Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Ok. Aby ruszyć dyskusję z martwego punktu postawię następujące tezy:
1/ cechy charakteru są "wrodzone" i nie da się je zmienić poprzez oddziaływanie zewnętrzne, np. edukację.
2/ cechy charakteru zmieniają się same w wyniku procesów "starzenia się" człowieka,
3/ typem charakteru najlepiej predysponowanym do uprawiania zawodu menedżera jest endostatyk.

"Sprawdzam" ;)

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Marek B.:
Jarosław U.:
Marek B.:
Marek B.:
Jarosław U.:

Nie zrozumiałem jaką tezę Pan stawia albo obala. A może jest Pan "za, a nawet przeciw"?

W którym konkretnie zdaniu?

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Marek B.:
Ok. Aby ruszyć dyskusję z martwego punktu postawię następujące tezy:
1/ cechy charakteru są "wrodzone" i nie da się je zmienić poprzez oddziaływanie zewnętrzne, np. edukację.
2/ cechy charakteru zmieniają się same w wyniku procesów "starzenia się" człowieka,
3/ typem charakteru najlepiej predysponowanym do uprawiania zawodu menedżera jest endostatyk.

"Sprawdzam" ;)

Panie Henryku... - Psychologia nie zna pojęcia "cechy charakteru"!!! - Jest osobowość, temperament i różnice indywidualne - jest na forum nadworny psycholog to Panu potwierdzi - Cechy osobowości się kształtuje ( najsilniej do 3 roku życia ) a temperament się dziedziczy. Zmiany powyższych cech występują rzadko - np. pod wpływem urazów mózgu. To co Pan stosuje to jest psychologia potoczna w której nazewnictwie występują takie słowa jak charakter, cechy i typy charakteru - w naukowej psychologii nie ma to zastosowana - podobne cytaty pochodzą z Pana wypowiedzi na temat zarządzania dlatego zasugerowałem Panu uzupełnienie aktualnej wiedzy w tej dziedzinie na poziomie akademickim nie potocznym. Żeby nie być posądzonym o nadużycie - przed chwilą rozmawiałem z 2 dyplomowanymi psychologami od którzy potwierdzili w locie powyższe.

"A młodzież patrzy ona się uczy..."

Ja proponuję zamknąć ten wątek - zresztą chyba już tylko my zostaliśmy.

Ja wychodzę - poziom mnie przytłacza.

JU
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Marek B.:

Marek B.:
Dziękuję, że wyraził Pan tak zwięźle swoje wierzenia. Pewnie nie uda mi się równie zwięźle, ale postaram się nie odejść od głównego wątku za daleko.
Żyjemy i jesteśmy tacy , jacy jesteśmy jako gatunek, bo posiadamy cechy , które pozwalają nam przetrwać w świecie, w którym panują określone warunki i rządzą określone prawa.

Z jednej strony cieszy mnie to, że nie ucieka Pan przed takim biologicznym determinizmem, jak zwykli to czynić różni uduchowieni intelektualiści, z drugiej strony jednak redukcja ludzkiego życia (i wszystkiego w nim, a więc także uprawiania biznesu?) do walki o przetrwanie w jakichś obiektywnych warunkach wydaje mi się nadmiernym uproszczeniem. Raczej jednak każdy z nas żyje w takim świecie, jakim go sobie wyobraża na podstawie swoich wierzeń. Jak sądzę oprócz klasycznego "byt kształtuje świadomość" ("żyjemy i jesteśmy tacy, jacy jesteśmy jako gatunek") warta uwagi jest też teza rozwinięta z tego, a więc "świadomość kształtuje byt", co jest chyba najlepszym wyróżnikiem człowieka jako gatunku. Byt a więc i jego przejawy jak sądzę, w tym uprawianie biznesu i zarządzanie ludźmi, z całą nadbudową, a w niej naszymi wierzeniami, a przede wszystkim wartościami (moralność), to też kwestia naszych wyborów i decyzji.
Jak rozumiem chodzi Panu o jakieś warunki i prawa obiektywne? Poza warunkami i prawami fizycznymi jakoś nie widzę innych w miarę obiektywnych (sami fizycy piszą przecież o prawach znanego nam wszechświata, a poza nim o osobliwościach). Większość praw regulujących nasze życie jest moim zdaniem pochodzenia społecznego i kulturowego, czyli wynika z wierzeń i umów społecznych. Nawet takie, które przychodzi mi na myśl jako w miarę historycznie obiektywne, a więc że gorszy pieniądz wypiera lepszy. Sęk w tym, że zarówno ekonomia ( w tym nauka o zarządzaniu), jak i psychologia nie są naukami przyrodniczymi, choć bardzo chciałyby nimi być. Ich zdolność predykcyjna jest znikoma i ma co najwyżej wartość statystyczną. Magiczne "prawa rynku" są spekulacjami, a tak naprawdę za "rynkiem" kryją się miliony i miliardy codziennych decyzji pojedynczych ludzi i grup. (Nawiasem mówiąc ciekawe badania na ten temat prowadzi się w ramach tzw. fizyki społecznej, która próbuje wyjaśniać masowe zachowania się ludzi za pomocą teorii fizycznych, m.in. teorii gazów. W niektórych krajach ustaleń używa się np. do regulacji ruchu drogowego czy projektowania ciągów komunikacyjnych w budynkach publicznych i biurowcach.)
Gdybyśmy tych cech nie mieli albo otoczenie byłoby inne , możliwe , że nie osiągnęlibyśmy takiego sukcesu ewolucyjnego.

