Temat: Molestowanie pracownicy przez szefa...
Wojciech P.:
Katarzyna Michalewska-Strączyńska:
Wojciech P.:
Hej
Ostatnio rozmawialem z kolega o problemie w jego pracy dotyczacym stosunkow podwladna - przelozony. Problem niestety coraz czesciej pojawiajacy sie w zakladach pracy...
Dziewczyna, mloda, bardzo atrakcyjna pracujaca na produkcji...
Dyrektor zakladu, ktoremu owa dziewczyna bardzo sie podoba...
Zaczynaja sie "dziwne" podchody dyrektora do pracownicy, propozycje wyjazdów do filii firmy w innej miejscowosci, dodatkowe zajecia odciagajace od produkcji,niewinne zaproszenia na kawe, herbate, obietnice awansu... - niby milo i sympatycznie, ale dziewczynie sie to nie podoba i ciagle odmawia.
Kolejny etap to telefony do dziewczyny o kazdej porze dnia, a czasami nawet w nocy.
Ewidentny przyklad molestowania seksualnego.
Kierownik produkcji (bezposredni przelozony dziewczyny, podwladny dyrektora) widzi, ze z dziewczyna jest cos nie tak, rozmawia z nia - ale dziewczyna nie chce sie zwierzyc - kierownik nie naciska myslac, ze to problemy osobiste/rodzinne. Niestety trudno jest ogladac na codzien mloda i atrakcyjna dziewczyne, ktora przez caly czas przychodzac do pracy jest smutna i tak jakby nieobecna.
Podejmuje kolejna probe porozmawiania - bezskutecznie. Robi wiec maly wywiad srodowiskowy i stosujac pewne "techniki perswazji" dowiaduje sie o calej sprawie. Bardzo chce pomoc dziewczynie (wlacznie z pojsciem do dyrektora i powiedzeniu mu paru ostrych slow - kierownik nie dba o posade, jezeli ma pracowac w takim szambie - jest mlody perspektywiczny i zyje ciagle idealami).
Niestety nie moze (nie powinien) porozmawiac z dyrektorem, dopoki dziewczyna sama mu o tym nie powie i nie poprosi o pomoc.
Reasumujac - jest to cholernie ciezka sytuacja dla pracownicy, ktorej podoba sie praca i atmosfera wewnatrz zespolu oraz dla kierownika, ktory cholernie duzo czasu poswiecil na wyszkolenie zespolu oraz stworzenie milej atmosfery.
Kierownik ma dodatkowo rozterki, bo jak wczesniej wspomnialem - ma zasady ktorych sie trzyma, a to bagno ktore sie pojawia chce jak najszybciej osuszyc - bez wzgledu na konsekwencje.
Co byscie doradzili kierownikowi??
stay away of problems...chyba, że jesteś typem walecznym, to wtedy kłopoty masz wpisane w życiorys. Nie pomożesz komuś, kto nie tej pomocy nie chce...możesz zacząć batalię, pytanie ile zyskasz, a ile możesz stracić.
Stojac z boku nie tworzy sie hoistorii...i nie pomaga innym. A my, jako kierownicy, powinnismy dbac o swoj zespol. Kazde ogniwo zespolu jest wazne...jezeli jedna osoba jest "nieobecna" to pozostali musza za nia nadrobic pewne prace.
A co do klopotow...hm, zycie nie jest uslane rozami :D
oh Wojtek odpowiedzialnym ludziom nie w głowie głupoty...nie nauczysz nikogo odpowiedzialności, ja również zalecam powściągliwość i zajęcie się pracą, moim zdaniem sytuacja rozwiąże się szybciej niż myślisz i bez Twojego w tym udziału, jak to mówią 3 w jednym.... to już za dużo, chyba że lubisz być po środku. Jeżeli jedna ososba zawala swoją pracę, to znaczy, że powinna pójść sobie na 1 dzień wolnego i przemyśleć czy chce pracować i rozwiązać konflikt czy tkwić w nim dalej.
Życie może być "usłane różami" jak człowiek jest przygotowany na różne sytuacje, a jak nie jest przygotowany to musi bardzo szybko się uczyć jak postępować, by nie stracić przede wszystkim siebie:-).
Koleżanka była w podobnej sytuacji, ale miała jak to mówią twardy tyłek, więc się nie dała, facet spasował, bo wiedział, żę pogadać sobie może i tyle, potem sam odpuścił i praca wróciła do normy.
Czyjeś życie nie jest Twoją sprawą, ale wiem co odczuwasz, gdyż niejednokrotnie sama przejmowałam się czyimiś kłopotami, co mnie nieomal nie zniszczyło psychicznie, teraz wiem, że to niedźwiedzia przysługa, żyć trzeba za siebie, nie za kogoś:-).
Będzie dobrze.