Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Jan Pawel M.:
Robert R.:
Tomasz P.:
Skoro pisze pan w innym miejscu, że szef sam sobie dobiera podwładnych więc czemu nie dobiera takich, na których nie musi drzeć pyska i zmuszać ich do pracy.
Ponieważ takich jest zbyt mało, musiałby wyrzucić 90% ludzi i nie bardzo miałby kim kierować.
Wyrzuciłby jednego, drugiego a reszta bardzo szybko by zmądrzała.

Ja widziałem w akcji taką ekipę, w której szef nie umiał inaczej jak drzeć pyska. Prawie wszystko do poprawki.
(...)
Kuzyn pracował 20 lat z bardzo trudną młodzieżą, taki margines. I nie musiał się drzeć ani być burakiem by wzbudzać szacunek.

Krzyk jest wyrazem bezsilności i siły głosu, a nie autorytetu i zaufania

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Jan Pawel M.:
Robert R.:
Ponieważ takich jest zbyt mało, musiałby wyrzucić 90% ludzi i nie bardzo miałby kim kierować.
Wyrzuciłby jednego, drugiego a reszta bardzo szybko by zmądrzała.
Mowa jest o autorytecie a nie zarządzaniu.
Po wyrzuceniu jednego, czy dziesięciu można zdobyć posłuszeństwo, ale nie ma to nic wspólnego z autorytetem.
Ponadto, wyrzucenie jednego to też agresja, dla niektórych większa niż nakrzyczenie na ludzi.
Ja widziałem w akcji taką ekipę, w której szef nie umiał inaczej jak drzeć pyska. Prawie wszystko do poprawki.
Widziałem takie ekipy i widziałem ich przeciwieństwo, nie ma reguły.
Może równie dobrze działać ekipa oparta na agresji i na kumplowaniu się, wszystko zależy od ludzi.
Jeśli jedynym sposobem na zdobycie posłuchu jest bycie skurwysynem, to trzeba nim się stać.
Nigdy nie ma tylko jednego sposobu.
Kuzyn pracował 20 lat z bardzo trudną młodzieżą, taki margines.
A co robił? lał ich w ryło?
Czy chodził sobie z koszem na głowie?
Ta dyskusja jest bez sensu, nie rozumie pan tego co ja piszę a ja nie mam ochoty po raz kolejny tego tłumaczyć. Przypisuje mi pan stwierdzenia których nie użyłem i dyskutuje pan ze swoimi wyobrażeniami na temat tego co napisałem.
Jeśli o mnie chodzi to sobie może pan żyć w świecie swojej wyobraźni.

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Jan D.:
Krzyk jest wyrazem bezsilności i siły głosu, a nie autorytetu i zaufania
Proszę Pana, to są po prostu bzdury.
Niestety ale ludzie odruchowo podporządkowują się temu kto jest głośny, mają to po prostu wdrukowane w podświadomość.
Nigdy nie twierdziłem że mi się to podoba, szczególnie że sam jestem dość miłym i spokojnym człowiekiem.
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Robert R.:
Jan D.:
Krzyk jest wyrazem bezsilności i siły głosu, a nie autorytetu i zaufania
Proszę Pana, to są po prostu bzdury.

Moim zdaniem nie. Wiem to z własnego doświadczenia. Gdy kierował zespołem "krzykacz" nie potrafił krzykiem wytłumaczyć tego co oczekiwał od zespołu - rzeczywiście zespól knocił. Gdy przyszedłem na jego miejsce wytłumaczyłem spokojnie wszystko temu samemu zespołowi pracowników, okresliłem zasady które respektuję i wymagam od innych m,in, komunikacji, a w szczególności w przypadku wykrycia błędu mojego czy własnego przez pracownika. Ten sam zespól okazał się znakomity pod względem wiedzy, umiejętności, kreatywności, a inni szefowie mi zazdrościli i próbowali ich podkupić. Ten zespół uwierzył w siebie, a ja im tylko w tym pomogłem. Proste.
No i wyszło, ze się chwalę :-)
Niestety ale ludzie odruchowo podporządkowują się temu kto jest głośny, mają to po prostu wdrukowane w podświadomość.

Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Krzyk jest dobry na raz, za drugim razem się nie sprawdza.Jan D. edytował(a) ten post dnia 15.04.13 o godzinie 14:30
Tomasz P.

