Piotr T.

Piotr T. Wciąż poJEEPany...
;)

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marek Bisztyga:
Piotrze.
Kontynuuję „ w porządku chronologicznym”
Właściciele z reguły oczekują wyników, a najprostszym i najbardziej komunikatywnym KPI „bez ściemy” jest zysk netto. Dlatego zazwyczaj staram się przekonać „klienta” do swej osoby pokazując co bym zrobił, aby poprawić jego zysk netto. Wtedy moje wynagrodzenie jest mało istotnym szczegółem.
Abstrahując od Chin i reszty świata - to cholernie mało kapitalistyczne.
Ja proponuję Klientowi, że zarobi tyle, ale będzie go to kosztowało konkretne tyle.
Klient wie, ile kosztuje go moja wiedza i doświadczenie - jeśli to akceptuje to OK. Jeśli nie, to jego problem. Jeśli nie osiągnę założonego celu - to mój problem.

Moje wynagrodzenie jest dla mnie istotnym szczegółem, a jak pokazały ostatnie miesiące - inwestorzy wolą rozmawiać z tymi, co znają swoją cenę i potrafią ją określić niż z takimi, co obiecują złote góry za bezdurno...

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marek Bisztyga:
Panie Piotrze.
A zna Pan lepszy KPI dla przedsiębiorstwa?

CF, EBIT, EBITDA, zysk ekonomiczny, EVA, TEVA, REVA, SVA, ROIC, ROE, EVC i wiele innych. W zasadzie wszystko jest lepsze od zysku netto tak jak wszystko jest bardziej drapieżne od leniwca, nawiązując do pewnego skeczu KMN :)
Juliusz P.

Juliusz P. Zarządzanie |
Nieruchomości |
Konstrukcja |
Produkcja | P...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marek Bisztyga:
Dzisiaj świat pędzi. Wszystko się zmienia w dramatycznym tempie. Warto się z tym oswoić , bo będzie to, a może już jest, stan permanentny. Wszystko się dezaktualizuje. Również kompetencje. Kompetencje, czyli pewien zasób umiejętności pracownika, kupuje się na krótko – na czas ich aktualności
Skąd mamy mieć pewność, że w myśl tego założenia Pana kompetencje są aktualne?
Czy oswoił się Pan z tym faktem, że ktoś może zarzucić nieaktualność kompetencji? A może już ktoś to zrobił?
Co zrobić z pracownikiem gdy kompetencje przestaną być nieaktualne?
Wysłać go na szkolenie.
Co to jest szkolenie?
Według najnowszych definicji jest to proces, celem którego jest wykształcenie u pracownika zdolności do pewnych nowych zachowań.
Czy każda najnowsza definicja jest jedynie słuszna? Po wojnie już mieliśmy czas pionierów, z jedynie słusznymi i nowoczesnymi definicjami wszystkiego i niczego i co po nich pozostało?
Pojawili się kontestatorzy i wszystko pozamiatali, czyż nie?
Dlaczego zachowań, a nie wiedzy?
Ponieważ wiedza jak i co zrobić jest zawarta w tzw. procesie biznesowym, który powoli staje się aplikacją workflow , dostępna w tzw. chmurze jako Business Process as a Service.
Skoro tak jest, to po co komu businesmeni? Przecież w chmurze już wszystko jest, czyż nie?
Skoro w chmurze już wszystko jest, to poco komu inżynierowie, technicy, serwisanci, sprzątaczki, personel wyższego, średniego, niższego szczebla?
Uwaga! Celem szkolenia nie jest przekazywanie wiedzy czy umiejętności. Celem szkolenia staje się uczynienia pracownika zdolnym do pewnych zachowań, które właśnie są pożądane z punktu widzenia pracodawcy, a raczej procesu. Jeśli pożądane okażą się nowe zachowania, to albo znowu trzeba wysłać pracownika na szkolenie, albo zmienić pracownika, jeśli ten nie będzie zdolny do tych nowych zachowań. Tak powstaje dzisiaj bezrobocie.
To jak już większość będzie "passe" i niekompetentna i wyląduje na bezrobociu, bo w wyniku asertywności straci zdolność do "zmiany zachowań" i nie da się przeszkolić, to kto będzie wypracowywał zysk netto skoro rynek straci zdolność produkcyjną i nabywczą?
Potrzeby pracodawców w zakresie coraz to nowych zachowań będą rosły. Bo zmieniają się procesy biznesowe. Aby nadążyć za rynkiem pracy, trzeba będzie zdobywać zdolności do coraz to innych typów zachowań, a nie kompetencje w tradycyjnym rozumieniu tego słowa.
Dlatego należy doskonalić umiejętność do nauki nowych zachowań, czyli ogólną inteligencję i pojętność. Przydatne mogą być również niektóre talenty.
Brzmi to upiornie. Wiem. Ale kiedyś ludzi przerażał fakt , że Ziemia jest okrągła.
Czy nie jest przerażającym fakt, że w procesie rekrutacyjnym o kompetencji lub zdolności do "zmiany zachowań" decyduje rekruter z przysłowiowej "łapanki", który został "przeszkolony" na metodologię "szufladkowania" w myśl której sekretarka może być tylko sekretarką, spawacz tylko spawaczem i nawet jak zrobi wyższe studia z ekonomii, to i tak nie zmienią się jego kompetencje?

