konto usunięte

Temat: Dzieci i biznes

Nie którzy piszą tu w duchu pt. "dla dzieci nie trzeba nic poświęcać, z niczego rezygnować". Dobrze brzmi i owszem, ale to może być prawda tylko w osobistych, dość izolowanych doświadczenia zorganizowanych i energicznych osób.

Dzieci obiektywnie wymagają pewnej uwagi, usuwają z palety pewne możliwości, sprawiają, że jakiś działań się nie podejmuje, albo rezygnuje się z czegoś (nawet jeśli to nieważne). To jest ograniczenia w stosunku do stanu "sprzed dzieci", ale z drugiej strony każde istotne zdarzenie w życiu, związane z pewnym wysiłkiem i zmianą warunków funkcjonowania, ma taką właściwość, stąd trudno to demonizować.

Dla niektórych to może być po prostu twórczy proces: wyzwanie - rozwiązanie i związana z tym rekonfiguracja zachowania. Ale jest też prawdą to, że dla wielu, wielu osób, zwłaszcza tych o nie za dobrej sytuacji materialnej, zdrowotnej, czy "związkowej", pojawienie się dziecka wiązać się może z totalną katastrofą na płaszczyźnie zawodowej.

To nie jest tak, że rzeczy "da się zrobić" - to niektórzy je umieją zrobić, innym trzeba w tym pomóc (a tej pomocy wcale być znikąd nie musi), a u innych wywoła to permanentny kryzys. Można sobie powiedzieć, że jednostka dojrzała zrobi coś, ale to nijak nie implikuje, że jednostki z tej okazji stają się dojrzałe.

Temat: Dzieci i biznes

ja czesto widze takie chamskie dowartosciowywanie sie ludzi, ktorzy maja rodzine i praca ktora srednia lubia, wobec ludzi, ktorzy sa sami i maja lubiana prace. Ze niby oni wybrali lepiej.

Z mojego punktu widzenia to buractwo oceniac cudze zycie pod katem wywyzszania sie cudzym kosztem.

A co jesli ktos zrobil duzo by nie byc sam, chodzil na wiele randek by dac sobie szanse, zostal wielokrotnie zraniony, przeplakal wiele nocy z powodu plci przeciwnej, porzucony i na lodzie nie zalamuje sie i nie zamyka w czterech scianach, pracuje bo co ma szukac chleba na smietniku?, a ze mu/jej zalezy i wklada w to duzo energii, wiec osiaga w tej dziedzinie zawodowej sukces. I nagle ktos przychodzi by to wydrwic ten trud i wysilek, by pokazac ze jego wybory niby sa lepsze. Przeciez to zerowa empatia, kolo szacunku taka postawa nawet nie stala i ogolnie obwinianie kogos ze jest sam bo pewnie brzydki i nie zasluguje na milosc, albo ze za bardzo za tym chlebem biegal, bo moze przy smietniku by poznal milosc zycia, ktora da potomstwo?

Przeciez to jakis absurd, myslenie prymitywne, wiesniackie, zero serca dla ludzi z otoczenia, wicie sie w jakies zawisci. No masakra. Ludzie z klasa tego nie robia i tyle.
Kasia W.

Kasia W. Project Manager,
analityk; spec od
rozwiązań
niemożliwych

Temat: Dzieci i biznes

Michał Ksiądzyna:
Skoro sprawę sprowadzamy do ekonomii, a w szczególności makroekonomii i rozwiązywania problemów naszego świata, to z punktu widzenia tejże ekonomii, wzbogaconej o zdobycze genetyki
wynikałoby, że wychowanie każdego dziecka to nakład rzędu 100-300tys. złotych, a zwrot dla społeczeństwa i całej gospodarki to minimalnie 2mln dolarów, czyli jakieś 6mln złotych (obliczenia znalezione kiedyś w internecie, autorstwa
amerykanów).
Nie ja sprowadziłam sprawę do kwestii ekonomii, ale jeśli w tym kierunku ma iść nasza dyskusja - to proszę Cię bardzo.

