Andrzej Góralczyk

Andrzej Góralczyk Poprawiam
przedsiębiorstwa.
Właściciel portalu
Dyrekcja.pl

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Marzy mi się...

Ale najpierw wyjaśnienie - nie chodzi o alternatywę dla rodzącej się właśnie koncepcji, w odpowiedzi na inicjatywę Michała, bo rzeczy małe są piękne :)

Na wątku o potencjale grupy kilka osób pisze o pustce "na dole", o braku inicjatyw oddolnych. Myślę że to przypadłość uwarunkowana historycznie i kulturowo, wyróżniająca nas negatywnie spośród innych społeczeństw, z których wiele aż kipi od aktywności mieszkańców osiedli, wsi, miasteczek, gmin,...

To nie jest objaw braku potencjału, bo na dole potencjał jest. Brak tradycji, resentymenty z "partyjnych sobót" (czy niedziel, nie pamiętam JUŻ), obawa prze wychylaniem się. Są bariery. Ale wystarczy drobny impuls...

Pamiętam jak zebraliśmy kiedyś 15 młodych adeptów konsultingu i wyłuskaliśmy z miasta 15 młodych przedsiębiorców - właścicieli sklepów i warsztatów. Okazało się, że da się. Okazało się, że błyskawicznie "zajarzyli", zaprzyjaźnili się. Zrobili razem biznes plany, wdrożyli księgowość menedżerską, ułożyli strategię wygrywania z konkurencją - różne takie. I do dziś się spotykają, a przedsiębiorcy płacą za porady, bo wtedy poczuli ich wartość!!!

Wróćmy do osiedla i na wieś. Dla nas, profesjonalistów ważny jest rynek. On jest, tylko śpi. Co zrobić, żeby się obudził i CZEGOŚ CHCIAŁ?

Myślę że Dagmara niestety ma sporo racji gdy przypuszcza, że nasza inicjatywa "biznesowa" (ta z sąsiedniego wątku) ograniczy się do kilkunastu osób. To nic dziwnego, takie są prawa wielkich i małych liczb w sieciach wirtualnych. Ale myślę, że wśród mniej lub bardziej cichych czytelników i kibiców naszej grupy znalazłyby się setki osób, które mogłyby - pogadać z ludźmi ze swojego osiedla, miasteczka czy wsi. Pogadać i wzbudzić w nich POTRZEBĘ.

Jest taka wieś w tu u nas w Europie, która była zapadła jeszcze kilak lat temu. Przyjechały z miasta dzieci na święta, wykształcone, na stanowiskach i pomyślały, że bez sensu marnuje się stary wielki nieużywany spichlerz przy bocznej drodze i rozsypujące się budynki warsztatów dawnego lokalnego obszarnika. Namówili mieszkańców żeby zrobić z tego tancbudę na dyskoteki, mieszkańcy dorzucili, że właściwie świetlica by się przydała, a może jakichś turystów przyciągnąć, gdyby odrestaurować te stare warsztaty,...

No i pani konserwator zabytków napisała założenia i wynegocjowała rozsądne zalecenia konserwatorskie w urzędzie. Pan architekt zaproponował swoim młodych z pracowni żeby pojechali tam na wieś i zaprojektowali wspólnie z mieszkańcami odlotowy program użytkowy i architektoniczny i zrobili projekty. Sołtys pogadał z gospodarzami co kto ma z resztek po remontach i budowach. Nie było tego dużo, ale wapna i cementu starczyło.

Wyszedł Dom Kultury, z tancbudą ze sceną dla kapeli, barem, i salą pustą na górze.

Dziewczyna z agencji PR zorganizowała razem z konkurencją wyposażenie - agencje namówiły Klientów, aby dobrze spożytkowali resztki niewykorzystanych budżetów i zakupili dla Domu Kultury wyposażenie. Oczywiście nadali akcji rozgłos, jak to PR :).

Nie wszystko mieszkańcy sfinansowali sami, wszak to Europa. Od początku liczyli godziny pracy pani konserwator, młodych architektów, murarza,... a także wartość uzbieranych materiałów i darów od Klientów agencji PR. Podliczyli. Konsultantki z miasta napisały dokumenty. Wyciągnęli z Brukseli pieniądze na restaurację warsztatów oraz remont drogi i placu przed nimi...