Jaki sukces ewolucyjny Panie Marku? Że niszczymy swoje naturalne środowisko i staje się ono coraz bardziej sztuczne? Że bez licznych technologicznych protez większość z nas nie potrafi już sobie poradzić w warunkach naturalnych? Nanotechnologie i cyborgizacja? Sukces ewolucyjny to rekin - 400 milionów lat, krokodyl jakieś 220 milionów, szczupak - ponad 100 milionów lat, miłorząb japoński - też pamięta dinozaury.
Jedną z cech pozwalającą nam przeżyć, już od pierwszych chwil życia, jest wola życia, czyli przetrwania.

To może wynikać tylko z programu biologicznego. A reszta to silniejszy czy lepiej przystosowany wygrywa, reszta przegrywa? Życie to walka o przetrwanie? Cóż, uważam, że tylko punkt wyjścia, podobnie jak decyzja o wejściu w biznes.
Noworodkowi nie jest potrzebna wiedza "po co" by przetrwać. Wie jak reagować, aby przetrwać, a potem doskonali tę umiejętność w trakcie "wygranej walki o byt".
No jednak ma tę wiedzę, jak Pan sam pisze, a zapisana jest w kodzie biologicznym, „po co?” nie musi być kwestią świadomości - ma ”wygląd oseska” wywołujący u dorosłych, a także u niektórych zwierząt odruch opiekuńczy (wywieranie wpływu), wrzeszczy kiedy jest mu źle (komunikacja, wywieranie wpływu) i ma odruch ssania, a wkrótce dochodzi do tego tzw. uśmiech społeczny (znowu wywieranie wpływu). Przy tym wie Pan, że nie każdy noworodek wygrywa tę walkę o byt (często z powodu braku reakcji otoczenia na to wywieranie wpływu), a z drugiej strony coraz częściej przeżywają takie, które w naturalnych warunkach bez protez technologicznych nie dałyby sobie rady. Dlaczego? Bo uznaliśmy pomaganie im (obniżenie śmiertelności noworodków, zachowanie życia) za wartość.
Reszta , to tylko biochemia. Ale czy to rzeczywiście takie smutne i frustrujące? Dla mnie nie.

Być może wszystko to tylko biochemia mózgu? Z ciekawością myślę sobie o tym, że jeśli neuronauka wszystko dokładnie odkryje i nauczymy się sterować tymi procesami, to co będę robił jako psycholog? Pewnie przyjdzie się przekwalifikować, albo nauczyć oddziaływać metodami psychologicznymi na procesy biochemiczne w mózgu? A co wtedy będą robić menedżerowie?
Stawianie pytania "po co?" nie ma sensu z 2. powodów:
1. nie sądzę by istniała odpowiedź,
2. nawet jeśli istnieje, to nic nie zmieni w moim życiu, gdy ją uzyskam.

Tu się najbardziej różnimy.
1. Stawianie pytań mam sens choćby dlatego, że mózg aktywizuje się bardziej, kiedy spotyka się z pytaniami, niż z gotowymi odpowiedziami, słowem pytanie podtrzymują aktywność mózgu.
2. Nawet jeśli nie istnieje odpowiedź (jedna, jednoznaczna, wyczerpująca), to nie zmienia faktu, że warto stawiać pytania.
3. Istnieją odpowiedzi ważne dla mnie.
4. W moim życiu zmienia to wiele, kiedy wiem po co coś robię. Bo też wiem dzięki temu, kiedy przestać to robić (np. przestać tak ciężko pracować, żeby zarabiać pieniądze) - mechanizm sprzężenia zwrotnego ujemnego bliski pewnie Panu z nauki o sterowaniu?
5. Potrafię żyć z pytaniami bez (łatwych? szybkich? prostych?) odpowiedzi.

Poza tym dopuszczam oczywiście myśl, że na pytanie „po co?” może w końcu paść odpowiedź, żeby „pojeść, popić, pokierdasić, (przetrwać)”, a wiedza, władza, profesura, pieniądze, dyrektorstwo czy menedżerstwo to tylko takie afrodyzjaki. Jednak pytanie "po co?" nie od razu musi dotykać sensu życia.

Czasami zadaję menedżerom pytanie: po co jesteś menedżerem? Na razie tylko Pan odpowiedział - żeby przetrwać. Dziękuję za inspiracje. Pytanie "po co?" dla mnie różni się też od pytania "dlaczego?"
Tworzę biznes, zarządzam nim żeby przetrwać? Czyli praca jak każda inna? Dlaczego właśnie ta? Bo stosunek korzyści do wysiłku jest najbardziej opłacalny? Jest tyle lepiej jeszcze płatnych zawodów, jak tenisista, bokser, piłkarz, artysta estrady, model... Nie mam talentów takich? A jakie mam, żeby być menedżerem?
Pytam też w praktyce - po co firma (właściciel) zatrudnia menedżerów? za co im aż tyle płaci? po co powierza im aż tyle władzy?
Cóż, łapię się na tym, że sam coraz częściej piszę o wyborach i decyzjach ( w ramach określonych ograniczeń rzecz jasna), więc tu dochodzę chyba do zgody z tymi, jak Pan, Lee Iacocca, Peter F. Drucker i pewnie wielu innych, że menedżer to specjalista do podejmowania decyzji. To prawdopodobne jest jego wyróżnik - posługiwanie się decyzjami.
(Choć chciałbym jeszcze kiedyś odnieść się krytycznie do tego co Pan napisał o podejmowaniu decyzji - w aspekcie sposobu podejmowania decyzji, osoby menedżera i psychologii podejmowania decyzji.)
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Marek B.:
Znacznie ważniejsze jest pytanie "jak żyć" (panie premierze), bo że żyć trzeba to "oczywista oczywistość",