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marek Bisztyga:
Panie Piotrze.
Zdolność przedsiębiorstwa do wypracowania zysku świadczy tylko o tym, że przedsiębiorstwo generuje więcej pieniędzy niż ma kosztów. Czyli działa efektywnie. Zysk netto świadczy o dobrej organizacji, zarządzaniu itp. Brak zysku netto świadczy o czymś przeciwnym. „Poczucie, odczucie i atmosfera” nie są w sprzeczności z zyskiem. Wręcz przeciwnie. Tam gdzie jest zysk tam jest pensja, poczucie stabilności i perspektywa, czyli wszystko to, co powoduje „poczucie, odczucie i atmosferę” .
Czy zna Pan firmę stojącą na skraju bankructwa, gdzie jest „poczucie, odczucie i atmosfera” ?
Podpowiem. Była taka kiedyś . Nazywała się „Titanic”. Tam orkiestra grała do końca.

Panie Marku, a Pan się odnosi do mojej wypowiedzi (Panie Piotrze), czy do wypowiedzi Grzesia - małego klamczuszka (vide "osiągnięcia" w sąsiednim wątku)? Pytam gdyż polemizuje Pan z czymś czego ja nie twierdziłem :)
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Ja bym postawił sprawę trochę inaczej.
Zysk netto jest bardzo miarodajnym miernikiem jakości działania firmy.
Oferując swe usługi, proponuję pracodawcy przyjąć taki właśnie punkt widzenia: skupmy się na zmianach, które powodują wzrost zysku netto. Zbadajmy przyczyny, z powodu których zysk nie rośnie. Jeśli usunie się bariery wzrostu zysku, to prawdopodobnie reszta też się poprawi.
Z drugiej strony nie jestem w stanie zagwarantować klientowi osiągnięcie zysku, bo to nie zależy ode mnie. Zysk osiąga firma jako całość, a nie pojedynczy ludzie, a w szczególności nie konsultanci. Nie mogę, więc, składać gwarancji osiągnięcia zysku. Takie zobowiązanie może przyjąć zarząd, bo tylko on ma „władzę” nad firmą.
Konsultant sprzedaje swój „towar” - wiedzę i doświadczenie - w postaci „rekomendacji”. Rekomendacje muszą wynikać z rzetelnej analizy. Ze „złotymi górami” mamy do czynienia wtedy, gdy konsultant nie potrafi wykazać związku pomiędzy rekomendacjami a mechanizmem powstawania zysku netto, lub inaczej, gdy konsultant wskaże, co trzeba zmienić, aby sytuacja poprawiła się , ale nie uzasadni dlaczego właśnie to trzeba zmienić. Sztuką i „tajemnicą zawodową” konsultanta jest umiejętność znajdowania takich „wąskich gardeł” i wskazywania sposobów ich usuwania. Resztę pracy musi wykonać Klient. Nie widzę innej drogi.
Wynagrodzenie konsultanta można powiązać z wynikami klienta poprzez tzw. success fee.

