Temat: Mała firma.
Może mniej teoretycznie, a bardziej życiowo: uważam, że dobrą strategią dla małej, nowo powstającej firmy jest
„przyłączenie się” do firmy większej, znanej na rynku, lub współpraca z dwoma/trzema firmami; większe rozproszenie nie ma sensu. Znam kilka takich przypadków korzystnego „zainstalowania się” w biznesie. Jakie zauważyłem zalety takiego postępowania?
- Bezpieczniejsze (nie twierdzę, że całkowicie pozbawione ryzyka) wejście na rynek.
- Wykorzystanie pomysłu i wiedzy w obszarze niszowym dla większej firmy (m.in. modny obecnie outsourcing).
- Nawiązanie kontaktów – „pokazanie się”, zaistnienie w świadomości końcowych klientów, choćby pod szyldem firmy, z którą się współpracuje.
- Regularne finansowanie – o to chyba najtrudniej w początkowym okresie działania.
- Doskonalenie w zakresie zarządzania; podpatrywanie sposobów większego partnera, o ile nie jest to działalność jednoosobowa, a firmy nie zakłada doświadczony menedżer pragnący przejść „na swoje”.
Korzyści widzę więcej, są także i zagrożenia. Kolejny krok to oczywiście wyjście z własną, niezależną ofertą.
Taki model (strategię?) zastosowałbym sam, gdybym decydował się na uruchomienie swojego biznesu. Zakładam także, że do dyspozycji są niewielkie środki finansowe.
Ciekaw jestem Waszego zdania na temat takiego podejścia: jakie są (według Was) zalety i wady, silne i słabe strony takiej „strategii”?
Jest w tej Grupie także wątek:
Ile wart jest pomysł na biznes?.
Jeżeli pomysł jest z gatunku „powalających”, to może dobry biznes plan i wizyta w kilku bankach? Duży kredyt i pójście „na całego”?
Jest jeszcze BOS (Blue Ocean Strategy), oraz Grupa GL na ten temat, ale czy to jest dobry kierunek dla małej, nowo powstającej firmy? Znowu założenie: dyskusja toczy się na temat otwierania „małych biznesów”, czyli raczej strategii dostępnych dla (niemal) każdego przedsiębiorczego człowieka, nie tylko dla „geniuszy biznesu”, mających niesamowicie odkrywcze pomysły.
Pozdrawiam