To jednak nie takie oczywiste. Rozmyślam o tym czasami. Historia uczy o poświęcaniu życia "w imię wartości" - Honor i Ojczyzna na sztandarach, Za Wolność i Chleb na poznańskim Pomniku Czerwca 1956 (ostatnio stało się modne w Polsce dopisywanie Boga na pierwszym miejscu, choć historycznie ani na sztandarach Kościuszkowców w XVIII wieku, ani transparentach robotników w XX żadna krucjata nie była uwidoczniona - może poprawi mnie jakiś historyk?) - ludzie umierali za Wolność, Sprawiedliwość, Równość, Braterstwo, Prawdę ... i w imię Boże także, ale też dla pieniędzy czy majątku, z miłości, dla ochrony potomstwa, terytorium, wspólnoty, w obronie czci, honoru, godności czyli dobrego imienia.
To część odpowiedzi na pytanie "jak żyć?" - widać nie byle jak.
Osobiście podzielam wierzenie Victora Emila Frankla, twórcy terapii egzystencjalnej, że samo życie jest odpowiedzią na pytanie o jego sens (żyć trzeba - skoro się raz zażyło?), a pytanie o sens życia jest pytaniem o jego nadsens, choć i tu na pytanie "po co?" odpowiedzi jest wiele - dla uzyskania zbawienia, dla uniknięcia potępienia, dla zapisania się w historii, dla lepszego przyszłego wcielenia. Ja myślę sobie skromnie - dla przyzwoitości. To moja osobista odpowiedź - dla życia i biznesu. Przyzwoicie.Zbigniew Heryng edytował(a) ten post dnia 10.04.13 o godzinie 12:58
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jarosław U.:
> Moze wiec najwazniejsza cecha managera jest odkrycie w sobie ze wiem ze
nic nie wiem...

Tak, jest w tym coś sensownego. Może jeszcze lepiej w modyfikacji "wiem, że nic nie wiem na pewno". Badania procesów decyzyjnych wskazują, że często pewność podejmowania decyzji nie idzie w parze z ich trafnością. Często wręcz dorabiamy sobie w fazie post decyzyjnej przekonanie typu "ja wiedziałem, że tak będzie, ja wiedziałem ...", albo "a nie mówiłem?" Niestety o dziwo wcale nie oznacza to automatycznie, że "mądry Polak po szkodzie". Niekiedy pobożne życzenia i magiczne myślenie (a w biznesie chyba chciwość?) sprawiają, że ponownie ładujemy się w tarapaty, czyli jak mawiał biskup Krasicki "nową przypowieść sobie Polak kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi". Zaletą menedżera jak sądzę jest nie nieomylność, ale zdolność lub odwaga przyznania się do błędu czy złej decyzji.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Anna N.:
Od rodzaju branży w jakiej działają managerowie zależy jaką strategię i sposób pracy przyjmują - dlatego nie wszyscy Panowie zgadzają się ze sobą :-)

Tak Pani Aniu, ogólnie od różnych warunków, nie tylko branży, od sytuacji zewnętrznej i wewnętrznej przedsiębiorstwa, w tym zasobów w ludziach.
Nie zgadzamy się w wielu wątkach, ale czy to o zgodność w dyskusji chodzi? Żebyśmy wszyscy myśleli tak samo? Żebyśmy podzielili jedno wierzenie?

"firma bez problemów nie ma przyszłości" - przede wszystkim owe "problemy" to nie problemy - to wyzwania z jakimi firma ma do czynienia każdego dnia.
Jak najbardziej - problemy w zadania i wyzwania do realizacji.
Im więcej wyzwań staje na drodze managera tym bardziej staje się on "elastyczny".
Jednak nie, nie sądzę aby to była wprost proporcjonalna zależność. Co jest granicą elastyczności? Wszystko w świecie fizycznym i jak sądzę psychicznym ma swoją granicę elastyczności czy rozciągliwości. Nawet największy twardziel - menedżer w końcu pęknie, jeśli nie starczy mu instynktu czy zdrowego rozsądku i czegoś nie odrzuci.
Firmy, które zatrudniają odpowiednich pracowników, podkreślam odpowiednich, nie mają problemów, wręcz przeciwnie stawiając na najlepsze filary firmy, czyli pracowników firma idzie do przodu. Firmy z "misją" nie zmieniają pracowników jak rękawiczki.
Osobiście wolę to tłumaczyć jako znalezienie dużego obszaru wspólnych celów i interesów indywidualnych wszystkich interesariuszy, w tym klientów, właścicieli, zarządców, pracowników ...
Tak jest bardziej pragmatycznie, mniej misyjnie.Zbigniew Heryng edytował(a) ten post dnia 10.04.13 o godzinie 13:14
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jarosław U.:
Zbigniew H.:
Jarosław U.:
Ta
pochwała ignorancji i arogancji to z rozgoryczenia?