Tomasz P.
usługi/produkcja/spr
zedaż

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Robert R.:
Tomasz P.:
Dlatego szef musi zwykle zmuszać ludzi do posłuchu, bo większość z nich nie jest zainteresowana wykonywanie pracy, tylko zarabianiem pieniędzy jak najniższym kosztem, najlepiej za darmo.
Jeżeli nie zna innych sposobów wpływania na zachowania podwładnych to rzeczywiście pozostaje mu tylko drzeć pysk.
Ponieważ są ludzie którzy nie podporządkują się innym metodą perswazji.
Po prostu tacy się urodzili, i wcale nie zależy to od wykształcenia.
Skoro pisze pan w innym miejscu, że szef sam sobie dobiera podwładnych więc czemu nie dobiera takich, na których nie musi drzeć pyska i zmuszać ich do pracy.
Ponieważ takich jest zbyt mało, musiałby wyrzucić 90% ludzi i nie bardzo miałby kim kierować.
Ale jeśli chce mieć autorytet a nie posłuch wynikający ze strachu, musi być takim szefem jakim oni chcą go widzieć.
Jeżeli chcą mieć szefa sk...a tzn, że Pan chętnie się dopasuje do ich wyobrażeń?
Jeśli jedynym sposobem na zdobycie posłuchu jest bycie skurwysynem, to trzeba nim się stać.
Brawo. Totalnie czy tylko na chwilę?
Albo zmienić pracę.
Nie można się obrażać na to że woda płynie z góry na dół i na to że większość ludzi nie pracuje z przekonania tylko z przymusu.
A co do 20 pracowników, to proszę pamiętać że to szef sobie dobiera podwładnych.
Jeśli mu zależy żeby mieć u nich autorytet, to powinien eliminować takich których oczekiwaniom z różnych powodów nie chce lub nie potrafi sprostać.
Proszę się wczytać we własny tekst. Jeżeli CHCE mieć autorytet to ma się dopasować do wyobrażeń podwładnych. Jeżeli zaś mu ZALEŻY na autorytecie to powinien niewygodnych sobie eliminować.
No właśnie proszę się w to wczytać.
Widzi Pan już to co pisałem?
Powinien stosować takie metody, które będą skuteczne w stosunku do ludzi którymi zarządza, a ci którzy są totalnie niesterowani, powinni zostać wyeliminowani.
Tak teraz jaśniej napisane.
Teraz jasne?
Jeśli pan wyczytał z tego fragmentu on coś o zniżaniu się do poziomu pracownika, to rozmawiamy różnymi językami i chyba nigdy nie zrozumie Pan o czym pisze.
Zniżanie się do poziomu pracownika to oddziaływanie na niego metodami rozdartego pyska(takie Pan tu zaprezentował) - bo tylko takie oddziaływanie jest wobec niego skuteczne.
Oczywiście można się też zwolnić z pracy, bo jeśli 90% podwładnych reaguje tylko na agresję, to wszystkich Pan nie wymieni.
To po co takich zatrudniać? (najtańsi ?)
jeśli będzie Pan zbyt łagodny, to pana wyleją z pracy i zatrudnią kogoś kto takich obiekcji miał nie będzie.
Pański szef stwierdzi że nie radzi Pan sobie z ludźmi i się Pan nie nadaje.
Szanowny Panie. Łagodność ma wiele wspólnego z kulturą osobistą. Jeżeli dodamy do tego kompetencje i konsekwencję w działaniu to nie ma obaw.
Wiem, że branża budowlana jest specyficzna i najtrudniej w niej znaleźć wspólny język z pracownikiem.
Nie wydaje mi się żeby miał pan rację.
Z perspektywy czasu uważam że łatwiej mi było znaleźć kierować pracownikami fizycznymi, niż kadrą inżynieryjną.
Czyżby łatwiej było Panu znaleźć wspólny język (skurwysyn, opierdala, drze pysk)
Ja proszę Pana nigdy nie podniosłem głosu w pracy, więc trudno mi się odnieść do Pańskiego pytania.
To czemu używa Pan na forum słownictwa (powtórzę) będącego oznaką słabości lub ubóstwa językowego?
Jeżeli nawet nie Pan je stosuje to przytaczanie takich obserwacji zapominając o tytule tematu jest bezcelowe.
Inżynierowie , czyli ludzie na niby wyższym poziomi intelektualnym są w większym stopniu przekonani że im się należy za darmo niż ci co rowy kopią.
Zalicz się Pan do nich czy jest jakimś wyjątkiem?
nie pamiętam, od 26 roku życia kierowałem a nie byłem kierowany i nigdy nie miałem możliwości znaleźć się w takim położeniu.
Myślałem, że jednak człowiek po studiach nie jest"na niby" ale na wyższym poziomie intelektualnym. Muszę zweryfikować obserwacje własne.
Niemniej jednak dla pracowników fizycznym wykonywanie poleceń kierownika było czymś bardziej oczywistym niż dla inżynierów.
Jakich sobie dobierze podwładnych takie musi stosować metody by nie być odbieranym przez podwładnych jak ciota bez jaj.
To nie jest kwestia doboru pracowników, po prostu zdecydowana większość tak reaguje.
Na podstawie mojego doświadczenia nie potwierdzam tego. Wręcz stwierdzam, że wyjątki nie oczekują szacunku. Natomiast rolą człowieka / szefa jest okazywać szacunek.
Nawet jeśli sami przed sobą się do tego nie przyznają.
Oczywiście, są tez tacy którzy oczekują szacunku, ale zwykle jest ich bardzo niewielu, nawet jeśli oni sami uważają że jest inaczej.
Ciekawi mnie skąd Pan zaczerpnął powyższą opinię?
Z doświadczeń, a Pan?
Ma Pan jakieś doświadczenia?
Kierował Pan ludźmi? ilu miał pan podwładnych?
Czy po prostu pisze Pan z perspektywy podwładnego ?
Generalnie, do każdego trzeba mieć inne podejście, bo każdy jest inny.
To jest truizm.
Proszę Pana, to jest fakt, natomiast to co Pan pisze to są pobożne życzenia.
Rzeczywiście, Pana i mój sposób odbierania rzeczywistości różni się diametralnie.
To prawda, pewnie wynika to z tego że mamy różne doświadczenia zawodowe.
Jako handlowiec i doradca raczej nie miał Pan zbyt wielu okazji sprawdzenia swoich teorii w praktyce.
Ja wiem, że przemawia przez Pana sposób komunikowania się zaczerpnięty z Pana doświadczenia.
Jeżeli nie potrafi Pan zrozumieć słowa pisanego (zawartego w profilu) to aż boję się o jakość efektów Pańskiej pracy. To czy zatrudniałem 2 czy 100 pracowników nie miało, żadnego znaczenia gdyż dla mnie liczył się styl zarządzania wyrażany min sposobem komunikacji.
Proponuję zamknąć ten wątek poboczny.

