mogę zacząć oszczędzać, czyli zredukować swoje wydatki. Rozwiązuję problem np. płynności, ale od tego nie przybywa mi pieniędzy wcale. Mogę jednakże poszukać okazji, sposobności i wykorzystać szanse zwiększenia sprzedaży, żeby więcej zarobić po prostu.
Taka „ucieczka do przodu”.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Tomasz Pająk:
Jarosław Urbański:
No to jak Panowie i Panie. Wyobraźmy sobie, że jutro macie przed zarządem zabłysnąć i zaprezentować swój punkt widzenia na temat problemów współczesnego zarządzania. Zaczynacie wywód od zdania: " Do najważniejszych cech współczesnego managera należą...:" (..) Oklaski!
Byłoby zbyt łatwo, bo cechy do nikogo nie należą :) . ( Ja bym zaliczył lub przypsał)
Poprzez wykluczenie negatywów zostanie nam supermen, którego w istocie nie ma. Błędne koło się zamknie a po następnym okrążeniu można będzie dojść do wniosku, że w jego wnętrzu to aż człowiek.
Żeby było dowcipniej to może postawić pytanie - Jakiego managera unikać?

Podoba mi się żart Pana Jarka. Taki eksperyment z zarządem wydaje się mocno ryzykowny, chyba, że jest to zarząd mojej firmy, czyli firmy, której jestem właścicielem.
Zwykłe wymienienie cech jako wskaźników "obiektywnych" mogłoby objąć bardzo długą listę, jak w naszej dyskusji. Mógłbym ograniczyć się do własnej opinii, które uważam za najważniejsze z punktu widzenia tego konkretnego biznesu.
Treningowo czy coachingowo zachęcam członków zarządu do sporządzenia portretu ich zdaniem dobrego i złego szefa (menedżera), potem zachęcam do "rachunku sumienia" czyli indywidualnego określenia swoich mocnych i słabych stron, żeby mogli zdefiniować sobie swoje cele i ścieżki rozwoju i doskonalenia, a potem uzgadniamy możliwe sposoby realizacji i mierniki efektywności.
W takich portretach robionych przez różne grupy powtarzają się pewne walory i wady, ale są też różnice. Portrety te są do siebie podobne także wtedy, kiedy ćwiczenie wykonują grupy podwładnych, choć bywa, że zwłaszcza w tej samej firmie rozjeżdżają się, a więc obraz cenionego szefa w wykonaniu szefów jest odmienny od obrazu szefa cenionego przez pracowników. Tendencja jest przy tym taka, że szefowie nie doceniają obiektywizmu pracowników w tych opisach, tzn. że np. ceniony jest przez nich szef wymagający, a przy tym sprawiedliwy, a nie cenią sobie pobłażliwego czy unikającego ocen. Tylko nieco większe różnice zauważam, kiedy robimy z właścicielem czy zarządem coś w rodzaju portretu menedżera na potrzeby rekrutacji.
Podobnie kiedy pracuję na autorytetach czy ludziach, którzy wywarli istotny wpływ na ich życie. Często opisują swoich szefów, co prawda najczęściej pierwszych.
Widać, że intuicyjnie czujemy temat, trudniej jest wyczerpująco opisać, a może tylko znaleźć abstrakcję w postaci menedżera uniwersalnego. A to jest jak pięknie zauważa Pan Tomasz "aż człowiek".
Jakich menedżerów unikać? Wiemy czego menedżerowie mogliby unikać, jacy mogliby nie być, jakich ludzi lepiej nie zatrudniać na stanowiskach menedżerskich, ale czasem niestety poniewczasie dopiero wychodzi szydło z worka. Szczególnie kiedy już przekroczą bramę firmy czy barierę recepcji i wchodzą w rolę wyznaczaną przez niekiedy świadomą, a niekiedy nieświadomą presję kultury organizacji, czyli scenariusz bycia menedżerem w tej konkretnej firmie.

