Grzegorz R.

Grzegorz R. Product Manager,
Mazda

Temat: Marża

Marek Kubiś:
Grzegorz Rybak:
Twoja sprawa ile masz marży.
W żadnym wypadku. Nigdy! Przenigdy!

Panie Marku, chyba nie przeczytał Pan do końca mojej wypowiedzi. Nie widzę sprzeczności między moją wypowiedzią a Pana poglądem.
Nigdzie nie napisałem, że cena ma być z sufitu. Wręcz przeciwnie, podkreślałem, że musi ona być akceptowalna przez rynek w odniesieniu do jakości. Natomiast cena nie jest sztywno powiązana z marżą. Jeśli ktoś jest lepszym graczem niż konkurenci, to przy zachowaniu ceny rynkowej uzyska wyższą marżę.

Temat: Marża

Skoro dyskusja trochę się rozwinęła, to dodam, że istnieje zjawisko, które możemy nazwać "wydzieraniem marży" - oznacza to, że podmioty współpracujące z firmą, która ma wysokie marże, będą bardzo mocno naciskały na przeniesienie części marży na siebie. Dostawcy będą podnosić ceny, a klienci dążyć do obniżenia cen zakupywanych produktów. Fakt już dawno przebadany i dobrze opisany.

Czy nadal chcecie się dzielić informacją o marży?
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Marża

Grzegorz Rybak:
Marek Kubiś:
Grzegorz Rybak:
Twoja sprawa ile masz marży.
W żadnym wypadku. Nigdy! Przenigdy!
Panie Marku, chyba nie przeczytał Pan do końca mojej wypowiedzi. Przeczytałem.
Nie widzę sprzeczności między moją wypowiedzią a Pana poglądem.
I ja też nie widzę sprzeczności bo nie krytykuję Pana opinii gdyż całość uzasadnienia jak najbardziej broniona przez praktykę dnia codziennego. Nie tu różnica.
Nigdzie nie napisałem, że cena ma być z sufitu. Wręcz przeciwnie, podkreślałem, że musi ona być akceptowalna przez rynek w odniesieniu do jakości. Natomiast cena nie jest sztywno powiązana z marżą. Jeśli ktoś jest lepszym graczem niż konkurenci, to przy zachowaniu ceny rynkowej uzyska wyższą marżę.
Oczywiście. Tyle tylko, że ja nie odnosiłem się do tego czy cena jest akceptowana przez rynek czy nie przy uwzględnieniu jakości, o czym Pan napisał.

Odniosłem się do prawa samodzielnego decydowania o cenie sprzedaży. Oczywiście mamy wolny rynek i wolny wybór sprzedającego wydaje się być niezbywalnym prawem do ustalania cen. Więc ja odniosłem się do tego, że również np: producent ma prawo decydowania o tym po jakiej cenie ma trafiać do klienta końcowego jego wyrób. Nie przestrzeganie tegoż to psucie rynku. I jest to niezależne od tego, czy decyzja producenta jest słuszna czy nie. Nie nam o tym decydować. Jeżeli nie zgadzamy się z tym nie powinniśmy tegoż sprzedawać. Tymczasem praktyka jest rozbieżna z tą, oczywistą dla mnie, zasadą etyki biznesowej.
Grzegorz R.

Grzegorz R. Product Manager,
Mazda

Temat: Marża

Marek Kubiś:
Grzegorz Rybak:
Marek Kubiś:
Grzegorz Rybak:
Twoja sprawa ile masz marży.
W żadnym wypadku. Nigdy! Przenigdy!
Panie Marku, chyba nie przeczytał Pan do końca mojej wypowiedzi. Przeczytałem.
Nie widzę sprzeczności między moją wypowiedzią a Pana poglądem.
I ja też nie widzę sprzeczności bo nie krytykuję Pana opinii gdyż całość uzasadnienia jak najbardziej broniona przez praktykę dnia codziennego. Nie tu różnica.
Nigdzie nie napisałem, że cena ma być z sufitu. Wręcz przeciwnie, podkreślałem, że musi ona być akceptowalna przez rynek w odniesieniu do jakości. Natomiast cena nie jest sztywno powiązana z marżą. Jeśli ktoś jest lepszym graczem niż konkurenci, to przy zachowaniu ceny rynkowej uzyska wyższą marżę.
Oczywiście. Tyle tylko, że ja nie odnosiłem się do tego czy cena jest akceptowana przez rynek czy nie przy uwzględnieniu jakości, o czym Pan napisał.

