Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...
Magdalena T.:
Nie wiem jak to jest w innych branżach, lecz w ubezpieczeniach/finansach nie liczy się jakość szeregowych pracowników, lecz ilość.
Albowiem więcej nowych pracowników = więcej sprzedanych produktów.
Początkujący sprzedawca ubezpieczeń/kredytów itp. wciśnie produkt członkom rodziny, by odpaść - często bez wypracowanej prowizji. Jego miejsce zajmuje nowy i historia się powtarza.
W ten sposób firma sprzedaje swój produkt, oszczędzając na wypłacie prowizji. Sam zysk.
Aktualnie taka strategia (permanentna rotacja niekompetentnych pracowników) opłaca się bardziej, niż hodowanie w firmie dobrego sprzedawcy.
Bo jeśli on - przy całym swym doświadczeniu - sprzeda 8 polis, to ośmiu niedoświadczonych pracowników opchnie w sumie 16 lub więcej. A firma może ich sobie wymieniać bez końca...
To będzie lekki off-top :)
Magdaleno, ale czy nie uważasz tego za draństwo? Ja tak. Bo człowiek nalata się przez miesiąc, 2 miesiące. Nie zrobi 20 umów, to już nic nie dostaje. A firma na tym zarabia.
Poza tym, jest to najbardziej korupto-genny system jaki może być. Sam kiedyś byłem głupi i padłem ofiarą tego - poza tym odbija się też często na firmie.
Miałem taką sytuację. W mieszkaniu w warszawie płaciliśmy za internet z Aster, który się do niczego nie nadawał. Zrywało połączenia i nie dało się nic robić. Płaciliśmy 150zł.
Na klatce schodowej był porozwieszane nalepki Vectry - Konsultanta. Postanowiłem zadzwonić, człowiek miły. Bardzo miły. Przyjechał... naobiecywał cudów wianków.
Ogólnie opłata instalacyjna miała być 40zł... z Vectry przyszedł rachunek za instalacje na 250zł.
W Vectrze nic się nie dało zrobić, bo przecież podpisałem umowę (a cenników nie przeczytałem). Ale nie było tam zaznaczone, że zapłacę 40zł, ani że zapłacę 250zł. Nie było też mowy o zniżce na instalacje (a raczej była dość 2-znaczna).
System prowizyjny w pewnym sensie zmusza tych ludzi do kłamstwa, naciągania i oszustw. Co też nie odbija się pozytywnie na wizerunku firmy.
Bo dla mnie, to jest ICH pracownik, i reprezentuje ICH firmę. I pomimo, że nie jest jej 100% pracownikiem, to i tak dla mnie świadczy to o firmie. Dlatego też wczoraj do mnie dzwonił pracownik o przedłużenie umowy - powiedziałem mu, że nie mam nic do niego, ale "pierdole tę waszą firmę, która wysyła do ludzi przedstawicieli, którzy naciągają ludzi" - mniej/więcej.
Absolutnie nie twierdzę, że nie jestem tutaj winien, bo powinienem przeczytać umowę, przeczytać cenniki, dowiedzieć się na infolinii Vectry co i jak, a tego nie zrobiłem - uwierzyłem kłamcy.
Z tym, że następnym razem takiemu konsultantowi najpierw powiem, że ma mi przywieźć umowę. Poczekać godzinę, aż ją przeanalizuje - albo zadzwonić na następny dzień, aż stwierdzę, że mi pasuje albo nie - i teraz nie ma przepuść. Bo dla mnie każdy konsultant to już potencjalny kłamca i naciągacz jeśli pracuje w systemie prowizyjnym.
Także kicha z taką jakością pracownika i z takim tworzeniem "marki".
Bo zasada jest taka: "Albo będziemy p******* klientów, albo to firme będzie p****** nas."
Dla tych co napiszą: "Sam sobie jesteś winien, bo nie przeczytałeś". Tak, jestem. Ale jakbym to wszystko czytał to też ten konsultant musiałby czekać godzinę albo 2, aż się upewnię jakie są cenniki, czy w umowie jest napisane że cena za to i za to jest obniżona. Następnym razem tak zrobię - i nie będę miał żadnego poszanowania dla czasu takiego konsultanta, bo przez to że miałem, to się zrobiłem.
Ale off-top :D Przepraszam!
Teraz, czy warto rekrutować tony takich tanich pracowników, którzy albo nic nie zarobią, albo jak chcą zarobić to muszą kłamać? Moim zdaniem nie - bo ja w takiej firmie drugi raz nie kupię.