Temat: Folwarki pańszczyźniane a współczesne organizacje
Mam nadzieję, że artykuł to duże uproszczenie, a niektóre stwierdzenia, moim zdaniem są nieuprawnione lekceważące naszą historię oraz przedstawicieli biznesu np. końca XIX i pierwszej połowy XX wieku.
Zgadzam się, że w firmach (nie tylko polskich) czasami zdarza się, że zarządzających od najniższego szczebla aż po szczyt cechuje mentalność oprawcy czy kata czy też postawy rodzaju Fausta, Ryszarda III czy Eichmana .
Porównywanie ich do "właściciela folwarku" jest w większości przypadków nieuzasadnione - gdyby tak było wszyscy właściciele by zbankrutowali. To niestety pozostałość czasów PRL-u - taka propaganda czasami trafiała na podatny grunt Dotyczy to również "niestabilnej emocjonalnie szlachty"
A na koniec parę słów o znaczeniu tytułu "inżynier" w przeszłości (przeczytałem w notce biograficznej autora o niechęci do ludzi z tym tytułem). Ten tytuł nobilitował jego posiadacza wśród innych tytułów. Ludzie byli przekonani, że spotykają człowieka o wielu talentach, mającego wyobraźnię przestrzenną, wiedzę z wielu dziedzin w tym z filozofii, historii, nauk przyrodniczych potrafiącego rozmawiać z robotnikiem i właścicielem fabryki - który sprawia, że ludziom żyje się i pracuje lżej - on nie powiela rozwiązań on je tworzy.
Nie każdy inżynier jest gburem :-)
Ten post został edytowany przez Autora dnia 17.02.14 o godzinie 14:31