Dzisiaj na wieś przyjeżdżają autokary z wycieczkami szkolnymi, bo można tu obejrzeć, jak wyglądały dawne warsztaty: kuźnia, kołodziejski, rymarski,... Można w barze zjeść oryginalne wiejskie dania i posłuchać piosenek śpiewanych przez gospodynie :), przejść się pół kilometra dalej i obejrzeć ogród ekologiczny, wysłuchać pogadanki rolnika o pracach polowych, podziwiać stary pług i kierat, sfotografować się na koniu,... same frajdy. A we wsi zostają pieniążki.

Teraz córka jednego gospodarza urządza na końcu budynku warsztatów kilka miejsc noclegowych. Będą zapraszać przybyszów na dłuższy pobyt...

Proszę Państwa, w Polsce też można, proszę wygooglać "wieś tematyczna" albo "wsie tematyczne". Na prawdę fajne akcje :)
Andrzej Góralczyk

Andrzej Góralczyk Poprawiam
przedsiębiorstwa.
Właściciel portalu
Dyrekcja.pl

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

W dawniejszej Polsce, a w USA do dzisiaj, zbiorowe przedsięwzięcia mają swoją ekonomikę. Również swoją walutę :). Na Śląsku, czy na Zamojszczyźnie to były regularne pieniądze zastępcze, drukowane. W USA płaci się godzinami, a rozrachunki prowadzi czasem wyspecjalizowany Bank Godzin.

Na przykład młoda dziewczyna opiekowała się dziećmi chorej sąsiadki. Za zarobione godziny "kupiła" sobie korepetycje z Francuskiego u studentki z sąsiedztwa. I tak dalej.

W USA mają bardzo duże tradycje działań zbiorowych i wiedzą, że nie tylko ten co daje pomoc jest ważny. Ważne jest, aby społeczność CHCIAŁA. Poza tym jest taka idea, że u CHCĄCEGO powinna także odkładać się wartość dodana - taka ekonomika trochę na odwrót, ale w sumie sprytna, nagradzająca inicjatywę.
Więc spotyka się zastępczy pieniądz podwójny. Powiedzmy Goldy i Liny :) Gold i Lin są sobie równe w momencie świadczenia pomocy, mają wartość 1 godziny. Lecz Gold jest zapłatą, a Lin - "zadłużeniem".

Beneficjent pomocy płaci pomagającemu w Goldach, a pomagający wystawia beneficjentowi Lina. W zasadzie, gdyż po jakimś czasie jest tej waluty sporo u ludzi, więc można też płacić Linami, "wyzbywając się zadłużenia".

Ale Gold i Lin nie są równe, gdy przychodzi do wymiany na dobra. 1 Gold równa się 2 Linom, w niektórych społecznościach 4 Linom.
Wymiana na dobra jest fajnym zwyczajem, akceptowanym i uzgadnianym lokalnie z lokalnymi władzami. Na przykład jeśli ludzie z osady pracowali przy remoncie szkoły czy drogi, przy nasadzeniach drzew itp. osada ma Goldy. Jeśli zamówili usługi specjalistów z zewnątrz, specjaliści mają Goldy, a osada ma Liny. No to jeśli gmina funduje szkole komputery dla dzieciaków, to osada płaci za to uzbieranymi Goldami i Linami. W ten sposób nagradzana jest zarówno praca ludzi na rzecz osady oraz inicjatywa prowadząca do zatrudnienia usługodawcy zewnętrznego.
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Andrzeju, ten tydzień nie jestem u siebie więc swobodnego dostępu do www nie mam, a ty takie fajne Goldy i Liny wprowadzasz. ;-D Ekstra. Jedyna uwaga jaka mi się nasuwa, to konkret. Odwołujesz się do konkretu miejsce-ludzie-czas i chyba tak musi być aby powstał wielki wspólny projekt. ;-(

A ja nie dalej jak dwa dni temu "marudzącemu" rolnikowi spod Krakowa zaproponowałem. Nie denerwuj się sprawami na które nie masz wpływu. Przejmuj się tym na co masz wpływ, np: jak wykorzystujesz ziemię. Masz ziemię, lokalizacja blisko ważnego w Polsce miasta, piękne widoki, dużo to dzikie łąki, to zrób pola gofowe. Nie ma tego za dużo chyba. No wiesz to trzeba by zająć się marketingiem, .., .., .., .. . Oj trzeba by. Ale jeżeli jest pomysł to .. . ;-D

