Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jan D.:
Robert R.:
Dla kraju liczy się to, który robotnik lepiej kopie rowy, a okazuje się , że Polakowi nadmiar wiedzy ogólnej często przeszkadza w byciu sprawnym pracownikiem.
To zależy :-) od jego szefa.
To zależy od pracownika.
Śmieszy mnie to obwinianie za wszystko szefów.
Zwykle jest jeden szef i kilkunastu do kilkuset pracowników.
W jakiś tajemniczy sposób wszystkiemu winien jest szef, pracownicy za nic nie są odpowiedzialni.
Nic nie przeszkadza mieć wiedzę o świecie i dobrze wykonywać swoją pracę.
Często przeszkadza i to bardzo, jeśli jest to wiedza encyklopedyczna, wykuta na blachę , przydatna do rozwiązywania krzyżówek.
Nic z niej nie wynika a człowiek zaczyna uważać się za eksperta od wszystkiego.
Oczywiście w jakimś sensie zależy od szefa czy to będzie pracownikowi pomagał czy przeszkadzało, jeśli szef będzie eurydytą to pracownikowi zaimponuje a jeśli chamem to go spacyfikuje, ale może szef powinien być po prostu szefem i robić swoje, nie tracąc energii na takie walki podjazdowe.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Zbigniew H.:
Robert R.:
To nie przeciętni ludzie decydują o tym na jakim poziomie znajduje się państwo.

Witam Panie Robercie. Będę jednak polemizował. I pewnie każdy z nas zostanie przy swoim.
Nie powiedziałem o ludziach przeciętnych, tylko o przeciętnych ludziach wykształconych za nieboszczki PRL, w sensie ogólnej wiedzy o świecie, ale nie tylko. Ten wzorzec kształcenia dawał np. polskim inżynierom, doktorom nauk stosowanych, ale też mechanikom samochodowym, fachowcom od wykańczania wnętrz itp., przewagi na Zachodzie wobec wąskich specjalistów, ponieważ mogli myśleć w kategoriach bardziej ogólnych, bardziej kreatywnie podchodzić do problemów, łączyć rozwiązania z różnych dziedzin. Osobiście znam takich inżynierów chemików, projektantów, fizyków, stolarzy, mechaników samochodowych, budowlańców ... Poziom edukacji i wiedzy o świecie jednak wpływa na kulturę myślenia. Czymś innym są postawy.
Przeciętny nie oznacza dla mnie pospolity, choć w sensie statystycznym częsty. Ogólny poziom kultury i państwa zależy moim zdaniem właśnie od tzw. przeciętnego Kowalskiego czy Nowaka i niestety wskazuje na to poziom choćby polskiej kultury politycznej - takie elity, jacy wyborcy. Choć osobiście jako wyborcę mnie to boli. Ludzie przeciętni może i nie tworzą państwa, ale je utrwalają.
Uważa Pan ze Inżynier i doktor nauk stosowanych to był przeciętny Polak za PRLu?
Chyba żyliśmy w innym PRLu.
Osobiście mierzę poziom rozwoju społecznego (cywilizacyjnego?) tzw. stosunkiem do gówna. Rzym starożytny stał pod tym względem jak wiadomo niezwykle wysoko.
Ale kible budowano na rozkaz tzw. elity.
Tzw. przeciętny obywatelom było to obojętne.
Ponadto, jak sądzę ma Pan na myśli termy i łaźnie publiczne.
To były jednak dość ekskluzywne miejsca.
W wiekach średnich dla odmiany - w naszej okolicy świata przynajmniej - przez pogardę dla spraw ciała to, co płynęło rynsztokami co jakiś czas wprost dziesiątkowało populację.
Wręcz przeciwnie, w średniowieczu poziom higieny był dość wysoki.
To w renesansie wymyślono że zarazki przedostają się przez skórę a kąpiel poszerza pory skóry.
ale tak w ogóle, to o co chodzi?

artykułu słowa Billa Gatesa: "Nasz system akademicki jest najlepszy. Finansujemy nasze uniwersytety, by prowadziły badania [...]. Ludzie o wysokim IQ przyjeżdżają tu, umożliwiamy im rozwój, a ich innowacje przekształcamy w produkty. Nagradzamy to, że podejmują ryzyko. Nasz system jest nastawiony na konkurencyjność i eksperymentalność [...]. Dzięki pieniądzom z federalnych podatków i ze źródeł filantropijnych w przyszłości będzie on w stanie nadal prosperować tak jak dziś".
No co tym cytatem Pan dowiódł?
Ze przygłupawi amerykanie ściągają geniuszy z całego świata żeby za nich myśleli?
Bo ja z tego wyczytałem że bystrzy amerykanie wiedzą czym jest potencjał intelektualny i starają się go oczywiście u siebie zwiększać. Ale to nie znaczy że sami są kretynami, tylko po prostu mają najlepsze ośrodki naukowe, najlepszych naukowców , zapewniają im najlepsze warunki i dlatego ci ludzie z całego świata tam chcą pracować.
Nie jestem zwolennikiem mitów, ale jestem przeciwko mitologizacji Stanów Zjednoczonych.
Nie jestem zwolennikiem USA, są mi one obojętne.
Ale Pan ma wyraźnie obsesję na ich punkcie.
Zdecydowanie nie mitologizuję USA, polemizuję z poglądem że jest to kraj zamieszkały przez idiotów za których myślą przyjezdni.
Wtedy cała masa matołów w niczym nie przeszkadza gdyż ich funkcjonowanie jest "włożone" w cywilizowane, rozsądne normy
Jestem innego zdania. Masa „matołów” jak się Pan wyraża stanowi zawsze duże zagrożenie, czego uczy nas historia Rzymu, Francji, Rosji, Niemiec …wojen religijnych i innych dżihadów.
Tego nie rozumiem.
Proszę wyjaśnić co Pan miał na myśli, mówiąc o matołach Rzymskich, Francuskich, Niemieckich itp.
Poza tym, matoł musi wiedzieć że jest matołem i znać granice swoich możliwości.
A skąd ten „matoł” ma to wiedzieć? My czyli „nie - matoły” będziemy o tym orzekać i mu przypominać? Gdzie Pan widzi granice możliwości „matoła”?
Wmawianie matołom że są bystrzy, przez np. obniżanie kryteriów egzaminacyjnych i masowe pchanie każdego chętnego na studia, to proszenie się o kłopoty.
Zgadzam się tylko w zakresie obniżania kryteriów egzaminacyjnych, ale cóż, skorośmy skomercjalizowali naukę i edukację, a matoła na to stać … Byłoby teraz brakiem konsekwencji, nie sądzi Pan?
Po pierwsze ja niczego nie komercjalizowałem, więc proszę mówić za siebie :)
Ponadto, akurat motywowane ideologicznie obniżenie kryteriów egzaminacyjnych z celu podciągnięcia statystyki jest karygodnym posunięciem rządów solidarnościowych.
Hasło "produkujmy magistrów zamiast bezrobotnych", powinno być podciągnięte chyba pod zbrodnie przeciw narodowi :)
W każdy razie, idiota to wymyślił i idioci powtarzają.
Jeśli w każdym kraju jest kilka procent ludzi którzy umysł pozwala przyswoić określony poziom wiedzy, to sztuczne zwiększanie ich liczby przez sztuczki na egzaminach jest niczym innym jak obniżaniem rangi wykształcenia.
Przedtem jeszcze było wiadomo że jak ktoś ma magistra to coś tam w głowie musi mieć, a teraz już nic nie wiadomo, bo może to być kompletny przygłup lub tez geniusz.
I powoduje że ludzie naprawdę kwalifikujący się do bycia elitą toną w masie krzykliwej hołoty.
Zaciekawia mnie Pan coraz bardziej Panie Robercie. Elita demokracji?
Taka demokracja jaką Pan ma na myśli funkcjonowała w jaskiniach, przynamniej do chwili w której jakiś silniejszy troglodyta nie uprał słabszych i ogłosił się szefem.
? A jacy ludzie najbardziej kwalifikują się do bycia elitą? I dlaczego tak łatwo toną w masie krzykliwej hołoty?
Bo są bystrzejsi, inteligentniejsi, myślą, maja wątpliwości widzą przed sobą wiele możliwości.
Zwykle są pacyfikowani przez tych którzy nie dzielą włosa na czworo, nie maja wątpliwości , a wrodzona tępota daje im siłę i przekonanie o słuszności raz obranej linii.
Jedno mniej więcej może się zgadzać. Ustrój juesejski może nie być demokratyczny, tylko oligarchiczny.
Bo jest, jak rozumiem ma im Pan to za złe.
Jak sądzę Pańskim zdaniem demokracja jest lepsza i określenie ich ustroju jako oligarchii jest kolejnym kopem wymierzonym w USA.
Proszę nie zapominać że demokratyczne Ateny były najbardziej drapieżnym państwem swojego okresu i tzw. wolny świat przez kilkadziesiąt lat, pod wodzą monarchicznej Sparty stawiał czoło ich ekspansji.
Europejczyk co ósmy. Nie ma się o co obrażać. Acha, i nie uważam się za nieudacznika z Europy, zaszczuwającego swoich wybitnych współobywateli z lubością, ale to tak na marginesie tylko, bo tak Pan zniekształcił mój pogląd, że to nie mój pogląd wcale. Choć nie przeczę, że nie ułatwiamy takim ludziom życia - trudno być prorokiem w swoim własnym kraju?
Proszę przyjrzeć się Francuskiej badaczce, M. Curie z domu Skłodowska.
Określanie jej mianem Polskiej uczonej, jest śmieszne.
W Polsce nie chciał przyjąć jej na studia. Gdyby nie wyjechała wydano by ją za mąż, urodziła by stado dzieciaków, i była by pewnie traktowana jak "głupia Marysia", bredząca o jakichś niewidzialnych promieniach. Mogli by ją w końcu zamknąć w wariatkowie.
I Pan ma za złe Amerykanom ze ściągają takich ludzi do siebie.
I jeszcze jedno, nasz system nauczania jest całkiem do niczego, bo szczycenie się tym że Polski robotnik wie jaki jest najwyższy szczyt świata, i śmianie się z tego że amerykański robotnik nie wie gdzie jest Polska, jest objawem katastrofy intelektualnej.
Cóż, rzecz gustu. Mam inne zdanie na temat tego, co można by uznać za „katastrofę intelektualną”. Otóż zdecydowanie wolę żyć w kraju, w którym sąsiad mój nie lata na Księżyc, ale na papierowych kubkach amerykańskiej z pochodzenia jadłodajni nie umieszcza się ostrzeżeń, że dopiero co zaparzona w ekspresie kawa może być gorąca, a na sprzętach AGD, że nie należy suszyć kotów w pralko - suszarce, a psa w mikrofalówce, jeśli nie ma się zamiaru go zjeść.
Czyli Amerykanie to debile a pracują za nich Polacy, a myślą Żydzi :)
Dla kraju liczy się to, który robotnik lepiej kopie rowy, a okazuje się , że Polakowi nadmiar wiedzy ogólnej często przeszkadza w byciu sprawnym pracownikiem.
Wolę tego kopacza rowów, który zna łacińską nazwę motyla, którego spłoszył, zanim zaczął kopać.
Ale ja nie pisze o tym co ja wolę, może Pan sobie woleć kogo się Panu podoba.
Ja na przykład lubię drobne brunetki o niebieskich oczach.