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

No inteligencja tak ale nie ta na bazie IQ tylko ta społeczna. Wśród wielu cech dominujących u tak zwanych biznesmenów od pucybuta - na pierwszy plan wysuwa się inteligencja społeczna. Takie jest moje doświadczenie. Myślę tu o konkretnych osobach. Schemat ten się powiela - ludzie z wysoką inteligencją społeczną bardzo dobrze radzą sobie w biznesach. Do tego dołączył bym kreatywność. I mamy dwie cechy które są skutecznie zabijane w polskim szkolnictwie. Pierwszej uczy matka drugiej ulica;-) Podoba mi się tekst z filmu ( proszę mnie zabić nie pamiętam tytułu ) - główny bohater trafia do środowiska wykształciuchów z jednego z amerykańskich uniwersytetów - taki geniusz z ulicy - mówi piękne słowa na jednej z imprez: " wiedza za którą tu płacicie tysiące dolarów jest w każdej bibliotece za darmo":)
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Niekoniecznie inteligencja mierzona przez IQ czyli jako pewna sprawność intelektualna, co nie znaczy, że ona generalnie nie ma znaczenia albo nie przydaje się w biznesie. Podobnie jak wykształcenie czy obycie społeczne i kulturowe. Znam przynajmniej 10 takich wspaniałych ludzi, sprawiających wrażenie nienachalnie inteligentnych, a już z pewnością niewykształconych i wręcz nieokrzesanych, którzy mają tę jedną cudowną właściwość - za co się nie zabiorą, to zamienia im się w kwitnący biznes i przekłada na pieniądze. Z drugiej strony znam też takie osoby odnoszące sukcesy w biznesie, ale o bardzo wysokiej i żywej inteligencji, z kilkoma fakultetami, rozległą wiedzą, biegle władające kilku językami, o wysokiej kulturze osobistej i obyciu. Zatem OK, zgoda na tę inteligencję. O ile jednak można bez tych przymiotów odnieść sukces w tworzeniu biznesów, to czy tak samo można w zarządzaniu? Moim zdaniem biznesmen (przedsiębiorca) może się bez nich obejść, ale menedżer już nie bardzo.
Celowo unikałem tematu inteligencji społecznej czy emocjonalnej. W psychologii mówi się o inteligencji wielorakiej, ale niektórzy badacze wręcz kwestionują istnienie czegoś takiego jak społeczna czy emocjonalna. Jednak jak sądzę na potrzeby naszej dyskusji możemy dopuścić takie pojęcia, sęk w tym, jak je zdefiniujemy sobie, żebyśmy wiedzieli czy rozmawiamy o tym samym.
Domyślam się Panie Jarku, że celowo używa Pan pewnego uproszczenia, sugerując jakoby najlepsze uniwersytety to kochająca matka i ulica, i daleki jest Pan od chwalby ignorancji. Mit pucybuta, przepraszam, Mit Pucybuta - to jednak mit (element współczesnej mitologii, nie niedorzeczna fantazja), a nie przepis na sukces w życiu. Zapewne chodzi jednak o ćwiczenie zdolności radzenia sobie w różnych okolicznościach życiowych i co do tego zgoda, tzw. wychowanie bezstresowe uważam za nieprozumienie. Rzecz nie w tym by unikać stresu, ale by trenować od dziecka radzenie sobie najpierw z mniejszymi, z czasem z większymi obciążeniami, ale koniecznie z powodzeniem.
A w tzw. wykształciuchach nie najgorsze jest to, że są wykształceni, tylko że traktują swoje wierzenia jako prawdę i przestają stawiać sobie pytania, no bo po co, skoro znamy tyle odpowiedzi, modeli, koncepcji, teorii.
Kreatywność i kompetencje społeczne mogą chyba być w części przynajmniej dziedziczne, uwarunkowane biologią mózgu, ciekawe co na to sugeruje współczesny stan neuronauki?
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Marek Bisztyga:

Egzystencja polega głównie na rozwiązywaniu problemów. Taki jest sens życia ludzi , ale i istnienia różnych organizacji, w tym przedsiębiorstw.

