Juliusz P.

Juliusz P. Zarządzanie |
Nieruchomości |
Konstrukcja |
Produkcja | P...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Piotr Szczurowski:
Zgadza się, chociaż przykład, który Pan podał nie jest do końca, jak Pan to z przekąsem ujmuje, wyrazisty albowiem zazwyczaj studia podyplomowe są mało wymagające....

Jestem podobnie po profilu mat-fiz w LO, aczkolwiek prezentacja tego faktu w CV i tak nie zmieni świadomości potencjalnego rekrutera czytającego moją aplikacje. Przekaz nie mieszczący się na jednej stronie formatu A4 jest trudny w percepcji nawet dla sądu nie mówiąc o rekruterze, który jest czymś w rodzaju "inteligentnego" uzupełnienia bazy danych firmy HR i dziennie
"przewala" setki CV i listów motywacyjnych robiąc prosta selekcję - na prawo się kwalifikuje (segregator kwadratowy) , na lewo - (okrągły segregator) się nie kwalifikuje. I tak moje CV, będące tylko i wyłącznie stwierdzeniem faktu zatrudnienia, pełnionych funkcji i zakresu obowiązków już dawno wykroczyło poza jedną stronę formatu A4, czyli w tych kategoriach jest "passe". Owszem można dokonać zabiegów redakcyjnych polegających na zmniejszeniu formatu czcionki tekstu redukując ją z np 10 do np 6, coby się zmieściło na jednej stronie formatu A4, ale to i tak nie będzie miało wpływu na to, że potencjalny rekruter pozytywnie zakwalifikuje moją aplikację kupując lupę do jej przeczytania, bo potencjalnie nie podejrzewam go o to, że dokona reedycji mojej aplikacji wysłanej w postaci pliku PDF, gdyż w samej koncepcji jest tylko "potencjalnie inteligentnym saportem do bazy danych firmy HR" w aspekcie realizacji konkretnego zadania rekrutacyjnego, czego w konwencji "na wczoraj" nie da się zrealizować metodami informatycznymi bo będzie kosztować więcej niż zatrudnienie rekrutera z pominięciem kodeksu pracy.
Tak, rozumiem wartość gatunkową użytego porównania w dalszej części cytowanej wypowiedzi. Tak jak w pełni zgadzam się z tym, że studia doktoranckie podejmowane po magisterium są "produkcyjnym" pomieszaniem z poplątaniem, ale to wynika z deprecjacji wyższego wykształcenia jako dobra powszechnie dostępnego. W myśl powiedzenia "business like usuale" uczelnie bronią się przed potencjalną utratą popularności tworząc nowe produkty czując na karku zasapany oddech wszelkich firm oferujących płatne szkolenia, których konduitę i intencję z pewnością poznał nie jeden uczestnik niniejszego forum atakowany wszelkiego rodzaju płatnymi szkoleniami lub udziałem w grupach eksperckich do nich prowadzących bez perspektyw na potencjalne zatrudnienie po szkoleniu. Tak samo robią banki i inne firmy o "potencjale korporacyjnym". Takim produktem, między innymi są studia podyplomowe i doktoranckie. Te drugie oferuje się świeżo upieczonym absolwentom po to, żeby ich związać z oferowanym procesem edukacyjnym i dać przysłowiowe "pensum" pracownikom naukowym, których potencjalnie warto jest zatrzymać na uczelni, coby nadać kinetyki oferowanym usługom edukacyjnym. Studia podyplomowe, to w pewnym sensie modyfikacja "drugiego fakultetu". Jak słuchacz zaliczył większość przedmiotów oferowanych w programie drugiego fakultetu, to logicznym bezsensem jest zmuszanie go do tego, żeby ponownie był słuchaczem tego samego, gdyż potencjalnie może stać się kontestatorem nowego ujęcia zagadnenia w aspekcie już wcześniej zaabsorbowanej wiedzy ( asertywność) czyż nie? Nie mniej jednak potencjalny rekruter wysnuje wnioski, które Pan wyartykułował w swoim poście iż studia podyplomowe to "ściema" jak zwykł powiadać Jurek Owsiak (kreator i twórca Orkiestry Świątecznej Pomocy), któremu chwała za to co zrobił. Urzędasy wszelkiego pokroju i autorament w obronie bezkarności zachowania swojej pozycji wymyśliły rejestry zawodów typu PKD, z których wynika, iż wyższe wykształcenie nie jest zawodem, który może być identyfikowany przez potencjalnego rekrutera. Jest jedynie zagrożeniem, które wprowadza potencjalnego rekrutera w stan konsternacji w trakcie weryfikacji aplikacji na dane stanowisko. Stąd też jestem pełen podziwu dla wszystkich, którzy poszukując lepszego zarobku sięgają po "doktorat", gdyż sam tego doznałem pod namową paru profesorów liczących na to, że swoimi publikacjami pod ich "egidą" wzbogacę im nieznaną wiedzę i pozycję naukową w oparciu o moje doświadczenie w analizowaniu i wdrażaniu tematów, które w myśl pierwszego prawa socjologii wykraczają poza ich konserwatyzm, gdyż żaden rekruter nie zaakceptuje pozytywnie aplikacji z doktoratem na stanowisko np. fakturzysty.

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Juliusz P.:

Stąd też jestem pełen podziwu dla wszystkich, którzy poszukując lepszego zarobku sięgają po "doktorat",

szczęśliwie są też tacy, którzy po doktorat sięgają z innych powodów.

> gdyż żaden rekruter nie zaakceptuje
pozytywnie aplikacji z doktoratem na stanowisko np. fakturzysty.
>
żeby tylko fakturzysty itp.
Juliusz P.

Juliusz P. Zarządzanie |
Nieruchomości |
Konstrukcja |
Produkcja | P...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Piotr Szczurowski:

żeby tylko fakturzysty itp.

W nawiązaniu do fragmentarycznego cytatu z wątku, bezapelacyjnie konkluzja jest dla mnie bezdyskusyjna w aspekcie racjonalności obrony dysertacji naukowej na poziomie doktoratu w funkcji zaspokojenia satysfakcji naukowo - edukacyjnej. Sam się "biję" z myślą otwarcia przewodu doktorskiego od paru lat i zadaję sobie, w zasadzie retoryczne, pytanie natury sensowności i opłacalności realizacji tego "przewodu" (dla nie zorientowanych przewodu doktoryzacji jako naukowej procedury zdobywania kolejnego stopnia naukowego a nie zawodowego w rozumieniu PKD rejestru zawodów zrozumiałych dla potencjalnego rekrutera).