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert R.:
W wiekach średnich dla odmiany - w naszej okolicy świata przynajmniej - przez pogardę dla spraw ciała to, co płynęło rynsztokami co jakiś czas wprost dziesiątkowało populację.
Wręcz przeciwnie, w średniowieczu poziom higieny był dość wysoki.
To w renesansie wymyślono że zarazki przedostają się przez skórę a kąpiel poszerza pory skóry.

Otóż to. Poziom higieny w średniowieczu był stosunkowo wysoki, co wynikało choćby z dopiero początkowej fazy rozwoju miast. Apogeum brudu i smrodu ludzkość (tzw. cywilizacja zachodnia)osiągnęła o wiele później. W XVIII-wiecznym pałacach grubo wypudrowana i mocno wyperfumowana oświeceniowa francuska arystokracja w śmiesznych perukach wypróżniała się tam gdzie stała, zaś w XIV-wiecznym zamku w Malborku były już wydzielone ubikacje.

To co Pan napisał Panie Zbigniewie o średniowiecznej higienie to są właśnie uogólnienia bazujące na stereotypach, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego.
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert R.:
Jan D.:
Robert R.:
Dla kraju liczy się to, który robotnik lepiej kopie rowy, a okazuje się , że Polakowi nadmiar wiedzy ogólnej często przeszkadza w byciu sprawnym pracownikiem.
To zależy :-) od jego szefa.
To zależy od pracownika.
Śmieszy mnie to obwinianie za wszystko szefów.
Zwykle jest jeden szef i kilkunastu do kilkuset pracowników.
W jakiś tajemniczy sposób wszystkiemu winien jest szef, pracownicy za nic nie są odpowiedzialni.

Moja odpowiedź będzie z pozycji "robotnika kopiącego rowy" oraz szefa.
Kopiąc rowy nie przeszkadzało mi to uczyć się. Tak zarabiałęm na tzw. życie. Mogę powiedzieć, że nawet w fachu kopacza mam kwalifikacje ponieważ wiem jakiego rodzaju szpadel jest najbardziej przydatny do konkretnego rowu mielioracyjnego, a newet wiem jakiego użyć gdy trzeba zrobić przepust (dla nie wtajemniczonych kopać otwór pod jezdnią, przejazdem etc.) nie mając innego sprzętu oprócz rzeczonego szpadla, sznurka, łaty melioracyjnej i paru desek . Rozmawiając z kierownikem takiej budowy otrzymywałem czasem ciekawe informacje, które przydały się później w mojej pracy. Niektóre moje sugestie, które znałem z innych dziedzin kierownik tej budowy przyjmował lub je modyfikował do potrzeb.
Nic nie przeszkadza mieć wiedzę o świecie i dobrze wykonywać swoją pracę.
Często przeszkadza i to bardzo, jeśli jest to wiedza encyklopedyczna, wykuta na blachę , przydatna do rozwiązywania krzyżówek.
Nic z niej nie wynika a człowiek zaczyna uważać się za eksperta od wszystkiego.

Pan od razu stopniuje wiedzę pracownika. Tak się składa, że prowadząc różne projekty nie zawsze znałem szczegóły niektórych prac wykonywanych przez pojedyńczego pracownika. Wykorzystanie jego wiedzy było moim atutem, a nie utrapieniem.
Oczywiście w jakimś sensie zależy od szefa czy to będzie pracownikowi pomagał czy przeszkadzało, jeśli szef będzie eurydytą to pracownikowi zaimponuje a jeśli chamem to go spacyfikuje, ale może szef powinien być po prostu szefem i robić swoje, nie tracąc energii na takie walki podjazdowe.

Do tego jednego się wszystko sprowadza to zależy :-) w jaki sposób szef wykorzysta wiedzę pracownika.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jan D.:
Kopiąc rowy nie przeszkadzało mi to uczyć się. Tak zarabiałęm na tzw. życie. Mogę powiedzieć, że nawet w fachu kopacza mam kwalifikacje ponieważ wiem jakiego rodzaju szpadel jest najbardziej przydatny do konkretnego rowu mielioracyjnego, a newet wiem jakiego użyć gdy trzeba zrobić przepust (dla nie wtajemniczonych kopać otwór pod jezdnią, przejazdem etc.) nie mając innego sprzętu oprócz rzeczonego szpadla, sznurka, łaty melioracyjnej i paru desek . Rozmawiając z kierownikem takiej budowy otrzymywałem czasem ciekawe informacje, które przydały się później w mojej pracy. Niektóre moje sugestie, które znałem z innych dziedzin kierownik tej budowy przyjmował lub je modyfikował do potrzeb.
Proszę Pana, ale my się zupełnie nie rozumiemy.
Ja pisze o wiedzy ogólnej, wtłaczanej do głów ludziom którzy całe życie będą kopać rowy a Pan pisze o specjalistycznej wiedzy fachowej, niezbędnej do wykonywania pracy zawodowej.
W ten sposób można dyskutować w nieskończoność, co zresztą zwykle ma miejsce na takich forach.
Często przeszkadza i to bardzo, jeśli jest to wiedza encyklopedyczna, wykuta na blachę , przydatna do rozwiązywania krzyżówek.
Nic z niej nie wynika a człowiek zaczyna uważać się za eksperta od wszystkiego.