Szanowny Pan stosuje projekcje;-)

Najmocniej przepraszam Panie Jarku.
To ta niesforna, polemiczna nieświadomość.
Byłem pewien, że nie wykraczam poza ciekawość. :-)
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Marek B.:
Jeśli przyjąć powyższe , to stawiam tezę, że menedżerem w przedsiębiorstwie komercyjnym powinien być endostatyk.

Zajrzałem i na ile rozumiem teraz koncepcję profesora Mazura, to jednak taki zestaw właściwości wydaje mi się bardziej odpowiedni dla administratora. Czy dobry menedżer to dobry administrator? Moim zdaniem nie. Menedżer ma bogatszy scenariusz.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jarosław U.:
Marek B.:
>> > Ustalmy, więc, że dyskutujemy o cechach człowieka, które
predysponują go do pełnienia roli menedżera.

Pomija Pan zatem cenny aspekt edukacji. Moim zdaniem opisuje Pan managera po studiach z filologii polsckiej który zasiadł za sterami duże firmy - tak zgadzam się, wtedy decyducjące znaczenie ma jego osobowość, światopogląd, przekonania religijne etc. Tak jak mamy w polsce samych lekarzy i prawników tak ostatnio chyba też managerów. Ja uważam, że cechy ( piórka ) dorastają w trakcie edukacji. Są lekarze i są znachorzy - czasem i jedni i drudzy mają sukcesy - to z kim wdajemy się w dysputy i kogo zatrudniamy zależy od nas. Kiedyś byłem w komisji wyborczej wyborów prezydenckich - na pytanie dlaczego głosowała Pani na Wałęse usłyszałem - "bo taki fajny, taki fajny jest" - no i był fajnym managerem Państwa - tak jak Pan zauważył - jak go bozia stworzyła - czysty umysł:-D

Rozmawialiśmy już o tym, że ani wykształcenie i obycie, ani ich brak nie gwarantują menedżera. Też odnoszę w tej chwili wrażenie, Panie Jarku, że jest Pan trochę "za", a trochę "przeciw", jeśli już powołuje się Pan na tego myśliciela. Raz kwestionuje Pan wiedzę ("embieje" itp.) na rzecz ignorantów i arogantów wyciskających z ludzi 150% targetu i prosi wręcz o kontrprzykłady, a teraz - dla czystej polemiki? - podnosi Pan wartość wykształcenia i to koniecznie kierunkowego? Osobiście znam wielu prezesów, CEO, dyrektorów generalnych, dyrektorów handlowych i podobnych menago po różnych studiach filologicznych, etnografii, historii, socjologii, filozofii i podobnych, a nawet po psychologii, którzy osiągają świetne rezultaty w zarządzaniu sporymi biznesami i ich rozwijaniu. Więcej nawet niż po organizacji i zarządzaniu. Paradoks? A może miałem takiego pecha?
Lekarze i prawnicy to są specjaliści Panie Jarku, zawodowcy pracujący swoją wiedzą specjalistyczną, specyficznymi umiejętnościami i doświadczeniem w konkretnym obszarze, a niekoniecznie menedżerowie. Wśród menedżerów liniowych, głównie związanych z działalnością produkcyjną (przemysł, budownictwo, IT, itp.), logistyką, projektowaniem, sprzedażą na szczeblu regionu, dystryktu, kluczowych klientów chyba prawie wszyscy jakich znam mają specjalistyczne wykształcenie, choć w sprzedaży wciąż często nie. W trakcie edukacji dorastają jedynie wiedza, rzadziej umiejętności, jeszcze rzadziej świadomość. Zawodu uczymy się tak naprawdę dopiero w praktyce. Charakter z jego pewnymi wrodzonymi elementami (za taki często uważa się np. temperament) kształtuje, rozwija, hartuje życie i doświadczenie życiowe, w tym zawodowe. Każdy ma jakiś charakter. Każdy ma też jakąś osobowość, ale czy każdy jest osobowością?
Co do Wałęsy, to można by powiedzieć, że co prawda nie jest ani nazbyt wykształcony, ani nie wydaje się nachalnie inteligentny, ale z pewnością jest osobowością. O takich ludziach mawia się, że mają charyzmę. Jak to się stało bowiem, że ten „czysty umysł” jak Pan powiada, pociągnął za sobą tylu zwolenników (cecha przywódcy), od profesorów, przez doktorów prawa, uznanych artystów po zwykłych zjadaczy chleba? Nie jestem jego zwolennikiem ani miłośnikiem, ale czuję do niego podziw i duży szacunek, za to czego dokonał i kim jest.
To że w wyborach prezydenckich w Polsce wybieramy sobie menedżera państwa to czyste nieporozumienie. Do tej roli przystaje z grubsza rola premiera, a i tak on jest tylko „pierwszym z ministrów”.
A na marginesie „czysty umysł” czy „tabula rasa” to nie tylko umysł „nieskażony wiedzą”, ale też umysł pozbawiony stereotypów, schematów, uprzedzeń. To umysł otwarty, wyzbyty złych intencji. U Kanta bodajże to „myślący siebie rozum”. Choć tego ostatniego jestem najmniej pewien. Napisał w końcu „Krytykę czystego rozumu”, ale wątpię czy coś z tego zrozumiałem.
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Zbigniew H.:
Marek B.:
Jeśli przyjąć powyższe , to stawiam tezę, że menedżerem w przedsiębiorstwie komercyjnym powinien być endostatyk.