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Juliusz P.:

Sam się "biję" z myślą otwarcia przewodu doktorskiego od paru lat i zadaję sobie, w zasadzie retoryczne, pytanie natury sensowności i opłacalności realizacji tego "przewodu".

Jeśli doktorat ma być opłacalny w sensie finansowym i jest to jedyne kryterium to lepiej sobie darować całe przedsięwzięcie. Pracy dużo, czasu mnóstwo trzeba poświęcić, koszty ponieść a jak się uda to jeszcze dochodzi dodatkowa przeszkoda w znalezieniu pracy. Zupełnie nieopłacalne. A jednak niektórzy biorą się za to i nie żałują:)

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Pozdrowienia dla wszystkich zabierających głos. To smutne, lecz to nasza polska rzeczywistośćMirosław Betkowski edytował(a) ten post dnia 27.03.13 o godzinie 18:17

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Polecam książkę "Jak pokonać rekina, czyli jak skutecznie współpracować i konkurować z mężczyznami" Maria Hof-Glatz. Pięknie opisane zachowania w firmie i o hierarchii w firmie.
A to co ja myślę:
Pierwsza zasada: Pracownik nie zatrudni pracownika lepszego od siebie. Dlatego jakość usług i produktów w korporacjach spada z roku na rok.
Druga zasada: Pracodawca nie szuka inteligenta, ale osobę która dla niego wykona daną prace dobrze. I będzie w niebo wzięty jak to zostanie zrobione dla niego za free.
Trzecia zasada:Konsultant nie jest inteligentniejszy od pracodawcy, ale ma bardziej zróżnicowane doświadczenie i wie co może usprawnić firmę. Ale nie wie czy to na pewno zadziała w danej firmie. Inaczej sam by miał firmę.
Czwarta zasada: Nie ważnie co myślisz o sowim kierowniku, ale ważne by Cię lubił za twoje pochwały,oddanie i wierność jego sobie.
Tyle w temacie.Ireneusz P. edytował(a) ten post dnia 27.03.13 o godzinie 18:48
Tomasz P.

Tomasz P.
usługi/produkcja/spr
zedaż

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Ireneusz P.:
Polecam książkę "Jak pokonać rekina, czyli jak skutecznie współpracować i konkurować z mężczyznami" Maria Hof-Glatz. Pięknie opisane zachowania w firmie i o hierarchii w firmie.
A to co ja myślę:
Pierwsza zasada: Pracownik nie zatrudni pracownika lepszego od siebie. Dlatego jakość usług i produktów w korporacjach spada z roku na rok.
Druga zasada: Pracodawca nie szuka inteligenta, ale osobę która dla niego wykona daną prace dobrze. I będzie w niebo wzięty jak to zostanie zrobione dla niego za free.
Trzecia zasada:Konsultant nie jest inteligentniejszy od pracodawcy, ale ma bardziej zróżnicowane doświadczenie i wie co może usprawnić firmę. Ale nie wie czy to na pewno zadziała w danej firmie. Inaczej sam by miał firmę.
Czwarta zasada: Nie ważnie co myślisz o sowim kierowniku, ale ważne by Cię lubił za twoje pochwały,oddanie i wierność jego sobie.
Tyle w temacie.
No to jeszcze podaj źródło tych "zasad". Ja te 4 tezy kwalifikuję jako wytwór braku wyobraźni osoby z miernym doświadczeniem i obalam bez zakąski ;)

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Tomasz Pająk:
Ireneusz P.:
Polecam książkę "Jak pokonać rekina, czyli jak skutecznie współpracować i konkurować z mężczyznami" Maria Hof-Glatz. Pięknie opisane zachowania w firmie i o hierarchii w firmie.
A to co ja myślę:
Pierwsza zasada: Pracownik nie zatrudni pracownika lepszego od siebie. Dlatego jakość usług i produktów w korporacjach spada z roku na rok.
Druga zasada: Pracodawca nie szuka inteligenta, ale osobę która dla niego wykona daną prace dobrze. I będzie w niebo wzięty jak to zostanie zrobione dla niego za free.
Trzecia zasada:Konsultant nie jest inteligentniejszy od pracodawcy, ale ma bardziej zróżnicowane doświadczenie i wie co może usprawnić firmę. Ale nie wie czy to na pewno zadziała w danej firmie. Inaczej sam by miał firmę.
Czwarta zasada: Nie ważnie co myślisz o sowim kierowniku, ale ważne by Cię lubił za twoje pochwały,oddanie i wierność jego sobie.
Tyle w temacie.
No to jeszcze podaj źródło tych "zasad". Ja te 4 tezy kwalifikuję jako wytwór braku wyobraźni osoby z miernym doświadczeniem i obalam bez zakąski ;)

Super, że obalasz je bez zakąski. Jak je obalisz to ci napisze źródła. Oczywiście opierając się na faktach rzeczywistych a nie zmyślonych.
Każdy człowiek na poziomie. Nie wyśmiewa się z drugiej osoby, nie zgrywa się na kogoś lepszego, ale za pomocą argumentów udowadnia bezwartościowość tez drugiej strony. Bez przerwy utrzymując szacunek dla drugiej strony. Do czasu, aż ta zaczyna używać epitetów. Ireneusz P. edytował(a) ten post dnia 27.03.13 o godzinie 21:23
Jan Pawel M.

Jan Pawel M. Head of Section,
Payload Data
Processing, GMV
Polska

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Ireneusz P.:
Pierwsza zasada: Pracownik nie zatrudni pracownika lepszego od siebie. Dlatego jakość usług i produktów w korporacjach spada z roku na rok.
taa
to dlatego obecnie mamy telefony ktorymi mozna pstrykac zdjecia, przegladac net, edytowac dokumenty, zrobic przelew, obserwowac wlasne meiszkanie (jesli jest w nim zainstalowana kamera). Samochody pewnie z tego samego powodu sa glosniejsze, wymagaja zadszych przegladow, spalaja 5l/100km a nie 12l/100km przy dwukrotnie wiekszej masie, samolotem do USA moze poleciec prawie kazdy a w europie tanimi liniami każdy
Tomasz P.