Pan od razu stopniuje wiedzę pracownika.
Niczego nie stopniuje, pisze o informacjach które musza przyswajać pracownicy fizyczni żeby skończyć szkołę kopania rowów.
Tak się składa, że prowadząc różne projekty nie zawsze znałem szczegóły niektórych prac wykonywanych przez pojedyńczego pracownika. Wykorzystanie jego wiedzy było moim atutem, a nie utrapieniem.
Tak się składa że ja tez, tylko że to jest zupełnie nie na temat.
Do tego jednego się wszystko sprowadza to zależy :-) w jaki sposób szef wykorzysta wiedzę pracownika.
Podsumowując różnica między Polską a USA jest taka, że Polski kopacz rowów jest lepiej wykształcony pod kątem wiedzy o świecie od Amerykańskiego kopacza rowów.
Polski inżynier już niekoniecznie, tj. jest kształcony bardziej ogólnie, potrafi sobie radzić w sytuacji permanentnego burdelu ale kiepsko odnajduje się z doskonale zorganizowanym mrowisku dużej firmy.
Natomiast Polscy naukowcy są daleko z tyłu za amerykańskimi ponieważ uczenie sa wiedzy encyklopedycznej, są odtwórczy, potrafią tylko klepać raz wyuczone formułki, co jest zaprzeczeniem słowa naukowiec.
Jeśli któryś taki nie jest, to albo go zaszczują albo wieje do USA.
Jest jeszcze jeden problem i to chyba najważniejszy.
W USA jest grupa rządząca, przygotowywana do sprawowania władzy od dzieciństwa.
Niezależnie od tego czy ich nazwiemy oligarchią, czy WASP, są to ludzie którzy swój los związali z państwem i swoje powodzenie życiowe utożsamiają z interesami własnego państwa.
W naszym kraju nie ma żadnego odpowiednika takiej grupy.
Jan Pawel M.

Jan Pawel M. Head of Section,
Payload Data
Processing, GMV
Polska

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert R.:

Ponadto, na zdrowy rozum, zanim ci super zdolni żydzi, Niemcy itp. zaczęli do USA się zjeżdżać, ktoś musiał z tego państwa zrobić już potęgę naukową, bo przecież Einstein do chatki na prerii by nie pojechał.

nie przesadzajmy, potęgą naukowa USA stały się poniekąd w wyniku wojny i tak na prawdę dopiero po wojnie po tym jak zaimportowali ludzi.

Czemu wielu uciekało za ocean? Lepsze perspektywy finansowe, bezpieczeństwo i tyle. Naukowo przed wojną to była półpustynia w porównaniu z Niemcami/Francją/UK w latach 1900-1940.

Czemu Einstein poleciał do USA?? Bo w Europie mógł skończyć w obozie.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jan Pawel M.:
Robert R.:

Ponadto, na zdrowy rozum, zanim ci super zdolni żydzi, Niemcy itp. zaczęli do USA się zjeżdżać, ktoś musiał z tego państwa zrobić już potęgę naukową, bo przecież Einstein do chatki na prerii by nie pojechał.

nie przesadzajmy, potęgą naukowa USA stały się poniekąd w wyniku wojny i tak na prawdę dopiero po wojnie po tym jak zaimportowali ludzi.
Naprawdę?
Której wojny? Bo w pierwszej byli liż potęga która przeważyła szalę na korzyść aliantów.
A może secesyjnej? Bo druga połowa 19 wieku to systematyczny wzrost potęgi USA, pod każdy względem. Wszystkie ważne wynalazki 19 wieku powstały w USA, poza lampa naftową, oczywiście.
Czemu wielu uciekało za ocean? Lepsze perspektywy finansowe, bezpieczeństwo i tyle.
No tak, a dlaczego nie uciekali do ZSSRR, Francji czy Anglii?
skoro to były centra naukowe ówczesnego świata a USA były pustynią?
Dlaczego Einstein i kumple nie pojechali na przykład do Nowej Zelandii , tam jest całkiem fajnie i jeszcze dalej od Hitlera, skoro pod względem naukowym USA nie miało im nic do zaoferowania.
Naukowo przed wojną to była półpustynia w porównaniu z Niemcami/Francją/UK w latach 1900-1940.
Super, ciekawe tylko dlaczego super rozwinięci pod względem naukowym Niemcy przegrali wojnę technologiczną z USA.
Czemu Einstein poleciał do USA?? Bo w Europie mógł skończyć w obozie.
Dlaczego nie wyjechał do Francji? Przecież to był super rozwinięty naukowo kraj, a nie jakieś tam USA, pustynia naukowa.
Jan Pawel M.

Jan Pawel M. Head of Section,
Payload Data
Processing, GMV
Polska

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert R.:

Natomiast Polscy naukowcy są daleko z tyłu za amerykańskimi ponieważ uczenie sa wiedzy encyklopedycznej, są odtwórczy, potrafią tylko klepać raz wyuczone formułki, co jest zaprzeczeniem słowa naukowiec.
bla bla bla, z gazety jakieś czy skąd??
Polscy naukowcy wygineli troszke, bo za zbyt male pieniadze kaze im sie pracowac.
pozatym nauka == pomysly == przemysł == pieniadze == nauka i koło się zamyka. Wojna i 50 lat komunizmu zrobilo swoje. Przemysl zniszczono, pieniądze rozkradziono a co pozostało, zostało przez komunistów zaniedbane. Na razie w PL musimy odbudowac bazę pod naukę dopiero potem będzie można robić naukę.
dalej pisze Pan ze wieją do USA i tam pracują. Jeśli tam ktoś ich chce to raczej nie mogą być odtwórczy.

Równie dobrze można powiedzieć że w PL nie ma dobrych inżynierów budowlanych, lekarzy, prawników itp itd, że są odtwórczy i potrafią zrobić tylko coś co kiedyś raz zrobili i nic nowego.

50 lat systemu promującego kolesiostwo i donosicielstwo zrobiło swoje.

Polscy inzynierowie tez sa daleko za amerykanskimi/francuskimi/angielskimi smutne lecz prawdziwe. Bez dostepu do najnowszych technologii mozemy pomarzyć o rowności. Ogolne wyksztalcenie?? Żart? Przestudiujmy programy w PL i za granica, zobaczmy ile u nas jest pseudospecjalistycznych przedmiotow a ile matematyki i fizyki??
Porownajmy to z progamami we fr, de, se, ch czy usa.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert R.:

Uważa Pan ze Inżynier i doktor nauk stosowanych to był przeciętny Polak za PRLu?
Chyba żyliśmy w innym PRLu.
Dalej się nie rozumiemy. Spróbuję jeszcze raz. Używam pojęcia "przeciętny" tutaj w sensie statystycznym czyli "często występujący" jak to w statystyce, natomiast Pan interpretuje je jak widzę w sensie" przeciętny = pospolity" czy raczej "nienadzwyczajny". Otóż tak, w PRL bywało często, że tzw. przeciętny statystycznie ktoś, z przeciętnej rodziny, po przeciętnej nawet szkole mógł zostać inżynierem czy nawet doktorem nauk i nie wymagało to przynależności do żadnej elity. Mamy ogromny potencjał w ludziach przeciętnych. Statystycznie.

