Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: Kontrola zarządcza

Grzegorz Krzemiński:
Janusz K.:
Proszę nie sądzić, że nie dostrzegam problemów albo je lekceważę - jednak finanse publiczne są pryzmatem, w którym wszystkie sygnały zbiegają się i mieszają, skupiając się w jednym punkcie: sprawozdanie z wykonania planu...

Ale nie tylko finansowego. Planu działania jednostki, w zakresie realizacji celów istnienia i powołania (statut, regulamin, cokolwiek).

W planie finansowym jest SKUTEK działania w zakresie działania operacyjnego - czyli podstawowego.

A nie cel i sens.

Innymi słowy, nie idźmy w kierunku sprowadzania wszystkiego do budżetu i jego realizacji, bo zaraz dojdziemy do "uzgadniania". Czyli kombinacji składnikami, aby wyszło, jak ma wyjść.

Kontrola zarządcza ma na celu zmianę tego podejścia. Wskazanie, że ważniejsze jest wykonywanie funkcji (roli) jednostki, do jakiej została powołana, a nie tworzenie pięknych i zgodnych zestawień we wszystkich aspektach (zgodności, zaangażowania itp)

________________________

Tak, oczywiście. Doskonale to rozumiem.
Budżet to jednak także biurokracja - a biurokracja potrafi świetnie bronić się przed przewidywanym zagrożeniem.
Nie mówię tu o ciepłych posadkach, bo ambicje biurokracji są także szersze.
Ale wie Pan - my tu w Warszawie jeszcze nie możemy otrząsnąć się ze skutków walki z korupcją, wznieconą przez poprzedniego prezydenta miasta.
Ponieważ każda decyzja urzędnika w sprawach wnoszonych przez obywatela 9zwłaszcza związanych z większymi pieniędzmi) - każda decyzja, to znaczy zarówno odmowna, jak i pozytywna - mogła być obciążona korupcją, to aparat urzędników miejskich wyspecjalizował się w odwlekaniu podejmowania decyzji. Zlecane były kolejne ekspertyzy, podejmowane "dalsze ustalenia i uzgodnienia" etc..
Słuszne cele zostały całkowicie wypaczone.
Podobnie będzie i teraz - bo stworzono kolejny "potworek systemowy", hybrydę.

Cieszy mnie jednak, że idea "unormalnienia" budżetu ma takich obrońców - to nieźle rokuje.
Dobrze zacznie być wtedy, kiedy na stanowiska dysponentów budżetu najwyższych szczebli (oni przecież zatwierdzają także plany rzeczowe, merytoryczne) zaczną być mianowani szefowie odpowiednio kompetentni, a nie dobrze ustawieni politycznie. Ci "polityczni" położą każdy zamysł reformatorski.
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: Kontrola zarządcza

Grzegorz Krzemiński:

Z całym szacunkiem,. - ogląd jest niezbędny. Ale przesadny jest tak samo szkodliwy jak jego brak.

Z ciekawszych polecam analizę stosowaną na co dzień w komercyjnych firmach. Nazywa się 5 sił Portera. Wiele pokazuje - szczególnie hamuje zapędy do zdbyt głębokich ocen.

______________________

No to jak z szacunkiem - to może bez kolejnych zaleceń, bo pewnie zna Pan inne analizy, stosowane w komercyjnych firmach, a konkurencyjne wobec 5 sił P..

Teoria wyboru publicznego dopiero się wykluwa i obrasta w opracowania - tam raczej szukałbym wskazówek, nie w metodach, które także nie wszędzie w biznesie są najlepszym narzędziem.
Myślę, że dyskusja weszła już na taki poziom, z którego problemy szkoły i dyrektorskich dylematów Pani Basi są słabo widoczne - co dla mnie stanowi sygnał, że czas na zakończenie.
A podsumowanie i tak pewnie napisze życie, jak zwykle.. ;-))
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Kontrola zarządcza