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Anna N.:
Panie Marcinie żyjemy bez granic i to od nas zależy co i gdzie robimy, lokalizacja nie jest barierą, miejsce pracy również.
Polemizowałabym.
Lokalizacja jest poważnym ograniczeniem dla osób pozbawionych finansowego zaplecza. Proszę pamiętać, że przed otrzymaniem pierwszej wypłaty trzeba przez miesiąc żyć. Tj. opłacić lokal (częstokroć za kwartał z góry), pokryć koszta komunikacji miejskiej, a bywa, że zainwestować w dobry garnitur i buty.
O konieczności jedzenia i picia nie wspomnę :)
Dlatego osoby pozbawione środków finansowych skazane są na wegetację w mieście rodzinnym, gdzie przynajmniej odpada kwestia opłacania lokalu/jedzenia (mieszkanie z rodziną itp.). Wyjazd za pracą do większego miasta jest poza ich zasięgiem - bo nawet jeśli otrzymają pracę, to koszta wynajęcia lokalu oraz dojazdy przewyższają wielokrotnie wypłatę.

Reasumując - tylko pozornie żyjemy w świecie bez granic. Faktycznie są granice - i to nie do sforsowania dla wielu.
Nie możemy na siłę nawracać pracodawców tylko dlatego, że nie wyznają tych samych wartości. Trzeba szukać aż się znajdzie. Brakuje mi jednak u Pana pokory, odczuwam niestety tylko roszczenia, 1 punkt widzenia..

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Jan D.:
Robert R.:
Jan D.:
Krzyk jest wyrazem bezsilności i siły głosu, a nie autorytetu i zaufania
Proszę Pana, to są po prostu bzdury.

Moim zdaniem nie. Wiem to z własnego doświadczenia. Gdy kierował zespołem "krzykacz" nie potrafił krzykiem wytłumaczyć tego co oczekiwał od zespołu - rzeczywiście zespól knocił.
Prawdopodobnie ci akurat ludzie nie oczekiwali od szefa żeby był "twardzielem", więc tamten gość przed panem stosował niewłaściwe metody, niedopasowane do oczekiwań tych właśnie ludzi.
Przecież dokładnie o tym piszę, jeśli człowiek był niekompetentnym awanturnikiem, to tylko wprowadzał zamieszanie a niczego nie rozwiązywał.
Ten sam zespól okazał się znakomity pod względem wiedzy, umiejętności, kreatywności, a inni szefowie mi zazdrościli i próbowali ich podkupić. Ten zespół uwierzył w siebie, a ja im tylko w tym pomogłem. Proste.
Nigdy nie twierdziłem że na każdego trzeba wrzeszczeć i że tylko to jest potrzebne do zarządzania.
Ponownie uważam że nie czytacie Państwo tego co piszę, tylko dyskutujecie z własnymi wyobrażeniami na ten temat.
Powiem więcej, można zarządzać ludźmi, nie bez autorytetu, po prostu wydając im dyspozycję, albo jadąc na ich współczuciu.
Natomiast spotkałem się nie raz z sytuacją, gdy inteligentny, wysokiej klasy fachowiec, był po prostu dobrym człowiekiem i nie sprawdzał się na stanowisku kierowniczym, bo jego podwładni mieli w tyle jego mądre, przemyślane i wyważone polecenia.
a wystarczyło że ktoś na nich raz wydarł japę i biegli realizować najbardziej absurdalne i idiotyczne pomysły.
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Krzyk jest dobry na raz, za drugim razem się nie sprawdza.
Krzyk? dlaczego zaraz krzyk? może być podniesiony ton, władcza postawa.
Może Pan ma naturalnie donośny głos i w ogóle nie zauważa pan tego że pan na tych ludzi wrzeszczał? :)
Spotkałem się z takimi sytuacjami, że dwóch ludzi na siebie krzyczało a po zwróceniu uwagi odpowiadali że oni po prostu tak ze sobą rozmawiają.