Odniosłem się do prawa samodzielnego decydowania o cenie sprzedaży. Oczywiście mamy wolny rynek i wolny wybór sprzedającego wydaje się być niezbywalnym prawem do ustalania cen. Więc ja odniosłem się do tego, że również np: producent ma prawo decydowania o tym po jakiej cenie ma trafiać do klienta końcowego jego wyrób. Nie przestrzeganie tegoż to psucie rynku. I jest to niezależne od tego, czy decyzja producenta jest słuszna czy nie. Nie nam o tym decydować. Jeżeli nie zgadzamy się z tym nie powinniśmy tegoż sprzedawać. Tymczasem praktyka jest rozbieżna z tą, oczywistą dla mnie, zasadą etyki biznesowej.

Ale teraz zaczynamy trochę bawić się w kazuistykę. Oczywiście, są też i takie sytuacje - żeby daleko nie szukać na ww. schemacie opiera się handel nowymi pojazdami poprzez sieć dealerską - czyli niejako moja branża. Natomiast w szeroko pojętej relacji JA (usługodawca / sprzedawca) - KLIENT nadal uważam, że ujawnianie swojej marży jest zbędne i niczym nieuzasadnione, a argumentacja znajduje się w mojej pierwszej wypowiedzi.Grzegorz Rybak edytował(a) ten post dnia 13.04.08 o godzinie 01:09
Andrzej Góralczyk

Andrzej Góralczyk Poprawiam
przedsiębiorstwa.
Właściciel portalu
Dyrekcja.pl

Temat: Marża

Grzegorz K.:
Marża czy narzut na koszty?

Tak tylko pytam....

Sorry, że jeszcze wracam do definicji.

Narzut na jakie koszty?

No bo w typowych przypadkach prostego handlu marża handlowa to narzut na cenę nabycia, nie na koszty. Podobnie marża gastronomiczna w niewielkiej gastronomii.

Czym innym jest marża brutto - różnica między przychodami ze sprzedaży a kosztami bezpośrednimi wytworzenia lub nabycia produktu. Tą marżą musimy pokryć pozostałe koszty i zależnie od tego, które z nich bierzemy pod uwagę w obliczeniach, mamy marże (pokrycia) różnych stopni itp. Obliczenia rzadko przydatne podczas koniunktury, ale niezbędne w trudnych latach, gdy np. trzeba przebić się na słaby rynek mając niskie wykorzystanie możliwości produkcyjnych...

Ja jeszcze w benchmarkingu czasem wyróżniam marżę brutto zrealizowaną. W 2 przypadkach - gdy chcę porównać firmy z dużym i z małym udziałem towarów w sprzedaży oraz gdy widzę jakiś kłopot z procesem sprzedawania (np. nadmierną "usłużność" wobec klientów, która zaciemnia rzeczywistą wydajność/produktywność procesów głównych, a w dalszej konsekwencji dezintegruje firmę na skutek "niesprawiedliwych" ocen).

Z doświadczenia wiem, że mówienie innym o marży jest bez sensu, gdyż konkretna jej wysokość nie mówi nic o rzeczywistej kondycji sprzedającego. Na przykład bywa, że wielki nowoczesny koncern ma marżę brutto rzędu 150%, z tego w fabryce 5%, a w swojej części kanałów sprzedaży rzędu 20% - i chyli się ku bankructwu. Natomiast jeśli mówi się o marży to zawsze znajdzie się ktoś z pozostałych 4 sił Portera, kto zechce nam ją urwać dla doraźnego profitu, ale z długoterminową szkodą dla wszystkich.

konto usunięte

Temat: Marża

Andrzej Góralczyk:

Z doświadczenia wiem, że mówienie innym o marży jest bez sensu, gdyż konkretna jej wysokość nie mówi nic o rzeczywistej kondycji sprzedającego. Na przykład bywa, że wielki nowoczesny koncern ma marżę brutto rzędu 150%, z tego w fabryce 5%, a w swojej części kanałów sprzedaży rzędu 20% - i chyli się ku bankructwu. Natomiast jeśli mówi się o marży to zawsze znajdzie się ktoś z pozostałych 4 sił Portera, kto zechce nam ją urwać dla doraźnego profitu, ale z długoterminową szkodą dla wszystkich.

tu się zgadzam
kwestie marży (to z angielska bo z niemiecka zwanej często pokryciem finansowym) to sprawy wewnętrzne organizacji i to managment musi sam je rozumieć i interpertować (przy wsparciu controllingu)

konto usunięte

Temat: Marża

Andrzej Góralczyk:
Grzegorz K.:
Marża czy narzut na koszty?

Tak tylko pytam....

Sorry, że jeszcze wracam do definicji.

