Temat: makaronizmy a profesjonalizm
Marcin Ostrowski:
Ostatnio zauważyłem, że coraz częściej w rozmowach z partnerami z Polski słyszę wtrącenia z angielskiego i zaczęło mnie to drażnić. Takie makaronizmy i obcojęzyczne zwroty używane w mowie potocznej, ale bez jakiegoś specjalnego znaczenia dla całości wypowiedzi. Głównie spotykam się z tym w kontaktach z kadrą zarządzającą średniego szczebla, która z lubością wtrąca angielskie wyrazy i zwroty do rozmowy. Nie wiem czy to maniera, sposób na robienie się na "cool" czy może "lans", ale drażni mnie to jak cholera. Czy cel musi być "targetem", zadanie "obdżektiwem", trener "kołczem", albo co gorsze trenowanie kołczowaniem żeby było "profesjonalnie"?
Rozwalił mnie taki vice-prezio od finansów z wcale nie najmniejszej firmy, który na dość istotnym spotkaniu prowadzonym po polsku nawijał jakby czytał Blanchard'a w orginale. Zresztą cała jego kadra wyglądała i zachowywała się jakby z jednego kursu dla managów się urwali.
Czy w mowie polskiej nie ma odpowiednich zwrotów biznesowych żeby się non-stop posiłkować zapożyczeniami? Przecież nasi ojcowie też robili interesy i jakoś radzili sobie z tym po polsku.
Jak myślicie, czy jestem przeczulony, czy może też wyczuwacie istnienie takiego trendu, szczególnie u kierownictwa w wieku około 30tki?
Jak według was przekłada się to wizerunek osoby na stanowisku kierownicczym? Czy makaronizmy dodają profesjonalizmu?
To zastanawiające - po co u osób potrzeba posługiwania się wtrąceniami z innych jęzków.
Myślę, że powodów jest tyle dużo, że szkoda czasu na ich diagnozę:
- tak jak piszesz chce być cool
- albo chce być światowcem (polski uciekacz- zupełnie jak budowlańcy wracający w latach 90 z USA - po nagielksu ani słowa, ale wttrąceń od groma)
- a może osoby sądzą, że to jest profesjonalne>? że to właściwy kierunek
- a może skoro pracują w dużej korporacji to jest to dobrze widziane bo to oznacza, że sie zna lengłydź?
- a może nie znam lengłydża wiec nadrabiam wizerunkiem?
Powodów może być od groma, rzadko spotykam osoby, ktore nie robia tego celowo, ale faktycznie są przestawione z gramatyki polskiej na np. francuską i mają trudność.
Jednakże wiekszość to faktycznie jakaś dziwna mianiera - której również nie popieram bo uważam, że język polski jest bardzo wydajnym językiem.
Miłego