Janusz K.:
Postulat specjalnych uprawnień dla audytora to asumpt do zwykłego w tego rodzaju sytuacjach pytania:
Panie Januszu, powyższego postulatu nie doczytał Pan chyba w moich wypowiedziach, bo ja pisałem tylko o właściwym umocowaniu audytu i jako osoba, której bliższe jest ISO niż AW, pod słowem właściwe na 100% nie rozumiałem specjalnych uprawnień. :-(
Quis custodiet ipsos custodes? Kto ma strzec strażników?.
Panie Januszu, do m.in. tego nawiązywałem pisząc, że Audyt Wewnętrzny nie do końca radzi sobie z problemem whistleblowingu. :-( A zagrożeń jest dużo, stąd w moich wypowiedziach wysunięcie na pierwszy plan analizy ryzyka. ;-) Oczywiście, nic nie szkodzi na przeszkodzie mieć inny pogląd.
Ja osobiście jestem zwolennikiem kierowania jednoosobowego - rozszerzenie uprawnień dla audytora to zagrożenie dla skuteczności takiego kierowania, a przy nierzadkich przerostach ambicji - zagrożenie dla wykonywania zadań podstawowych.
Hmmm .. trudno się nie zgodzić, że najlepiej by było, gdyby osoba kierująca była jak ten król z krainy za siedmioma lasami, za siedmioma górami, za siedmioma morzami - mądry, sprawiedliwy, .., itd. itp., ... Hmmm, .., ale tak to jest tylko w bajkach i materializowanie tej ideii w życiu, tu na ziemi, nie sprawdziło się, niestety. To samo dotyczy audytora, ale to już jak powyżej napisałem: nie jestem za żadnymi specjalnymi uprawnieniami. ;-(
Proszę nie sądzić, że nie dostrzegam problemów albo je lekceważę
Tak jak i ja, dlatego ani nie podoba mi się idea kierowania jednoosobowego w strefie budżetowej, ani nie podoba mi się idea superaudytora. Ze swojej strony tak mi się marzy taka idee fix połączenia kontroli zarządczej z ISO, bo mądrze wdrożone te dwa podejścia razem, podparte madrymi rozwiązaniami z ekonomii, mogą tu pomóc przywrócić normalność. Tyle tylko obawiam się, że ja nie to samo, co zdecydowana większość, rozumiem pod pojęciem ISO. ;-( Ale to już zagadnienie na inny całkiem długi i poważny dyskurs. ;-(Marek Kubiś edytował(a) ten post dnia 13.07.10 o godzinie 00:20
Grzegorz Krzemiński

Grzegorz Krzemiński 600+ projektów w
bezpieczeństwie |
Trener | RODO | HSSE
|...

Temat: Kontrola zarządcza

Janusz K.:
Grzegorz Krzemiński:

Z całym szacunkiem,. - ogląd jest niezbędny. Ale przesadny jest tak samo szkodliwy jak jego brak.

Z ciekawszych polecam analizę stosowaną na co dzień w komercyjnych firmach. Nazywa się 5 sił Portera. Wiele pokazuje - szczególnie hamuje zapędy do zdbyt głębokich ocen.

______________________

No to jak z szacunkiem - to może bez kolejnych zaleceń, bo pewnie zna Pan inne analizy, stosowane w komercyjnych firmach, a konkurencyjne wobec 5 sił P..

Poproszę o nie wypaczanie wypowiedzi, bo moje wskazanie tej konkret analizy odnosiło się do konkretnego wątku dyskusji i ma służyć jako hamulec do zbyt głębokiego oceniania dostawców.

W przysłowiowym wiatraku możemy nawet oceniać glebę i sposób produkcji, środki ochrony roślin i całą masę innych rzeczy. Tylko po co?
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: Kontrola zarządcza

Grzegorz Krzemiński:

Poproszę o nie wypaczanie wypowiedzi, bo moje wskazanie tej konkret analizy odnosiło się do konkretnego wątku dyskusji i ma służyć jako hamulec do zbyt głębokiego oceniania dostawców.

______________________

To i ja proszę o niewypaczanie wypowiedzi - mówiąc o podniesieniu podatków w kontekście preliminowania wyższych kwot na finansowanie działalności jednostek budżetowych (koniecznych przy uwzględnieniu ryzyka nie mówiłem przecież słowa o dostawcach - a o tym jedynie, że organ zatwierdzający budżet nie tylko musi te wyższe kwoty umieścić w planie, ale i zapewnić ich ]fizyczne istnienie. Czyli - musi albo zrezygnować z innych działań (nota bene także przecież finansowanych na tych samych zasadach) albo podnieść podatki, żeby zapewnić odpowiednie finansowanie.
Ocenianiem dostawców nie zamierzam się tu zajmować.
W przysłowiowym wiatraku możemy nawet oceniać glebę i sposób produkcji, środki ochrony roślin i całą masę innych rzeczy. Tylko po co?

________________

Jw.
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: Kontrola zarządcza

Marek Kubiś:
(...)
Hmmm .. trudno się nie zgodzić, że najlepiej by było, gdyby osoba kierująca była jak ten król z krainy za siedmioma lasami, za siedmioma górami, za siedmioma morzami - mądry, sprawiedliwy, .., itd. itp., ... Hmmm, .., ale tak to jest tylko w bajkach i materializowanie tej ideii w życiu, tu na ziemi, nie sprawdziło się, niestety. To samo dotyczy audytora, (...) ani nie podoba mi się idea kierowania jednoosobowego w strefie budżetowej, ani nie podoba mi się idea superaudytora.

___________________________

Jedynym sensownym rozwiązaniem jest jednak kierowanie jednoosobowe i jednoosobowa odpowiedzialność kierującego. Nic - żaden układ kierowniczy - nie zastąpi dobrego gospodarza.
Problem (odwieczny) polega jednak na tym, że każda władza pochodząca z wyboru ma własną wizję wiecznej szczęśliwości dla wszystkich i koniecznie chce nas nią obdzielać jak najszerzej.
A nie da się mówić o gospodarowaniu, kiedy horyzont planowania jest najwyżej trzyletni...
Grzegorz Krzemiński

Grzegorz Krzemiński 600+ projektów w
bezpieczeństwie |
Trener | RODO | HSSE
|...