Mówisz - zwrot dla społeczeństwa z każdego dziecka to min. 2 mln$? Z dzieci rodzin patologicznych też? Z dzieci upośledzonych też?
Czas jednostki poświęcony na odkrycie czegoś wielkiego - jak szczepionka, lek - służącego ludzkości jest zdecydowanie cenniejszy niż jej czas na wychowanie 1 nowej jednostki. Co więcej - jednostka ta wcale nie musi przejąć po rodzicach ich "potencjału intelektualnego"
Czy dzieci kontynuują dzieła rozpoczęte przez rodziców? Rzadko. A jednak nauka, sztuka i podobne idą do przodu.

Dalej - czy wiesz że szansą dla nauki nie jest kumulowanie środków w kształceniu prymusów?
Szansą dla nauki i ekonomii jest "podciąganie ogonów" - czyli inwestycja w wyciąganie z patologii, ze środowisk zaniedbanych, wyrównywanie szans.
To te grupy będą kiedyś zarabiać i finansować badania "prymusów". Dodajmy - bardzo drogie badania!

Na koniec - bardzo prywatna opinia:
Dajcie ludziom prawo do dokonywania wyborów. Nie oceniajcie własną miarą. Nie każdy chce być rodzicem i nie każdy chce nim być już, teraz.
I nie ma to nic wspólnego z wygodnictwem.
Maciej L.

Maciej L. Kierownik Produktu -
automatyka budynkowa

Temat: Dzieci i biznes

Ten temat raczej nie ma szans rozwinąć się na forum gdzie człowiek podpisuje się nazwiskiem. Wyobrażacie sobie np. kobietę, która powie że przez dziecko sama się cofnęła w rozwoju i straciła szansę na wymarzoną pracę i podpisze się pod tym, a potem to dziecko zajrzy na GL?
Wiadomo, że tutaj napiszą tylko zadowoleni rodzice, albo single, albo osoby ze związków w których obie strony nie chcą dziecka.
Marta Hancock

Marta Hancock Revenue Manager

Temat: Dzieci i biznes

Odpowiadając na postawione pytanie...
Myślę, że posiadanie dzieci to szczęście (całokształt: znalezienie odpowiedniego partnera i samo zajście w ciążę też wymaga wiele szczęścia) i obowiązek. Taki moment to punt zwrotny dla osoby pracującej (dla każdej innej też). Na pewno wiele się zmienia i z pewnych spraw rezygnujemy nieświadomie - zmieniają się nam priorytety i potrzeby, np. inaczej chcemy spędzać wolny czas. Co do pracy czy kariery - dla mnie to najlepsza motywacja jaką kiedykolwiek miałam, a cieżarem póki co są tylko dodatkowe ciążowe kilogramy :-)
Izabella Jarska

Izabella Jarska dziennikarz, piszę o
kulturze

Temat: Dzieci i biznes

Kasia W.:
Dzieci niczego nie ograniczają i nie wymagają rezygnowania z kariery i rozwoju zawodowego.
Są elementem w rodzinie równie ważnym jak partner.
Mają swoje prawa i obowiązki.
Mają swoje wymagania (wychowanie, wykształcenie, utrzymanie - kolejność nieprzypadkowa!)
I są cudowni ludzie, którzy decydują się (mniej lub bardziej świadomie) na takie zobowiązanie
Są jednak ludzie, którzy nie decydują się na posiadanie dzieci.
Chcą rozwijać karierę, pomagać innym, zdobywać góry, odkrywać nowe leki lub opiekowac się osobami starszymi itd
Kieruje nimi li tylko wygoda?
Czy ich życie jest uboższe bo nie posiadają dzieci?

W pewnym sensie jest uboższe, ale na szczęście natura jest mądra i oni tego nie wiedzą :-)
Nie, o ile świadomie podjęli taką, a nie inną decyzję.
W obu wypadkach wszystko opiera sie o świadome, dojrzałe decyzje.
Czy życie tych "niedzieciatych" jest mniej ważne od tych "dzieciatych"?

Nikt tak chyba nie twierdzi :-)
Czy tak powiedzielibyście, gdyby sie okazało że ta "niedzieciata"
odkryła lek na raka

A "dzieciata" nie może dokonać takiego odkrycia? Uważa Pani, że z powodu rodzicielstwa umierają szare komórki?

albo mogła wyjechać na 3-5-10 lat do
ubogiego
kraju by leczyć z trądu albo doradzać jak wyjść z ekonomicznego
impasu?
To są po prostu inne role życiowe, które można łączyć, albo nie.