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Tomasz P.:
Jeśli jedynym sposobem na zdobycie posłuchu jest bycie skurwysynem, to trzeba nim się stać.
Brawo. Totalnie czy tylko na chwilę?
Do skutku.
Oczywiście można się też zwolnić z pracy, bo jeśli 90% podwładnych reaguje tylko na agresję, to wszystkich Pan nie wymieni.
To po co takich zatrudniać? (najtańsi ?)
Bo innych nie ma i długo nie będzie.
Szanowny Panie. Łagodność ma wiele wspólnego z kulturą osobistą.
Szanowny Panie, jeśli ktoś ma 140cm wzrostu, to nie będzie koszykarzem a jeśli ktoś waży 120kg, nie zostanie dżokejem.
Jeśli ktoś nie potrafi zapanować nad tłumem różnych, często prymitywnym ludzi, to nie powinien tego robić.
Jeżeli dodamy do tego kompetencje i konsekwencję w działaniu to nie ma obaw.
Zależy kim się zarządza, są ludzie którzy nie interesują się kompetencjami przełożonych, a jedynie tym czy da im się wejść na głowę czy nie.
Jeśli będzie Pan super kompetentny ale nie będzie miał Pan posłuchu, to równie dobrze mógłby Pan być zupełnym laikiem, efekt będzie taki sam.
Ja proszę Pana nigdy nie podniosłem głosu w pracy, więc trudno mi się odnieść do Pańskiego pytania.
To czemu używa Pan na forum słownictwa (powtórzę) będącego oznaką słabości lub ubóstwa językowego?
To słownictwo istnieje w Polszczyźnie i w pełni oddaje sedno tematu który poruszamy.
Myślałem, że jednak człowiek po studiach nie jest"na niby" ale na wyższym poziomie intelektualnym.
Źle pan myślał i proszę koniecznie zweryfikować swoje obserwacje
Natomiast rolą człowieka / szefa jest okazywać szacunek.
Rolą szefa jest zarządzanie i osiąganie wyników, w pracy się jest po to żeby ją wykonywać a nie prowadzić życie towarzyskie.
Nie wyklucza to okazywania szacunku, czy bycia fajnym gościem, ale z cała pewnością nie jest to główny i podstawowy celu bycia szefem.
To czy zatrudniałem 2 czy 100 pracowników nie miało, żadnego znaczenia gdyż dla mnie liczył się styl zarządzania wyrażany min sposobem komunikacji.
Proszę Pana to jest ogromna różnica z której sobie pan zwyczajnie nie zdaje sprawy.
A jeśli tak, to w rzeczy samej kontynuowanie tej dyskusji jest bezcelowe.Robert R. edytował(a) ten post dnia 15.04.13 o godzinie 16:21
Anna Nowak

Anna Nowak CREATOR MARKI -
Strategie
rekrutacyjne,
Kreacje marketing...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Magdalena T.:
Polemizowałabym.
Lokalizacja jest poważnym ograniczeniem dla osób pozbawionych finansowego zaplecza. Proszę pamiętać, że przed otrzymaniem pierwszej wypłaty trzeba przez miesiąc żyć. Tj. opłacić lokal (częstokroć za kwartał z góry), pokryć koszta komunikacji miejskiej, a bywa, że zainwestować w dobry garnitur i buty.
O konieczności jedzenia i picia nie wspomnę :)
Dlatego osoby pozbawione środków finansowych skazane są na wegetację w mieście rodzinnym, gdzie przynajmniej odpada kwestia opłacania lokalu/jedzenia (mieszkanie z rodziną itp.). Wyjazd za pracą do większego miasta jest poza ich zasięgiem - bo nawet jeśli otrzymają pracę, to koszta wynajęcia lokalu oraz dojazdy przewyższają wielokrotnie wypłatę.

Reasumując - tylko pozornie żyjemy w świecie bez granic. Faktycznie są granice - i to nie do sforsowania dla wielu.

Pani Magdaleno jeśli w ten sposób ktoś myśli to rzeczywiście stawia wokół siebie granice, ja z doświadczenia wiem, że żyjemy bez granic, granice ustalamy sobie sami. To naprawdę zależy od nas samych, nawet jeśli mamy granice to możemy się ich pozbywać z czasem ;-) Nie wszystko "tu i teraz".Anna Nowak edytował(a) ten post dnia 15.04.13 o godzinie 15:51

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Anna N.:
Magdalena T.:
Polemizowałabym.
Lokalizacja jest poważnym ograniczeniem dla osób pozbawionych finansowego zaplecza. Proszę pamiętać, że przed otrzymaniem pierwszej wypłaty trzeba przez miesiąc żyć. Tj. opłacić lokal (częstokroć za kwartał z góry), pokryć koszta komunikacji miejskiej, a bywa, że zainwestować w dobry garnitur i buty.
O konieczności jedzenia i picia nie wspomnę :)
Dlatego osoby pozbawione środków finansowych skazane są na wegetację w mieście rodzinnym, gdzie przynajmniej odpada kwestia opłacania lokalu/jedzenia (mieszkanie z rodziną itp.). Wyjazd za pracą do większego miasta jest poza ich zasięgiem - bo nawet jeśli otrzymają pracę, to koszta wynajęcia lokalu oraz dojazdy przewyższają wielokrotnie wypłatę.

Reasumując - tylko pozornie żyjemy w świecie bez granic. Faktycznie są granice - i to nie do sforsowania dla wielu.