Tomasz P.
usługi/produkcja/spr
zedaż

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Ireneusz P.:
Tomasz Pająk:
Ireneusz P.:
Polecam książkę "Jak pokonać rekina, czyli jak skutecznie współpracować i konkurować z mężczyznami" Maria Hof-Glatz. Pięknie opisane zachowania w firmie i o hierarchii w firmie.
A to co ja myślę:
Pierwsza zasada: Pracownik nie zatrudni pracownika lepszego od siebie. Dlatego jakość usług i produktów w korporacjach spada z roku na rok.
Druga zasada: Pracodawca nie szuka inteligenta, ale osobę która dla niego wykona daną prace dobrze. I będzie w niebo wzięty jak to zostanie zrobione dla niego za free.
Trzecia zasada:Konsultant nie jest inteligentniejszy od pracodawcy, ale ma bardziej zróżnicowane doświadczenie i wie co może usprawnić firmę. Ale nie wie czy to na pewno zadziała w danej firmie. Inaczej sam by miał firmę.
Czwarta zasada: Nie ważnie co myślisz o sowim kierowniku, ale ważne by Cię lubił za twoje pochwały,oddanie i wierność jego sobie.
Tyle w temacie.
No to jeszcze podaj źródło tych "zasad". Ja te 4 tezy kwalifikuję jako wytwór braku wyobraźni osoby z miernym doświadczeniem i obalam bez zakąski ;)

Super, że obalasz je bez zakąski. Jak je obalisz to ci napisze źródła. Oczywiście opierając się na faktach rzeczywistych a nie zmyślonych.
Każdy człowiek na poziomie. Nie wyśmiewa się z drugiej osoby, nie zgrywa się na kogoś lepszego, ale za pomocą argumentów udowadnia bezwartościowość tez drugiej strony. Bez przerwy utrzymując szacunek dla drugiej strony. Do czasu, aż ta zaczyna używać epitetów.
Chcesz – masz.
1/ Bądźmy precyzyjni, aby nie dopuszczać warukowania. Jak mniemam chodziło Ci o to, że jeden człowiek będący pracownikiem pracodawcy X zatrudnia innego pracownika sobie podległego. Ściślej pisząc to pracodawca zatrudnia, lub osoba przez niego delegowana. Ale skoro już tak to nazwałeś to i tak, ten pierwszy człowiek jest przełożonym tego drugiego. W tym temacie już były dyskusje na ten temat, które wskazywały, że takie działanie choć występuje nie jest postępowaniem rozumnym z punktu widzenia pracodawcy. Jeżeli więc pracodawca zna się na finansach i dysponuje na realizację biznesu gotówką a nie zna się na technologii to zatrudnia specjalistę w tej dziedzinie czyli technologa, który siłą rzeczy jest lepszy w tej dziedzinie od niego. Wynika to z zakresu obowiązków, kultury organizacji, polityki jakości, sprzedaży etc. Szef sprzedaży w firmach handlowych, czy szefowa marketingu (temat “przedstawiciele”) nie jest lepsza w bajerze od przedstawiciela handlowego a jest tylko koordynatorem sprzedaży. Powyższe wcale nie wyklucza faktu, że często w procesie pionowego awansu najlepszy zostaje szefem i zatrudnia na powstały wakat mniej doświadczonego co nie znaczy gorszego. Z moich informacji wynika, że jakość usług i produktów w korporacjach rośnie ze względu na konkurencję, która wymusza takie działania np. Lepsza jakość za tę samą cenę.
2/ Twierdzisz, że istnieje zasada, że pracodawca zatrudnia ludzi-roboty, którym nie chce zapłacić.
Owszem są tacy. Oni najczęściej chcą wyjąć nie wkładając. Ja się nie obracam w tych kręgach ale znam zjawisko. Czesto piszą takich pracodawcach kroniki policyjne.
3/ Konsultant jeżeli jest zatrudniany przez organizację w określonym celu zazwyczaj jest lepszym specjalistą od pracodawcy, bardziej doświadczonym i dlatego zostaje zatrudniany. Bo umie lepiej zmotywować pracowników tłumacząc z polskiego na nasze to czego oczekuje pracodawca. Gdyby był “gorszy” od pracodawcy to nie byłby zatrudniany. Patrz – wdrażanie ISO.
4/ “Nie ważnie co myślisz o swoim kierowniku, ale ważne by Cię lubił za twoje pochwały,oddanie i wierność jego sobie.”
Dla mnie i dla wielu jest bardzo ważne, ponieważ nie zaliczm sie do du...włazów. Natomiast praca za wszelką cenę i mimo wszystko jest dobra kiedy nie ma co jeść ale za chwilę taki pracownik i tak zmieni kierownika i firmę.
Gdybyś zamiast słowa “zasada” użył słowo “wielokrotnie” wyglądałoby to tylko troszkę lepiej, bo wszystko tak naprawdę zależy od tylu czynników, że nie nie mieszczą się w terminie “zasada”.
Każde generalizowanie jest nadużyciem i nie może być zasadą a tylko zjawiskiem.
Gdyby moją intencją było wyśmiewanie Ciebie to użyłbym innych argumentów wyciągniętych z tego jak napisałeś swój tekst.
Dlatego spytałem o źródło tych”zasad”, które nie są zasadami a jedynie tym co napisałem. Jest to moja opinia. Jeżeli w/g Ciebie błędna a masz prawo tak sądzić, to wykaż to.Tomasz Pająk edytował(a) ten post dnia 27.03.13 o godzinie 23:10
Łukasz Skibiński

Łukasz Skibiński General Manager,
Doradztwo biznesowe

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Kwestia egotyzmu. Jeżeli ktoś potrafi wyjść z pudełka, to powyższe "schematy" wydają się zabawne. Ale prawda jest taka, że w świecie biznesu znajdziemy multum ego rządzących firmami, tudzież stanowiskami.
Człowiek jest bardzo "programowy" i często postępuje przewidywalnie.
Przy tej okazji przypomina mi się książka Ariely'ego "Potęga irracjonalności", polecam, zwłaszcza tym, którzy lubią ekonomię behawioralną.