Tutaj pełna zgoda :-)

konto usunięte

Temat: Dzieci i biznes

Oj a ja myślałem że temat dotyczy tego artykułu
najmłodszy dyrektor świata
Izabella Jarska

Izabella Jarska dziennikarz, piszę o
kulturze

Temat: Dzieci i biznes

Renata K.:
ja czesto widze takie chamskie dowartosciowywanie sie ludzi, ktorzy maja rodzine i praca ktora srednia lubia, wobec ludzi, ktorzy sa sami i maja lubiana prace. Ze niby oni wybrali lepiej.

A na jakiej podstawie Pani uważa, że ludzie mający rodzinę nie mogą mieć jednocześnie pracy, która lubią?

Z mojego punktu widzenia to buractwo oceniac cudze zycie pod katem wywyzszania sie cudzym kosztem.

"Chamstwo", "buractwo"... po co tak agresywnie? I gdzie Pani spotyka takich ludzi?

A co jesli ktos zrobil duzo by nie byc sam, chodzil na wiele randek by dac sobie szanse, zostal wielokrotnie zraniony, przeplakal wiele nocy z powodu plci przeciwnej, porzucony i na lodzie nie zalamuje sie i nie zamyka w czterech scianach, pracuje bo co ma szukac chleba na smietniku?, a ze mu/jej zalezy i wklada w to duzo energii, wiec osiaga w tej dziedzinie zawodowej sukces. I nagle ktos przychodzi by to wydrwic ten trud i wysilek, by pokazac ze jego wybory niby sa lepsze. Przeciez to zerowa empatia, kolo szacunku taka postawa nawet nie stala i ogolnie obwinianie kogos ze jest sam bo pewnie brzydki i nie zasluguje na milosc, albo ze za bardzo za tym chlebem biegal, bo moze przy smietniku by poznal milosc zycia, ktora da potomstwo?

Przeciez to jakis absurd, myslenie prymitywne, wiesniackie, zero serca dla ludzi z otoczenia, wicie sie w jakies zawisci. No masakra. Ludzie z klasa tego nie robia i tyle.

Proszę wybaczyć, ale mam wrażenie, że przemawia przez Panią rozgoryczenie i wyolbrzymia Pani problem. Nie sądzę, aby drwienie z singli i wywyższanie się nad nimi było ulubioną rozrywką ludzi posiadających dzieci, naprawdę mają oni inne sprawy na głowie. Może powinna Pani zmienić otoczenie na normalniejsze? A na marginesie - a jak u Pani z empatią? Jest Pani szczęśliwa kiedy koleżance rozchoruje się dziecko i musi ją Pani zastąpić w pracy?
Grzegorz Krzemiński

Grzegorz Krzemiński 600+ projektów w
bezpieczeństwie |
Trener | RODO | HSSE
|...

Temat: Dzieci i biznes

Mam dziecko.

Mam fajoską pracę.

Nie drwię z singli... bo mnie zwisa, w jakim ktoś jest stanie.

Brutalne? Tak. Jak najbardziej.

Do pracy przychodzę pracować, nie oceniać, plotkować i sobie z kogoś jaja robić.

Mi się udało, komuś też. Innym nie. W sensie dzieci.

Ale innym się udało gdzie indziej - nie mam jachtu, nie jeżdżę 3 razy w roku na wczasy za granicą.

Tu mi się nie udało.

Ale mówię - JESZCZE.

I to chyba cała różnica.

Można się poddać. I każdego zdania słuchać jako krytyki własnego ja i własnych postaw.

Tylko pytanie.
A raczej dwa.

Czy przypadkiem na własne życzenie nie jest się przegranym? Bo ta krytyka często jest wymysłem.

I czy na siłę musimy mieć to co inni? Już teraz, tu i już?

Sorki, na moje oko - więcej luzu, dystansu to i się ułoży.. Kurde wyszła mi jakaś grupa wsparcia ;-)))

Luzik, singiel, czy dubel (tak to się pisze i mówi?) to tylko SZUFLADKOWANIE wymyślone przez ludzi.
Stanisław K.