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marek Bisztyga:
Ja bym postawił sprawę trochę inaczej.
Zysk netto jest bardzo miarodajnym miernikiem jakości działania firmy.
Oferując swe usługi, proponuję pracodawcy przyjąć taki właśnie punkt widzenia: skupmy się na zmianach, które powodują wzrost zysku netto. Zbadajmy przyczyny, z powodu których zysk nie rośnie. Jeśli usunie się bariery wzrostu zysku, to prawdopodobnie reszta też się poprawi.
Z drugiej strony nie jestem w stanie zagwarantować klientowi osiągnięcie zysku, bo to nie zależy ode mnie. Zysk osiąga firma jako całość, a nie pojedynczy ludzie, a w szczególności nie konsultanci. Nie mogę, więc, składać gwarancji osiągnięcia zysku. Takie zobowiązanie może przyjąć zarząd, bo tylko on ma „władzę” nad firmą.
Konsultant sprzedaje swój „towar” - wiedzę i doświadczenie - w postaci „rekomendacji”. Rekomendacje muszą wynikać z rzetelnej analizy. Ze „złotymi górami” mamy do czynienia wtedy, gdy konsultant nie potrafi wykazać związku pomiędzy rekomendacjami a mechanizmem powstawania zysku netto, lub inaczej, gdy konsultant wskaże, co trzeba zmienić, aby sytuacja poprawiła się , ale nie uzasadni dlaczego właśnie to trzeba zmienić. Sztuką i „tajemnicą zawodową” konsultanta jest umiejętność znajdowania takich „wąskich gardeł” i wskazywania sposobów ich usuwania. Resztę pracy musi wykonać Klient. Nie widzę innej drogi.
Wynagrodzenie konsultanta można powiązać z wynikami klienta poprzez tzw. success fee.

Wszystko fajnie tylko nie mierzyć tego zyskiem netto. Ten miernik ma wady, które go dyskwalifikują. Są o wiele lepsze mierniki, które bardziej rzetelnie pokazują efektywność zarządzania przedsiębiorstwem. Proszę mieć litość dla swoich klientów :)
Radosław Ryszard Bielecki

Radosław Ryszard Bielecki Coach, Ekonomista
ehawioralny,
Mediator sądowy,
Certyfiko...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Panowie popatrzcie na temat "Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych kandydatów?"
I odpowiedzcie na tak postawione pytanie w 2 zdaniach wtedy staje się to konstruktywne inspirujące i niesie za sobą jakiś przekaz

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Radosław Ryszard Bielecki:
Panowie popatrzcie na temat "Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych kandydatów?"
I odpowiedzcie na tak postawione pytanie w 2 zdaniach wtedy staje się to konstruktywne inspirujące i niesie za sobą jakiś przekaz

Bo mogą? Mają do tego prawo? To ich sprawa i innym nic do tego. Zawsze można założyć własną firmę i zatrudniać kompetentnych. A piszę to nie jako pracodawca a pracownik/współpracownik.

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Grzegorz K.:
Marek Bisztyga:
Panie Piotrze.
A zna Pan lepszy KPI dla przedsiębiorstwa?

Cóż. Ja nie znam.

Bez niespodzianki. Nie sądzę aby ktokolwiek tutaj jeszcze się temu dziwił :)Piotr Szczurowski edytował(a) ten post dnia 26.03.13 o godzinie 09:30
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Miernikiem jak dla mnie jest polecanie firmy przez zadowolonych klientów + zadowoleni pracownicy, którzy robią to, co lubią w dobrej atmosferze, za pieniądze, które ich satysfakcjonują :)
Juliusz P.

Juliusz P. Zarządzanie |
Nieruchomości |
Konstrukcja |
Produkcja | P...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Radosław Ryszard Bielecki:
Panowie popatrzcie na temat "Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych kandydatów?"
I odpowiedzcie na tak postawione pytanie w 2 zdaniach wtedy staje się to konstruktywne inspirujące i niesie za sobą jakiś przekaz

A może taki a nie inny stan tej dyskusji jest symptomem upadku kompetecji.
Poza tym jest takie stare przysłowie
„Gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania”
http://niegdysiejszy.salon24.pl/121165,gdzie-dwoch-pol...
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Panie Piotrze.