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Żeby wielki wspólny projekt powstał, potrzebny jest przywódca, czy Pan, Panie Andrzeju chciałby takim przywódcą być?

konto usunięte

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

a jeszcze bardziej najpierw to trzeba sprawdzic czy podobny projekt juz istnieje...
zabiore sie za szukanie (zyczac wszystkim obecnym i sobie, ze niczego nie znajde-)Malgorzata Bogacka edytował(a) ten post dnia 28.05.08 o godzinie 23:36

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Malgorzata Bogacka:
a jeszcze bardziej najpierw to trzeba sprawdzic czy podobny projekt juz istnieje...
zabiore sie za szukanie (zyczac wszystkim obecnym i sobie, ze niczego nie znajde-)Malgorzata Bogacka edytował(a) ten post dnia 28.05.08 o godzinie 23:36

Nawet jeśli znajdziesz, nie wyklucza to możliwości stworzenia czegoś lepszego :)
Andrzej Góralczyk

Andrzej Góralczyk Poprawiam
przedsiębiorstwa.
Właściciel portalu
Dyrekcja.pl

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Michał Ksiądzyna:
Żeby wielki wspólny projekt powstał, potrzebny jest przywódca, czy Pan, Panie Andrzeju chciałby takim przywódcą być?

Tak jakoś w życiu mi się zdarza, że zostaję przywódcą wielkich projektów (Przed kilkunastu laty, niektórzy tu na GL pamiętają, miałem w Ruchu Produktywności setki przedsiębiorstw :). Mimo, że przywództwo mnie nie kręci i nie zawsze się z tym dobrze czuję.

Myślę jednak, że gdyby zaszła taka potrzeba, to już latem byłbym gotów :). Fascynacja zmianą jest nie do pokonania, a kwestie publiczne zawsze traktowałem poważnie (co nie znaczy ponuro :)).

Pani Małgosiu, jeśli Pani coś znajdzie, to tym lepiej, a nie gorzej.
Zwłaszcza że tego rodzaju pomysły już bywały realizowane i chyba są (wspomniałem wioski tematyczne, ale nie znam szczegółów).

Aha - ten pomysł "ruszenia dołów" nie oznacza, że praca w projekcie byłaby za friko. Europejski Fundusz Społeczny szereg projektów oddolnych finansuje w 100% (Nawet!!!) tylko trzeba poszukać kiedy są jakie konkursy...

Aha, i na GL jest kilka osób wyspecjalizowanych w pisaniu papierów na takie rzeczy.

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Rysuje się to całkiem ciekawie. Czy ma Pan jakieś konkretne miejsce na oku? Jakąś konkretną inicjatywę? Czy jeszcze znajdujemy się na etapie formułowania wizji?
Andrzej Góralczyk

Andrzej Góralczyk Poprawiam
przedsiębiorstwa.
Właściciel portalu
Dyrekcja.pl

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Wizja nie jest nawet wskazana na początek, bo zbyt łatwo byłoby popaść w wartości dla partykularnej społeczności. To by utopiło całą sprawę. Powinna zostać wypracowana w toku dialogu, w ciągu kilku miesięcy. Ale tak w ogóle to nie powinno być bardzo trudne zadanie, gdyż są sprawdzone wzorce w jaki sposób do niej dojść na drodze konsensusu (konsensus jest wytrychem w takich akcjach).

To co ważne jest na początku, to właśnie wybadanie obszarów, poszukanie gdzie ludzie mają dość zastoju, chociaż nie mają dojrzałego pomysłu co z nim zrobić. Tu właśnie jest nasza rola - wygenerować z nimi rozsądne pomysły, dopracować, pomóc w zorganizowaniu,...

Jeśli mamy 12.000 uczestników i kibiców grupy, to niechby - powiedzmy - 50-100 osób pomyślało o znanych sobie terenach i społecznościach. Aby wybrać na początek kilka takich miejsc i wysilić swą kreatywność oraz kompetencje komunikacyjne i wygenerować pomysły.

Druga ścieżka - poszukać takich miejsc, gdzie ludzie próbowali, ale nie odnieśli sukcesu i mają opuszczone ręce. Wiedzą co jest potrzebne, jakie problemy są do rozwiązania, ale nie wiedzą jak sobie poradzić: z pokonywaniem barier, zdobyciem środków, zjednaniem sojuszników. Tu znowu jest świetne zadanie dla profesjonalistów... Więc poszukajmy.