Ale kible budowano na rozkaz tzw. elity.
Tzw. przeciętny obywatelom było to obojętne.
Ponadto, jak sądzę ma Pan na myśli termy i łaźnie publiczne.
To były jednak dość ekskluzywne miejsca.
Publiczne i ekskluzywne zarazem? Korzystamy chyba z różnych źródeł.
Akwedukty i swoiste klozety wodne to tylko dla tzw. elit?
Wręcz przeciwnie, w średniowieczu poziom higieny był dość wysoki.
To w renesansie wymyślono że zarazki przedostają się przez skórę a kąpiel poszerza pory skóry.
Znowu inne źródła.
ale tak w ogóle, to o co chodzi?
O to czyj poziom życia i świadomości wyznacza poziom życia społecznego i kultury.
artykułu słowa Billa Gatesa: "Nasz system akademicki jest najlepszy. Finansujemy nasze uniwersytety, by prowadziły badania [...]. Ludzie o wysokim IQ przyjeżdżają tu, umożliwiamy im rozwój, a ich innowacje przekształcamy w produkty. Nagradzamy to, że podejmują ryzyko. Nasz system jest nastawiony na konkurencyjność i eksperymentalność [...]. Dzięki pieniądzom z federalnych podatków i ze źródeł filantropijnych w przyszłości będzie on w stanie nadal prosperować tak jak dziś".
No co tym cytatem Pan dowiódł?
Nic. Nic ponad to, że drenaż mózgów ma miejsce i tylko tyle. To Pan raczy nazywać ich raz przygłupawymi, a innym razem bystrzakami. Nie pozwoliłem sobie na żadną ocenę Amerykanów.
Ze przygłupawi amerykanie ściągają geniuszy z całego świata żeby za nich myśleli?
Bo ja z tego wyczytałem że bystrzy amerykanie wiedzą czym jest potencjał intelektualny i starają się go oczywiście u siebie zwiększać. Ale to nie znaczy że sami są kretynami, tylko po prostu mają najlepsze ośrodki naukowe, najlepszych naukowców , zapewniają im najlepsze warunki i dlatego ci ludzie z całego świata tam chcą pracować.
Znalazł Pan gdzieś w moich wypowiedziach takie sugestie na temat Amerykanów? To ciekawe.
Co do warunków oczywiście zgodziłem się juz wcześniej.
Jakby się Pan tak nie zacietrzewiał, znalazłby Pan więcej takich zgodności.
Nie jestem zwolennikiem mitów, ale jestem przeciwko mitologizacji Stanów Zjednoczonych.
Nie jestem zwolennikiem USA, są mi one obojętne.
Przyjmuję do wiadomości, bo nie zgadłbym na podstawie tego co i jak Pan pisze.
Ale Pan ma wyraźnie obsesję na ich punkcie.
Litościwie pomijam milczeniem.
Zdecydowanie nie mitologizuję USA, polemizuję z poglądem że jest to kraj zamieszkały przez idiotów za których myślą przyjezdni.
Broni Pan tez stawianych przez samego siebie, nigdzie tego nie postuluję.
Wtedy cała masa matołów w niczym nie przeszkadza gdyż ich funkcjonowanie jest "włożone" w cywilizowane, rozsądne normy
Jestem innego zdania. Masa „matołów” jak się Pan wyraża stanowi zawsze duże zagrożenie, czego uczy nas historia Rzymu, Francji, Rosji, Niemiec …wojen religijnych i innych dżihadów.
Tego nie rozumiem.
Proszę wyjaśnić co Pan miał na myśli, mówiąc o matołach Rzymskich, Francuskich, Niemieckich itp.
Proszę bardzo. Dla Pana "matoły", bo tak się Pan konsekwentnie wyraża i to w kontekście masowym.
Historia zaś uczy, że masy ludzi, których traktuje się jak "matołów" potrafią być groźne i nie dają się w pewnych sytuacjach wcisnąć w "cywilizowane, rozsądne normy" - elity Rzymu musiały się politycznie liczyć z głosem ludu czyli obywateli Rzymu, lud Paryża w końcu przestał się liczyć ze swoimi elitami co nazywamy Rewolucją Francuską ... i tak dalej.
Poza tym, matoł musi wiedzieć że jest matołem i znać granice swoich możliwości.
A skąd ten „matoł” ma to wiedzieć? My czyli „nie - matoły” będziemy o tym orzekać i mu przypominać? Gdzie Pan widzi granice możliwości „matoła”?
Wmawianie matołom że są bystrzy, przez np. obniżanie kryteriów egzaminacyjnych i masowe pchanie każdego chętnego na studia, to proszenie się o kłopoty.
Zgadzam się tylko w zakresie obniżania kryteriów egzaminacyjnych, ale cóż, skorośmy skomercjalizowali naukę i edukację, a matoła na to stać … Byłoby teraz brakiem konsekwencji, nie sądzi Pan?
Po pierwsze ja niczego nie komercjalizowałem, więc proszę mówić za siebie :)
No, dobre i to, chociaż tutaj się Pan uśmiechnął :-)
Wiem, byłby to brak konsekwencji. :-)
Ponadto, akurat motywowane ideologicznie obniżenie kryteriów egzaminacyjnych z celu podciągnięcia statystyki jest karygodnym posunięciem rządów solidarnościowych.
Podzielam opinię, to taki konformizm unijny. Rozdawanie dyplomów nie podnosi poziomu wykształcenia, kultury no i jak się okazuje nie rozwiązuje "problemu gówna".
Taka demokracja jaką Pan ma na myśli funkcjonowała w jaskiniach, przynamniej do chwili w której jakiś silniejszy troglodyta nie uprał słabszych i ogłosił się szefem.
No cóż, któryś z nas ma obłędne rozumienie demokracji.
? A jacy ludzie najbardziej kwalifikują się do bycia elitą? I dlaczego tak łatwo toną w masie krzykliwej hołoty?
Bo są bystrzejsi, inteligentniejsi, myślą, maja wątpliwości widzą przed sobą wiele możliwości.
Zwykle są pacyfikowani przez tych którzy nie dzielą włosa na czworo, nie maja wątpliwości , a wrodzona tępota daje im siłę i przekonanie o słuszności raz obranej linii.
Słaba definicja, ale odwagi Panu nie brak - jakoś tak bez wątpliwości, dzielenia włosa na czworo, konsekwentnie broni Pan słuszności raz obranej linii.
A ja wolę, żebyśmy jako ludzie byli dla siebie dobrzy, życzliwi, pogodni i owszem, robili swoje, ale okazując sobie zrozumienie i szacunek. Jak kto przy tym jest nadmiernie inteligentny to i może dobrze, ale lepiej kiedy umie żyć i współpracować z innymi ludźmi.
Jedno mniej więcej może się zgadzać. Ustrój juesejski może nie być demokratyczny, tylko oligarchiczny.
Bo jest, jak rozumiem ma im Pan to za złe.
Nie mam.
Jak sądzę Pańskim zdaniem demokracja jest lepsza i określenie ich ustroju jako oligarchii jest kolejnym kopem wymierzonym w USA.
Proszę nie zapominać że demokratyczne Ateny były najbardziej drapieżnym państwem swojego okresu i tzw. wolny świat przez kilkadziesiąt lat, pod wodzą monarchicznej Sparty stawiał czoło ich ekspansji.
Dziękuję, teraz pisze Pan coś naprawdę rzeczowego i podzielam tę opinię na temat tego wątku starożytnej historii. Nie jestem historykiem, ale wydaje mi się, że ustrój Ateński oscylował trochę pomiędzy demokracją i oligarchią, ze szczególnym miejscem na stany wyjątkowe.
Kop nie kop, skąd to Panu przychodzi do głowy? Jeśli tak jest w istocie, to powinniśmy powszechnie zerwać z eufemizmem i przestać mówić o amerykańskiej demokracji, a mówić o
amerykańskiej oligarchii. Zresztą sami Amerykanie (w wąskim znaczeniu tego słowa, czyli obywatele USA) mówią raczej o "amerykańskim stylu życia"?
Ktoś kiedyś powiedział, nie pamiętam kto, że demokracja to nie jest najlepszy możliwy ustrój, ale nic lepszego jeszcze nie wymyślono. Może i tak?
Proszę przyjrzeć się Francuskiej badaczce, M. Curie z domu Skłodowska.
Określanie jej mianem Polskiej uczonej, jest śmieszne.
W Polsce nie chciał przyjąć jej na studia. Gdyby nie wyjechała wydano by ją za mąż, urodziła by stado dzieciaków, i była by pewnie traktowana jak "głupia Marysia", bredząca o jakichś niewidzialnych promieniach. Mogli by ją w końcu zamknąć w wariatkowie.
I Pan ma za złe Amerykanom ze ściągają takich ludzi do siebie.
Zlituj się Pan, Panie Robercie, nie mam im tego za złe, dobrze na tym wychodzą przecież.
Mówię tylko, że nie sami Amerykanie to wszystko.
A w czasach Marysi Skłodowskiej to akurat także Francja była taką Mekką uczonych. Co prawda nie mam takiej jasności jak Pan, jakby skończyła w Polsce, niemniej jednak też mnie trochę irytuje takie nasze podpinanie się pod osiągnięcia rodaków zagranicą. Osobiście i jako Polakowi nic mi to nie wadzi, żeby mówić, że Jagiellonowie byli Litwinami, Ludwik i Batory Węgrami, Kopernik był Niemiec, Chopin Francuz, Mickiewicz Litwin i tak dalej, już o Matejce, Tuwimie, Brzechwie, Słonimskim, Kosińskim, Polańskim, Szymborskiej nie wspomnę.
I jeszcze jedno, nasz system nauczania jest całkiem do niczego, bo szczycenie się tym że Polski robotnik wie jaki jest najwyższy szczyt świata, i śmianie się z tego że amerykański robotnik nie wie gdzie jest Polska, jest objawem katastrofy intelektualnej.
Cóż, rzecz gustu. Mam inne zdanie na temat tego, co można by uznać za „katastrofę intelektualną”. Otóż zdecydowanie wolę żyć w kraju, w którym sąsiad mój nie lata na Księżyc, ale na papierowych kubkach amerykańskiej z pochodzenia jadłodajni nie umieszcza się ostrzeżeń, że dopiero co zaparzona w ekspresie kawa może być gorąca, a na sprzętach AGD, że nie należy suszyć kotów w pralko - suszarce, a psa w mikrofalówce, jeśli nie ma się zamiaru go zjeść.
Czyli Amerykanie to debile a pracują za nich Polacy, a myślą Żydzi :)
Skąd Pan wziął to czyli?
Dla kraju liczy się to, który robotnik lepiej kopie rowy, a okazuje się , że Polakowi nadmiar wiedzy ogólnej często przeszkadza w byciu sprawnym pracownikiem.
Wolę tego kopacza rowów, który zna łacińską nazwę motyla, którego spłoszył, zanim zaczął kopać.
Ale ja nie pisze o tym co ja wolę, może Pan sobie woleć kogo się Panu podoba.
No i szkoda. To o czym Pan pisze? O Prawdzie?