Temat: Kontrola zarządcza

Janusz K.:
Grzegorz Krzemiński:

Poproszę o nie wypaczanie wypowiedzi, bo moje wskazanie tej konkret analizy odnosiło się do konkretnego wątku dyskusji i ma służyć jako hamulec do zbyt głębokiego oceniania dostawców.

______________________

To i ja proszę o niewypaczanie wypowiedzi - mówiąc o podniesieniu podatków w kontekście preliminowania wyższych kwot na finansowanie działalności jednostek budżetowych (koniecznych przy uwzględnieniu ryzyka nie mówiłem przecież słowa o dostawcach - a o tym jedynie, że organ zatwierdzający budżet nie tylko musi te wyższe kwoty umieścić w planie, ale i zapewnić ich ]fizyczne istnienie. Czyli - musi albo zrezygnować z innych działań (nota bene także przecież finansowanych na tych samych zasadach) albo podnieść podatki, żeby zapewnić odpowiednie finansowanie.

A ja się do tego odniosłem????

No bez żartów, dyskusja o dostawcach to kwestia pana riposty na przytoczenie powiedzenia, że coś się ma jak piernik do wiatraka.
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: Kontrola zarządcza

Nie moja wina, że tak chciał Pan rozumieć - widocznie kwestie związane z dostawcami są dla Pana najważniejsze.
Dla mnie nie - przywołując kwestię podniesienia podatków jako skutku uwzględniania ryzyka w planach finansowych dałem dowód, że widzę nie wąski wycinek zagadnienia, a całą złożoność kontekstu.

Nie warto kruszyć kopii z tego powodu - nie widzę tu żadnego problemu.
I tak jestem pewien tego, ze w każdej sprawie spornej (związanej z dochowaniem dyscypliny budżetowej czy podejrzeniem naruszenia zasad kontroli zarządczej) okaże się, że przyjrzenie się kontrahentom (niekoniecznie dostawcom - może być i ten prawnik, piszący umowy, na przykład) było nie dość wnikliwe - bowiem mądry Polak po szkodzie.

Chciałbym jeszcze tylko wspomnieć o tym, że szkoła to specyficzna jednostka organizacyjna finansowana ze środków publicznych - bowiem podlega przepisom ustawy o systemie oświaty, czyli kto inny wyznacza zadania, a kto inny przeznacza środki na ich realizację. To nie jest sytuacja zdrowa.
W wielu miejscach swoich wypowiedzi odnosiłem się nie do idealnej (modelowej) jednostki, a konkretnie szkoły, nie podkreślając szczególnie owego rozdwojenia decyzyjnego, któremu musi sprostać dyrektor szkoły.
Inne jednostki nie maja tego problemu, i ich sytuacja jest znacząco inna - moim zdaniem prostsza.
Ma to odbicie także w ustalaniu celów działalności jednostki i innego (bo w innym aspekcie) spojrzenia organów gminy na te cele.

Poprawiono BBCodeJanusz K. edytował(a) ten post dnia 13.07.10 o godzinie 14:32
Grzegorz Krzemiński

Grzegorz Krzemiński 600+ projektów w
bezpieczeństwie |
Trener | RODO | HSSE
|...

Temat: Kontrola zarządcza

Janusz K.:
Nie moja wina, że tak chciał Pan rozumieć - widocznie kwestie związane z dostawcami są dla Pana najważniejsze.

Mam wrażenie, że w tym momencie powinno paść pytanie, o to co dla mnie jest ważne co nie. Wypowiedź tak sugerująca niestety świadczy o tym, co już Marek pisał.
Dla mnie nie - przywołując kwestię podniesienia podatków jako skutku uwzględniania ryzyka w planach finansowych dałem dowód, że widzę nie wąski wycinek zagadnienia, a całą złożoność kontekstu.

Piękne - to już jest mistrzostwo. Najpierw samemu stawia pan tezę, jakobym ja skupiał się na dostawcach, a następnie odnosi się do tego w taki sposób, jakbym już to wypowiedział i przedstawia swoje zdanie.

Bardzo ciekawy sposób dyskusji. Potrzebny jest do tego adwersarz?

Ale z całym szacunkiem - ja nie mam czasu na tłumaczenie delikatnie mówiąc - zniekształceń moich wypowiedzi.

Mam tylko prośbę. Zapytać mnie, czy coś uważam i do tego się odnosić, a nie samemu interpretować co i jak.

Na chwilę obecną opuszczam niebywale "ciekawą" dyskusję, pozostając przy swoim zdaniu.
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: Kontrola zarządcza

Grzegorz Krzemiński:
(...)
Na chwilę obecną opuszczam niebywale "ciekawą" dyskusję, pozostając przy swoim zdaniu.

