Temat: Kryzys gospodarczy nadchodzi
Przepraszam, że dopiero dzisiaj odpowiadam, ale byłem w służbowej delegacji.
Sebastian Z.:
Ja nie przeceniam a doceniam.
A jak by nie było Euro 2012 w Polsce, to jak znieślibyśmy zachwianie w gospodarce.
Sebastian, również doceniam fakt, że będziemy organizatorami Euro2012. Nigdy nie twierdziłem, że nam to w niczym nie może pomóc. Bynajmniej. Jedynie uważam, że wpływ tego wydarzenia będzie mniejszy niż to się wydawało jeszcze w 2007. Przypomnij sobie co się działo na GPW w dniu kiedy ogłoszono, że będziemy organizować Euro2012. Akcje chyba wszystkich deweloperów i firm budowlanych dosłownie eksplodowały. Co z tego pozostało dzisiaj? Dla niektórych być może tylko przyjemne wspomnienie. Nie zmienia to faktu, że możemy przyjąć (i chyba się z tym zgodzimy), że gdyby nie Euro2012, to zwłaszcza firmy budowlane wyceniane byłoby jeszcze niżej niż są dzisiaj.
Uważam is określenie ,,recesja'' jest zbyt szumnym określeniem i na wyrost.
Oczywiście, trzymając się wzorców i zawężając skalę do naszego kraju (nawet nie regionu) to wzrost PKB w 2008 roku na poziomie zbliżonym do 5% zdecydowanie nie jest oznaką recesji. Mówiąc o recesji wyraźnie w swoim poście wskazywałem na gospodarkę światową.
Jeśli chodzi o ceny stali nie spadają ze względu na kryzys a cenę np. węgla.
Stal tanieje ze względu na Chińską konkurencję.
Ceny stali spadają z uwagi na zastój w budownictwie, przemyśle motoryzacyjnym.
Polska z tego co pamiętam zajmuje 20 miejsce w produkcji światowej.
Przykład stali podałem, ponieważ stal jest jednym z surowców wykorzystywanych w budownictwie. Jak sam przyznałeś, z powodu obniżonego popytu na ten surowiec, jego cena maleje. Jak zbyt daleko spadnie, to z przewidzianych 12 mld EUR, zobaczymy 11 albo 10. I to jest kolejne 1-2 mld w plecy. Z jakiego powodu? Jeśli nie recesji to na pewno można powiedzieć okresowej dekoniunktury. :-)
Kryzys się skończy kiedy banki znów uruchomią kredyty.
A myślę iż zrobią to w miarę szybko. Pieniądz nie lubi leżeć.
A banki go trochę mają.
Wystarczy spojrzeć na krótko terminowe produkty bankowe, jest ich sporo na rynku.
Czyli banki mają sporą ilość środków.
Pytanie kiedy i na jakich warunkach uruchomią kredyty inwestycyjne.
Banki mają bardzo dużo gotówki, ale problem nie leży w jej braku, tylko w chronicznej awersji do ryzyka wynikającej z konieczności jego pokrycia. Instrumenty pochodne takie jak CDSy czy opcje, które z założenia mają ryzyko zmniejszać, przez błędne strategie stały się jego poważnym źródłem. Trudno dojść, ile jeszcze trupów w szafie tu i ówdzie jest schowanych. Amerykanie wstrzyknęli w bankowe żyły lekarstwo zwane Planem Paulsona, a Banki podnoszą głos, że to wciąż za mało. O czym to świadczy, jeśli nie o niemożności "utylizacji" pozostałych trupów tkwiących w ich szafach?
Jeśli zabezpieczenie ma zbyt niską wartość ponoszone jest ryzyko, które to bank pokrywa w rezerwach w gotówce. Jeśli jej nie ma, wyciąga ręce po pomoc do akcjonariuszy, inwestorów i rządów. Dopiero jak dostanie odpowiednio, to zacznie sypać kasą, bo istotnie "pieniądz nie lubi leżeć". Jak nie dostanie - upada (przykład Lehmann Brothers). Wszystko ruszy ponownie dopiero wtedy gdy oczyścimy wszystkie szafy. Pytanie oprócz "kiedy?" pozostaje jeszcze jedno: na jak długo?