Stanisław K. Technical Director,
R&D and Innovation
Technologies

Temat: Dzieci i biznes

Kasia W.:
Dalej - czy wiesz że szansą dla nauki nie jest kumulowanie środków w kształceniu prymusów?
Szansą dla nauki i ekonomii jest "podciąganie ogonów" - czyli inwestycja w wyciąganie z patologii, ze środowisk zaniedbanych, wyrównywanie szans.
To te grupy będą kiedyś zarabiać i finansować badania "prymusów". Dodajmy - bardzo drogie badania!
powinno sie robic jedno i drugie - inwestowac w podciaganie ogonow nie zapominajac przy tym o jednostkach wybitnie uzdolnionych. skupianie sie li tylko na "wyrownywaniu szans" czy tez "zwiekszaniu odsetka ludzi z wyzszym wyksztalceniem" jakie obecnie obserwujemy jest, moim zdaniem, niczym innym jak rownaniem w dol.

http://theburningplatform.com/economy/american-idiots-1 - ciekawy tekst o amerykanskim systemie ksztalcenia. widze, niestety, sporo analogii z Polska.

ps. z gory uprzedzam, ze u mnie dzis ten link nie dziala.

konto usunięte

Temat: Dzieci i biznes

Maciej L.:
Ten temat raczej nie ma szans rozwinąć się na forum gdzie człowiek podpisuje się nazwiskiem. Wyobrażacie sobie np. kobietę, która powie że przez dziecko sama się cofnęła w rozwoju i straciła szansę na wymarzoną pracę i podpisze się pod tym, a potem to dziecko zajrzy na GL?
Wiadomo, że tutaj napiszą tylko zadowoleni rodzice, albo single, albo osoby ze związków w których obie strony nie chcą dziecka.


echh prawda
Kasia W.

Kasia W. Project Manager,
analityk; spec od
rozwiązań
niemożliwych

Temat: Dzieci i biznes

Izabella Jarska:
W pewnym sensie jest uboższe, ale na szczęście natura jest mądra i oni tego nie wiedzą :-)
Uboższe na pewno o emocje, jakich doświadczają rodzice widząc pierwszy uśmiech, pierwszy krok.
Jest jednak pełniejsze innych emocji - odkrywania, zdobywania, pokonywania.
Czy życie tych "niedzieciatych" jest mniej ważne od tych "dzieciatych"?

Nikt tak chyba nie twierdzi :-)
Nie? Ja sie niestety spotkałam z taką opinią wobec "niedzieciatych" - "bo po Tobie nic nie zostanie, żadna pamięć". Kopernik, Pasteur dzieci nie mieli...

A "dzieciata" nie może dokonać takiego odkrycia? Uważa Pani, że z powodu rodzicielstwa umierają szare komórki?
Nie, oczywiście że żadne komórkinie umierają. Tak tylko myślę, ze na pracę badawczą trzeba poświęcić duuuuużo czasu. A to się nijak ma do wychowywania dzieci
Stanisław Kowalik:
powinno sie robic jedno i drugie - inwestowac w podciaganie ogonow nie zapominajac przy tym o jednostkach wybitnie uzdolnionych.
skupianie sie li tylko na "wyrownywaniu szans" czy tez "zwiekszaniu odsetka ludzi z wyzszym wyksztalceniem" jakie obecnie obserwujemy jest, moim zdaniem, niczym innym jak rownaniem w dol.
polecam artykuł w ostatnim numerze newsweeka, niestety nie ma go w wydaniu internetowym. Przeprowadzono badania nad wydatkowaniem pieniędzy na edukację w różnych obszarach działalności.

Temat: Dzieci i biznes

Grzegorz Krzeminski - fajna wypowiedz - mi sie milo czyta :)
Izabela Jarska - glownie w Warszawie mialam do czynienia z takim srodowiskiem, ale juz tam nie mieszkam.
Co do pytania o zastepstwo - przez kilka lat zycia zawodowego nie mialam takiej sytuacji. W mojej branzy ogolnie jest malo kolezanek.
Maciej Laskowski - niestety nie masz racji, sa matki, ktore mowia wprost takie rzeczy swoim dzieciom i wcale sie nie martwia tym jak sie z tym czuja.
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: Dzieci i biznes

Krzysztof Kapica:
Maciej L.:
Ten temat raczej nie ma szans rozwinąć się na forum gdzie człowiek podpisuje się nazwiskiem. Wyobrażacie sobie np. kobietę, która powie że przez dziecko sama się cofnęła w rozwoju i straciła szansę na wymarzoną pracę i podpisze się pod tym, a potem to dziecko zajrzy na GL?
Wiadomo, że tutaj napiszą tylko zadowoleni rodzice, albo single, albo osoby ze związków w których obie strony nie chcą dziecka.