Są takie tereny, na których jest sporo młodzieży nie mogącej znaleźć zatrudnienia, gdyż dookoła tylko podupadające rzemiosło i warsztaty samochodowe. Jest Polska Północna, gdzie czasem wystarczyłoby pociągnąć kilometr albo dwa drogi do jeziora, aby potem samorzutnie rozwinął się tam biznes turystyczny. Są miejsca i rzeczy warte uchronienia od ruiny i pokazania światu. Są wielkie połacie ziemi nie wykorzystane gospodarczo bo ludzie nie umieją się znaleźć w nowej rzeczywistości i myśleć bardziej biznesowo. Na prawdę mnóstwo rzeczy do zrobienia.

Mam na oku kilka osób, które bardzo mogłyby się przydać. Na przykład myślę o wojewodzie i byłym senatorze, doświadczonym w takich rzeczach, nie nastawionym na karierę osobistą i chętnym do wsparcia. Być może mógłby nadawać się na przywódcę. Myślę o kilku osobach z ministerstwa pracy i kilku szefach terenowych biur pracy, którzy są przygotowani do takiej roboty i chętnie by się zaangażowali. Tacy sojusznicy "z góry", obeznani z układami i mający "dojścia" do samorządów lokalnych. A teraz pracuję bardzo ciężko dla agendy rządowej, która będzie potrzebowała feed-backu z dołu, z terenu, jak powietrza.
Otoczenie takiego projektu rozsądnie ułożoną infrastrukturą instytucjonalną (nie polityczną, broń Boże) może wiele ułatwić.

Skoro jesteśmy przy infrastrukturze instytucjonalnej, to jest jeszcze jedno zadanie dla społeczności GL - poszukanie sojuszników wśród przedsiębiorców. Jest bardzo wielu biznesmenów szczerze zainteresowanych uaktywnieniem społeczności lokalnych, w których działają i są blisko problemów. Jest też wielu, którzy chcieliby rozsądnie spożytkować nadwyżki finansowe, ale nie ufają oficjalnym organizacjom. Chętnie sfinansują - powiedzmy - żłobek dla maluchów, ale nie fundację wspomagającą żłobki. Trzeba ich znaleźć i zbudować dla nich kanały bezpośrednie do beneficjentów, bo żadnemu pośrednikowi nie dadzą ani złotówki.

No i trzeba mieć na uwadze, że do wykorzystania funduszy unijnych jest potrzebny mały prosty układ instytucjonalny: beneficjent i dostawca. To byłoby pole do popisu dla naszej młodzieży z GL: zorganizować społeczność lokalną aby poprosiła oraz zorganizować dostawców - na przykład założyć firmę, która dostarczy pomocy w konkretny sposób.

To mogą być maleńkie rzeczy, na przykład kurs komputerowy dla młodzieży z małego miasteczka, nastawiony na wyrobienie umiejętności poszukiwania wiedzy, pracy,... Można przy tym zarobić, bo Unia może pokryć 100% kosztów rzeczowych i wynagrodzeń.Andrzej Góralczyk edytował(a) ten post dnia 29.05.08 o godzinie 09:06
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Hmmm, .., bez wizji na początku bo zbyt łatwo ..? .. właściwie to masz rację. Nie dalej jak wczoraj spotkałem absolwentkę UJ, Wydz. Historii, która nie ma pracy nawet jako nauczycielka w wiejskiej szkole podstawowej. .. Konsensuns .. hmmm .. 100% racji.
Damian Hajduk

Damian Hajduk TSL, SCM, PM, MICE :
projekty,
organizacja,
koordynacja, ...

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Andrzej Góralczyk:
Wizja nie jest nawet wskazana na początek, bo zbyt łatwo byłoby
popaść w wartości dla partykularnej społeczności. To by utopiło całą sprawę. Powinna zostać wypracowana w toku dialogu, w ciągu kilku miesięcy. Ale tak w ogóle to nie powinno
być bardzo trudne zadanie, gdyż są sprawdzone wzorce w jaki sposób do niej dojść na drodze konsensusu (konsensus jest wytrychem w takich akcjach).

To co ważne jest na początku, to właśnie wybadanie obszarów, poszukanie gdzie ludzie mają dość zastoju, chociaż nie mają dojrzałego pomysłu co z nim zrobić. Tu właśnie jest nasza rola - wygenerować z nimi rozsądne pomysły, dopracować, pomóc
w zorganizowaniu,...