Zajrzałem i na ile rozumiem teraz koncepcję profesora Mazura, to jednak taki zestaw właściwości wydaje mi się bardziej odpowiedni dla administratora. Czy dobry menedżer to dobry administrator? Moim zdaniem nie. Menedżer ma bogatszy scenariusz.

Trzymając się konwencji terminologicznej Mazura, administrator to ten, który nie postuluje ( nie wyznacza celu), nie optymalizuje i nie realizuje, czyli nie uczestniczy w procesie sterowniczym. Oczywiście, endostatyk może być dobrym administratorem. Menedżer to ten , który postuluje, optymalizuje, ale nie realizuje. Według wielu endostatyk jest najbardziej predysponowany do zarządzania. Ja też tak sądzę. Wcale nie dlatego , że jestem endostatykiem ;)
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Zbigniew H.:
Marek B.:

Marek B.:
Dziękuję, że wyraził Pan tak zwięźle swoje wierzenia. Pewnie nie uda mi się równie zwięźle, ale postaram się nie odejść od głównego wątku za daleko.
Żyjemy i jesteśmy tacy , jacy jesteśmy jako gatunek, bo posiadamy cechy , które pozwalają nam przetrwać w świecie, w którym panują określone warunki i rządzą określone prawa.

Z jednej strony cieszy mnie to, że nie ucieka Pan przed takim biologicznym determinizmem, jak zwykli to czynić różni uduchowieni intelektualiści, z drugiej strony jednak redukcja ludzkiego życia (i wszystkiego w nim, a więc także uprawiania biznesu?) do walki o przetrwanie w jakichś obiektywnych warunkach wydaje mi się nadmiernym uproszczeniem. Raczej jednak każdy z nas żyje w takim świecie, jakim go sobie wyobraża na podstawie swoich wierzeń. Jak sądzę oprócz klasycznego "byt kształtuje świadomość" ("żyjemy i jesteśmy tacy, jacy jesteśmy jako gatunek") warta uwagi jest też teza rozwinięta z tego, a więc "świadomość kształtuje byt", co jest chyba najlepszym wyróżnikiem człowieka jako gatunku. Byt a więc i jego przejawy jak sądzę, w tym uprawianie biznesu i zarządzanie ludźmi, z całą nadbudową, a w niej naszymi wierzeniami, a przede wszystkim wartościami (moralność), to też kwestia naszych wyborów i decyzji.
Jak rozumiem chodzi Panu o jakieś warunki i prawa obiektywne? Poza warunkami i prawami fizycznymi jakoś nie widzę innych w miarę obiektywnych (sami fizycy piszą przecież o prawach znanego nam wszechświata, a poza nim o osobliwościach). Większość praw regulujących nasze życie jest moim zdaniem pochodzenia społecznego i kulturowego, czyli wynika z wierzeń i umów społecznych. Nawet takie, które przychodzi mi na myśl jako w miarę historycznie obiektywne, a więc że gorszy pieniądz wypiera lepszy. Sęk w tym, że zarówno ekonomia ( w tym nauka o zarządzaniu), jak i psychologia nie są naukami przyrodniczymi, choć bardzo chciałyby nimi być. Ich zdolność predykcyjna jest znikoma i ma co najwyżej wartość statystyczną. Magiczne "prawa rynku" są spekulacjami, a tak naprawdę za "rynkiem" kryją się miliony i miliardy codziennych decyzji pojedynczych ludzi i grup. (Nawiasem mówiąc ciekawe badania na ten temat prowadzi się w ramach tzw. fizyki społecznej, która próbuje wyjaśniać masowe zachowania się ludzi za pomocą teorii fizycznych, m.in. teorii gazów. W niektórych krajach ustaleń używa się np. do regulacji ruchu drogowego czy projektowania ciągów komunikacyjnych w budynkach publicznych i biurowcach.)
Gdybyśmy tych cech nie mieli albo otoczenie byłoby inne , możliwe , że nie osiągnęlibyśmy takiego sukcesu ewolucyjnego.

Jaki sukces ewolucyjny Panie Marku? Że niszczymy swoje naturalne środowisko i staje się ono coraz bardziej sztuczne? Że bez licznych technologicznych protez większość z nas nie potrafi już sobie poradzić w warunkach naturalnych? Nanotechnologie i cyborgizacja? Sukces ewolucyjny to rekin - 400 milionów lat, krokodyl jakieś 220 milionów, szczupak - ponad 100 milionów lat, miłorząb japoński - też pamięta dinozaury.
Jedną z cech pozwalającą nam przeżyć, już od pierwszych chwil życia, jest wola życia, czyli przetrwania.

