Temat: Motywowanie pracownika vs. zasada "WIN-WIN"
Henryk M.:
Kontynuując, odnoszę wrażenie, ze większość z Was traktuje termin "motywacja" jako zlepek słów (i znaczeń):
Przedstawię swój punkt widzenia wynikający z doświadczeń zebranych w korporacjach, chociaż znam też pozytywne przykłady, skoncentruję się na patologiach.
"MOTYWOWANIE" jest traktowane jako słowo zaklęcie. Gdy przełożeni nie mają pomysłu na uzdrowienie procesu (w ogóle nie myślą procesowo tylko zadaniowo: realizują jedno, bieżące zadanie), "grunt pali się pod nogami", przystępują do "motywowania". Jest to zwykle prymitywna manipulacja, której poddaje się pracownika. Żadne argumenty motywowanego w rodzaju: "że nie tędy droga, ponieważ należy dokonać korekt w podejściu, zapewnić narzędzia, usprawnić komunikację między działami, czy nawet <<ok, do wykonania zadania potrzebuję...>>" nie są brane pod uwagę.
Magiczne słowo "motywowanie" jest listkiem figowym dla: nieudolności, braku wizji, braku poczucia rzeczywistości kierownictwa oraz niewydajnych procesów.
Ma zastąpić myślenie oraz rozwiązywanie prawdziwych problemów leżących w procesach i chorych relacjach w organizacji. Jest dowodem na życzeniowe podejście do biznesu i rażąco prymitywnym podejściem do zasobów ludzkich, których potencjał twórczy jest marnowany.
Tak rozumiana komunikacja, stosowana podczas motywowania, jest jednostronna a pracownik nie jest źródłem informacji zwrotnej, został uprzedmiotowiony i sprowazdzony do roli narzędzia w rękach menedżera.
Jak ma się takie "motywowanie" do zasady "Win-Win", gdy przegranym - tym, który ma dać z siebie jeszcze więcej - zawsze ma być motywowany a wygranym motywujący, który z siebie daje jedynie "motywowanie"?
Takie wypaczone motywowanie jest realizacją idei "Win-Lose". Towarzyszy temu manipulacja i nawet zastraszanie, jeżeli motywowany dyskutuje.
"Książkowe motywowanie" opiera się na wzajemnym zrozumieniu i prawdziwym szacunku obu stron. Cel który skłonił do motywowania, ma być realizowany przy zaangażowaniu wszystkich zainteresowanych a nie przerzucony jako problem na tego, który nie może się bronić i jego racje są ignorowane.
Bazując na swoim wieloletnim doświadczeniu, motywację postrzegam jako nieustający proces, nie działania skokowe. Jest mi bliższe podejście ciągłego doskonalenia (jak kaizen) niż skokowej zmiany (kaikaku).
Jak napisałem wcześniej, procesowe podejście jest niepopularne, trudno odnieść spektakularny, szybki sukces - tylko żmudna codzienna praca.
4. Jaki jest powód tak częstego odwoływania się do tego narzędzia zarządzania?
Motywacja często szybko wzrasta i równie szybko opada.
Powyższe zjawisko jest dowodem słabości procesów i patologię w relacjach międzyludzkich, które wykształciła kultura organizacyjna oraz - co najgorsze - niekompetencji średniego szczebla kierowniczego.
Kto kształtuje kulturę organizacyjną? ... na pewno nie motywowani. Oni się jedynie dostosowują.