Pani Magdaleno jeśli w ten sposób ktoś myśli to rzeczywiście stawia wokół siebie granice,
Takie myślenie to jeszcze mniejsze zło. Bywa o wiele gorzej, gdy się nie kalkuluje w ten sposób :)
ja z doświadczenia wiem, że żyjemy bez granic, granice ustalamy sobie sami.
Ja nie tyle z doświadczenia, co z wieloletnich obserwacji wiem, iż młodzi ludzie chętnie wierzą w truizmy typu: "każdy jest kowalem swego losu". Ale życie rychło im daje nauczkę, że bez kuźni, młota i ognia niewiele można wykuć.

Dlatego, zamiast wierzyć w "świat bez granić", trzeba działać z rozwagą, aby na fali hurra-optymizmu i modnego przeceniania swych sił, nie doznać trwałego uszczerbku, waląc łbem o bagatelizowaną przeszkodę.
To naprawdę zależy od nas samych, nawet jeśli mamy granice to możemy się ich pozbywać z czasem ;-) Nie wszystko "tu i teraz".
Kwestia środków. Pieniądz to uniwersalny paszport. Kto go ma, wszędzie się czuje u siebie. Wszędzie też może liczyć na pomoc :)

Tymczasem nasi entuzjastyczni absolwenci są często goli, więc przygoda z pracą w obcym mieście kończy się dla nich tragicznie.
Pół biedy, jeśli mają tam kumpli/rodzinę. Gorzej, jak lądują na ulicy z torbą ciuchów i debetem na koncie - bo po uiszczeniu wszystkich opłat, związanych z życiem w mieście, okazało się, że pensji nie będzie lub będzie znikoma ;) Ewentualnie wpłynie za... x miesięcy, o ile pojawi się prowizja ze sprzedaży.

Dlatego, Pani Anno, dzieciaki powinny kalkulować rozsądnie.
Skończmy z wciskaniem im kitu, bo i tak mają pod górkę. Muszą logicznie pomyśleć, zanim zaczną działać - w przeciwnym razie narażą swoje rodziny na koszta, a siebie - na utratę złudzeń (co w sumie jest raczej korzystne ;).
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Grzegorz K.:
Całkiem teoretycznie.

A co kiedy NADZÓR staje się jedyna techniką ZARZĄDZANIA (choć może "zarządzania"? (już nie elementem procesu).
To wówczas Grzegorz nie ma zarządzania:)
Anna Nowak

Anna Nowak CREATOR MARKI -
Strategie
rekrutacyjne,
Kreacje marketing...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Pani Magdaleno jest to bardzo pesymistyczne spojrzenie, młodzi powinni wiedzieć, że nie ma co się załamywać już na samym starcie, nie powinno się odnosić do niepowodzeń, bo innemu się nie udało, bo jest bezrobocie, bo jest kryzys, tylko odnosić się do czegoś pozytywnego, co pomoże im przełamać obawy..
Wszystko jest możliwe. Piszemy z innych punktów widzenia i doświadczenia.
Ja wiem o co Pani chodzi, tylko na mnie takie spojrzenie źle by działało, szukałam zawsze pozytywnych wzorców w życiu i to działa.

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Anna N.:
Pani Magdaleno jest to bardzo pesymistyczne spojrzenie
Sprostowanie: realistyczne.
młodzi powinni wiedzieć, że nie ma co się załamywać już na samym starcie, nie powinno się odnosić do niepowodzeń, bo innemu się nie udało, bo jest bezrobocie, bo jest kryzys, tylko odnosić się do czegoś pozytywnego, co pomoże im przełamać obawy..
Tja... "Gdzieś tu musi być kucyk" ;)
Wszystko jest możliwe. Piszemy z innych punktów widzenia i doświadczenia.
Ja wiem o co Pani chodzi, tylko na mnie takie spojrzenie źle by działało, szukałam zawsze pozytywnych wzorców w życiu i to działa.
Nie jest Pani odosobniona, przeciwnie. Każdy z nas takich szuka; to naturalne - dążyć do tego, co dobre.
Jednakże człek roztropny rozważa także minusy. Zresztą naśladownie okazów zdrowia bynajmniej nie wyklucza choroby. Jest jeszcze kwestia warunków i szczęścia.
A młodzi powinni to wiedzieć. Co zrobią z tym - to ich sprawa.
Anna Nowak

Anna Nowak CREATOR MARKI -
Strategie
rekrutacyjne,
Kreacje marketing...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Pani Magdaleno myślę, że nasze może różne spojrzenia na temat dążą do tego samego, tylko obserwacje i doświadczenia powodują, że interpretujemy to w taki a nie inny sposób.
Jan Pawel M.

Jan Pawel M. Head of Section,
Payload Data
Processing, GMV
Polska

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

sa dwie opcje kiedy osoba kierujaca zespołem może mieć z nim problem
1. dostala w spadku kiepski zespół
2. sama go stworzyla
i tylko i wylacznie w takich przypadkach pozowanie na "nie-ciote z jajami" moze dzialac