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jan Pawel M.:
Robert R.:

Natomiast Polscy naukowcy są daleko z tyłu za amerykańskimi ponieważ uczenie sa wiedzy encyklopedycznej, są odtwórczy, potrafią tylko klepać raz wyuczone formułki, co jest zaprzeczeniem słowa naukowiec.
bla bla bla, z gazety jakieś czy skąd??
Z doświadczenia.
dalej pisze Pan ze wieją do USA i tam pracują. Jeśli tam ktoś ich chce to raczej nie mogą być odtwórczy.
Ci którzy nie pasują do schematu wieją do USA, czytamy zanim się zapienimy.
Równie dobrze można powiedzieć że w PL nie ma dobrych inżynierów budowlanych, lekarzy, prawników itp itd, że są odtwórczy i potrafią zrobić tylko coś co kiedyś raz zrobili i nic nowego.
Bo na tym polega praca inżyniera, precyzyjnym odtwarzaniu nabytych umiejętności.
W przeciwieństwie do naukowca, który powinien wciąż pytać "dlaczego", a nie obnosić się z raz wyuczona wiedza.
50 lat systemu promującego kolesiostwo i donosicielstwo zrobiło swoje.
Ja stwierdzam fakt a Pan pisze dlaczego tak jest.
nie wiem czy się Pan ze mną zgadza czy mi zaprzecza.
Polscy inzynierowie tez sa daleko za amerykanskimi/francuskimi/angielskimi smutne lecz prawdziwe.
No, nie specjalnie. Mam do czynienia z inżynierami z tych krajów i w zasadzie jesteśmy na tym samym poziomie. Różnica polega na tym, że oni są bardziej zorganizowani i odtwórczy, a my wciąż coś kombinujemy, niekoniecznie potrzebnie.
Ale może tutaj samych matołów przysyłają?
Ogolne wyksztalcenie?? Żart?
Tzn?
Przestudiujmy programy w PL i za granica, zobaczmy ile u nas jest pseudospecjalistycznych przedmiotow a ile matematyki i fizyki??
Porownajmy to z progamami we fr, de, se, ch czy usa.
Jak rozumiem u nich jest mniej? Ale na jakim poziomie wykształcenia?
Czy Pan tam uczył się w szkole dla robotników budowlanych? I co?
Ich kopacze rowów mają mniej matmy w szkole niż nasi?
Pewnie zajęć z baletu też?
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jan D.:
Zbigniew H.:
Jan D.:
To może nie jest tak czarne jak się wydaje. Mam nadzieję, że są i dobrzy. Moim zdaniem nie uczy się ich w jaki sposób mają przekazać swoją wiedzę.
Jasne, że aż tak czarno nie jest. Trafiają się i nie są wyjątkami wcale, świetni Nauczyciele. A i tak mają taki sam status materialny jak pozostali.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Zbigniew H.:
Robert R.:

Uważa Pan ze Inżynier i doktor nauk stosowanych to był przeciętny Polak za PRLu?
Chyba żyliśmy w innym PRLu.
Dalej się nie rozumiemy. Spróbuję jeszcze raz. Używam pojęcia "przeciętny" tutaj w sensie statystycznym czyli "często występujący" jak to w statystyce, natomiast Pan interpretuje je jak widzę w sensie" przeciętny = pospolity" czy raczej "nienadzwyczajny".

Nie, ja to interpretuję tak właśnie, jak Pan napisał.
Przeciętny, to średnia profesorów i sprzątaczek.
I Polce nic nie pomaga to, że polska sprzątaczka zna na pamięć Pana Tadeusza, a Amerykańska nie.
To były jednak dość ekskluzywne miejsca.
Publiczne i ekskluzywne zarazem? Korzystamy chyba z różnych źródeł.
Drogie, więc korzystali z nich tak czy inaczej bogaci.
siedzieli tam całymi dniami, traktując to jak w Anglii kluby gentlemanów.
To w renesansie wymyślono że zarazki przedostają się przez skórę a kąpiel poszerza pory skóry.
Znowu inne źródła.
Musi się Pan podciągnąć z historii, bo dyskusja staje się męcząca.
ale tak w ogóle, to o co chodzi?
O to czyj poziom życia i świadomości wyznacza poziom życia społecznego i kultury.
Znaczy, rzymianie podbili basen morza śródziemnego, bo mieli kible w domach i termy w każdym mieście?
Teraz rozumiem dlaczego wikingowie tak dobrze sobie radzili w średniowieczu. To przez łaźnie. Podobno raz w tygodniu się kąpali.
Nic. Nic ponad to, że drenaż mózgów ma miejsce i tylko tyle.
Przecież temu nie przeczę.
Pisałem że nie miał decydującego wpływu na rozwój USA ale oczywiście miał miejsce.
Ale Pan ma wyraźnie obsesję na ich punkcie.
Litościwie pomijam milczeniem.
No dziękuję.
Proszę wyjaśnić co Pan miał na myśli, mówiąc o matołach Rzymskich, Francuskich, Niemieckich itp.
Proszę bardzo. Dla Pana "matoły", bo tak się Pan konsekwentnie wyraża i to w kontekście masowym.
Historia zaś uczy, że masy ludzi, których traktuje się jak "matołów" potrafią być groźne i nie dają się w pewnych sytuacjach wcisnąć w "cywilizowane, rozsądne normy" - elity Rzymu musiały się politycznie liczyć z głosem ludu czyli obywateli Rzymu, lud Paryża w końcu przestał się liczyć ze swoimi elitami co nazywamy Rewolucją Francuską ... i tak dalej.
Ci ludzie byli matołami, niezależnie od tego jak się ich traktowało.
a bunty we Francji i Rosji był efektem słabości elit.
> Słaba definicja, ale odwagi Panu nie brak - jakoś tak bez
wątpliwości, dzielenia włosa na czworo, konsekwentnie broni Pan słuszności raz obranej linii.
Nie uważam się za przedstawiciela elity, jeśli o to chodzi może Pan spokojnie uważać mnie za matoła.