________________________

Pozostaje Pan przy swoim zdaniu, którego Pan nie wypowiedział?
Cóż...

Napiszę otwartym tekstem:
W żadnym miejscu tej wymiany postów nikogo nie atakowałem - także Pana.
Nie dokonywałem interpretacji niczyich wypowiedzi a w swoich odnosiłem się do takiego ich rozumienia, jakie było dla mnie dostępne.
Kiedy widzę, że ktoś inaczej rozumie to, co starałem się przedstawić, to nie czekając na pytanie uściślam.
Nie rozumiem ani Pańskich obiekcji, ani Pańskiej postawy - muszę się jednak pogodzić z jej skutkiem.
Być może będzie jeszcze okazja rozmawiać o kontroli zarządczej w budżecie bez konkretnego odniesienia do jednostki - nie uchylę się.
Pozdrawiam i życzę sukcesów we wdrażaniu standardów.
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Kontrola zarządcza

Janusz K.:
Marek Kubiś:
Hmmm .. trudno się nie zgodzić, że najlepiej by było, gdyby osoba kierująca była jak ten król z krainy za siedmioma lasami, za siedmioma górami, za siedmioma morzami - mądry, sprawiedliwy, .., itd. itp., ... Hmmm, .., ale tak to jest tylko w bajkach i materializowanie tej ideii w życiu, tu na ziemi, nie sprawdziło się, niestety. To samo dotyczy audytora, (...) ani nie podoba mi się idea kierowania jednoosobowego w strefie budżetowej, ani nie podoba mi się idea superaudytora.
Jedynym sensownym rozwiązaniem jest jednak kierowanie jednoosobowe i jednoosobowa odpowiedzialność kierującego. Nic - żaden układ kierowniczy - nie zastąpi dobrego gospodarza.
A to już nawiązuje Pan do inego aspektu zarządzania, bo czym innym jest kierowanie i odpowiedzialność, nieistotne czy jednoosobowe czy nie, a czym innym jest zapewnienie transparentności tegoż zarządzania, co jest m.in. zadaniem kontroli zarządczej. ;-(
Podobnie będzie i teraz - bo stworzono kolejny "potworek systemowy", hybrydę.
Nie wiem czy już stworzono, czy właśnie powstaje ale nie zmienia to faktu, że prawa ekonomii dotyczą wszystkich w takim samym stopniu. Przywołane przez Pana problemy ze zmiennością kursów, z planowaniem, .., wszak dotyczą także sektora prywatnego i zaryzykuję stwierdzenie, że to właśnie sektor prywatny więcej traci, niż strefa finansów publicznych bo m.in. olbrzymia ilość zawirowań stymulowana jest przez polityków pod ich własne potrzeby. ;-(

Tym samym ubolewanie, jak to ciężko jest w strefie budżetowej, ma się nijak do rzeczywistości, bo jak jest na własnym rozrachunku wiedzą Ci co spróbowali. A stanie na straży dawnego porządku, uważam, że nie jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom całego społeczeństwa, które ma prawo do odrobiny normalności. Uczyć muszą się cały czas wszyscy, więc nie widzę powodu aby strefa budżetowa nie była zobligowana do poszukiwań nowoczesnych metod zarządzania. ;-((( A że nie jest to takie całkiem proste to już inna bajka. ;-(
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: Kontrola zarządcza

Ależ, Boże broń, nie próbuję chronić sfery budżetowej przed normalnością, czy tylko przed nauką. Sądzę nawet, że wręcz przeciwnie.
Oczywiście, że prawa ekonomiczne jednakowo działają na każdy podmiot gospodarujący - o ile jednak firma w sektorze przedsiębiorstw ma decydujący wpływ na wiele wyborów: formę organizacji, branżę, sposób działania (kapitało- czy pracooszczędny) - i może je dynamicznie zmieniać w reakcji na zmiany w otoczeniu lub w ich przewidywaniu, o tyle jednostki organizacyjne sektora budżetowego tej swobody nie mają. Stanowi to, jak uważam, o ich trudniejszej sytuacji w działaniach na rynku.
Sytuacja jest skomplikowana - z jednej bowiem strony kierownicy jednostek oczekują większej samodzielności w zakresie nie tylko konstruowania planów finansowych - ale i planów rzeczowych.
Są tymczasem krępowani chociażby taryfikatorami branżowymi, raczej nijak mającymi się do sytuacji na rynku pracy. Przejrzystość zarządzania jest bardzo ładnym hasłem - jakże jednak łatwo związać nim ręce dyrektorowi jednostki, pozbawiając go jednocześnie prawa do błędu - przy zaakceptowaniu istnienia ryzyka w tej działalności.
Wyrażając te opinie chcę powiedzieć, że wszelkie zmiany i wszelkie zamiary związane z "normalnieniem" sfery budżetowej należy oglądać i rozważać bardzo starannie, uwzględniając także opór materii - nie tylko ludzi, ale i samej struktury.
Nade wszystko zaś trzeba unikać łatwych eksportów rozwiązań znanych ze sfery gospodarki do sfery budżetu - wiele mechanizmów ma działanie zupełnie inne tu i tam.
Lepiej być adwokatem diabła nawet o rok za długo, niż nieostrożnie przyspieszyć wybór o dzień - bo skutki mogą być trudne do naprawienia.