Narzut na jakie koszty?

No bo w typowych przypadkach prostego handlu marża handlowa to narzut na cenę nabycia, nie na koszty. Podobnie marża gastronomiczna w niewielkiej gastronomii.

Czym innym jest marża brutto - różnica między przychodami ze sprzedaży a kosztami bezpośrednimi wytworzenia lub nabycia produktu. Tą marżą musimy pokryć pozostałe koszty i zależnie od tego, które z nich bierzemy pod uwagę w obliczeniach, mamy marże (pokrycia) różnych stopni itp. Obliczenia rzadko przydatne podczas koniunktury, ale niezbędne w trudnych latach, gdy np. trzeba przebić się na słaby rynek mając niskie wykorzystanie możliwości produkcyjnych...

Ja jeszcze w benchmarkingu czasem wyróżniam marżę brutto zrealizowaną. W 2 przypadkach - gdy chcę porównać firmy z dużym i z małym udziałem towarów w sprzedaży oraz gdy widzę jakiś kłopot z procesem sprzedawania (np. nadmierną "usłużność" wobec klientów, która zaciemnia rzeczywistą wydajność/produktywność procesów głównych, a w dalszej konsekwencji dezintegruje firmę na skutek "niesprawiedliwych" ocen).

te wszystkie jw nazwy , marża, marża brutto są to pojęcia każdorazowo definiowane w przedsiębiorstwie i w każdy może być inaczej - tu nie ma standardów bo to jest controlling
dlatego też benchmarking marż jest tylko w wyjątkowych sytuacjach sensowny

konto usunięte

Temat: Marża

Michał Ksiądzyna:
Skoro dyskusja trochę się rozwinęła, to dodam, że istnieje zjawisko, które możemy nazwać "wydzieraniem marży" - oznacza to, że podmioty współpracujące z firmą, która ma wysokie marże, będą bardzo mocno naciskały na przeniesienie części marży na siebie. Dostawcy będą podnosić ceny, a klienci dążyć do obniżenia cen zakupywanych produktów. Fakt już dawno przebadany i dobrze opisany.

Czy nadal chcecie się dzielić informacją o marży?


Nie, chyba że zostanę wyraźnie zapytana i pytajacy dodatkowo objasni o co pyta. Domagam sie precyzji ze względu na szum informacyjny, róznorodność używanych znaczeń i dowolność interpretacji. Zainteresowanym w procesie wyboru partnera biznesowego ujawniam wynik księgowy netto za ostani rok, obrót firmy, wielkość zatrudnienia, największych Klientów, ect.
Jestem całym sercem za przejrzystością w biznesie, ale obawiam się, że nie wszyscy podchodzą do tej kwestii podobnie do mnie. Sytuacja opisana przez Ciebie miała miejsce (wydzieranie marży), usłyszałam m.i., że nadrobię marżę na mniej prestiżowym Kliencie (czytaj, tam zredukuję koszty, lub podniosę koszt usługi), a dzięki współpracy z tą firmą zyskam prestiż i nobilitujące portfolio. - podziękowałam, to nie fair wobec moich Klientów.
Jacek Adam Piotrowski

Jacek Adam Piotrowski Business Development
Manager &
Engineering (ICT)
Services...

Temat: Marża

Informowanie Klientów na temat wysokości i konstrukcji marży jest doskonałym argumentem przetargowym/sprzedażowym, choć jednocześnie może stać się przyczyną dłuższej dysputy nad jej sensem (zasadniczo poziomem). Taka informacja dla Klienta znaczy jedno: "on jest szczery, prowadzi przejrzysty biznes, nie chce trzymać w tajemnicy ile zarabia", poza tym pozbywamy go tego: "pewnie zarabia na tym ze 100%, nie chce powiedzieć, bo mu głupio, że jej poziom jest wysoki" itd.
"Zdradzenie" informacji o poziomie i konstrukcji marży pozwala uzyskać od Klienta pewien stopień zaufania. Jeśli my damy informacje, której na co dzień "standardowy handlowiec" nie ujawnia, to skłaniamy go pośrednio do tego samego (zasada podświadomego wyrównania zaufania), a tym samym uwiarygadniamy siebie. W mojej branży (aczkolwiek także w każdej innej) nie wyobrażam sobie, bym potencjalnego Klienta nie informował na temat wielkości marży. Ponadto grunt by każdy Klient oprócz suchego faktu: "marża 50% (dla przykładu)" otrzymali umotywowanie jej poziomu. Resztę (jak to robić) zostawiam dla siebie:)

Pozdrawiam!



Wyślij zaproszenie do