A ja wolę, żebyśmy jako ludzie byli dla siebie dobrzy, życzliwi, pogodni i owszem, robili swoje, ale okazując sobie zrozumienie i szacunek.
I żeby zawsze świeciło słońce a na świecie było pokój.
amen.
Ktoś kiedyś powiedział, nie pamiętam kto, że demokracja to nie jest najlepszy możliwy ustrój, ale nic lepszego jeszcze nie wymyślono. Może i tak?
Nie mam już czasu na rozpisywanie się, więc zakończę jeszcze tym.
Gdyby ktoś te słowa tak powiedział jak Pan je napisał byłby idiotą, a z cała pewnością nim nie był.
Przypisuje się je Winstonowi Churchillowi, a powiedział on ponoć tak: "Demokracja jest ustrojem pełnym wad, ale jak dotąd niczego lepszego nie wymyślono"
Jan Pawel M.

Jan Pawel M. Head of Section,
Payload Data
Processing, GMV
Polska

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert R.:
Jan Pawel M.:
Robert R.:

Ponadto, na zdrowy rozum, zanim ci super zdolni żydzi, Niemcy itp. zaczęli do USA się zjeżdżać, ktoś musiał z tego państwa zrobić już potęgę naukową, bo przecież Einstein do chatki na prerii by nie pojechał.

nie przesadzajmy, potęgą naukowa USA stały się poniekąd w wyniku wojny i tak na prawdę dopiero po wojnie po tym jak zaimportowali ludzi.
Naprawdę?
Której wojny? Bo w pierwszej byli liż potęga która przeważyła szalę na korzyść aliantów.
A może secesyjnej? Bo druga połowa 19 wieku to systematyczny wzrost potęgi USA, pod każdy względem. Wszystkie ważne wynalazki 19 wieku powstały w USA, poza lampa naftową, oczywiście.
Powiedz że żartujesz.
W szczegolnosci Charles Darwin, Michael Faraday czy James Clerk Maxwell byli amerykanami, litości. W USA byl Edison który ściągnął Teslę. I paru jeszcze naukowców/wynalazców. Nie robiło to jednak z USA centrum świata naukowego którym w XIX wieku była Francja, UK, Niemcy, Austria.
Czemu wielu uciekało za ocean? Lepsze perspektywy finansowe, bezpieczeństwo i tyle.
No tak, a dlaczego nie uciekali do ZSSRR, Francji czy Anglii?
czemu nie uciekali do Rosji Radzieckiej?? myślę, że sam sobie poradzisz z odpowiedzią na to pytanie. Czemu nie do FR?? bo FR blisko DE no i jezykowa bariera znacznie wieksza niz w USA.
Einstein mógł zostac w Cambridge ale sie nie zdecydowal, czemu nie wiem. Podejrzewam ze dostal lepsze warunki w USA, a pozatym w razie wojny USA bylo dla Żyda bezpieczniejsze niz UK. Dostal z kolegami nowe laboratorium w Princeton itp itd.
skoro to były centra naukowe ówczesnego świata a USA były pustynią?
półpustynią napisałem. Ilosc nobli z fizyki, chemii przed wojna w USA byla marginalna porownujac z UK, NL, DE, FR. Przy tej samej liczbie mieszkancow w USA bylo znacznie mniej noblistow. Z fizyki 30 w UK, NL, DE, FR vs 5 w USA. Z chemii 30 vs 3, z czego z chemii w samych niemczech bylo 17. Porownujac populacje Niemiec z USA, USA byla nukową półpustynią. Dopiero się rozwijali.
Dlaczego Einstein i kumple nie pojechali na przykład do Nowej Zelandii , tam jest całkiem fajnie i jeszcze dalej od Hitlera, skoro pod względem naukowym USA nie miało im nic do zaoferowania.
dlatego ze NZ to mala wieś liczaca w 1933 1.5mln mieszkancow. Mniej więcej tyle co Warszawa w 1939. USA byly wystarczajaco daleko od Hitlera a jednoczesnie dosyc blisko Francji i UK.
USA mialo im do zaoferowania kase i mozliwosci. Nauke oni robili, a nie ich uczono. Dano im kase na laboratoira, konferencje itp itd. To oni bujneli USA naukowo a nie USA ich.
Naukowo przed wojną to była półpustynia w porównaniu z Niemcami/Francją/UK w latach 1900-1940.
Super, ciekawe tylko dlaczego super rozwinięci pod względem naukowym Niemcy przegrali wojnę technologiczną z USA.
hahahahaha
ale joke niech skonam. Żartujesz? porównaj sobie V1, V2, Me262 (ktorego potem kopiowali brytole, amerykanie i rosjanie), STG44, u-booty i pare innych wojennych zabawek i zobaczysz ze te niemieckie wyprzedzały o dekadę francuskie (francja bronila sie raptem 10 dni dluzej niz PL, mając tylko jednego wroga), brytyjskie (gdyby nie morze UK tez by padło jak Fr), radzieckie czy amerykańskie.
Niemcy nie mieli dostępu do surowców (tak samo Japonia) to po pierwsze, po drugie walczyli z Rosja, USA, UK i jeszcze paroma krajami, mając za plecami Japończyków i Włochów. Trochę słabo.
Czemu Einstein poleciał do USA?? Bo w Europie mógł skończyć w obozie.
Dlaczego nie wyjechał do Francji? Przecież to był super rozwinięty naukowo kraj, a nie jakieś tam USA, pustynia naukowa.
po pierwsze półpustynia po drugie juz napisałem wyzej.
Jan Pawel M.

Jan Pawel M. Head of Section,
Payload Data
Processing, GMV
Polska

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert R.:

Ci którzy nie pasują do schematu wieją do USA, czytamy zanim się zapienimy.
i tak i nie. Znam paru geniuszy naukowców młodego pokolenia którym za granicą proponują duze pieniądze by tam wyjechali/zostali a oni uparcie siedzą w PL a za granice jeżdżą tylko na staże naukowe. Znam też paru starszego pokolenia którzy mogliby pracować gdzieś daleko za wodą jednak wybierają Polskę.
Znam też odwrotne przypadki. Ale obecnie bym powiedział że jest raczej pół na pół niż, że większosć wyjeżdża.
Równie dobrze można powiedzieć że w PL nie ma dobrych inżynierów budowlanych, lekarzy, prawników itp itd, że są odtwórczy i potrafią zrobić tylko coś co kiedyś raz zrobili i nic nowego.
Bo na tym polega praca inżyniera, precyzyjnym odtwarzaniu nabytych umiejętności.
i tak i nie. Jak by polegała tylko na odtwarzaniu nabytych umiejętności nie było by patentów/artykułów naukowych, które powstają w firmach inzynierskich (i nie mam tu na mysli patentów na slide-to-unlock)
W przeciwieństwie do naukowca, który powinien wciąż pytać "dlaczego", a nie obnosić się z raz wyuczona wiedza.
każdy powinien wciąż pytać dlaczego. Ucz swoje dzieci/uczniów kwestionowania wszystkiego co napisane/powiedziane. Myślenia a nie przyjmowania na wiarę.
50 lat systemu promującego kolesiostwo i donosicielstwo zrobiło swoje.
Ja stwierdzam fakt a Pan pisze dlaczego tak jest.
nie wiem czy się Pan ze mną zgadza czy mi zaprzecza.
i zgadzam sie i nie zgadzam. Pan twierdzi ze nauczanie podstawowe w PL jest na poziomie porownywalnym z zachodem ja twierdze ze na nizszym. Pan twierdzi ze naukowcy w pl sa slabi ja twierdze ze na razie nie maja warunkow by miec noblowskie osiagniecia.
Polscy inzynierowie tez sa daleko za amerykanskimi/francuskimi/angielskimi smutne lecz prawdziwe.
No, nie specjalnie. Mam do czynienia z inżynierami z tych krajów i w zasadzie jesteśmy na tym samym poziomie.
tez mam do czynienia i nie jestesmy na tym samympoziomie.
Różnica polega na tym, że oni są bardziej zorganizowani i odtwórczy,
no nie wiem czy sa bardziej odtworczy. Czyzby nowe BMW, iPady, rakiety SpaceX byly kopiami z przeszlosci?
a my wciąż coś kombinujemy, niekoniecznie potrzebnie.
a jednak jest roznica
Ogolne wyksztalcenie?? Żart?
Tzn?
to znaczy ze u nas jest pelno przedmiotow ktore sa zbedne i sa zapchajdziurami i tak jest na 99% wydziałów.
Przestudiujmy programy w PL i za granica, zobaczmy ile u nas jest pseudospecjalistycznych przedmiotow a ile matematyki i fizyki??
Porownajmy to z progamami we fr, de, se, ch czy usa.
Jak rozumiem u nich jest mniej? Ale na jakim poziomie wykształcenia?
na kazdym poziomie wyksztalcenia w DE jest wiecej matematyki niz w PL. We fr na poziomie szkól "grandes ecoles" (elita uniwersytetow i szkol inzynierskich) matematyki i fizyki jest nieporównywalnie wiecej niż u nas. Można powiedzieć że u nas przez cały tok studiów jest liźnięcie matematyki jaką oni mają na pierwszym semstrze.
Czy Pan tam uczył się w szkole dla robotników budowlanych? I co?
Ich kopacze rowów mają mniej matmy w szkole niż nasi?
mają więcej matmy, nie kopacze rowów ale dzieci w niemieckich gimnazjach które potem kopaczami się stają.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jan Pawel M.:

Polscy naukowcy wygineli troszke, bo za zbyt male pieniadze kaze im sie pracowac.
pozatym nauka == pomysly == przemysł == pieniadze == nauka i koło się zamyka.
Pieniądze to nie wszystko, może i na szczęście.
Na początek rozróżnienie - naukowiec badacz to może być fizyk atomowy, albo inżynier automatyk, ale może też być filolog badający powiedzmy historię zaimka osobowego. O ile dla tych pierwszych badania kończące się wdrożeniami czy patentami mogą stać się głównym źródłem utrzymania, to dla tych ostatnich raczej mało prawdopodobne. Użytkowników gotowych zapłacić zwyczajnie jest mniej. Tych pierwszych warto wynagradzać za osiągnięcia. Tymczasem system rozwoju naukowego w naszym kraju jest w zasadzie taki sam dla wszystkich. Obowiązuje ścieżka formalno - biurokratyczna i basta. Tzw. samodzielna kadra w większości pisze prace przyczynkarskie, pracując na kilku etatach dydaktycznych na kilku zwykle uczelniach i /lub "uczelniach" i ma się świetnie, zarabiając nawet do 10 tysięcy euro miesięcznie, co jest dość przyzwoitą kwotą jak na takie zajęcie. I trzymają się świetnie (swoich stołków). Słowem system też krępuje.
W dziedzinach technicznych czy przyrodniczych ograniczeniem może być przede wszystkim baza badawcza, nie tylko wynagrodzenia. Znam kilku inżynierów i doktorów, którzy po stażach czy stypendiach w renomowanych ośrodkach na Zachodzie nie wrócili do kraju tylko dlatego, że nie mieliby na czym pracować, czyli jak wykorzystać nabytej tam wiedzy i umiejętności.
Potrzebny jest mecenat, w tym mecenat państwa. Zamiast tego drenaż mózgów, co naturalne i oczywiste. Jednak sprzyja pogłębianiu się różnic między bogatymi i biednymi. Ile PKB przeznacza się na rozwój nauki? Dobre przykłady z Irlandii, Finlandii czy Szwecji bo na większe kraje nie ma co się nawet zapatrywać.
Jednak przykłady z informatyki, robotyki, niektórych dziedzin medycznych i pewnie nie tylko pokazują, że potrafimy świetnie sobie radzić. Jak moglibyśmy? Trudno zgadnąć, ale wolno wierzyć, że znacznie lepiej, gdyby były nakłady.

Wojna i 50 lat komunizmu zrobilo swoje.
Przemysl zniszczono, pieniądze rozkradziono a co pozostało, zostało przez komunistów zaniedbane. Na razie w PL musimy odbudowac bazę pod naukę dopiero potem będzie można robić naukę.
To zbyt uproszczona diagnoza. Nawet za nieboszczki PRL mieliśmy świetnych naukowców i osiągnięcia.

Równie dobrze można powiedzieć że w PL nie ma dobrych inżynierów budowlanych, lekarzy, prawników itp itd, że są odtwórczy i potrafią zrobić tylko coś co kiedyś raz zrobili i nic nowego.

50 lat systemu promującego kolesiostwo i donosicielstwo zrobiło swoje.
To trywialna teza, karierowiczostwo zdarza się wszędzie na świecie niestety, podobnie jak oszustwa naukowe. Raczej zawłaszczanie pomysłów i rozwiązań przez profesorów "nienadzwyczajnych", bo bez profesora w zespole ani rusz. Teraz są granty, fundusze unijne i niewiele się zmieniło, doniosłość wielu badań i projektów jest praktycznie żadna. Kto to ocenia? Ale umiemy przewalać pieniądze. Tutaj jakość ludzi i ich pomysłów może mieć rzeczywiście podstawowe znaczenie.
Polscy inzynierowie tez sa daleko za amerykanskimi/francuskimi/angielskimi smutne lecz prawdziwe. Bez dostepu do najnowszych technologii mozemy pomarzyć o rowności.
Mimo wszystko mamy sporo świetnych inżynierów w wielu dziedzinach, w tym w budownictwie, nawet znacznie lepszych "do walki na froncie robót". Problem jest bardziej z absolwentami z ostatnich powiedzmy 10-ciu czy 15-tu lat.
Ogolne wyksztalcenie?? Żart? Przestudiujmy programy w PL i za granica, zobaczmy ile u nas jest pseudospecjalistycznych przedmiotow a ile matematyki i fizyki??
Porownajmy to z progamami we fr, de, se, ch czy usa.
No porównajmy, ktoś ma dostęp do takich danych? I jak się to historycznie w Polsce zmienia?
Jan Pawel M.

Jan Pawel M. Head of Section,
Payload Data
Processing, GMV
Polska

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Zbigniew H.:
Jan Pawel M.:
Na razie w PL musimy odbudowac bazę pod naukę dopiero potem będzie można robić naukę.
To zbyt uproszczona diagnoza. Nawet za nieboszczki PRL mieliśmy świetnych naukowców i osiągnięcia.
jakie? ile? zero nobla, zero fieldsa. (pomijam noble pokojowe, ekonomiczne i literackie bo ani jedno ani drugie ani trzecie nie jest nauką)
Równie dobrze można powiedzieć że w PL nie ma dobrych inżynierów budowlanych, lekarzy, prawników itp itd, że są odtwórczy i potrafią zrobić tylko coś co kiedyś raz zrobili i nic nowego.

50 lat systemu promującego kolesiostwo i donosicielstwo zrobiło swoje.
To trywialna teza, karierowiczostwo zdarza się wszędzie na świecie niestety, podobnie jak oszustwa naukowe.
na inną skalę, po drugie karierowiczostwo to co innego niż promowanie donosicieli i awansowanie tylko członków partii.
Polscy inzynierowie tez sa daleko za amerykanskimi/francuskimi/angielskimi smutne lecz prawdziwe. Bez dostepu do najnowszych technologii mozemy pomarzyć o rowności.
Mimo wszystko mamy sporo świetnych inżynierów w wielu dziedzinach,
mamy sporo ale statystycznie odpadaja w przedbiegach z najgorszym albsolwentem francuskich grandes ecoles czy amerykanskich MIT, caltechow i innych ivy league.
Problem jest bardziej z absolwentami z ostatnich powiedzmy 10-ciu czy 15-tu lat.
zgoda
ale co jes tego przyczyną?? Kolesiostwo i partyjniactwo w latach prl-u. Zamiast promowac najlepszych promowalo się "najmilszych". Przyszly lata 90te "wolny rynek" i znacznie wieksza kasa w przemysle/finansach niz w nauce.
Ogolne wyksztalcenie?? Żart? Przestudiujmy programy w PL i za granica, zobaczmy ile u nas jest pseudospecjalistycznych przedmiotow a ile matematyki i fizyki??
Porownajmy to z progamami we fr, de, se, ch czy usa.
No porównajmy, ktoś ma dostęp do takich danych? I jak się to historycznie w Polsce zmienia?
zakup podrecznika do matematyki (zakres podstawowy) w de, fr, pl i po sprawie.
Jan Pawel M.