Jeśli mamy 12.000 uczestników i kibiców grupy, to niechby - powiedzmy - 50-100 osób pomyślało o znanych sobie terenach i społecznościach. Aby wybrać na początek kilka takich miejsc i
wysilić swą kreatywność oraz kompetencje komunikacyjne i wygenerować pomysły.

Druga ścieżka - poszukać takich miejsc, gdzie ludzie próbowali, ale nie odnieśli sukcesu i mają opuszczone ręce. Wiedzą co jest potrzebne, jakie problemy są do rozwiązania, ale
nie wiedzą jak sobie poradzić: z pokonywaniem barier, zdobyciem
środków, zjednaniem sojuszników. Tu znowu jest świetne zadanie
dla profesjonalistów... Więc poszukajmy.
Panie Andrzeju
To znakomite słowa! Dla Nas wręcz miód!
Pragne zakomunikować, że bardzo bliżniacza do Pana świeżego pomysłu
inicjatywa już wszkże działa >>> AaKCJA-ROZRUSZAĆ-GMINĘ
i systematycznie czasami mniejszymi krokami, czasami krokami milowymi ale do przodu, do przodu.

Pozdrawiam i oczywiście zapraszam.
Damian Hajduk
Koordynator AARG

konto usunięte

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

znalazlam cos, ale bez iskry..
http://www.bankczasu.org/
Twoj projekt Andrzeju jest realizowalny tylko dlatego, ze go pilotujesz -)
zucze wszelkiej pomyslnosci
Andrzej Góralczyk

Andrzej Góralczyk Poprawiam
przedsiębiorstwa.
Właściciel portalu
Dyrekcja.pl

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Dzięki za informacje, mogą się przydać.
Nawiasem mówiąc - nie przypuszczam, aby gdzieś był potrzebny pieniądz zastępczy, ale sprawdziłem, że NBP nie miałby nic przeciwko temu :).

Spojrzałem pobieżnie (z braku czasu) na forum ROZRUSZAĆ GMINĘ i widzę to, co się spotyka często - że nawet pieniądze na zwrot kosztów podróży stanowią problem, a przynajmniej temat negocjacji.

Więc może tak. Mam okropnie mało czasu przez najbliższych 5 tygodni, ale mimo to możemy coś już zacząć organizować.
Zatem w miarę, jak będą się pojawiały zadania i pomysły, proszę aby osoby chętne je podjąć zgłaszały się tutaj, na tym wątku, aby nie robić zamieszania.

Na początek potrzebujemy:

- wiedzieć, gdzie leżą pieniądze na rozpoczynanie akcji, takich jak rozeznanie potrzeb "terenu", "spotkania promocyjne" itp. Wiem że takie pieniądze są w organizacjach "wspierających", których jest bardzo dużo (uwaga - z nimi delikatnie, bo wielu ludzi jest tam fajnych i pełnych dobrej woli, ale zostali za słabo przygotowani), a także w poszczególnych tematach EFS (uwaga - w sieci są materiały zarówno aktualne, jak i nieaktualne, aktualizowane co kilka tygodni itd., bo programy się dopiero organizują - więc trzeba się orientować!).
Zatem może ktoś wytrzaśnie komplet takich informacji, samodzielnie albo - może lepiej - pogada z ludźmi z grupy http://www.goldenline.pl/grupa/europejski-fundusz-spol....

- dobrze opracowany program sesji burzy mózgów i innych kreatywnych działań, które moglibyśmy "standardowo" realizować podczas akcji rozeznania potrzeb i potencjału różnych środowisk obiektywnie zaniedbanych i potrzebujących inspiracji. To musi być fajne, przyjazne zdarzenie, nie tylko kreatywne, ale pozwalające złapać dobry kontakt i wspólnie "zajarzyć".

- firmę istniejącą albo mającą powstać, która wzięłaby na siebie początkową administrację i występowała oficjalnie jako organizator/dostawca występujący o pieniądze i rozliczający się. Chyba koszty kwalifikowane takich prac są zwracane, więc nie charytatywnie. Ale musi się liczyć z tym, ze jeśli byłaby okazja na większe obroty, to musi się poddać nadzorowi ze strony naszej społeczności, niezależnie od nadzoru oficjalnego. To nic strasznego :). Może być nie firma, lecz inna organizacja powstała zgodnie z prawem, na przykład inkubator...