Spójrzmy na przedsiębiorstwo systemowo. Celem przedsiębiorstwa, z perspektywy właściciela (inwestora) jest generowanie nadwyżki. Brak nadwyżki oznacza, że przedsiębiorstwo nie realizuje swego celu. Wskaźniki, które Pan przytoczył, mówią "coś" o poszczególnych aspektach funkcjonowania przedsiębiorstwa, a nie o sprawności organizacji jako całości. Są ważne dla poszczególnych grup "interesariuszy" w firmie , w tym dla menedżerów i analityków finansowych. Dla właściciela, inwestora "pod koniec dnia" ważne są nie wartości wskaźników, a dywidenda lub jej brak. Byłem przedsiębiorcą przez jakiś czas ( choć nie wielkim, ale skala nie ma tu znaczenia) i proszę mi wierzyć, że walne zgromadzenie nie interesuje się ociąganiem wartości wskaźników, ale wielkością dywidendy. Ja rozumiem, że Pan , jako nauczyciel akademicki, żyje z objaśniania świata jako bardzo skomplikowanego środowiska, które może być poznane i opisane tylko przez "wtajemniczonych". Ja mam trochę inne podejście, bo jestem prostym inżynierem - cybernetykiem. Dla mnie rzeczywistość jest znacznie prostsza , a prawa nią rządzące wcale nie są tak skomplikowane. Skomplikowana może być maszyna, ale przedsiębiorstwo ją używające jest prostym mechanizmem, o ile ktoś , świadomie lub nie, nie skomplikuje go pod miarę.

PS.
Wszystkie przytoczone przez Pana wskaźniki są jak najbardziej OK. Nie wiem tylko czy potrzebne.
Piotr Szczurowski:
Marek Bisztyga:
Panie Piotrze.
A zna Pan lepszy KPI dla przedsiębiorstwa?

CF, EBIT, EBITDA, zysk ekonomiczny, EVA, TEVA, REVA, SVA, ROIC, ROE, EVC i wiele innych. W zasadzie wszystko jest lepsze od zysku netto tak jak wszystko jest bardziej drapieżne od leniwca, nawiązując do pewnego skeczu KMN :)

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Agnieszka G.:
Miernikiem jak dla mnie jest polecanie firmy przez zadowolonych klientów + zadowoleni pracownicy, którzy robią to, co lubią w dobrej atmosferze, za pieniądze, które ich satysfakcjonują :)

To nie miernik, to stan... idealny:)
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Oj. Chyba ma Pan rację.

Piotr Szczurowski:
Marek Bisztyga:
Panie Piotrze.
Zdolność przedsiębiorstwa do wypracowania zysku świadczy tylko o tym, że przedsiębiorstwo generuje więcej pieniędzy niż ma kosztów. Czyli działa efektywnie. Zysk netto świadczy o dobrej organizacji, zarządzaniu itp. Brak zysku netto świadczy o czymś przeciwnym. „Poczucie, odczucie i atmosfera” nie są w sprzeczności z zyskiem. Wręcz przeciwnie. Tam gdzie jest zysk tam jest pensja, poczucie stabilności i perspektywa, czyli wszystko to, co powoduje „poczucie, odczucie i atmosferę” .
Czy zna Pan firmę stojącą na skraju bankructwa, gdzie jest „poczucie, odczucie i atmosfera” ?
Podpowiem. Była taka kiedyś . Nazywała się „Titanic”. Tam orkiestra grała do końca.

Panie Marku, a Pan się odnosi do mojej wypowiedzi (Panie Piotrze), czy do wypowiedzi Grzesia - małego klamczuszka (vide "osiągnięcia" w sąsiednim wątku)? Pytam gdyż polemizuje Pan z czymś czego ja nie twierdziłem :)
Tomasz P.

Tomasz P.
usługi/produkcja/spr
zedaż

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Bez generalizowania.
Właściciele ze strachu przed wyhodowaniem za własne pieniądze konkurencji.
Kierownicy ze strachu przed utratą stanowiska.
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Tomasz Pająk:
Bez generalizowania.
Właściciele ze strachu przed wyhodowaniem za własne pieniądze konkurencji.