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Jan Pawel M.:
Ireneusz P.:
Pierwsza zasada: Pracownik nie zatrudni pracownika lepszego od siebie. Dlatego jakość usług i produktów w korporacjach spada z roku na rok.
taa
to dlatego obecnie mamy telefony ktorymi mozna pstrykac zdjecia, przegladac net, edytowac dokumenty, zrobic przelew, obserwowac wlasne meiszkanie (jesli jest w nim zainstalowana kamera). Samochody pewnie z tego samego powodu sa glosniejsze, wymagaja zadszych przegladow, spalaja 5l/100km a nie 12l/100km przy dwukrotnie wiekszej masie, samolotem do USA moze poleciec prawie kazdy a w europie tanimi liniami każdy

Piękny argumenty. Podejmuje wyzwanie.
Kontr argument. Większość nowych technologi jest opracowywana przez małe firmy 2 lub 4 osobowe. Przez zapaleńców. Tak np. jak ekran dotykowy wypracowany w Indiach, Windows, Apple, Facebook (już nie wspomnę tu o kradzieży pomysłu) powstały w garażu itd. Duże firmy mają małych dostawców którzy tworzą nowe rozwiązania. Ile patentów jest wykupionych i zamkniętych w sejfach przez duże firmy. Mało kto wie, już nie wspomnę o ich kradzieży. O tym wykupie patentów już na studiach mi mówiono. Przykład - Łęgiewka i jego hamulec.
Mam Toyote wyprodukowaną w 1997 roku import z Japonii. Diesel zapala jak benzyna przy minusowych temperaturach i nie pali oleju. Jestem zakochany w tym samochodzie. Toyota najnowszy model nie wspomnę o odpalaniu, ale co jakiś czas muszę olej do niej dolewać. Mechanik mówi mi, że ta Toyota z 1997 roku przeżyje tą nową. I można by tak ciągnąć jeszcze przez pół strony.

Przyznanie Ci racji: Masz racje w firmach są zespoły inżynierów którzy opracowują nowe technologie i którzy jej wdrażają do produkcji. Taką firmą jest Nokia np. Firmy samochodowe tworzą nowe prototypy samochodów. A firmy lotnicze tworzą nowe konstrukcje samolotów. No a dostawcą do Dream-linerów bateria jest mała firma z Japonii.
To, że rzeczy się zużywają szybciej niż te z lat 80 -tych. Jest wynikiem polityki starzenia produktu. Na youtube gdzieś jest film o tym. Np. Epson ma chipa którzy jest tak za-programowany, że wydrukujesz na drukarce tylko daną ileś stron i przestaje działać. W Kalifornii jest żarówka która została wyproukowana 100 lat temu i nadal świeci.
Staram się, ale naprawde brak mi argumentów. By potwierdzić twoją tezę :-(. Możesz mi pomóc.

Tak ogólnie trzeba oddzielić. Inżynirów od innych zwodów, bo to są dwa różne światy.
Ale nie chce mi się tego wątku rozwijać. Ale spróbuj coś załatwiać w banku lub w telekomunikacji albo innym korporacyjnym serwisie jak masz problem lub reklamacje.
Sprawa nie jest taka prosta jak się wydaj z początku.Ireneusz P. edytował(a) ten post dnia 28.03.13 o godzinie 07:46

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Tomasz Pająk:
Ireneusz P.:
Tomasz Pająk:
Ireneusz P.:
Polecam książkę "Jak pokonać rekina, czyli jak skutecznie współpracować i konkurować z mężczyznami" Maria Hof-Glatz. Pięknie opisane zachowania w firmie i o hierarchii w firmie.
A to co ja myślę:
Pierwsza zasada: Pracownik nie zatrudni pracownika lepszego od siebie. Dlatego jakość usług i produktów w korporacjach spada z roku na rok.
Druga zasada: Pracodawca nie szuka inteligenta, ale osobę która dla niego wykona daną prace dobrze. I będzie w niebo wzięty jak to zostanie zrobione dla niego za free.
Trzecia zasada:Konsultant nie jest inteligentniejszy od pracodawcy, ale ma bardziej zróżnicowane doświadczenie i wie co może usprawnić firmę. Ale nie wie czy to na pewno zadziała w danej firmie. Inaczej sam by miał firmę.
Czwarta zasada: Nie ważnie co myślisz o sowim kierowniku, ale ważne by Cię lubił za twoje pochwały,oddanie i wierność jego sobie.
Tyle w temacie.
No to jeszcze podaj źródło tych "zasad". Ja te 4 tezy kwalifikuję jako wytwór braku wyobraźni osoby z miernym doświadczeniem i obalam bez zakąski ;)

Super, że obalasz je bez zakąski. Jak je obalisz to ci napisze źródła. Oczywiście opierając się na faktach rzeczywistych a nie zmyślonych.
Każdy człowiek na poziomie. Nie wyśmiewa się z drugiej osoby, nie zgrywa się na kogoś lepszego, ale za pomocą argumentów udowadnia bezwartościowość tez drugiej strony. Bez przerwy utrzymując szacunek dla drugiej strony. Do czasu, aż ta zaczyna używać epitetów.
Chcesz – masz.
1/ Bądźmy precyzyjni, aby nie dopuszczać warukowania. Jak mniemam chodziło Ci o to, że jeden człowiek będący pracownikiem pracodawcy X zatrudnia innego pracownika sobie podległego. Ściślej pisząc to pracodawca zatrudnia, lub osoba przez niego delegowana. Ale skoro już tak to nazwałeś to i tak, ten pierwszy człowiek jest przełożonym tego drugiego. W tym temacie już były dyskusje na ten temat, które wskazywały, że takie działanie choć występuje nie jest postępowaniem rozumnym z punktu widzenia pracodawcy. Jeżeli więc pracodawca zna się na finansach i dysponuje na realizację biznesu gotówką a nie zna się na technologii to zatrudnia specjalistę w tej dziedzinie czyli technologa, który siłą rzeczy jest lepszy w tej dziedzinie od niego. Wynika to z zakresu obowiązków, kultury organizacji, polityki jakości, sprzedaży etc. Szef sprzedaży w firmach handlowych, czy szefowa marketingu (temat “przedstawiciele”) nie jest lepsza w bajerze od przedstawiciela handlowego a jest tylko koordynatorem sprzedaży. Powyższe wcale nie wyklucza faktu, że często w procesie pionowego awansu najlepszy zostaje szefem i zatrudnia na powstały wakat mniej doświadczonego co nie znaczy gorszego. Z moich informacji wynika, że jakość usług i produktów w korporacjach rośnie ze względu na konkurencję, która wymusza takie działania np. Lepsza jakość za tę samą cenę.
2/ Twierdzisz, że istnieje zasada, że pracodawca zatrudnia ludzi-roboty, którym nie chce zapłacić.
Owszem są tacy. Oni najczęściej chcą wyjąć nie wkładając. Ja się nie obracam w tych kręgach ale znam zjawisko. Czesto piszą takich pracodawcach kroniki policyjne.
3/ Konsultant jeżeli jest zatrudniany przez organizację w określonym celu zazwyczaj jest lepszym specjalistą od pracodawcy, bardziej doświadczonym i dlatego zostaje zatrudniany. Bo umie lepiej zmotywować pracowników tłumacząc z polskiego na nasze to czego oczekuje pracodawca. Gdyby był “gorszy” od pracodawcy to nie byłby zatrudniany. Patrz – wdrażanie ISO.
4/ “Nie ważnie co myślisz o swoim kierowniku, ale ważne by Cię lubił za twoje pochwały,oddanie i wierność jego sobie.”
Dla mnie i dla wielu jest bardzo ważne, ponieważ nie zaliczm sie do du...włazów. Natomiast praca za wszelką cenę i mimo wszystko jest dobra kiedy nie ma co jeść ale za chwilę taki pracownik i tak zmieni kierownika i firmę.
Gdybyś zamiast słowa “zasada” użył słowo “wielokrotnie” wyglądałoby to tylko troszkę lepiej, bo wszystko tak naprawdę zależy od tylu czynników, że nie nie mieszczą się w terminie “zasada”.
Każde generalizowanie jest nadużyciem i nie może być zasadą a tylko zjawiskiem.
Gdyby moją intencją było wyśmiewanie Ciebie to użyłbym innych argumentów wyciągniętych z tego jak napisałeś swój tekst.
Dlatego spytałem o źródło tych”zasad”, które nie są zasadami a jedynie tym co napisałem. Jest to moja opinia. Jeżeli w/g Ciebie błędna a masz prawo tak sądzić, to wykaż to.