- zgłoszenia ludzi chętnych do poszukiwania "Klientów" i nawiązywania z nimi pierwszych kontaktów merytorycznych. Na wsi, w małym miasteczku, na terenie "wyssanym" przez wielkie miasto itp. UWAGA: Nie wolno pomijać lokalnych władz samorządowych, które zresztą na ogół są chętne.
Zgłaszając się proszę podawać teren, na którym mają Państwo zamiar t zrobić.Andrzej Góralczyk edytował(a) ten post dnia 29.05.08 o godzinie 22:01
Bartosz Kramek

Bartosz Kramek Fundacja Otwarty
Dialog

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Andrzej Góralczyk:
- firmę istniejącą albo mającą powstać, która wzięłaby na siebie początkową administrację i występowała oficjalnie jako organizator/dostawca występujący o pieniądze i rozliczający się. Chyba koszty kwalifikowane takich prac są zwracane, więc nie charytatywnie. Ale musi się liczyć z tym, ze jeśli byłaby okazja na większe obroty, to musi się poddać nadzorowi ze strony naszej społeczności, niezależnie od nadzoru oficjalnego. To nic strasznego :). Może być nie firma, lecz inna organizacja powstała zgodnie z prawem, na przykład inkubator...

myślę, że mógłbym pomóc. Zaangażowałem się (narazie koncepcyjnie) w sąsiedni projekt - GPMB, a ta inicjatywa jest jego bardzo ładnym uzupełnieniem.

Nasza firma - New Enterprise Management, ma na celu zarządzanie i szeroko pojęty support, rozwój nowych przedsięwzięć biznesowych, a popularyzacja przedsiebiorczości jest nam bardzo bliska ideowo, jest też płaszczyzą, wokół której koncentrują się nasze działania. NEM sam jest jeszcze świeżym start-upem, bez wielkiego doświadczenia, ale już z pewnym kapitałem organizatorskim. Jako forma prawna (spółka kapitałowa) jesteśmy do dyspozycji - wspólnymi siłami możemy pociągnąć projekt od strony organizacyjno-administratorskiej.Bartosz Kramek edytował(a) ten post dnia 30.05.08 o godzinie 02:21
Bartosz Kramek

Bartosz Kramek Fundacja Otwarty
Dialog

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

A propos terenów, na których moglibyśmy się skoncentrować, to jak Pan słusznie zauważył - Polska Pólnocna (Zachód i środek) to w dużym jeszcze stopniu gospodarcza, a już zwłaszcza przedsiębiorcza pustynia - ze sporym potencjałem turystycznym. Mieszkałem na Pomorzu Środkowym i rzeczywistość nie jest tam różowa, a postpegeerowskie dziedzictwo nadal jest bardzo widoczne. Dużą barierą rozwoju jest faktycznie brak odpowiedniej infrastruktury, głównie komunikacyjnej. Biznesy turystyczne są niestety sezonowe, a głównym źródłem utrzymania wielu lokalnych społeczności jest emigracja zarobkowa członków rodziny, prace dorywcze, opieka społeczna oraz inne, wszelkiego rodzaju świadczenia socjalne. Zmiana tego klimatu i rozwój przedsiębiorczości na tym obszarze (pilotażowo jednej gminy) - byłaby naprawdę ambitnym wyzwaniem. Ale największa rewolucja musiałaby dokonać sie w mentalności autochtonów.

Wyszło trochę mocno patetycznie - przepraszam...Bartosz Kramek edytował(a) ten post dnia 30.05.08 o godzinie 02:45

konto usunięte

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Bartosz Kramek:
A propos terenów, na których moglibyśmy się skoncentrować, to jak Pan słusznie zauważył - Polska Pólnocna (Zachód i środek) to w dużym jeszcze stopniu gospodarcza, a już zwłaszcza przedsiębiorcza pustynia - ze sporym potencjałem turystycznym. Mieszkałem na Pomorzu Środkowym i rzeczywistość nie jest tam różowa, a postpegeerowskie dziedzictwo nadal jest bardzo widoczne. Dużą barierą rozwoju jest faktycznie brak odpowiedniej infrastruktury, głównie komunikacyjnej. Biznesy turystyczne są niestety sezonowe, a głównym źródłem utrzymania wielu lokalnych społeczności jest emigracja zarobkowa członków rodziny, prace dorywcze, opieka społeczna oraz inne, wszelkiego rodzaju świadczenia socjalne. Zmiana tego klimatu i rozwój przedsiębiorczości na tym obszarze (pilotażowo jednej gminy) - byłaby naprawdę ambitnym wyzwaniem. Ale największa rewolucja musiałaby dokonać sie w mentalności autochtonów.