Warto też pamiętać o tym, że często tzw. nowoczesne metody zarządzania okazują się bardzo niesprawne po kilku latach, a czasem nawet wręcz szkodliwe.
Sfera budżetowa to moloch o ogromnej bezwładności - trudno go poruszyć, trudno zatrzymać i trudno szybko zmienić mu kierunek.
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Kontrola zarządcza

Janusz K.:
Oczywiście, że prawa ekonomiczne jednakowo działają na każdy podmiot gospodarujący
Uff, bo już się obawiałem, że skoro strefa budżetowa ma tak źle, to prawa rynku trzeba dla niej zmienić. ;-(
- o ile jednak firma w sektorze przedsiębiorstw ma decydujący wpływ na wiele wyborów: formę organizacji, branżę, sposób działania (kapitało- czy pracooszczędny)
Teoretyzuje Pan. Każdy, nawet podmioty mikro, zmaga się z ograniczeniami, które możliwości dowolnego wyboru nakazują między bajki włożyć. ;-(
- i może je dynamicznie zmieniać w reakcji na zmiany w otoczeniu lub w ich przewidywaniu,
Margines swobody nie jest tak dużym jak Pan sugeruje. ;-(
o tyle jednostki organizacyjne sektora budżetowego tej swobody nie mają.
A jakby np: dyrektor szkoły miał taką swobodę zmiany, i stwierdził, że wolał by zamiast szkołą zarządzać hurtownią, to należało by mu na to pozwolić? ;-( O jakiej swobodzie mowa i czy to jest rzeczywiste zablokowanie możliwości działania? Wątpię. :-(
Stanowi to, jak uważam, o ich trudniejszej sytuacji w działaniach na rynku.
Trudniejszej? To tam zabrania się najwyższemu kierownictwu myśleć? ;-( Żartuje Pan? Zgodzę się, że sytuacja jest inna, że inne są ograniczenia, ale są też i plusy więc domaganie się specjalnego traktowania? większych rezerw finansowych? conajmniej dziwnym.
Przejrzystość zarządzania jest bardzo ładnym hasłem - jakże jednak łatwo związać nim ręce dyrektorowi jednostki, pozbawiając go jednocześnie prawa do błędu - przy zaakceptowaniu istnienia ryzyka w tej działalności.
Czy uważa Pan, że prywatny biznes może "olać" transparentność, etyczne postępowanie i inne tego typu "bajania"? Odpowiedź nasuwa się sama. ;-(
Wyrażając te opinie chcę powiedzieć, że wszelkie zmiany i wszelkie zamiary związane z "normalnieniem" sfery budżetowej należy oglądać i rozważać bardzo starannie, uwzględniając także opór materii - nie tylko ludzi, ale i samej struktury.
Ależ nie widziałem lekceważenia niniejszego w żadnej wypowiedzi tutaj się pojawiającej.
Lepiej być adwokatem diabła nawet o rok za długo, niż nieostrożnie przyspieszyć wybór o dzień - bo skutki mogą być trudne do naprawienia.
Nie podzielam poglądu, bo o rok za długo, ba o dzień za długo, to po prostu za długo, a skutki mogą być nieodwracalne. Zmiany należy wprowadzać we właściwym czasie oraz tempie, bo każda zwłoka za długo, jest za długo i może być stratą nie do odrobienia. Ot, stracono, przepadło, a później trzeba zaczynać od nowa i wtedy znowóż ktoś wpadnie na pomysł, że lepiej za długo. ;-( Nie tędy droga. ;-(
Warto też pamiętać o tym, że często tzw. nowoczesne metody zarządzania okazują się bardzo niesprawne po kilku latach, a czasem nawet wręcz szkodliwe.
Po kilku latach? Czyli kilka lat należy przespać?, przegapić? Sorry, nie kupuję, bo nawet jeżeli to prawda, to od tego jest analiza ryzyka aby zabezpieczyć się przed negatywnymi skutkami i w porę się wycofać. ;-(
Sfera budżetowa to moloch o ogromnej bezwładności - trudno go poruszyć, trudno zatrzymać i trudno szybko zmienić mu kierunek.
Proponuję wycieczkę do portu, a tam może Pan zobaczyć, jak do keji "na jajeczko" podchodzą całkiem pokaźne pływające molochy. Panie Januszu, molochem też się da, tylko stery muszą być powierzone profesjonaliście.

Jako społeczeństwo musimy żądać profesjonalizmu w sektorze finansów publicznych, a nie specjalnych przywilejów, zrozumienia dla "obiektywnych" trudności w zarządzaniu tą strefą, np: z powodu polityków cymbałów. Sorry, każdy funkcjonuje w jakimś otoczeniu biznesowym i jeżeli ktoś czuje się zwolnonym z obowiązku bycia mądrym, to niech się nie bierze za zarządzanie. ;-(
Janusz K.