echh prawda


Yyyyyyyy nie wiem - mi podpis nie przeszkadza :):) Zaraz dojdziemy do szklanego sufitu łomatkobosko.....tylko nie to ...

konto usunięte

Temat: Dzieci i biznes

Dagmara D.:
Krzysztof Kapica:
Maciej L.:
Ten temat raczej nie ma szans rozwinąć się na forum gdzie człowiek podpisuje się nazwiskiem. Wyobrażacie sobie np. kobietę, która powie że przez dziecko sama się cofnęła w rozwoju i straciła szansę na wymarzoną pracę i podpisze się pod tym, a potem to dziecko zajrzy na GL?
Wiadomo, że tutaj napiszą tylko zadowoleni rodzice, albo single, albo osoby ze związków w których obie strony nie chcą dziecka.


echh prawda


Yyyyyyyy nie wiem - mi podpis nie przeszkadza :):) Zaraz dojdziemy do szklanego sufitu łomatkobosko.....tylko nie to ...

Cześc Dag

ja z autopsji i riserczu wśród znajomych ... ja tam nie idę bo to niedaleko do pokoju bez klamek z miękkimi ścianami ;)
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: Dzieci i biznes

Krzysztof Kapica:
Cześc Dag

ja z autopsji i riserczu wśród znajomych ... ja tam nie idę bo to niedaleko do pokoju bez klamek z miękkimi ścianami ;)
Cze Krzyś :)
Ano niedaleko :)
Daniel B.

Daniel B. Specjalista

Temat: Dzieci i biznes

Jedno z drugim sie nie wyklucza - wystarczy spojrzec na twarze biznesu - tych najbogatszych. Naprawde wiekszosc dzieci posiada.

Kwestia indywidualnego podejscia i tego kto jak traktuje chec posiadania dziecka. Dla mnie nie ma wiekszego sensu egzystencjalnego na tym swiecie , jak wlasnie wychowanie dziecka.
Ile ozna samodoskonalic siebie i nie wiem , podmiot gospodarczy w ktorym sie pracuje ?

Owszem , kariera moze absorbowac na tyle ze czlowiek sie zatraca + wiekszosc "kierownikow" i "dyrektorow" ( przepraszam za uogolnienia , ale takie sa fakty .. a przynajmniej ja sie z tym badzo czesto stykalem ) nie dopuszcza do siebie mysli ze ktos moze szanowac dziecko wyzej niz swoj etat, przez co kiedys posiadanie dziecka "przeszkadzalo" w karierze... na szczescie to myslenie sie zmienia (powoli ).

Ja jestem zdania ze osoby wychowujace dzieci , to osoby majace cel. Musza sie starac bardziej, czesciej wiaza sie z dana firma na stale, bo liczy sie dla nich stabilizacja. Ze wzgledow finansowych tez nie moga sobie pozwolic na odpuszczanie w pracy i biznesie. Maja sie dla kogo starac. Tu juz nie chodzi o wlasna kariere, ale tez o byt swoj i swoich dzieci.

Owszem czasem zdarz sie niedyspozycyjnosc przez dziecko - ale nie jest to stan trwajacy wiecznie.

Odrebna sprawa to traktowanie dziecka jako "koszt" - owszem za darmo dzieci sie same nie wychowuja, ale napewno nie sa to wydatki rzedu tych ktore widuje w jakichs dziwnych analizach rodem z kosmosu...

Wszechdostepna pomoc w postaci:

- zlobkow
- przedszkol
- opiekunek

naprawde pozwala na aktywne prowadzenie swojego biznesu i napewno nikogo finansowo nie wykonczy , jak to ktos pisal ze ciezko by mu sie bylo "w razie " rozlaki z partnerem utrzymac.

Dla mnie patrzenie na dziecko przez pryzmat kosztow to dziwna sytuacja. Nigdy w ten sposob nie podchodzilem do posiadania dziecka. Masz dziecko i mala pensje ? Musisz sie bardziej starac -masz dla kogo.