Ale rozwinęła się dyskusja. Nie ma czasu by do wszystkiego się odnieść co tu napisałeś. Ale jeden aspekt jest ważny. Pracownikowi, który ma kredyt mieszkaniowy i dzieci. Zmienia się psychika w taki sposób, że w każdym widzi zagrożenie swojego bytu i rodziny. Zasady wymyśliłem na podstawie usłyszanych stereotypów. Taki mój sarkazm. Proszę mi wybaczyć.
Ale sprawa nie jest taka prosta jak się wydaj z początku, gdzieś te stereotypy muszą mieć źródło.
Był kiedyś taki fajny francuski film. Gdzie główny bohater miał dziwną specializacje i były tylko 2 fabryki w kraju gdzie mógł się zatrudnić. Ze względu, że nie mógł znaleźć pracy. Pozabijał konkurentów. Nie pamiętam tytuł tego film, a szkoda.

Jak dla mnie przeinterpretowałeś to co napisałem. Przeczytaj książkę którą poleciłem. Zobaczysz świat z innej perspektywy.
Ad 2. Nie twierdze, że nie zapłaci. Ale, że będzie szczęśliwy gdy dojdzie do takiego zdarzenia.
Pytanie- jak jest kalkulowana płaca zwykłego pracownika? Według moich źródeł na poziomie wystarczającym być mógł pojechać na wakacje i spłacać kredyt.
Ad 3. Brałem udział przy wdrażaniach ISO kilkakrotnie. Mam tu inne doświadczenia niż Ty. Ale ma to wpływ na uporządkowanie pracy w firmie. Tu zacytuje opinie pracownika firmy farmaceutycznej "Gdybyśmy robili wszytko jak mową procedury. To by produkcja stanęła".
Jeżeli konsultant ma motywować pracowników to musi być w tej firmę cały czas i zastępować kierownictwo. Co mija się z celem. Konsultant ma wejść do firmy. Przekopać ją. Znaleźć słabe punkty(punkty zapalne). Podać rozwiązanie (lekarstwo na bolączkę) i pomóc je wdrożyć (pomóc zaaplikować lekarstwo).
Następna zasad: Doświadczenie nie zastąpi umiejętności myślenia, ale wspomagam w szybszym dojściu do rozwiązania problemu.Ireneusz P. edytował(a) ten post dnia 28.03.13 o godzinie 08:16
Juliusz P.

Juliusz P. Zarządzanie |
Nieruchomości |
Konstrukcja |
Produkcja | P...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Ireneusz P.:

Większość nowych technologi jest opracowywana przez małe firmy 2 lub 4 osobowe. Przez zapaleńców. Tak np. jak ekran dotykowy wypracowany w Indiach, Windows, Apple, Facebook (już nie wspomnę tu o kradzieży pomysłu) powstały w garażu

Jeśli ktoś tak uważa, to pozostaje mu jedynie pogratulować, gdyż generalizowanie na podstawie paru, oderwanych od całości przypadków jest wysoce nie uprawnione. 2 lub 4 osobowy to może być zarząd spółki a nie zespół badawczy czy też projektowy. Owszem nie ma reguły bez wyjątku, ale wyjątek nie może być podstawą do formułowania reguły, gdyż takie rozumowanie można zdefiniować w kategoriach socjotechnicznych. Tak bywało w zeszłych stuleciach, gdy produkt finalny był mało wyrafinowany. Dzisiejsze produkty powstają w wyniku pracy wieloosobowych zespołów często w wyspecjalizowanych instytutach badawczych nafaszerowanych najnowocześniejszym sprzętem. Owszem, na przełomie latach 70-80 w wielu "garażach" powstawały "komputery domowe", ale to tylko jeden wyewoluował do poziomu produktu rynkowego, którego cena jest akceptowalna w stosunku do cech eksploatacyjnych. Gdyby kod serwera graficznego napisanego przez ludzi Appl'a nie został wykradziony przez Microsoft, to ten ostatni zatrzymał by się na poziomie interpretera języka BASIC i jednofunkcyjnego i jednozadaniowego systemu operacyjnemu DOS dedykowanemu peryferyjnej konsoli IBM, którą wielki koncern "olał" bo była za droga i w samym założeniu przestarzała koncepcyjnie. Za cenę upublicznienia architektury i zapisu biosu peceta koncern sektora dużych jednostek obliczeniowych zyskał ogromną reklamę zamieniać stratę na produkcie niszowym w sukces marketingowy marki, gdzie w tym samym czasie, bez rozgłosu, w ośrodkach akademickich całego świata pisano i poprawiano wielofunkcyjne i wielozadaniowe systemy operacyjne, których genealogia wywodzi się z prac Rejewskiego i Zygalskiego i wielu innych nad Enigmą w czasie II wojny światowej. Filozofia Microsoftu to: wypuść bubel szybko na rynek, a potem poprawiaj aż do skutku. Owszem dzisiaj się inaczej projektuje i konstruuje niż wtedy, gdy budowano pierwsze maszyny parowe, bo taka drukarka to po roku już jest za wolna w stosunku do nowego modelu nad którym pracował cały sztab ludzi. Przykro mi, ale w małym zespole można jedynie wypracować koncepcję, napisać prosty program lub nieskomplikowany serwis www. Gdyby nie mrówcza praca badawcza bardzo wielu zespołów ludzkich w wielu uczelniach i instytutach badawczych nad ciekłymi kryształami, to chłopcy w Indiach jedynie mogli by sobie zmodernizować motykę, bo młot i sierp zmodernizowali komuniści w Związku Radzieckim.

