Bartosz
Kramek
Fundacja Otwarty
Dialog
Temat: Klimat w pracy
Marek Kubiś:
Bartosz Kramek:Hmm, .. czyli Bartoszu sugerujesz, że dobrą atmosferą w pracy można zarządzać, kontrolować, sterować? ;-D Zasadniczo też się z tym zgadzam.
Dobry klimat tworzy dobra komunikacja.
:-D Do pewnego stopnia i w pewnej skali.
Dobra komunikacja to komunikacja szczera i otwarta - brak strachu przed powiedzeniem tego, co nam leży na sercu, zarówno wobec szefa, jak i kolegów z zespołu.Dobra komunikacja to komunikacja merytoryczna? uporządkowana? pomiędzy właściwymi osobami? we właściwym miejscu i czasie?
Dobra komunikacja to komunikacja otwarta, nakierowana na wspólne rozwiązywanie problemów, nie na intrygi personalne. Idea jest taka, że w relatywistycznej i przeładowanej informacjami rzeczywistości zagospodarowujemy wycinek chaosu przyjmując określone reguły gry oparte na zedcentralizowanym zarządzaniu (podejmowaniu decyzji w oparciu o fakty) i przekonaniu, że kiedy wygrywa drużyna, wygrywa każdy zawodnik. I oczywiście każdy w zespole wie, co robią inni.
Przy okazji warto, żeby szef nie był postrzegany jako "szef",Dla mnie jednak szef to szef, bo w tym wszystkim jest element decyzyjności, .. :-D
Chodzi o świadomość pracownika, jeśli postrzega Cię przede wszystkim jako szefa (którego atrybutami jest groźna mina, permanentne niezadowolenie, kij i marchewka) - czuje się obiektem przemyślanej manipulacji, mającej na celu generowanie określonych zachowań i wyników, mierzonych efektywnością pracy, czuje się trybikiem maszyny, na którą próbujesz oddziaływać w określony sposób na zasadzie zdefiniowany bodziec -> zdeterminowana reakcja... To może prowadzić do kilku rzeczy:
- zabijania kreatywności - robię to, co ode mnie oczekują (bo z tego jestem rozliczany) i NIC więcej. Po co się wychylać?
- pozorowania wyników (bo nie liczą się fakty, tylko ich percepcja)
- pośredniego (poprzez demoralizację) i i bezpośredniego ściągania innych do szeregu
(a propos dyskusji o polskim modelu zarządzania - to jest właśnie smutna polska specyfika)
- nudy i brau możliwości samorealizacji - a kiedy nam się nudzi to szukamy rozrywki wkładając palce w misterny mechanizm procesów organizacyjnych - psujemy zabawę
Czyli na co dzień jesteś kapitanem drużyny (rozgrywającym, rozdzielającym podania), w sytuacjach "kryzysowych" (wymagających szybkiej, zdecydowanej reakcji,decyzyjności) - frontowym dowódcą.
ale jako lider i mentor zespołu, jego integralna część.. to idealny przypadek ..
Tak, ale to dosyć łatwo wypracować. Wymaga trochę pracy i zaangażowania w stosunki interpersonalne pomiędzy podwładnymi, przeniesieniu akcentów z relacji przełożony -podwładny na kolega - kolega. Dzięki temu masz większe zaufanie i lepszy feedback, a zespół nie ma możliwości pozorowania w Twojej obecności. Mówimy oczywiście o zarządzaniu w raczej mniejszej skali. Temu słuźą piwo i piłkarzyki.
i ziomek, z którym idzie się na piwo i piłkarzyki... niekoniecznie, zbyt wielu już popadło w alkoholizm, .. :-D
Empatia:) Nic tak zresztą nie łączy jak wspólna terapia AA.
Jego autorytet nie powinien być formalny, lecz oparty na kompetencjach i charyzmie (wizja, energia, entuzjazm, zaangażowanie, konsekwencja, odpowiedzialność).. to też przypadek idealny ..
Naszym celem jest zmierzanie do ideału - nieustanna świadomość ideału powodująca stawanie się nim w coraz większym stopniu. Modele kształtują nasze postrzeganie rzeczywistości, pośrednio wpływając na jej kreację.
Dobrą komunikację można zaprojektować poprzez ustalenie i konsekwentne egzekwowanie pewnych zasad. Przykładowo model kontroli i rozliczania zadań opierający się na trzech prostych pytaniach:To elementarz audytu. Tiiaaa, kontrola czy lepiej audyt, a może bez takich numerów klimat będzie lepszy?