Temat: Dzieci i biznes

a powiedzcie mi, jesli ja przez kilka lat pracujac z wieloma mezczyznami, wielu z nich bylo ojcami swych dzieci, a nie widzialam, zeby ktorys z nich wzial kiedys wolne, bo dziecko chore... to to znaczy, ze ci najdoskalsi z doskonalych pracownikow, a zarazem najdoskonalsi tatusiowie plodzili tylko takie dzieci, ktorym obcy byl katar czy kaszel?
Grzegorz Krzemiński

Grzegorz Krzemiński 600+ projektów w
bezpieczeństwie |
Trener | RODO | HSSE
|...

Temat: Dzieci i biznes

Renata K.:
a powiedzcie mi, jesli ja przez kilka lat pracujac z wieloma mezczyznami, wielu z nich bylo ojcami swych dzieci, a nie widzialam, zeby ktorys z nich wzial kiedys wolne, bo dziecko chore... to to znaczy, ze ci najdoskalsi z doskonalych pracownikow, a zarazem najdoskonalsi tatusiowie plodzili tylko takie dzieci, ktorym obcy byl katar czy kaszel?

Albo masz niefart, albo ja jestem mało doskonały.

Bywam na zwolnieniach (teraz mi prościej ;-))), a i macierzyński kawałek złapałem. ;-)))

Tylko tak oceniać od czapki to trudno. Bo wchodzimy w kwestie kulturowe, czyli tego, jak wygląda model rodziny dla tych twoich kumpli. Mozę standardem jest to, że chłopy naginają, a mamusie w domu siedzą - bo tak im dobrze?

A może to liczenie czysto ekonomiczne - chłop ma lepszą pracę, ale mniej elastyczną?

A może jeszcze tak, że żona (partnerka) owych panów nie wierzy że jeden z drugim da sobie radę.

A może wszystko na raz.

Sorki, jak dla mnie trudno takie sprawy oceniać, bo wynik mimo że podobny (faceci nie biorą zwolnień) to jednak zależeć może od wielu czynników.

I jak znam życie choć trochę, to pewnie jest tak, że każdy ze spotkanych przez Ciebie panów nie brał zwolnień z różnych zestawień czynników powyżej i pewnie jeszcze innych.
Przemek Bienias

Przemek Bienias Menadżer z
wieloletnim
doświadczeniem w
tworzeniu i zarzą...

Temat: Dzieci i biznes

Grzegorz Krzemiński:
Renata K.:
a powiedzcie mi, jesli ja przez kilka lat pracujac z wieloma mezczyznami, wielu z nich bylo ojcami swych dzieci, a nie widzialam, zeby ktorys z nich wzial kiedys wolne, bo dziecko chore... to to znaczy, ze ci najdoskalsi z doskonalych pracownikow, a zarazem najdoskonalsi tatusiowie plodzili tylko takie dzieci, ktorym obcy byl katar czy kaszel?

Albo masz niefart, albo ja jestem mało doskonały.

Bywam na zwolnieniach (teraz mi prościej ;-))), a i macierzyński kawałek złapałem. ;-)))

Tylko tak oceniać od czapki to trudno. Bo wchodzimy w kwestie kulturowe, czyli tego, jak wygląda model rodziny dla tych twoich kumpli. Mozę standardem jest to, że chłopy naginają, a mamusie w domu siedzą - bo tak im dobrze?

A może to liczenie czysto ekonomiczne - chłop ma lepszą pracę, ale mniej elastyczną?

A może jeszcze tak, że żona (partnerka) owych panów nie wierzy że jeden z drugim da sobie radę.

A może wszystko na raz.

Sorki, jak dla mnie trudno takie sprawy oceniać, bo wynik mimo że podobny (faceci nie biorą zwolnień) to jednak zależeć może od wielu czynników.

I jak znam życie choć trochę, to pewnie jest tak, że każdy ze spotkanych przez Ciebie panów nie brał zwolnień z różnych zestawień czynników powyżej i pewnie jeszcze innych.

no i kolega trafił w sedno, ale ja znam i takich co chodzą na zwolnienia bo One (partnerki) nie mogą albo nie chcą i takich co JĄ (partnerkę) zaraz po tych obowiązkowych kilkunastu tygodniach do pracy wysłali a sami z pociechą zostali.
Kultura, wychowanie i komunikacja...

Następna dyskusja:

Biznes




Wyślij zaproszenie do