Szanuję Pańskie wierzenie, Panie Marku, choć na czym polega ludzka egzystencja i jaki jest jej sens zastanawiamy się jako ludzie od kilku tysięcy lat i wciąż nie mamy zadowalającej odpowiedzi, jak sądzę. To byłoby może zbyt proste, tylko borykanie się z problemami? Piękny temat ogromna rzeka.
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Zbigniew Heryng:
>

Szanuję Pańskie wierzenie, Panie Marku, choć na czym polega ludzka egzystencja i jaki jest jej sens zastanawiamy się jako ludzie od kilku tysięcy lat i wciąż nie mamy zadowalającej odpowiedzi, jak sądzę. To byłoby może zbyt proste, tylko borykanie się z problemami? Piękny temat ogromna rzeka.

Historia ludzkiej ewolucji, ale nie tylko ludzkiej, jest to historia przetrwania, czyli ciągłego rozwiązywania fundamentalnego problemu zarządczego: co? (cel), jak? (sposób), czym? (zasoby).
I nadal jest to jedyny problem zarządczy. Nie ma innych.

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Panowie. Odbiegamy od głównego wątku. Jaki ma być manager. Jestem skłonny zaryzykować że Ci najlepsi, za których hunterzy są skłonni zrobić wszystko, Ci dla których firmy się zabijają to tacy którzy mogą się pochwalić efektem. Efekt jest moim zdaniem jedyną miarą wiarygodności managera. Miałem kilku psychopatów nad sobą, tacy co pier*** wszystkie MBA i poniższe stopnie edukacji, bez języka, bez ogłady - ale mieli wynik. Zaczynali dzień od k*** i kończyli na k***. Zero szacunku dla managerskiej ogłady. Ale... mieli wynik... Nie pamiętam, żeby ktokolwiek im zarzucił styl zarządzania. W odwrotną stronę, Ci po studiach, z ogładą, 5 języków - brak wyników - bruk.
Jeśli facet zarządza obrotem i robi np 150% targetu - kto rzuci kamień, że jego zespół ma nerwicę, kogo to obchodzi. Jeśli macie jakieś inne przykłady w odwrotną stronę - jestem ciekawy. Ale mówię o praktyce nie o teorii, bo teoria jest piękna - w założeniach;-)
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jarosław U.:

Jeśli facet zarządza obrotem i robi np 150% targetu - kto rzuci kamień, że jego zespół ma nerwicę, kogo to obchodzi. Jeśli macie jakieś inne przykłady w odwrotną stronę - jestem ciekawy. Ale mówię o praktyce nie o teorii, bo teoria jest piękna - w założeniach;-)

Zanim taki menago "zrobi" 150% targetu, ktoś musi stworzyć firmę i produkt. Ktoś musi pomyśleć co i jak firma będzie robiła za rok, za 3 lata. Tym, k***, zajmują się ci po studiach z 5 językami.
Pozdrawiam,
Piotr K.

Piotr K. "Żyj i daj żyć
innym"

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jarosław U.:
Panowie. Odbiegamy od głównego wątku. Jaki ma być manager. Jestem skłonny zaryzykować że Ci najlepsi,

nie ma takich ;-) sa tylko tacy ktorym sie akurat udaje bo mieli akurat szczescie/sprzyjajace warunki makro/mikro/trafili na dobrych wspolpracownikow itp.
Zeby mozna bylo powiedziec ze sa najlepsi nalezaloby ich sprawdzic w firmach bankrutach czyli cofnac czas a to immposible;-)

Następna dyskusja:

Polskie cechy narodowe a p...




Wyślij zaproszenie do