To może wynikać tylko z programu biologicznego. A reszta to silniejszy czy lepiej przystosowany wygrywa, reszta przegrywa? Życie to walka o przetrwanie? Cóż, uważam, że tylko punkt wyjścia, podobnie jak decyzja o wejściu w biznes.
Noworodkowi nie jest potrzebna wiedza "po co" by przetrwać. Wie jak reagować, aby przetrwać, a potem doskonali tę umiejętność w trakcie "wygranej walki o byt".
No jednak ma tę wiedzę, jak Pan sam pisze, a zapisana jest w kodzie biologicznym, „po co?” nie musi być kwestią świadomości - ma ”wygląd oseska” wywołujący u dorosłych, a także u niektórych zwierząt odruch opiekuńczy (wywieranie wpływu), wrzeszczy kiedy jest mu źle (komunikacja, wywieranie wpływu) i ma odruch ssania, a wkrótce dochodzi do tego tzw. uśmiech społeczny (znowu wywieranie wpływu). Przy tym wie Pan, że nie każdy noworodek wygrywa tę walkę o byt (często z powodu braku reakcji otoczenia na to wywieranie wpływu), a z drugiej strony coraz częściej przeżywają takie, które w naturalnych warunkach bez protez technologicznych nie dałyby sobie rady. Dlaczego? Bo uznaliśmy pomaganie im (obniżenie śmiertelności noworodków, zachowanie życia) za wartość.
Reszta , to tylko biochemia. Ale czy to rzeczywiście takie smutne i frustrujące? Dla mnie nie.

Być może wszystko to tylko biochemia mózgu? Z ciekawością myślę sobie o tym, że jeśli neuronauka wszystko dokładnie odkryje i nauczymy się sterować tymi procesami, to co będę robił jako psycholog? Pewnie przyjdzie się przekwalifikować, albo nauczyć oddziaływać metodami psychologicznymi na procesy biochemiczne w mózgu? A co wtedy będą robić menedżerowie?
Stawianie pytania "po co?" nie ma sensu z 2. powodów:
1. nie sądzę by istniała odpowiedź,
2. nawet jeśli istnieje, to nic nie zmieni w moim życiu, gdy ją uzyskam.

Tu się najbardziej różnimy.
1. Stawianie pytań mam sens choćby dlatego, że mózg aktywizuje się bardziej, kiedy spotyka się z pytaniami, niż z gotowymi odpowiedziami, słowem pytanie podtrzymują aktywność mózgu.
2. Nawet jeśli nie istnieje odpowiedź (jedna, jednoznaczna, wyczerpująca), to nie zmienia faktu, że warto stawiać pytania.
3. Istnieją odpowiedzi ważne dla mnie.
4. W moim życiu zmienia to wiele, kiedy wiem po co coś robię. Bo też wiem dzięki temu, kiedy przestać to robić (np. przestać tak ciężko pracować, żeby zarabiać pieniądze) - mechanizm sprzężenia zwrotnego ujemnego bliski pewnie Panu z nauki o sterowaniu?
5. Potrafię żyć z pytaniami bez (łatwych? szybkich? prostych?) odpowiedzi.

Poza tym dopuszczam oczywiście myśl, że na pytanie „po co?” może w końcu paść odpowiedź, żeby „pojeść, popić, pokierdasić, (przetrwać)”, a wiedza, władza, profesura, pieniądze, dyrektorstwo czy menedżerstwo to tylko takie afrodyzjaki. Jednak pytanie "po co?" nie od razu musi dotykać sensu życia.

Czasami zadaję menedżerom pytanie: po co jesteś menedżerem? Na razie tylko Pan odpowiedział - żeby przetrwać. Dziękuję za inspiracje. Pytanie "po co?" dla mnie różni się też od pytania "dlaczego?"
Tworzę biznes, zarządzam nim żeby przetrwać? Czyli praca jak każda inna? Dlaczego właśnie ta? Bo stosunek korzyści do wysiłku jest najbardziej opłacalny? Jest tyle lepiej jeszcze płatnych zawodów, jak tenisista, bokser, piłkarz, artysta estrady, model... Nie mam talentów takich? A jakie mam, żeby być menedżerem?
Pytam też w praktyce - po co firma (właściciel) zatrudnia menedżerów? za co im aż tyle płaci? po co powierza im aż tyle władzy?
Cóż, łapię się na tym, że sam coraz częściej piszę o wyborach i decyzjach ( w ramach określonych ograniczeń rzecz jasna), więc tu dochodzę chyba do zgody z tymi, jak Pan, Lee Iacocca, Peter F. Drucker i pewnie wielu innych, że menedżer to specjalista do podejmowania decyzji. To prawdopodobne jest jego wyróżnik - posługiwanie się decyzjami.
(Choć chciałbym jeszcze kiedyś odnieść się krytycznie do tego co Pan napisał o podejmowaniu decyzji - w aspekcie sposobu podejmowania decyzji, osoby menedżera i psychologii podejmowania decyzji.)

Panie Zbigniewie.
Bardzo dziękuję za świetny post. Nie zgadzać się z Panem to czysta przyjemność.
Aby udzielić odpowiedzi godnej Pana wpisu, muszę skupić się trochę bardziej. Proszę o krótka przerwę techniczną.
Pozdrawiam.
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Jarosław U.:

Panie Henryku...
To do kogo Pan się zwraca, Panie Jarku?