Jan Pawel M. Head of Section,
Payload Data
Processing, GMV
Polska

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert R.:

No tak, a dlaczego nie uciekali do ZSSRR, Francji czy Anglii?
skoro to były centra naukowe ówczesnego świata a USA były pustynią?
zbudujmy do konca A2, zrobmy wielka strefe ekonomiczna (znikome podatki) gdzieś w gminie Łosice. Zlecą się tam jak muchy (powoli ale jednak) duze firmy produkcyjne. Zachęćmy ich jeszcze dotacjami na B+R (dotacje, ulgi itp itd) i powstaną centra rozwojowe. Jednak będzie potrzeba najmarniej 40 lat by tamten rejon mogl wyprzedzic technologicznie kraków czy śląsk.
Będzie potencjał, będą dobrzy inzynierowie ale to będzie początek i dobre warunki. Półpustynia. I tak wyglądały stany w 1900. Kilku juz pojechalo, kilku zamiarowało, wojna przyspieszyła emigrację. Taki efekt lawinowy. Im więcej naukowców przyjezdzalo do stanow tym wiecej ich przyjezdzalo w kolejnych latach.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert R.:

Drogie, więc korzystali z nich tak czy inaczej bogaci.
siedzieli tam całymi dniami, traktując to jak w Anglii kluby gentlemanów.
W ubikacjach? A Pan się upiera przy termach. Czytać proszę uważniej.
Znowu inne źródła.
Musi się Pan podciągnąć z historii, bo dyskusja staje się męcząca.
No cóż, na szczęście nie muszę. Ale co szkodzi dowiedzieć się czegoś nowego od kogoś naprawdę kompetentnego?
ale tak w ogóle, to o co chodzi?
O to czyj poziom życia i świadomości wyznacza poziom życia społecznego i kultury.
Znaczy, rzymianie podbili basen morza śródziemnego, bo mieli kible w domach i termy w każdym mieście?
Teraz rozumiem dlaczego wikingowie tak dobrze sobie radzili w średniowieczu. To przez łaźnie. Podobno raz w tygodniu się kąpali.
Niestety swoim zwyczajem dyskutuje Pan ze swoimi tezami. To tak trudno zrozumieć? Kultura społeczeństwa nie sprowadza się do kultu siły, po prostu.
Nic. Nic ponad to, że drenaż mózgów ma miejsce i tylko tyle.
Przecież temu nie przeczę.
Pisałem że nie miał decydującego wpływu na rozwój USA ale oczywiście miał miejsce.
Może miał decydujący, a może nie, to nie jest najważniejsza dla mnie kwestia - jak Pan to zmierzy poza siłą przekonań?
Może zechce Pan odpowiedzieć w takim razie, skąd wzięli się Amerykanie? W sensie obywateli USA? Od XVI wieku emigrowali tam sami uczeni? Ilu ludzi napłynęło do USA w XIX wieku, w XX? Jaki wkład wnosili w rozwój samego społeczeństwa i jego kultury, w tym nauki?
> Słaba definicja, ale odwagi Panu nie brak - jakoś tak bez
wątpliwości, dzielenia włosa na czworo, konsekwentnie broni Pan słuszności raz obranej linii.
Nie uważam się za przedstawiciela elity, jeśli o to chodzi może Pan spokojnie uważać mnie za matoła.
To tym bardziej nie jest dla mnie najważniejsza kwestia. Dyskusja z każdym człowiekiem, który ma jakieś poglądy, choćby odległe od moich, jest dla mnie ciekawym doświadczeniem. Jedno tylko utrudnia rozmowę, kiedy ktoś swoje wierzenia uznaje za Prawdę.
A ja wolę, żebyśmy jako ludzie byli dla siebie dobrzy, życzliwi, pogodni i owszem, robili swoje, ale okazując sobie zrozumienie i szacunek.
I żeby zawsze świeciło słońce a na świecie było pokój.
amen.
Amen.
Ktoś kiedyś powiedział, nie pamiętam kto, że demokracja to nie jest najlepszy możliwy ustrój, ale nic lepszego jeszcze nie wymyślono. Może i tak?
Nie mam już czasu na rozpisywanie się, więc zakończę jeszcze tym.
Gdyby ktoś te słowa tak powiedział jak Pan je napisał byłby idiotą, a z cała pewnością nim nie był.
Przypisuje się je Winstonowi Churchillowi, a powiedział on ponoć tak: "Demokracja jest ustrojem pełnym wad, ale jak dotąd niczego lepszego nie wymyślono"
Dziękuję za poświęcony czas, naprawdę doceniam. I dziękuję za Churchilla. Widzi Pan jakąś istotną merytoryczną różnicę między moim wolnym cytatem i Pańskim dosłownym? Podziwiam.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jan Pawel M.:
Robert R.:

No tak, a dlaczego nie uciekali do ZSSRR, Francji czy Anglii?
skoro to były centra naukowe ówczesnego świata a USA były pustynią?
zbudujmy do konca A2, zrobmy wielka strefe ekonomiczna (znikome podatki) gdzieś w gminie Łosice. Zlecą się tam jak muchy (powoli ale jednak) duze firmy produkcyjne. Zachęćmy ich jeszcze dotacjami na B+R (dotacje, ulgi itp itd) i powstaną centra rozwojowe. Jednak będzie potrzeba najmarniej 40 lat by tamten rejon mogl wyprzedzic technologicznie kraków czy śląsk.
Będzie potencjał, będą dobrzy inzynierowie ale to będzie początek i dobre warunki. Półpustynia. I tak wyglądały stany w 1900. Kilku juz pojechalo, kilku zamiarowało, wojna przyspieszyła emigrację. Taki efekt lawinowy. Im więcej naukowców przyjezdzalo do stanow tym wiecej ich przyjezdzalo w kolejnych latach.

Współcześnie dobrym przykładem może też być cały okręg i miasto Manaus w Brazylii.
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Robert R.:
Jan D.:

Pan od razu stopniuje wiedzę pracownika.
Niczego nie stopniuje, pisze o informacjach które musza przyswajać pracownicy fizyczni żeby skończyć szkołę kopania rowów.

To tylko moje zdanie, nie zamierzam Pana przekonywać :-)
Podsumowując różnica między Polską a USA jest taka, że Polski kopacz rowów jest lepiej wykształcony pod kątem wiedzy o świecie od Amerykańskiego kopacza rowów.

Polski inżynier już niekoniecznie, tj. jest kształcony bardziej ogólnie, potrafi sobie radzić w sytuacji permanentnego burdelu ale kiepsko odnajduje się z doskonale zorganizowanym mrowisku dużej firmy.
Natomiast Polscy naukowcy są daleko z tyłu za amerykańskimi ponieważ uczenie sa wiedzy encyklopedycznej, są odtwórczy, potrafią tylko klepać raz wyuczone formułki, co jest zaprzeczeniem słowa naukowiec.
Na poczatku lat 90' byłem razem z polskim naukowcem (z tytułem dr inż.) w dużej i nowoczesnej fabryce (większość produkcji to duże elestyczne linie produkcyjne - w Polsce taką mini elestyczną linię zobaczyłem dopiero w 2005r.). Nie odniosłem wrażenia że Niemcy traktowali go jak gorszego. Gdy pochylał się nad ich rysunkami konstrukcyjnymi to jeden zadawał pytania, drugi notował, a trzeci sprawdzał czy wszystkie uwagi zostały zanotowane i zadawał dodatkowe pytania mające na celu uzupełnienie notatek. To jak tylko prace odtworzeniowe są domeną polskich inżynierów :-)
Dlatego wszystko zależy:
- od szkoły którą kończył mgr inżynier,
- od niego samego czy to co robi jest jego pasją.
Klasycznym przykładem jest moje interdyscylinarne wykształcenie inzyniera organizatora produkcji. Nie dość, że inżynier to jeszcze humanista w jednym. Dlatego mogę rozmawiać językiem robotnika w fabryce i nie sprawia mi żadnego problemu rozmowa z zarządem na tematy związane z przygotowaniem strategii spółki.

Jest jeszcze jeden problem i to chyba najważniejszy.
W USA jest grupa rządząca, przygotowywana do sprawowania władzy od dzieciństwa.
Niezależnie od tego czy ich nazwiemy oligarchią, czy WASP, są to ludzie którzy swój los związali z państwem i swoje powodzenie życiowe utożsamiają z interesami własnego państwa.
W naszym kraju nie ma żadnego odpowiednika takiej grupy.
W tym jest chyba sedno problemu :-)

Następna dyskusja:

Polskie cechy narodowe a p...




Wyślij zaproszenie do