zarzadzanie szeroko rozumianym "krzykiem" (wladcza pozycja, podniesiony ton i cokolwiek tam jeszcze to by mialo byc) przypomina odgrzybianie elewacji poprzez malowanie. Ani to nie jest odgrzybianie ani to nie jest skuteczne na dluzej niz pare miesiecy/rok.
Robert R.:
Jan Pawel M.:
Robert R.:
Ponieważ takich jest zbyt mało, musiałby wyrzucić 90% ludzi i nie bardzo miałby kim kierować.
Wyrzuciłby jednego, drugiego a reszta bardzo szybko by zmądrzała.
Mowa jest o autorytecie a nie zarządzaniu.
na autorytet skladaja sie
- kompetencje (jak by dobrze nie udawac jak ktos nie ma kompetencji szybko to wyjdzie w praniu, najszybciej przy pracy z mlodymi, którym hormony buzuja, ktorzy szukaja okazji do starcia i którzy wszystko negują)
- ustalenie sensownych zasad
- konsekwencja w działaniu
Tak więc wchodząc w lipny zespol, przedstawiamy spokojnie jakie sa zasady i twardo sie ich trzymamy. Wyrzucenie kogos z pracy po uprzedniej naganie/ostrzezeniu jest po prostu wynikiem konsekwentnego stosowania zasad i niezbedne do oczyszczenia atmosfery.
Po wyrzuceniu jednego, czy dziesięciu można zdobyć posłuszeństwo, ale nie ma to nic wspólnego z autorytetem.
Po opier... jednego czy drugiego można zdobyc posluszenstwo ale nie ma to nic wspólnego z autorytetem.
Ponadto, wyrzucenie jednego to też agresja, dla niektórych większa niż nakrzyczenie na ludzi.
nie jest to agresja, jest to po prostu najzwyklejsze w swiecie dotrzymanie warunkow umowy.
Ja widziałem w akcji taką ekipę, w której szef nie umiał inaczej jak drzeć pyska. Prawie wszystko do poprawki.
Widziałem takie ekipy i widziałem ich przeciwieństwo, nie ma reguły.
wlasnie nie ma reguly wiec zarzadzanie "krzykiem" jest slabe.
Metody dzialania, czy to zarzadzania, czy projektowania, czy programowania dziela się na takie co działają w przypadkach szczególnych, lub zawsze. Lepiej znac metody działające zawsze niż dla każdego przypadku szczególnego stosować inną, która swoją drogą będzie na 99.9999% mniej skuteczna niż metoda działająca zawsze.
Może równie dobrze działać ekipa oparta na agresji i na kumplowaniu się, wszystko zależy od ludzi.
ekipa oparta na agresji dziala jak mafia. Skutecznie na pewno tak tylko ze ogranicza sobie mocno ludzi ktorzy beda z nia chcieli wspolpracowac. Szef w takiej ekipie musi wiedziec ze jego dni sa policzone bo to ze szybko przyjdzie lepszy nie-ciota z jajami to pewne.
Jeśli jedynym sposobem na zdobycie posłuchu jest bycie skurwysynem, to trzeba nim się stać.
Nigdy nie ma tylko jednego sposobu.
Kuzyn pracował 20 lat z bardzo trudną młodzieżą, taki margines.
A co robił? lał ich w ryło?
Czy chodził sobie z koszem na głowie?
Ani jedno ani drugie. Są lepsze metody.
Jan Pawel M.

Jan Pawel M. Head of Section,
Payload Data
Processing, GMV
Polska

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marcin S.:
Mogę powiedzieć że zarządzałem np.: na uczelni prace ustalałem z osobami z którymi robiłem zadanie co kto robi, do kiedy kto ma każdy opracować swoją działkę, kto to wszystko spaja.

Tylko trudno pokazać komuś zdolności swoje bez dania danej osobie szansy.
Jak by pracodawca miał dawać szanse każdemu na dobre słowo to by źle skończył. Dlatego jeśli pracodawca zobaczy twój potencjał zatrudnia Cię na najtańszym stanowisku, na którym uważa, że będziesz mógł się rozwijać. Jak się wykażesz to wtedy przenosi Cie wyżej.
Wielu z was powie gdzie masz papier że kierowałeś w tej czy innej sprawie, ludzie kochają dowód na papierze i to jest największy problem mój bo nie mam na to papierów.
są różne organizacje spoleczne, charytatywne, itp, tam się łatwiej dostać i wykazać.
Papier ma tą przewagę nad słowem że pozwala łatwiej weryfikować.
Powiedzieć, że ktoś coś z kimś gdzieś robił w grupie może każdy.
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Podziwiam, że staracie się znaleźć wspólny mianownik zarządzania do wszystkich. Taką dyskusją cofacie moi drodzy jakieś 5-10 lat.

Nie lubię występować w roli rozjemcy ale w zarządzaniu trzeba być i "skurwysynem" jak to pisze Robert Radoń (pomimo, nie najlepszego określenia), ale również mamą, tatą, wujkiem, kumplem, przyjacielem, nauczycielem, mentorem itd. Jak pisze Jan Dudziński.

Jak ma wyglądać zarządzanie, zależne jest tylko od dwóch elementów, i nie są to gwiazdy na niebie czy serce pełne miłości.