- Psychologia nie zna pojęcia "cechy
charakteru"!!! - Jest osobowość, temperament i różnice indywidualne - jest na forum nadworny psycholog to Panu potwierdzi

Jeśli to mnie miał Pan na myśli, to z przyjemnością Pana rozczaruję i nie potwierdzę Pańskich najświeższych wierzeń. Sformułowania typu "psychologia zna, nie zna, twierdzi, zaprzecza" itp. są nadużyciem, bowiem w ramach psychologii psychologowie stawiają sobie pytania i hipotezy, tworzą i dyskutują różne koncepcje opisowe i wyjaśniające, także w kwestii temperamentu, a badania psychologiczne dostarczają często różnych i nie zawsze zgodnych czy spójnych danych. Mamy więc do czynienia z pewnymi wierzeniami pretendującymi do miana naukowych, ale tylko przez poprawność metodologiczną opartą na dominującym paradygmacie, tzw. main stream, a nie na kryterium prawdy czy zgodności z rzeczywistością. Choć pewnie bardzo byśmy chcieli.
- Cechy osobowości się kształtuje ( najsilniej do 3 roku życia ) a temperament się dziedziczy. Zmiany powyższych cech występują rzadko - np. pod wpływem urazów mózgu. To co Pan stosuje to jest psychologia potoczna w której nazewnictwie występują takie słowa jak charakter, cechy i typy charakteru - w naukowej psychologii nie ma to zastosowana - podobne cytaty pochodzą z Pana wypowiedzi na temat zarządzania dlatego zasugerowałem Panu uzupełnienie aktualnej wiedzy w tej dziedzinie na poziomie akademickim nie potocznym. Żeby nie być posądzonym o nadużycie - przed chwilą rozmawiałem z 2 dyplomowanymi psychologami od którzy potwierdzili w locie powyższe.

No i już Pan wie na pewno jak jest naprawdę. To sprawia, że czuję się zwolniony z obowiązku
"edukowania młodzieży". Jeśli to wszystko co Pan wie "w temacie", w którym Pan tak autorytatywnie zabiera głos, to pewnie nie przejmie się Pan tym, że choćby profesor Strelau w swojej regulacyjnej teorii temperamentu zakłada możliwość zmiany w obszarze temperamentu pod wpływem środowiska czy dojrzewania. Proszę dać znać, jeśli to z Nim konsultował Pan swoje wierzenia.
Teraz ja pozwolę sobie Panu coś zasugerować. Wystarczy skromnie zajrzeć choćby do podręcznej Wikipedii pod hasła "temperament", "osobowość", "charakter" - zanim zacznie Pan zgłębiać opasłe tomiska psychologii akademickiej i bardziej szczegółowe opracowania i dysputacje naukowe- żeby przekonać się jak względem siebie mają się te pojęcia i jak bywają używane, także w psychologii, nie tylko potocznie. Niektórzy psychologowie unikają rzeczywiście stosowania pojęcia charakter, ale niektórzy też zaprzeczają istnieniu czegoś takiego jak osobowość, traktując ją jedynie jako konstrukt teoretyczny, stworzony na użytek dyskusji naukowej. A przy tym - ci sami? jeszcze inni?- definiują często temperament jako "względnie stały" składnik osobowości człowieka, wrodzoną bazę jej rozwoju. Wrodzoną i względnie stałą, nie znaczy więc niezmienną.

"A młodzież patrzy ona się uczy..."
I tak trzymaj, tak trzymaj Panie Jarku.
Ja proponuję zamknąć ten wątek - zresztą chyba już tylko my zostaliśmy.

Ja wychodzę - poziom mnie przytłacza.

"Skoro tak, to tak." Jak powiadał Wielki Szu.

JU
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Marek B.:
Zbigniew H.:
Marek B.:
Jeśli przyjąć powyższe , to stawiam tezę, że menedżerem w przedsiębiorstwie komercyjnym powinien być endostatyk.

Zajrzałem i na ile rozumiem teraz koncepcję profesora Mazura, to jednak taki zestaw właściwości wydaje mi się bardziej odpowiedni dla administratora. Czy dobry menedżer to dobry administrator? Moim zdaniem nie. Menedżer ma bogatszy scenariusz.

Trzymając się konwencji terminologicznej Mazura, administrator to ten, który nie postuluje ( nie wyznacza celu), nie optymalizuje i nie realizuje, czyli nie uczestniczy w procesie sterowniczym. Oczywiście, endostatyk może być dobrym administratorem. Menedżer to ten , który postuluje, optymalizuje, ale nie realizuje. Według wielu endostatyk jest najbardziej predysponowany do zarządzania. Ja też tak sądzę. Wcale nie dlatego , że jestem endostatykiem ;)

Lepszym administratorem byłby, jednak, "statyk', który wyznaje zasadę "do it right".
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Marek B.:

Trzymając się konwencji terminologicznej Mazura, administrator to ten, który nie postuluje ( nie wyznacza celu), nie optymalizuje i nie realizuje, czyli nie uczestniczy w procesie sterowniczym. Oczywiście, endostatyk może być dobrym administratorem. Menedżer to ten , który postuluje, optymalizuje, ale nie realizuje. Według wielu endostatyk jest najbardziej predysponowany do zarządzania. Ja też tak sądzę. Wcale nie dlatego , że jestem endostatykiem ;)

Wyraziłem pewne przypuszczenie. Chętnie dowiem się jak na gruncie jakiegoś "wspólnego języka" będziemy mogli zdefiniować i odróżnić różne postaci menedżera, a przy tym administratora. Nie jestem znawcą koncepcji profesora Mazura, więc powierzam się w Pańskie ręce - Pan prowadzi, może nadążę. Co w tej koncepcji robi zatem administrator?
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Marek B.:

Panie Zbigniewie.
Bardzo dziękuję za świetny post. Nie zgadzać się z Panem to czysta przyjemność.
Aby udzielić odpowiedzi godnej Pana wpisu, muszę skupić się trochę bardziej. Proszę o krótka przerwę techniczną.
Pozdrawiam.

