Temat: Jak przekonać główne kierownictwo że 90% problemów w...
Zbigniew Fałek:
Przeczytałem ostatni post Artura i ostatni post Janusza i mam następującą refleksję.
Jeżeli za punkt odniesienia weźmiemy najczęściej popełniane – dziecinne wręcz błędy w długoterminowym zarządzaniu dużymi przedsiębiorstwami to Janusz ma rację. Jego uwagi kierował bym jednak bezpośrednio do zarządów dużych przedsiębiorstw - bo to one ustalają strategię firmy i promują kulturę oraz konkretne zachowania organizacyjne.
_____________________________________________
Czy sugeruje Pan, że w małych przedsiębiorstwach to nie kierownictwo ustala
strategię firmy, promuje kulturę i konkretne zachowania organizacyjne?
Jeśli nie kierownictwo, to kto?
Niestety kultura i konkretne zachowania wynikają często z tego kto sprawuje nadzór korporacyjny w imieniu właściciela. A ten najczęściej wymaga realizowania celów krótkoterminowych.
___________________________
A to jest znowu bardzo ciekawe spostrzeżenie - o tych celach krótkoterminowych. Kto jak kto - ale właściciel zwykle myśli mniej rabunkowo, przynajmniej w gospodarkach wolnorynkowych o pewnej tradycji.
To tylko u nas (i może jeszcze u naszych sąsiadów z byłego obozu) pełno jest "
byznesmenów", którzy chcą się dorobić wielkiego majątku w pierwszym roku funkcjonowania firemki. Cele krótkoterminowe istotne są dla kiepskich menedżerów, którzy swoje słabe kompetencje chcą przykryć spektakularnymi osiągnięciami. I sa jak ognie sztuczne: dużo iskier, dużo dymu i radość wielka - ale krótkotrwała.
Janusz możesz być pewny, że niejeden zarząd czasem myśli dokładnie tak jak Ty! Ale większość podobnie myślących zwyczajnie tego nie ujawni! Zgodnie z Twoją regułą dostosowali się bowiem do wymagań „swojego przełożonego” - właściciela.
Praktyka jest taka, że im wyższe stanowisko, tym dostosowanie to jest zwykle dużo bardziej silne ale niestety bezkrytyczne.
_______________________________
W dawnych czasach funkcjonowało pojęcie
"robola" - tępego bezmózgowca, otumanionego gorzałą, leniwego i skorego do
lewizny, zainteresowanego jedynie swoim kałdunem i czasem rozporkiem. Mam wrażenie, że echo takiego widzenia "
siły roboczej (a współcześnie: personelu, zasobów ludzkich) dominuje jeszcze u wielu i kierowników, i doradców.
Sięgam jednak czasem po przemyślenia na temat swoich podwładnych i współpracy z nimi napisane przez ludzi, którzy odnieśli niekwestionowane sukcesy: Jacka Welcha, Lee Iacoccę, Warrena Buffeta a w Polsce np. Andrzeja Bliklego - wszyscy oni podkreślają wielką rolą
odpowiedniego dobierania współpracowników i pracy z nimi.
Z tego, co Artur (ale także i Pan) piszecie o motywach postępowania menedżerów wynika, że poważny ich odsetek uznajecie Panowie za "
menali" (to w nawiązaniu do "
roboli") - kiepskich kierowników, nieudanych przywódców, nietrafionych liderów.
Bo jak inaczej określić zarządzającego, który uchyla się od odpowiedzialności za
zatrudnienie w swojej firmie i utrzymywanie w niej kiepskiego, nieefektywnego, sprawiającego kłopoty pracownika? Czy zarządzający to kelner, odsyłający reklamacje prostym
"To nie ja, to kolega"?
Artur jest doradcą więc jego rolą jest poprawić wyniki w krótkim czasie.
Właściciel naciska. Zarząd sprowadza Artura /lub jeszcze lepiej mnie ;)/ i oczekuje rezultatów. W przeciwnym razie szybko podziękuje nam za współpracę.
_______________________
czyli - jesteście współwinni tego, że w firmach nie przykłada się wagi do kształtowania kultury organizacyjnej zgodnej z wizją, że rzuca się to na żywioł - że personelu nie kształtuje się, tylko z dobrodziejstwem inwentarza zasysa z rynku pracy bez filtrowania i oczyszczania...
Pogratulować....
Mam wrażenie, że Janusz ocenia z dołu jako pracownik dużej korporacji, który z perspektywy dłuższej czasowo widzi zwyczajne marnotrawienie potencjału ludzi. Artur natomiast działając jako doradca „góry” pomaga - realizować cele w perspektywie krótszej.
________________________
Chce Pan powiedzieć, że w zakresie zarządzania personelem cele krótkoterminowe mogą stać w opozycji do
podstawowego celu - ukształtowania postawy zgodnej z wartościami organizacji (nawet takiej kilkuosobowej)?
Dziwne podejście....
Ludzie, którzy widzą uginanie się przed tzw. wymogami chwili, odstępstwa od norm i wyznawanych głośno wartości - czyli widzą jawny fałsz i jedynie deklaratywność w głoszonych przez kierownictwo poglądach, już są straceni dla tych wartości w
tej firmie. Jeśli o to chodzi w tych
celach krótkoterminowych - to jest to dość zatrważajęce.
To co powinno być istotą Waszej dyskusji to wytyczanie przez zarząd (a w zasadzie brak takiego wytyczania) celów długoterminowych w obszarach HCM (human capital management).
________________________
Nie wiem, czy Pan zauważył - ale między nami nie ma dyskusji.
Dyskusja to używanie argumentów rzeczowych w temacie dyskusji, a nie
wypisywanie, jak tutaj:
Artur Kucharski:
(...)
Jednakże oczywiście zwyczajem Goebbels-owskim myślisz, że jak będziesz na każdym forum powtarzał swoja bzdurę to przekonasz do niej - mylisz się. Wiem, że dla ciebie wątki podszyte frustracją to raj dla rozwlekłych odpowiedzi - ale i tak jestem przy tobie.
Ale zawsze może Pan uznać taką wypowiedź i takie argumenty za wartościowe.