Miłego

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Magdalena T.:
Anna N.:
Magdalena T.:
Polemizowałabym.
Lokalizacja jest poważnym ograniczeniem dla osób pozbawionych finansowego zaplecza. Proszę pamiętać, że przed otrzymaniem pierwszej wypłaty trzeba przez miesiąc żyć. Tj. opłacić lokal (częstokroć za kwartał z góry), pokryć koszta komunikacji miejskiej, a bywa, że zainwestować w dobry garnitur i buty.
O konieczności jedzenia i picia nie wspomnę :)
Dlatego osoby pozbawione środków finansowych skazane są na wegetację w mieście rodzinnym, gdzie przynajmniej odpada kwestia opłacania lokalu/jedzenia (mieszkanie z rodziną itp.). Wyjazd za pracą do większego miasta jest poza ich zasięgiem - bo nawet jeśli otrzymają pracę, to koszta wynajęcia lokalu oraz dojazdy przewyższają wielokrotnie wypłatę.

Reasumując - tylko pozornie żyjemy w świecie bez granic. Faktycznie są granice - i to nie do sforsowania dla wielu.

Pani Magdaleno jeśli w ten sposób ktoś myśli to rzeczywiście stawia wokół siebie granice,
Takie myślenie to jeszcze mniejsze zło. Bywa o wiele gorzej, gdy się nie kalkuluje w ten sposób :)
ja z doświadczenia wiem, że żyjemy bez granic, granice ustalamy sobie sami.
Ja nie tyle z doświadczenia, co z wieloletnich obserwacji wiem, iż młodzi ludzie chętnie wierzą w truizmy typu: "każdy jest kowalem swego losu". Ale życie rychło im daje nauczkę, że bez kuźni, młota i ognia niewiele można wykuć.

Dlatego, zamiast wierzyć w "świat bez granić", trzeba działać z rozwagą, aby na fali hurra-optymizmu i modnego przeceniania swych sił, nie doznać trwałego uszczerbku, waląc łbem o bagatelizowaną przeszkodę.
To naprawdę zależy od nas samych, nawet jeśli mamy granice to możemy się ich pozbywać z czasem ;-) Nie wszystko "tu i teraz".
Kwestia środków. Pieniądz to uniwersalny paszport. Kto go ma, wszędzie się czuje u siebie. Wszędzie też może liczyć na pomoc :)

Tymczasem nasi entuzjastyczni absolwenci są często goli, więc przygoda z pracą w obcym mieście kończy się dla nich tragicznie.
Pół biedy, jeśli mają tam kumpli/rodzinę. Gorzej, jak lądują na ulicy z torbą ciuchów i debetem na koncie - bo po uiszczeniu wszystkich opłat, związanych z życiem w mieście, okazało się, że pensji nie będzie lub będzie znikoma ;) Ewentualnie wpłynie za... x miesięcy, o ile pojawi się prowizja ze sprzedaży.

Dlatego, Pani Anno, dzieciaki powinny kalkulować rozsądnie.
Skończmy z wciskaniem im kitu, bo i tak mają pod górkę. Muszą logicznie pomyśleć, zanim zaczną działać - w przeciwnym razie narażą swoje rodziny na koszta, a siebie - na utratę złudzeń (co w sumie jest raczej korzystne ;).

Pięknie to Pani Magdo ujęła.

Ludzie którzy są bogaci z domu piszą jak to jest łatwo i jakie są otwarte przed młodymi drzwi do świata po prostu mamy raj na ziemi, tylko ilu jest u nas bogatych ludzi a większość żyje bardzo skromnie. Ja pracowałem już i wiem co to znaczy harówka a jak ktoś idzie do pracy i jego praca pierwsza to bycie szefem to on wie co to znaczy praca???

Ja widuję na ulicach osoby które grzebią w śmietnikach to ma być normalne a grzebią nie dla tego że lubią tylko nie ma żadnej pracy.

Dlaczego z tego cudnego kraju tyle ludzi chce uciec przepraszam to brzydko brzmi ewakuować się ładniej brzmi.

Dlaczego Polacy mieszkający w Anglii tak kochają kraj że zrzekają się obywatelstwa Polskiego, kogo to jest wina ???

Tylko jedyny problem to kasa, jak teraz się słyszy że powinienem za każdy grosz chwalić w niebiosa pracodawcę to uważam że jest to nie uczciwe,

Ja chce godnie żyć kto to widział by osoba po studiach mieszkała z rodzicami chore, nawet jak pracuje ta osoba to mieszka z rodzicami, gdzieś to czytałem że Polacy lubią młodzi zostawać w domu, co za pierdoły jak chcemy jesteśmy do tego ekonomicznie zmuszeni bo sami byśmy nie byli w stanie przeżyć za niewolnicze stawki wynagrodzenia, bo co to za pensja która na nic nie starcza jak można to inaczej nazwać

Wiem jak jest za granicą od znajomych co wyjechali tam i tam pracownik.

Powiecie jesteś w Polsce to patrz na Polskie standardy to po co wchodziliśmy do UE skoro chcemy zostawić u nas Polskie zarobki i Europejskie ceny porażka. Powinny być normy jakieś i zasady.

Największym w Polsce błędem to jest to że w zakładach pracy są związki zawodowe, dlaczego bo związkowiec jest pracownikiem zakładu pracy a to co powoduje sami wiecie.

To że w innym kraju jest mniejsze wynagrodzenie to niczego nie tłumaczy co z tego, liczy się siła nabywcza pieniądza.

Jak koleżanka mi powiedziała ostatnio jej kumpelka wypaliła się zawodowa za granicą, tam dostała od pracodawcy urlop płatny z tym że wie pracodawca że jest wypalona zawodowo i do niego nie wróci. Firma jej zapewniła specjalistę który ma jej pomóc w odnalezieniu się i realizacji życiowych celów. W Polsce co by było jak pracownik się wypali zawodowo ???