To trzeba tak robić, żeby pracownik nie chciał iść gdzie indziej.
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Oczywiście. Ma Pan rację, gdy stosuje się controlling "tradycyjny", oparty o rachunkowość kosztową. Są jednak inne szkoły controllingu, np. rachunkowość przerobowa. Tam zysk netto nie traktuje się jako "wadliwy" KPI. Wręcz przeciwnie. Polecam.
Piotr Szczurowski:
Marek Bisztyga:
Ja bym postawił sprawę trochę inaczej.
Zysk netto jest bardzo miarodajnym miernikiem jakości działania firmy.
Oferując swe usługi, proponuję pracodawcy przyjąć taki właśnie punkt widzenia: skupmy się na zmianach, które powodują wzrost zysku netto. Zbadajmy przyczyny, z powodu których zysk nie rośnie. Jeśli usunie się bariery wzrostu zysku, to prawdopodobnie reszta też się poprawi.
Z drugiej strony nie jestem w stanie zagwarantować klientowi osiągnięcie zysku, bo to nie zależy ode mnie. Zysk osiąga firma jako całość, a nie pojedynczy ludzie, a w szczególności nie konsultanci. Nie mogę, więc, składać gwarancji osiągnięcia zysku. Takie zobowiązanie może przyjąć zarząd, bo tylko on ma „władzę” nad firmą.
Konsultant sprzedaje swój „towar” - wiedzę i doświadczenie - w postaci „rekomendacji”. Rekomendacje muszą wynikać z rzetelnej analizy. Ze „złotymi górami” mamy do czynienia wtedy, gdy konsultant nie potrafi wykazać związku pomiędzy rekomendacjami a mechanizmem powstawania zysku netto, lub inaczej, gdy konsultant wskaże, co trzeba zmienić, aby sytuacja poprawiła się , ale nie uzasadni dlaczego właśnie to trzeba zmienić. Sztuką i „tajemnicą zawodową” konsultanta jest umiejętność znajdowania takich „wąskich gardeł” i wskazywania sposobów ich usuwania. Resztę pracy musi wykonać Klient. Nie widzę innej drogi.
Wynagrodzenie konsultanta można powiązać z wynikami klienta poprzez tzw. success fee.

Wszystko fajnie tylko nie mierzyć tego zyskiem netto. Ten miernik ma wady, które go dyskwalifikują. Są o wiele lepsze mierniki, które bardziej rzetelnie pokazują efektywność zarządzania przedsiębiorstwem. Proszę mieć litość dla swoich klientów :)

konto usunięte

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Marek Bisztyga:
Panie Piotrze.
Panie Marku

Spójrzmy na przedsiębiorstwo systemowo.
Słusznie. Tak patrzmy.
Celem przedsiębiorstwa, z perspektywy właściciela (inwestora) jest generowanie nadwyżki.
A nadwyżka finansowa to co innego niż zysk netto.
Brak nadwyżki oznacza, że przedsiębiorstwo nie realizuje swego celu.
To zależy jaki był cel.
Wskaźniki, które Pan przytoczył, mówią "coś" o poszczególnych aspektach funkcjonowania przedsiębiorstwa, a nie o sprawności organizacji jako całości. Są ważne dla poszczególnych grup "interesariuszy" w firmie , w tym dla menedżerów i analityków finansowych.
Nieprawda. Wszystkie to wskaźniki syntetyczne i o wiele lepiej pokazują organizację jako całość niż zysk netto. Do oceny poszczególnych aspektów funkcjonowania firmy slużą inne wskaźniki.
Dla właściciela, inwestora "podkoniec dnia" ważne są nie wartości wskaźników, a dywidenda lub jej brak.

Zysk netto nie gwarantuje dywidendy.
Byłem przedsiębiorcą przez jakiś czas ( choć nie wielkim, ale skala nie ma tu znaczenia) i proszę mi wierzyć, że walne zgromadzenie nie interesuje się ociąganiem wartości wskaźników, ale wielkością dywidendy. Ja rozumiem, że Pan , jako nauczyciel akademicki, żyje z objaśniania świata jako bardzo skomplikowanego środowiska, które może być poznane i opisane tylko przez "wtajemniczonych". Ja mam trochę inne podejście, bo jestem prostym inżynierem - cybernetykiem. Dla mnie rzeczywistość jest znacznie prostsza , a prawa nią rządzące wcale nie są tak skomplikowane. Skomplikowana może być maszyna, ale przedsiębiorstwo ją używające jest prostym mechanizmem, o ile ktoś , świadomie lub nie, nie skomplikuje go pod miarę.