Janusz K. Ekspert rozwoju i
przyszłości firm,
struktur, systemów
or...

Temat: Kontrola zarządcza

Marek Kubiś:
Janusz K.:
Oczywiście, że prawa ekonomiczne jednakowo działają na każdy podmiot gospodarujący
Uff, bo już się obawiałem, że skoro strefa budżetowa ma tak źle, to prawa rynku trzeba dla niej zmienić. ;-(

___________________

Niechże więc nie zapomina Pan o tym - podchodząc bez całkiem zbytecznego sarkazmu do takiego na przykład, trywialnego dla oświaty, problemu, jak zmiany demograficzne.
Zgodzi się Pan zapewne z poglądem, że podaż elastycznie reaguje na zmiany w popycie, i normą dla biznesu jest sytuacja, kiedy przy wzroście popytu zwiększa się produkcję dóbr i usług, zaś przy spadku - zmniejsza?
Niech Pan to sobie teraz przetransponuje do oświaty: kończy się wyż demograficzny i nagle ma Pan w roczniku idącym do szkoły kilka procent dzieci mniej.
Ma Pan w tej sytuacji nadmiarowe zatrudnienie nauczycieli, nadmiarowe kubatury w budynkach do ogrzania. Drukarnie zapewne prowadzą obserwację rynku, więc wydrukują tylko tyle podręczników, ile (z grubsza) potrzeba. Ale co z kadrą pedagogiczną? Oczywiście, że władze oświatowe wiedzą, że taka sytuacja nastąpi - jakie maja jednak pole manewru? Wiedzą przecież doskonale i to, że po jakimś czasie trend demograficzny się odwróci i nagle będzie potrzeba więcej nauczycieli. A nauczyciel to nie jest pracownik, których pełno jest w kolejkach po pracę w pośredniaku. Jego wykształcenie trwa parę lat - co w tym czasie?
Podobna sytuacja jest w przemyśle obronnym - tam trzeba utrzymywać rezerwy organizacyjne (nadmiarowe zatrudnienie, zdolności wytwórcze) - na wypadek konfliktu zbrojnego).
Te konieczności nie likwidują działania praw ekonomicznych - ale wymuszają działania i zachowania nieracjonalne z punktu widzenia zwyczajnego biznesu.

Podobnych zjawisk jest w sferze budżetowej więcej - i nie można od nich abstrahować, jeśli chce sie odpowiedzialnie podchodzić do reformowania praktyki budżetowej.
- o ile jednak firma w sektorze przedsiębiorstw ma decydujący wpływ na wiele wyborów: formę organizacji, branżę, sposób działania (kapitało- czy pracooszczędny)
Teoretyzuje Pan. Każdy, nawet podmioty mikro, zmaga się z ograniczeniami, które możliwości dowolnego wyboru nakazują między bajki włożyć. ;-(

_______________________

A czy ja powiedziałem, że sfera przedsiębiorstw się nie zmaga?
Z pewnością jednak (zaprzeczy Pan temu?) przedsiębiorstwo ma zdecydowanie większy wpływ na te sfery, które wymieniłem. Jest samodzielne, a jednostka budżetowa samodzielna w tym zakresie nie jest.
- i może je dynamicznie zmieniać w reakcji na zmiany w otoczeniu lub w ich przewidywaniu,
Margines swobody nie jest tak dużym jak Pan sugeruje. ;-(

___________________

Nie jest? A co stoi na przeszkodzie?
o tyle jednostki organizacyjne sektora budżetowego tej swobody nie mają.
A jakby np: dyrektor szkoły miał taką swobodę zmiany, i stwierdził, że wolał by zamiast szkołą zarządzać hurtownią, to należało by mu na to pozwolić? ;-( O jakiej swobodzie mowa i czy to jest rzeczywiste zablokowanie możliwości działania? Wątpię. :-(

________________________

Proszę Pana - jeśli dyrektor szkoły chciałby zarządzać hurtownią, to może zmienić pracę.
Widzę jednak, że i Panu niezbyt podoba się pomysł przekształcenia szkoły w hurtownię - a przecież jest to zwykła rzecz dla biznesu, reagującego elastycznie na zmiany w otoczeniu.
Szkoła jednak musi pozostać szkołą, jak to starałem się Panu - i widzę, że z sukcesem - uzmysłowić.
Niech Pan spojrzy o jeden odnośnik do góry.
Stanowi to, jak uważam, o ich trudniejszej sytuacji w działaniach na rynku.
Trudniejszej? To tam zabrania się najwyższemu kierownictwu myśleć? ;-( Żartuje Pan? Zgodzę się, że sytuacja jest inna, że inne są ograniczenia, ale są też i plusy więc domaganie się specjalnego traktowania? większych rezerw finansowych? conajmniej dziwnym.