>Tak ogólnie trzeba oddzielić. Inżynierów od innych zwodów, bo to są dwa różne światy.
>Ale nie chce mi się tego wątku rozwijać.

I z tym się w pełni zgadzam, bo przyjdzie taki jajogłowy inżynierek jak ja na portal i będzie kontestował rozkładając na czynniki pierwsze każdą wypowiedź. Tak jest, zdecydowanie trzeba oddzielić.

>Ale spróbuj coś załatwiać w banku lub w telekomunikacji >albo innym korporacyjnym serwisie jak >masz problem lub reklamacje. Sprawa nie jest taka prosta jak się wydaj z początku.

A to już jest walka z usługodawcą korporacyjnym, którego celem jest ściąganie kasy z rynku za wszelką cenę a nie zaspakajanie potrzeb i oczekiwań klienta. Tu też obowiązuje zasada "wypuść szybko bubel na rynek..... i udawaj, że wszystko jest OK! I tak wielu niezadowolonych zrezygnuje z reklamacji zmęczonych bataliami ze sztabami prawników korporacji. A resztę się pozamiata pod dywan.

Pozdrawiam serdecznie

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Juliusz P.:
Ireneusz P.:

Dziękuję za dużo wnosząca w probelmatykę wypowiedź.

Większość nowych technologi jest opracowywana przez małe firmy 2 lub 4 osobowe. Przez zapaleńców. Tak np. jak ekran dotykowy wypracowany w Indiach, Windows, Apple, Facebook (już nie wspomnę tu o kradzieży pomysłu) powstały w garażu

Jeśli ktoś tak uważa, to pozostaje mu jedynie pogratulować, gdyż generalizowanie na podstawie paru, oderwanych od całości przypadków jest wysoce nie uprawnione. 2 lub 4 osobowy to może być zarząd spółki a nie zespół badawczy czy też projektowy. Owszem nie ma reguły bez wyjątku, ale wyjątek nie może być podstawą do formułowania reguły, gdyż takie rozumowanie można zdefiniować w kategoriach socjotechnicznych. Tak bywało w zeszłych stuleciach, gdy produkt finalny był mało wyrafinowany. Dzisiejsze produkty powstają w wyniku pracy wieloosobowych zespołów często w wyspecjalizowanych instytutach badawczych nafaszerowanych najnowocześniejszym sprzętem. Owszem, na przełomie latach 70-80 w wielu "garażach" powstawały "komputery domowe", ale to tylko jeden wyewoluował do poziomu produktu rynkowego, którego cena jest akceptowalna w stosunku do cech eksploatacyjnych. Gdyby kod serwera graficznego napisanego przez ludzi Appl'a nie został wykradziony przez Microsoft, to ten ostatni zatrzymał by się na poziomie interpretera języka BASIC i jednofunkcyjnego i jednozadaniowego systemu operacyjnemu DOS dedykowanemu peryferyjnej konsoli IBM, którą wielki koncern "olał" bo była za droga i w samym założeniu przestarzała koncepcyjnie. Za cenę upublicznienia architektury i zapisu biosu peceta koncern sektora dużych jednostek obliczeniowych zyskał ogromną reklamę zamieniać stratę na produkcie niszowym w sukces marketingowy marki, gdzie w tym samym czasie, bez rozgłosu, w ośrodkach akademickich całego świata pisano i poprawiano wielofunkcyjne i wielozadaniowe systemy operacyjne, których genealogia wywodzi się z prac Rejewskiego i Zygalskiego i wielu innych nad Enigmą w czasie II wojny światowej. Filozofia Microsoftu to: wypuść bubel szybko na rynek, a potem poprawiaj aż do skutku. Owszem dzisiaj się inaczej projektuje i konstruuje niż wtedy, gdy budowano pierwsze maszyny parowe, bo taka drukarka to po roku już jest za wolna w stosunku do nowego modelu nad którym pracował cały sztab ludzi. Przykro mi, ale w małym zespole można jedynie wypracować koncepcję, napisać prosty program lub nieskomplikowany serwis www. Gdyby nie mrówcza praca badawcza bardzo wielu zespołów ludzkich w wielu uczelniach i instytutach badawczych nad ciekłymi kryształami, to chłopcy w Indiach jedynie mogli by sobie zmodernizować motykę, bo młot i sierp zmodernizowali komuniści w Związku Radzieckim.
>

Jak byś przeczytał cały wątek i nie skupiał się na jednym zdaniu. Zauważył byś, że przedstawiłem kontrargument i pod tym jest potwierdzający tezę.
Sam jestem inżynierem. Wiem, że obecne czasy wymagają grupy inżynierów by wytworzyć nowy produkt. To nie czasy Edison i innych wynalazców.
Chciałbym też zauważyć, że mówisz o uczelniach a nie firmach. O ciągu zdarzeń w dojściu do wynalazku. Coraz rzadziej spotykamy się z wynalazkami, które wszystkie ustalenia wcześniejsze stawiają na głowie. Jak hamulec Łągiewki.

>Ale spróbuj coś załatwiać w banku lub w telekomunikacji >albo innym korporacyjnym serwisie jak >masz problem lub reklamacje. Sprawa nie jest taka prosta jak się wydaj z początku.

A to już jest walka z usługodawcą korporacyjnym, którego celem jest ściąganie kasy z rynku za wszelką cenę a nie zaspakajanie potrzeb i oczekiwań klienta. Tu też obowiązuje zasada "wypuść szybko bubel na rynek..... i udawaj, że wszystko jest OK! I tak wielu niezadowolonych zrezygnuje z reklamacji zmęczonych bataliami ze sztabami prawników korporacji. A resztę się pozamiata pod dywan.