- co zrobiłeś od ostatniego przeglądu prac / pytanie o progress
- co zamierzasz zrobić do kolejnego przeglądu prac
- co utrudnia wykonywanie pracy w sposób efektywny - jeśli na te pytanie padają szczere i pogłębione odpowiedzi, komunikacja jest sprawna i będący jej pochodną klmat takoż
Nie przeprowadzałem nigdy audytu, nie byłem też - jak dotychczas - audytowany. Ten model przyswoiłem sobie ze scruma, będącego jednym z frameworków do zarządzania projektami opartego na podejściu agile.
Pytanie, czy dobry klimat jest wartością samą w sobie, czy też ma być podporządkowany realizacji celów biznesowych?
Unikamy sytuacji, w której członkowie teamu są pozbawieni prawa do wypowiadania własnych opinii, dzielenia się uwagam, wątpliwościamii i refleksjami z managementem.Ale zauważ, że wytwarzamy klimat formalnego i nieformalnego zmuszania ludzi do wypowiadania własnych opinii, .. tiaaa.
Tiaaa, ale o to chodzi. Dajemy każdemu możliwość zabrania głosu, publicznej spowiedzi dla jego własnego i naszego wspólnego dobra. Jeśli pochylamy się nad i wdrażamy będące jej pochodną usprawnienia - to działa i przestaje byc obowiązkiem. Ponadto uczymy ludzi refleksyjności. My mamy feedback, a pracownik nie dusi w sobie złości i obawy przed zaproponowaniem upgrade'u, przed powiedzeniem co-jest-nie-halo-i-dlaczego. Możemy to porównać do psychoterapii, spowiedzi w konfesjonale czy rozmowy z doradcą finansowym - kiedy zdradzamy nasze najgłębsze tajemnice - z reguły czujemy ulgę, pozbawieni balastu- czujemy się lepiej:) Możemy też mówić o kształtowaniu społeczeństwa obywatelskiego :-)
Nie ma nic gorszego niż bezmyślne wykonywanie poleceń - team musi czuć, a najlepiej wiedzieć i być przekonanym o ich słuszności.Eee tam, gorsze jest bezmyślne niewykonywanie poleceń. ;-D
:-D Albo tzw. strajk włoski - rozmyślnie wykonujemy polecenia niemal dosłownie udowadniając, że przelożony jest idiotą:)
Ponadto w wypowiedzi pojawiło się założenie a priori o myśleniu explicite członków zespołu, podczas gdy implictie to bywa różnie.
Zależy nam kształtowaniu pewnych postaw, w tym postawy, że myślenie nie boli a sceptycyzm metodologiczny to - generalnie - pożyteczna rzecz.
Jeśli traci to przekonanie - informuje o tym. Wyraża swoje racjonalnie uzasdnione wątpliwości, zgłasza propozycje korekt,.. to idealny pracownik ..a my bierzemy je pod uwagę i korygujemy kierunek... to idealny szef ..
Myślałem, że zarządzanie jakością polega na dążeniu do ideału:)
Nazywam to systemem wczesnego ostrzegania i instytucjonalną gwarancją siły przebicia:)PDSA ;-D
Yeah! Ostatnio się zastanawiłem, czy ja to wymyśliłem, czy po prostu przypisuję sobie to błyskotliwe, cudze sformułowanie:) To też wziąłem ze scruma, ale faktycznie jest to podejscie oparte na cyklu Deminga.
Zarządzanie przez choas - tak - twórczy chaos i samorganizacja sprzyjająca kreatywności, przy bezwzględnej świadomości wyznaczonych celów. Przy czym droga do celu powinna być najeżona regularnymi checkpointami.To chyba propozycja dla szefów o nie zszarganych jeszcze nerwach. ;-DPodsumowując: jeśli zespół daje feedback, a my bierzemy go pod uwagę - mamy dobry klimat.Można zaproponować, aby zespół sam wszystko zrobił i obszedł się bez feedback'u szefa aby nie psuć klimatu? ;-)))))
Nie. Bo to szef ponosi odpowiedzialność. I w końcu da temu wyraz. Lepiej, żeby to robił etapami wcześniej niż gwałtownie później. A najlepszy jest feedback bezpośrednio od klienta.
W scrumie jest zasada, że świnie (pigs - the team) organizują się same, co nie znaczy, że nie ma scrum mastera, który pomaga im zrozumieć proces scrum, dba o przestrzeganie jego reguł i prawidłową współpracę z product ownerem, dla którego pracujemy (chicken). Innymy słowy product owner mówi świniom na czym mu zależy, konfrontując wynik ich pracy z oczekiwaną wartością biznesową, a scrum master patrzy świniom na ręce (jako spowiednik), monitorując postępy (jest jak zwierciadło, w którym team może się zobaczyć). Kardynalną zasadą jest nienarzucanie zespołowi sposobu wykonania zadań. Ale odbiegłem od tematu.Bartosz Kramek edytował(a) ten post dnia 13.04.08 o godzinie 22:26