Temat: Doktorat i biznes
Trochę odwrócę pytanie Autora wątku, który dopiero "przymierza się" do doktoratu. Ja znam - rzecz sie dzieje teraz - przypadek, gdy młody, bardzo zdolny doktorant, ze znakomitym tematem (już realizowany), oraz pierwszymi pilotażowymi wdrożeniami (niekomercyjnymi) szuka możliwości komercjalizacji rozwijanego pomysłu. Jedna z największych polskich firm branży ,,, , ponoć innowacyjna, nie chce zainwestować w ten temat bo... jest innowacyjny (czytaj: obarczony pewnym ryzykiem). Są już zapytania zza granicy, z krajów UE.
Mając pewne doświadczenie, prawdopodobnie poradzę młodemu człowiekowi, żeby "sprzedał" temat za granicą i pokazał, że "działa".
Nie poradzę młodszemu koledze, by wykorzystał "dobrodziejstwa Internetu" (zresztą zna je znakomicie) i ogłaszał wszem i wobec, co wymyślił. Temat jest już tak zaawansowany i dopracowany, że byłoby głupotą szukanie przypadkowych inwestorów w taki sposób.
Podsumowując: temat, rozwijany na bazie przygotowywanego doktoratu, jest, w fazie zawansowanej wersji pilotażowej (już nie samej koncepcji). Brakuje elementu biznesowego - komercjalizacji. Człowiek, o którym piszę, jest typem "naukowaca", nie "biznesmena" i sam twierdzi, że do interesów (organizacja, prowadzenie...) "nie ma głowy".
Co w takim przypadku?
Pozdrawiam