Tylko potwierdzasz moje zdanie w tej kwestii. Inżynier to taki pracownik co ma wykonać zadanie w dany obszarze firmy i nie powinien wynikać w koncepcje biznesowa firmy.
Obecnie prowadzę równolegle dyskusje na temat Six Sigma i TOC. Jak to się ma do rzeczywistości. Jak tu czytam wypowiedź prezesa banku, że tu Six Sigma pomogła na ............... Szkoda słów.
Tylko kto tu jest bardziej robiony w trąbe. Klient czy pracownik.

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Prosze wybaczyc, ze nie bede kontynuowac watku w tym kierunku, jaki sie rozwinal, ale odniose sie do problematyki tytulowej.

Otoz pragne przypomniec historie, w ktorej Martin Seligman (slynny badacz w dziedzinie psychologii Uniwersytetu pensylwanskiego, a takze prekursor opracowanej przez siebie psychologii optymizmu) zaproponowal wielkiej firmie uslugowej (wg mnie - z pewnoscia ma to znaczenie, ze nie byla to firma produkcyjna i mozna bylo latwo zmierzyc efekty finansowe kazdej z osob) - Metropolitan Life Insurance Company (MetLife)- aby podczas kampanii rekrutacyjnej zatrudnili grupe osob bez kompetencji i doswiadczenia w zawodzie ale majacych wysoki stopien optymizmu. Bylo to rzeczywiscie dosc wielkie wyzwanie dla firmy aby zatrudnic dosc znaczna grupe ludzi kompletnie nie znajacych sie na zawodzie a odrzucic tym samym wiele postulujacych osob kompetentnych.
Efektem tego doswiadczenia byl fakt, ze "grupa optymistow" juz w pierwszym roku miala lepsze wyniki od grupy kontrolnej (zatrudnieni wylacznie wg kwalifikacji i doswiadczenia). Wyniki te byly lepsze- srednio na osobe o 21% pod wzgledem obrotow finansowych, a drgiego roku podniosly sie na 57% - w stosunku do grupy kontrolnej (wszedl juz tutaj - jak rozumiem - czynnik doswiadczenia).

Jest wiele innych aspektow problemu "dlaczego pracodawcy wybieraja mniej kompetentnych..." - np ostatnio spotkalam sie z przykladem, ze nie zatrudniono osoby bardzo kompetentnej ze wzgledu na jej ambicje zalozenie w przyszlosci wlasnej firmy w dokladnie tej dziedzinie, w ktorej postulowala o prace a wybrano osobe mniej kompetentna, ktora wiazala swoja przyszlosc z "etatem".
Tomasz P.

Tomasz P.
usługi/produkcja/spr
zedaż

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marta M P.:
Prosze wybaczyc, ze nie bede kontynuowac watku w tym kierunku, jaki sie rozwinal, ale odniose sie do problematyki tytulowej.

Otoz pragne przypomniec historie, w ktorej Martin Seligman (slynny badacz w dziedzinie psychologii Uniwersytetu pensylwanskiego, a takze prekursor opracowanej przez siebie psychologii optymizmu) zaproponowal wielkiej firmie uslugowej (wg mnie - z pewnoscia ma to znaczenie, ze nie byla to firma produkcyjna i mozna bylo latwo zmierzyc efekty finansowe kazdej z osob) - Metropolitan Life Insurance Company (MetLife)- aby podczas kampanii rekrutacyjnej zatrudnili grupe osob bez kompetencji i doswiadczenia w zawodzie ale majacych wysoki stopien optymizmu. Bylo to rzeczywiscie dosc wielkie wyzwanie dla firmy aby zatrudnic dosc znaczna grupe ludzi kompletnie nie znajacych sie na zawodzie a odrzucic tym samym wiele postulujacych osob kompetentnych.
Efektem tego doswiadczenia byl fakt, ze "grupa optymistow" juz w pierwszym roku miala lepsze wyniki od grupy kontrolnej (zatrudnieni wylacznie wg kwalifikacji i doswiadczenia). Wyniki te byly lepsze- srednio na osobe o 21% pod wzgledem obrotow finansowych, a drgiego roku podniosly sie na 57% - w stosunku do grupy kontrolnej (wszedl juz tutaj - jak rozumiem - czynnik doswiadczenia).

Jest wiele innych aspektow problemu "dlaczego pracodawcy wybieraja mniej kompetentnych..." - np ostatnio spotkalam sie z przykladem, ze nie zatrudniono osoby bardzo kompetentnej ze wzgledu na jej ambicje zalozenie w przyszlosci wlasnej firmy w dokladnie tej dziedzinie, w ktorej postulowala o prace a wybrano osobe mniej kompetentna, ktora wiazala swoja przyszlosc z "etatem".
Pani Marto.
Czy wie pani ile mieli w sobie entuzjazmu i optymizmu wielbiciele Madoffa, Amber Gold i innych im podobnych wynalazców? Czy wiadomo ile miejsca w ofercie zajmował tekst pisany drobnym druczkiem, i jaki był poziom intelektualny klienta końcowego?
Czy jakieś inne firmy zaczęły stosować u siebie podobne rozwiązanie czy też pozostało to tylko wyjątkiem od reguły?
Drugi przykład to klasyka samoobrony przed konkurencją, choć też nie pozbawiona wyjątków. Mistrzowie grzebienia kształcili i chyba nadal kształcą uczniów w zawodzie. Czyli kształcą u siebie przyszłą konkurencję.
Przyznaję szczerze, że więcej optymizmu mają w sobie roznosiciele ulotek, dla których często jest to pierwsza praca niż ja.
Pozdrawiam.Tomasz Pająk edytował(a) ten post dnia 28.03.13 o godzinie 10:39

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marta M P.:
Prosze wybaczyc, ze nie bede kontynuowac watku w tym kierunku, jaki sie rozwinal, ale odniose sie do problematyki tytulowej.

Otoz pragne przypomniec historie, w ktorej Martin Seligman (slynny badacz w dziedzinie psychologii Uniwersytetu pensylwanskiego, a takze prekursor opracowanej przez siebie psychologii optymizmu) zaproponowal wielkiej firmie uslugowej (wg mnie - z pewnoscia ma to znaczenie, ze nie byla to firma produkcyjna i mozna bylo latwo zmierzyc efekty finansowe kazdej z osob) - Metropolitan Life Insurance Company (MetLife)- aby podczas kampanii rekrutacyjnej zatrudnili grupe osob bez kompetencji i doswiadczenia w zawodzie ale majacych wysoki stopien optymizmu. Bylo to rzeczywiscie dosc wielkie wyzwanie dla firmy aby zatrudnic dosc znaczna grupe ludzi kompletnie nie znajacych sie na zawodzie a odrzucic tym samym wiele postulujacych osob kompetentnych.
Efektem tego doswiadczenia byl fakt, ze "grupa optymistow" juz w pierwszym roku miala lepsze wyniki od grupy kontrolnej (zatrudnieni wylacznie wg kwalifikacji i doswiadczenia). Wyniki te byly lepsze- srednio na osobe o 21% pod wzgledem obrotow finansowych, a drgiego roku podniosly sie na 57% - w stosunku do grupy kontrolnej (wszedl juz tutaj - jak rozumiem - czynnik doswiadczenia).