Powiecie że można coś zmienić tylko największy problem że Polakom się nie chce walczyć, bo pewnie się boją że będzie jeszcze gorzej niż jest.
Chwale wcześniejszy ustrój bo wiem jak państwo dbało o zwykłego Kowalskiego, były prześladowania pewnie tak ale ile osób żyło godnie. Czy za tamtych czasów ludzie grzebali w śmietnikach czy na ulicach było tyle żebraków??? Było za tamtych czasów bezpiecznie wiem co mówili znajomi którzy żyli w tamtych czasach.

Dlaczego tyle ludzi żałuje obalenia poprzedniego ustroju że był to błąd bo wtedy było normalnie a teraz ???

Tak można uciec z tego kraju i za chwilę będzie dopowiedzenie na mój argument ostatni gasi światło.

W Polityce mamy jakieś planowanie czy zarządzanie kpina.

Ja jako obywatel widzę że naszym kraju jest źle bo tak się nie da na dłuższą metę, słyszy się tylko zwolnienia, restrukturyzacja i znów zwolnienia albo modne słowo przez pracodawców nie damy wam więcej pieniędzy bo jest kryzys, wcześniej było o tym że na dorobku jesteśmy i to nasz problem, za chwilę usłyszymy że na dorobku będą nasze firmy parę lat bo teraz muszą odbić się bo mieli za niskie zyski więc pracowniku pamiętaj że za kilka lat dostaniesz podwyżkę chyba że i 100kolejnych wymówek jak nie dać pracownikowi wyższego wynagrodzenia.

Pracodawcy sami kręcą na siebie bicza, bo dają ochłapy przepraszam wynagrodzenie pracownikowi, oczekują od ludzi biednych że będą kupowali nowe rzeczy tylko ludzie nie kupują bo ich nie stać. Pracodawcy wołają zmniejsza się konsumpcja mamy coraz mniej kasy ludzie nie kupują ale nie myślą o tym że to ich wina,bo koło się zamyka. Pracodawca mało płaci pracownik sępi każdej złotówki, pracodawca jeszcze mocniej obniża wynagrodzenie, pracownik jeszcze bardziej oszczędza by przeżyć.
Ta będą problemy z inflacją jak by pracodawcy płacili więcej, gospodarkę by to rozruszało a o to chodzić nam powinno.
Można sprzedać jedno auto z zyskiem za 1.000.000euro lub 1.000.000 batoników z 1 euro zysku za batonik wyjdzie na to samo. Jest coś takiego jak ekonomia skali, wiadomo że ma ona pewne ograniczenia ale coś nam mówi to.


Śmieszy mnie np.: oszczędzanie 200zł miesięcznie bo każdy powinien to robić tylko pytanie za co ma to zrobić jak nie da się obecnie przeżyć, rozbawiła mnie gadka że mogę tego a tego nie jeść to zaoszczędzę, tylko pytanie jedno teraz mam najlepszy okres w życiu nie pójdę do kina, do teatru nie kupię sobie głupiej gumy do żucia, kawałka kiełbasy czy czekolady i będę czekał jak za 30 lat będę na emeryturze jak dożyje wieku emerytalnego. Dożyć się da nawet 100 ale jak się robi pracę biurową typowo.Marcin Szczygielski edytował(a) ten post dnia 16.04.13 o godzinie 09:26
Anna Nowak

Anna Nowak CREATOR MARKI -
Strategie
rekrutacyjne,
Kreacje marketing...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Panie Marcinie ryzyko jest wkalkulowane w każde nasze działanie. Mam tylko nadzieję, że nic Pana nie ogranicza w "globalnym" spojrzeniu na swoją teraźniejszość i przyszłość.
Nawet jeśli teraz nie mamy perspektyw to nie znaczy, by się poddać. Ma Pan jeszcze wiele czasu, najpierw cel później realizacja. Będą upadki, często są, ale jeśli za każdym razem Pan wstanie i będzie chciał iść dalej to znaczy, że obecne ograniczenia są tylko pozorne, bo nie tylko 1 pracodawca jest na świecie, nie tylko jest bezrobocie..
To doświadczenie jakie Pan teraz zdobywa z pewnością przyda się Panu..
Jan Pawel M.

Jan Pawel M. Head of Section,
Payload Data
Processing, GMV
Polska

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marcin S.:
a jak ktoś idzie do pracy i jego praca pierwsza to bycie szefem to on wie co to znaczy praca???
No ba, szef to ma robotę siedzi i patrzy a wszystko samo rośnie.
Ja jako obywatel widzę że naszym kraju jest źle
To zrób coś by było lepiej, nie narzekaj, działaj. Zauważaj to co dobre i to co złe. Rób to co dobre najlepiej jak potrafisz.
gospodarkę by to rozruszało a o to chodzić nam powinno.
No na pewno. Jak by to było takie proste to wszędzie byłby raj. Zadekretujmy, ze każdy zarabia 1mln i gitara.

Następna dyskusja:

Dlaczego pracodawcy nie chc...




Wyślij zaproszenie do