__________________________

Proszę Pana - te rezerwy finansowe (to błędne określenie, ale o tym gdzie indziej) mają jedynie być wyższe niż do tej pory. Do tej pory nie było w budżecie mowy o tym, ze jest działalność budżetowa jest obciążona ryzykiem.
Skoro jednak uznajemy, że zagrożenie nieukończenia remontu szkoły przed 1 września jest realne, a pracę szkoła musi rozpocząć 1 września, to oczywistym jest, że potrzebne są dodatkowe nakłady na niezbędne prace. Co wymaga, zgodnie i z dotychczasową pragmatyką, i ze zwyczajną logiką, zabezpieczenia tych środków nie tylko w planie finansowym, ale i realnie. Budżet musi być gotowy uruchomić te środki w razie konieczności - czyli musi je mieć w czasie, kiedy będąa potrzebne.
Żadne plusy takiej konieczności nie zmienią. Mógłby Pan zresztą wymienić te rzekome plusy?
Przejrzystość zarządzania jest bardzo ładnym hasłem - jakże jednak łatwo związać nim ręce dyrektorowi jednostki, pozbawiając go jednocześnie prawa do błędu - przy zaakceptowaniu istnienia ryzyka w tej działalności.
Czy uważa Pan, że prywatny biznes może "olać" transparentność, etyczne postępowanie i inne tego typu "bajania"? Odpowiedź nasuwa się sama. ;-(

Nie, proszę Pana, nie uważam. Ale zachęcam do zapoznania się z dyskusją na temat społecznej odpowiedzialności biznesu i drugą, na temat misji firmy. Proszę spojrzeć na autorstwo wątków i daty ich utworzenia, zanim zapozna się Pan z opiniami na temat tych "bajań" w wykonaniu bardzo zróżnicowanego składu dyskutantów...
Lepiej być adwokatem diabła nawet o rok za długo, niż nieostrożnie przyspieszyć wybór o dzień - bo skutki mogą być trudne do naprawienia.
Nie podzielam poglądu, bo o rok za długo, ba o dzień za długo, to po prostu za długo, a skutki mogą być nieodwracalne. Zmiany należy wprowadzać we właściwym czasie oraz tempie, bo każda zwłoka za długo, jest za długo i może być stratą nie do odrobienia. Ot, stracono, przepadło, a później trzeba zaczynać od nowa i wtedy znowóż ktoś wpadnie na pomysł, że lepiej za długo. ;-( Nie tędy droga. ;-(

______________________________

Krawiec trzy razy przymierzy, zanim raz przykraje.
To stara, ale niegłupia maksyma. Ja też jestem zdania, że potrzebne są właściwe czas i tempo - dlatego przestrzegam przed zbytnim pospiechem i hurraoptymizmem.
Warto też pamiętać o tym, że często tzw. nowoczesne metody zarządzania okazują się bardzo niesprawne po kilku latach, a czasem nawet wręcz szkodliwe.
Po kilku latach? Czyli kilka lat należy przespać?, przegapić? Sorry, nie kupuję, bo nawet jeżeli to prawda, to od tego jest analiza ryzyka aby zabezpieczyć się przed negatywnymi skutkami i w porę się wycofać. ;-(

_____________________

Proszę Pana - żadna analiza ryzyka nie zabezpieczy przed tragicznymi skutkami katastrofy. Może się Pan o tym przekonać codziennie - bo codziennie gdzieś są wypadki drogowe, wybucha jakiś wulkan, gdzieś trzęsie się ziemia.
Analiza ryzyka nie likwiduje katastrofy - a zwykle i to, co Pan nazywa zabezpieczeniem przed negatywnymi skutkami jest wyjątkowo iluzoryczne.
Pan wie, jak zabezpieczyć się przed negatywnymi skutkami zapaści budżetowej albo załamaniem systemu oświaty? Ja nie wiem...
Sfera budżetowa to moloch o ogromnej bezwładności - trudno go poruszyć, trudno zatrzymać i trudno szybko zmienić mu kierunek.
Proponuję wycieczkę do portu, a tam może Pan zobaczyć, jak do keji "na jajeczko" podchodzą całkiem pokaźne pływające molochy. Panie Januszu, molochem też się da, tylko stery muszą być powierzone profesjonaliście.

To Pańskie tylko jest tutaj rozbrajające.
Nie, proszę Pana, nie wystarczy. Gdyby to tylko od ludzi zależało, to już gdzieś na świecie znalazłby się taki utalentowany zarządzający.
Mam nadzieję, że doskonale Pan wie, jak wielki jest promień skrętu naprawdę dużej jednostki pływającej i ilu kilometrów potrzebuje ona, żeby wyhamować z prędkości podróżnej. A jak się Pan przyjrzy, to może zauważy Pan tę czeredę holowników, uwijających się przy niej, żeby nadać jej odpowiednią pozycję przy nabrzeżu, bo samodzielnie tego uczynić nie może.
Jako społeczeństwo musimy żądać profesjonalizmu w sektorze finansów publicznych, a nie specjalnych przywilejów, zrozumienia dla "obiektywnych" trudności w zarządzaniu tą strefą, np: z powodu polityków cymbałów. Sorry, każdy funkcjonuje w jakimś otoczeniu biznesowym i jeżeli ktoś czuje się zwolnonym z obowiązku bycia mądrym, to niech się nie bierze za zarządzanie. ;-(

_______________

Tę ostatnią uwagę adresuje Pan do kogo? - polityków, kierowników jednostek budżetowych, do mnie?