Wyszło trochę mocno patetycznie - przepraszam...Bartosz Kramek edytował(a) ten post dnia 30.05.08 o godzinie 02:45

Podzielam zdanie Bartosza w 100%, ja takze pochodze z Pomorza Sr., i nie mialem domu na plazy jak to sie niektorym wydaje, tylko 150 km do wybrzeza w linii prostej. Ale mialem szczescie urodzic sie i wychowac w tym a nie innym miejscu, ktore dzis niezle juz sobie poradzilo z wiekszoscia ww. problemow; Debrzno - bo o tym mowa, staje sie przykladem dla wielu spolecznosci lokalnych w PL i nie tylko. http://stowdeb.pl http://lg.naszyjnikpolnocy.pl http://naszyjnikpolnocy.pl i wszystkie inne miejsca w sieci, polecam dla inspiracji innych
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

A jak odnieść inicjatywę do takiego zderzenia z rzeczywistością?
Andrzej Góralczyk

Andrzej Góralczyk Poprawiam
przedsiębiorstwa.
Właściciel portalu
Dyrekcja.pl

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

No właśnie chodzi o to, aby zacząć wreszcie wychodzić z tego zderzenia w trochę lepszej kondycji.

(A o pseudoekonomistach z różnych takich Think Tanków mam opinię podobną do Autora tego tekstu. Nie mam natomiast zaufania do takiego "pracowniczo-robotniczego" punktu widzenia, bo biadolenie "ile dostajemy" do niczego konstruktywnego nie prowadzi).Andrzej Góralczyk edytował(a) ten post dnia 01.06.08 o godzinie 13:08

konto usunięte

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

No i trzeba mieć na uwadze, że do wykorzystania funduszy unijnych jest potrzebny mały prosty układ instytucjonalny: beneficjent i dostawca. To byłoby pole do popisu dla naszej młodzieży z GL: zorganizować społeczność lokalną aby poprosiła oraz zorganizować dostawców - na przykład założyć firmę, która dostarczy pomocy w konkretny sposób.

To mogą być maleńkie rzeczy, na przykład kurs komputerowy dla młodzieży z małego miasteczka, nastawiony na wyrobienie umiejętności poszukiwania wiedzy, pracy,... Można przy tym zarobić, bo Unia może pokryć 100% kosztów rzeczowych i wynagrodzeń.

Jeżeli Wam to coś pomoże jestem autorką i project managerem m.in.: realizowanego aktualnie w Polsce projektu EFS Centra kształcenia na odległość na wsiach (404 placówek wyposażonych w 10 nowoczesnych stanowisk do nauki w systemie zdalnym wraz z dodatkami w postaci programów, wyposażenia i kursów). Jeżeli ktoś jest zainteresowany realizacją projektu w oparciu o te centra, zapraszam, mogę również odpowiednio ukierunkować Wasze pomysły, aby można było je sfinansować z UE.

p.s. jeżeli liczycie na pieniążki z UE to się pośpieszcie, wierzcie mi im więcej jest tylko rozmów tym mniejsza jest szansa na ich otrzymanieAnna Łuś edytował(a) ten post dnia 05.06.08 o godzinie 22:15
Damian Hajduk

Damian Hajduk TSL, SCM, PM, MICE :
projekty,
organizacja,
koordynacja, ...

Temat: Marzy mi się wielki wspólny projekt

Andrzej Góralczyk:
>(...)
Spojrzałem pobieżnie (z braku czasu) na forum ROZRUSZAĆ GMINĘ
i widzę to, co się spotyka często - że nawet pieniądze na zwrot kosztów podróży stanowią problem, a przynajmniej temat negocjacji.
(...)

P.Andrzeju

Doprawdy b a r d z o niewiele udało się zatem wywnioskować z naszych idei i zamierzeń, skoro jedyna konstatacja podsumowująca to "zwrot kosztów podróży stanowi problem" (jaki problem?).

Moja propozycja: Mniej pobiezności - więcej optymizmu i obiektywizmu!

Z poważaniem
Damian Hajduk

Następna dyskusja:

Wspólny projekt - CV




Wyślij zaproszenie do