Panie Marku
Cieszę się, że mogłem sprawić Panu taką poznawczą przyjemność. Mam nadzieję, że nie motywuje Pana tylko "przyjemność nie zgadzania się" ze mną?
Poczekam zatem, bo ciekaw jestem czy nie zgadza się Pan ze mną w czymś, czy tak w ogóle?
Też pozdrawiam :-)

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Zbigniew H.:

To jednak nie takie oczywiste. Rozmyślam o tym czasami. Historia uczy o poświęcaniu życia "w imię wartości" - Honor i Ojczyzna na sztandarach, Za Wolność i Chleb na poznańskim Pomniku Czerwca 1956 (ostatnio stało się modne w Polsce dopisywanie Boga na pierwszym miejscu, choć historycznie ani na sztandarach Kościuszkowców w XVIII wieku, ani transparentach robotników w XX żadna krucjata nie była uwidoczniona - może poprawi mnie jakiś historyk?)

Z tego co pamiętam hasło "Bóg, Honor, Ojczyzna" pojawiło się na polskich wojskowych sztandarach dopiero podczas II wojny światowej, a zatem jest dość młode. Wcześniej funkcjonowało, pochodzące z Francji, hasło "Honor i Ojczyzna".

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Zbigniew H.:
=
Ta
pochwała ignorancji i arogancji to z rozgoryczenia?

Szanowny Pan stosuje projekcje;-)

Najmocniej przepraszam Panie Jarku.
To ta niesforna, polemiczna nieświadomość.
Byłem pewien, że nie wykraczam poza ciekawość. :-)

Jest Pan zbyt surowy w stosunku do siebie. Nie poczuwam się do przeprosin. Zwróciłem uwagę koledze, że stosuje mechanizm projekcji. Bardzo powszechny zresztą jak zauważyłem na tym forum:-)

konto usunięte

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Zbigniew H.:
Jarosław U.:


No i już Pan wie na pewno jak jest naprawdę. To sprawia, że czuję się zwolniony z obowiązku
"edukowania młodzieży". Jeśli to wszystko co Pan wie "w temacie", w którym Pan tak autorytatywnie zabiera głos, to pewnie nie przejmie się Pan tym, że choćby profesor Strelau w swojej regulacyjnej teorii temperamentu zakłada możliwość zmiany w obszarze temperamentu pod wpływem środowiska czy dojrzewania. Proszę dać znać, jeśli to z Nim konsultował Pan swoje wierzenia.
Teraz ja pozwolę sobie Panu coś zasugerować. Wystarczy skromnie zajrzeć choćby do podręcznej Wikipedii pod hasła "temperament", "osobowość", "charakter" - zanim zacznie Pan zgłębiać opasłe tomiska psychologii akademickiej i bardziej szczegółowe opracowania i dysputacje naukowe- żeby przekonać się jak względem siebie mają się te pojęcia i jak bywają używane, także w psychologii, nie tylko potocznie. Niektórzy psychologowie unikają rzeczywiście stosowania pojęcia charakter, ale niektórzy też zaprzeczają istnieniu czegoś takiego jak osobowość, traktując ją jedynie jako konstrukt teoretyczny, stworzony na użytek dyskusji naukowej. A przy tym - ci sami? jeszcze inni?- definiują często temperament jako "względnie stały" składnik osobowości człowieka, wrodzoną bazę jej rozwoju. Wrodzoną i względnie stałą, nie znaczy więc niezmienną.
I po raz pierwszy się z Panem zgodzę. Po raz pierwszy czytam i rozumiem. Ja myślę, że podszedł Pan zadaniowo do problemu i rzeczowo weryfikując aktualny stan wiedzy wypowiedział się Pan w temacie - o to mi własnie chodziło. Jest nazwisko, jest praca, jest źródło.

Tak trzymać.

PS> mawia się, że były psy których Pawłow za nic w świecie nie potrafił uwarunkować...

JU
Zbigniew Heryng

Zbigniew Heryng Psycholog, trener,
coach.

Temat: najważniejsze cechy menadżera

Piotr S.:
Zbigniew H.:

To jednak nie takie oczywiste. Rozmyślam o tym czasami. Historia uczy o poświęcaniu życia "w imię wartości" - Honor i Ojczyzna na sztandarach, Za Wolność i Chleb na poznańskim Pomniku Czerwca 1956 (ostatnio stało się modne w Polsce dopisywanie Boga na pierwszym miejscu, choć historycznie ani na sztandarach Kościuszkowców w XVIII wieku, ani transparentach robotników w XX żadna krucjata nie była uwidoczniona - może poprawi mnie jakiś historyk?)

Z tego co pamiętam hasło "Bóg, Honor, Ojczyzna" pojawiło się na polskich wojskowych sztandarach dopiero podczas II wojny światowej, a zatem jest dość młode. Wcześniej funkcjonowało, pochodzące z Francji, hasło "Honor i Ojczyzna".

Dziękuję Panie Piotrze. Dla mnie to takie ideologiczne zawłaszczanie wartości. Zbigniew Heryng edytował(a) ten post dnia 12.04.13 o godzinie 01:35

Następna dyskusja:

Polskie cechy narodowe a p...




Wyślij zaproszenie do