Proszę nie zapominać, że jednostki finansowane ze źródeł publicznych (finanse publiczne na razie zostawmy w spokoju) działają w otoczeniu nie tylko rynkowym - ale także społecznym, politycznym, kulturowym...
One też są ważne.

'
Poprawiono BBCode

'
Janusz K. edytował(a) ten post dnia 14.07.10 o godzinie 14:41
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Kontrola zarządcza

Janusz K.:
Marek Kubiś:
Janusz K.:
Oczywiście, że prawa ekonomiczne jednakowo działają na każdy podmiot gospodarujący
Uff, bo już się obawiałem, że skoro strefa budżetowa ma tak źle, to prawa rynku trzeba dla niej zmienić. ;-(
Niechże więc nie zapomina Pan o tym .. (ciach)
Proszę Pana ale teraz zmienia Pan całkowicie temat dyskusji, nie odpowiadając na istotne tematy. Ja w dalszą polemikę nie wchodzę i dziękując za dyskusję, odpowiem nawiązując tylko do tego co chciałem sprostować. (BTW, nie mam możliwości podglądu przywołanych dyskusji, bo nie jestem członkiem grupy, ale także ja również wcześniej w przywołanych tematach też się wypowiadałem.)
W duchu powyższego: proponuję zapomnieć o biznesowym rozumieniu ryzyka.
..
Autorkę wątku bardzo dobitnie przestrzegam przed bezpośrednim importem pojęć i rozwiązań stosowanych w biznesie - budżet to zupełnie inny świat, mimo wszelkich pokus połączenia.
Więc po pierwsze, proszę sobie samemu porównać jak się ma powyższe do podlegania wszystkich podmiotów gospodarujących tym samym prawom rynku.
Wszystko to trzeba wiedzieć i czuć, kiedy ma się zabierać do omawiania sprawy wywołanej postem Autorki wątku.
..
moje kierowane do kolegów z biznesu ostrzeżenia i zastrzeżenia
..
jednak łatwość, z jaką koledzy pospieszyli implementować rozwiązania z obcego systemu (biznesu) do sfery budżetowej musiała wzbudzić mój opór, bo ja również znam specyfikę budżetu.
..
Gdzie ma Pan tu miejsce na ryzyko?
..
Warto też pamiętać o tym, że często tzw. nowoczesne metody zarządzania okazują się bardzo niesprawne po kilku latach, a czasem nawet wręcz szkodliwe.
Po drugie, wobec powyższego, nie pozostaje mi nic innego jak powtórzyć i skomentować to co napisałem.
Marek Kubiś:
Ze swojej strony tak mi się marzy taka idee fix połączenia kontroli zarządczej z ISO, bo mądrze wdrożone te dwa podejścia razem, podparte mądrymi rozwiązaniami z ekonomii, mogą tu pomóc przywrócić normalność.
..
Najtrudniejszym problemem, z którym nie powinna Pani pozostać sama, jest zagadnienie właściwego umocowania kontroli zarządczej w strukturze organizacyjnej jednostki. .. Czy jest w takim razie coś co może pomóc? Tak, to analiza ryzyka i od tego wypada zacząć.
Powyższe oznacza nie mniej ni więcej, że przestrzega Pan przed nierozsądną moją propozycją jak poniżej. A ja ze swojej strony podpowiadam, że wskazanym by było, aby cała strefa budżetowa funkcjonowała z zachowaniem metody ciągłego doskonalenia. To ciągłe doskonalenie, to działanie w cyklu, Planuj, Pracuj, Przyjrzyj się efektom, Wyciągnij wnioski i znowuż Plan-Do-CheckAction, PDCA. Kontrolowanie swojej pracy, robienie analiz, będzie efektywne jak będzie właściwie umocowane w strukturze organizacyjnej nie tylko pojedynczej jednostki ale całego sektora. Ponieważ jest to nowe działanie, szansa na pomyłkę duża, więc to od czego wypada zacząć, to analiza szans i zagrożeń.
_____________
To tak w skrócie, to co wzbudza pański opór, bo ja nie wiem i nie czuję strefy budżetowej, a parę lat można stracić na pochopnym implementowaniu proponowanego przeze mnie rozwiązania. ;-(

PS
Czy sektor prywatny nie działa także w otoczeniu społecznym, politycznym, kulturowym, ..? ;-(

Dziękuję za rozmowę. EOT.

Następna dyskusja:

kontrola zarządcza w jsfp




Wyślij zaproszenie do