Jest wiele innych aspektow problemu "dlaczego pracodawcy wybieraja mniej kompetentnych..." - np ostatnio spotkalam sie z przykladem, ze nie zatrudniono osoby bardzo kompetentnej ze wzgledu na jej ambicje zalozenie w przyszlosci wlasnej firmy w dokladnie tej dziedzinie, w ktorej postulowala o prace a wybrano osobe mniej kompetentna, ktora wiazala swoja przyszlosc z "etatem".

Pani Marto,
Bardzo cenne uwagi. Dziękuję. Właśnie do tego dążyłem by uświadomić. Jak bardzo złożona jest ta problematyka. Po pierwsze optymizm i pasja w tym co się robi. Ludzie po porażkach, z nie spełnionymi ambicjami, robiący to czego nie lubią w pracy stają się coraz bardziej zgorzkniali, tracą optymizm. Zaczynają rozumieć jak to wszytko działa.
Mają lepsze kompetencje wyniku doświadczenia. Ale często to się kłóci z wychowanie chrześcijańskim. Potem część jedzie na dopalaczach jak wódka, czy tabletki by wykazywać ciągle na zewnątrz optymizm.

Jeszcze jeden wątek. Ile osób w firmie kocha swoją pracę? Tak procentach.
Często słyszę, że dana osoba chciała pracować gdzieś, a ją wsadzono w coś co ją wcale nie interesuje.
Znam taki przypadek z korporacji. osoba z pasją do księgowości. Dostała awans na kierownika logistyki. Nie lubi tej pracy, ale się godzi z tym co ma. Bo lepiej mieć coś niż nic.
Często potem ta osoba, jak widzi szczęśliwą osobę w pracy. Szczerze ją nienawidzi.
Oczywiście proszę nie brać tego do wszystkich ludzi co tu napisałem. To jest jakaś grupa, ale zwykle to są osoby z kadry menadżerskiej.

To też nie w temacie. Oglądałem zdjęcia z wesela w Anglii w Polsce. Co mnie poraziło. Zdjęcia ludzie z wesela w Polsce pokazywało ludzi bez radości. Na tych twarzach było widać ciągła walkę i napięcie.
Czego nie zobaczyłem na zdjęciach z wesela w Anglii. Ciekawe.
Ale mówiące coś o nas Polakach. http://alexba.eu/2010-06-10/tematy-rozne/stabilnosc-em...Ireneusz P. edytował(a) ten post dnia 28.03.13 o godzinie 10:41

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Tomasz Pająk:


no coz... prosze wybaczyc, ze jednak nie bede wchodzila w tego typu dyskusje i zatrzymam sie - tak jak wspomnialam w moim pierwszym poscie na temacie, ktory brzmi dlaczego pracodawcy wybieraja mniej kompetenynych pracownikow zamiast bardziej kompetentnych - tzn jezeli pracodawca ma dwie kandydatury przed soba - dlaczego wybierze osobe mniej kompetentna (kandydata na fryzjera mniej kompetentnego od jego kolegi, bardziej kompetenego). Oczywiscie, mozemy takze porozmawiac na temat specyfiki zawodu fryzjera... jednakze o tym wolalabym przy okazji innego tematu.
Tomasz P.

Tomasz P.
usługi/produkcja/spr
zedaż

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marta M P.:
Tomasz Pająk:


no coz... prosze wybaczyc, ze jednak nie bede wchodzila w tego typu dyskusje i zatrzymam sie - tak jak wspomnialam w moim pierwszym poscie na temacie, ktory brzmi dlaczego pracodawcy wybieraja mniej kompetenynych pracownikow zamiast bardziej kompetentnych - tzn jezeli pracodawca ma dwie kandydatury przed soba - dlaczego wybierze osobe mniej kompetentna (kandydata na fryzjera mniej kompetentnego od jego kolegi, bardziej kompetenego). Oczywiscie, mozemy takze porozmawiac na temat specyfiki zawodu fryzjera... jednakze o tym wolalabym przy okazji innego tematu.
Dała Pani przykład MetLife i dobrze. Ja dałem przykład fryzjera i w/g Pani to źle. Więc przybliżę swój przykład.
Kiedy fryzjer z dwóch uczniów ma wybrać jednego to wybierze tego, który ma większe predyspozycje. Jest miły dla klienta, ma większe zdolności manualne- szybciej osiągnie pokładane w nim nadzieje.
Inny przykład. Jeżeli biznesmen ma pieniądze i chce otworzyć klinikę medyczną to kogo zatrudni na samodzielne stanowisko? Specjalistę z kilkuletnim stażem czy lekarza po studiach?
Wszystko uzależnione jest od celów jakimi kieruje się organizacja. Jeden pracodawca doszedł do wniosku, że praca u niego jest na tyle wyczerpująca, że należy pracownika zmieniać co pół roku (a nowi czekają pod bramą). Inny zaś dalej inwestuje w pracownika bo wie lub przekonał się, że ten jest najlepszy z reszty, gwarantuje mu stabilność funkcjonowania firmy, podsuwa nowe rozwiązania, które prowadzą do rozwoju.
Akurat ja nie należę do ludzi, którzy negują coś bo jest nowe, niespotykane, nieszablonowe a czasami sprawiające wrażenie niedorzecznego. Nie jestem omnibusem ani też panaceum na wszelkie zło. Jednak każdy pomysł, sugestia, innowacja, stwierdzenie czy argument podlega walidacji.
Co do tematu to najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie ankiety gdzie każdy z forumowiczów mógłby wyrazić swoją opinię. Jednak pozbawilibyśmy się tej przyjemności polegającej na ścieraniu się poglądów poprzez przedstawianie argumentów. Napisać możemy wszystko ale- czy to się obroni?

Następna dyskusja:

Dlaczego pracodawcy nie chc...




Wyślij zaproszenie do