Myli się Pan. Od kilkunastu lat jestem w biznesie (byłem m.in. dyrektorem finansowym, prezesem zarządu spółki z o.o.) i stąd znam te wskaźniki. Moje "nauczycielowanie akademickie" nie ma tu nic do rzeczy. Zresztą zapewniam Pana, że jestem jednym z tych nielicznych nauczycieli akedemickich, ktory tłumaczy świat w sposób maksymalnie prosty (jestem po mat-fizie:) Bardzo słusznie, że walne interesuje się dywidendą, co nie zmienia faktu, że ludzi trzeba uswiadamiac, ze zysk netto to głupi i przez to bardzo niebezpieczny miernik.
Wszystkie przytoczone przez Pana wskaźniki są jak najbardziej OK. Nie wiem tylko czy potrzebne.
To zależy do czego:)

Nie ma sensu, żebyśmy się wzajemnie przekonywali i dlatego proponuję zebysmy pozostali przy swoich zdaniach, tym bardziej, że watek jest na nieco inny temat:)

pozdrawiam
PS
Tomasz P.

Tomasz P.
usługi/produkcja/spr
zedaż

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

Agnieszka G.:
Tomasz Pająk:
Bez generalizowania.
Właściciele ze strachu przed wyhodowaniem za własne pieniądze konkurencji.

To trzeba tak robić, żeby pracownik nie chciał iść gdzie indziej.
Najlepiej mianować go właścicielem. :)
Marek Bisztyga

Marek Bisztyga Analityk
biznesowo-systemowy
IT / Architekt
Rozwiązań IT...

Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...

1.Skoro jest Pan po mat-fizie, tym łatwiej przyjdzie Panu zapoznać się z dorobkiem Pańskiego kolegi po fachu E. Goldratta - twórcy teorii ograniczeń i szkoły controllingu opartej na rachunkowości przerobowej. To , że jest prostsza, nie oznacza , że jest "aż tak" gorsza. Ma , co prawda, swoje ograniczenia, ale każda inna koncepcja też je ma.

Całkiem niezłą krytyczną analizę tej koncepcji przeprowadził Jarosław Mielcarek w pracy pt. "Paradygmat teorii ograniczeń jako koncepcji rachunkowości zarządczej". Fajna lektura.

2. Z całym szacunkiem dla Pańskich osiągnięć menedżerskich , ale, z tego co zrozumiałem, nigdy nie był Pan przedsiębiorcą. To trochę inna perspektywa.

3. Odradzam szerzenie "wiary", że "zysk netto jest głupim i niebezpiecznym miernikiem" . Nie ma takiej potrzeby. Lepiej uświadamiać rzesze dużych i małych przedsiebiorców , że zarządzanie firmą to nie taka "wiedza tajemna" i tę umiejętność można i warto samodzielnie opanować, choćby przy wykorzystaniu rachunkowości przerobowej.

4. Ok. Zakończmy wątek. Nie namawiam Pana do zmiany "wyznania" szkoły controllingu.
Mam tylko jeden apel. Więcej tolerancji , dla innych "wyznań". "Świat skrywa jeszcze wiele tajemnic". Proponuję pochylić się nad wielką mądrością i pokorą naszych mentorów. Rozumiem, że jako człowiek nauki podpisze się po załączonym "manifestem" Mariana Mazura i będzie zwalczał wszelkie przejawy doktrynerstwa również w teorii i praktyce zarządzania:

 Naukowców interesuje rzeczywistość, jaka jest. Doktrynerów interesuje rzeczywistość, jaka powinna być.
 Naukowcy chcą, żeby ich poglądy pasowały do rzeczywistości. Doktrynerzy chcą, żeby rzeczywistość pasowała do ich poglądów.
 Stwierdziwszy niezgodność między poglądami a dowodami naukowiec odrzuca poglądy. Stwierdziwszy niezgodność między poglądami a dowodami doktryner odrzuca dowody.
 Naukowiec uważa naukę za zawód, do której czuję on zamiłowanie. Doktryner uważa doktrynę za misję, do której czuje on posłannictwo.
 Naukowiec szuka "prawdy" i martwi się trudnościami w jej znajdowaniu. Doktryner zna "prawdę" i cieszy się jej zupełnością.
 Naukowiec ma mnóstwo wątpliwości, czy jest "prawdą" to, co mówi nauka. Doktryner nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest "prawdą" to, co mówi doktryna.
 Naukowiec uważa to, co mówi nauka za bardzo nietrwałe. Doktryner uważa to, co mówi doktryna, za wieczne.
 Naukowcy dążą do uwydatniania różnic między nauką a doktryną. Doktrynerzy dążą do zacierania różnic między nauką a doktryną.
 Naukowiec nie chce, żeby mu przypisywano doktrynerstwo. Doktryner chce, żeby mu przypisywano naukowość.
 Naukowiec unika nawet pozorów doktrynerstwa. Doktryner zabiega choćby o pozory naukowości.
 Naukowiec stara się obalać poglądy istniejące w nauce. Doktryner stara się przeciwdziałać obalaniu poglądów istniejących w doktrynie.
 Naukowiec uważa twórcę nowych poglądów za nowatora. Doktryner uważa twórcę odmiennych idei za wroga.
 Naukowiec uważa za postęp, gdy ktoś oderwie się od poglądów obowiązujących w nauce. Doktryner uważa za zdrajcę, gdy ktoś oderwie się od poglądów obowiązujących w doktrynie.
 Naukowiec uważa, że jeżeli coś nie jest nowe, to nie jest wartościowe dla nauki, a wobec tego nie zasługuje na zainteresowanie. Doktryner uważa, że jeżeli coś jest nowe, to jest szkodliwe dla doktryny, a wobec tego zasługuje na potępienie.
 Naukowcy są dumni z tego, że w nauce w ciągu tak krótkiego czasu tak wiele się zmieniło. Doktrynerzy są dumni z tego, że w doktrynie w ciągu tak długiego czasu nic się nie zmieniło.

("Cybernetyka i charakter", M.Mazur)

Piotr Szczurowski:
Marek Bisztyga:
Panie Piotrze.
Panie Marku

Spójrzmy na przedsiębiorstwo systemowo.
Słusznie. Tak patrzmy.
Celem przedsiębiorstwa, z perspektywy właściciela (inwestora) jest generowanie nadwyżki.
A nadwyżka finansowa to co innego niż zysk netto.
Brak nadwyżki oznacza, że przedsiębiorstwo nie realizuje swego celu.
To zależy jaki był cel.
Wskaźniki, które Pan przytoczył, mówią "coś" o poszczególnych aspektach funkcjonowania przedsiębiorstwa, a nie o sprawności organizacji jako całości. Są ważne dla poszczególnych grup "interesariuszy" w firmie , w tym dla menedżerów i analityków finansowych.
Nieprawda. Wszystkie to wskaźniki syntetyczne i o wiele lepiej pokazują organizację jako całość niż zysk netto. Do oceny poszczególnych aspektów funkcjonowania firmy slużą inne wskaźniki.
Dla właściciela, inwestora "podkoniec dnia" ważne są nie wartości wskaźników, a dywidenda lub jej brak.

Zysk netto nie gwarantuje dywidendy.
Byłem przedsiębiorcą przez jakiś czas ( choć nie wielkim, ale skala nie ma tu znaczenia) i proszę mi wierzyć, że walne zgromadzenie nie interesuje się ociąganiem wartości wskaźników, ale wielkością dywidendy. Ja rozumiem, że Pan , jako nauczyciel akademicki, żyje z objaśniania świata jako bardzo skomplikowanego środowiska, które może być poznane i opisane tylko przez "wtajemniczonych". Ja mam trochę inne podejście, bo jestem prostym inżynierem - cybernetykiem. Dla mnie rzeczywistość jest znacznie prostsza , a prawa nią rządzące wcale nie są tak skomplikowane. Skomplikowana może być maszyna, ale przedsiębiorstwo ją używające jest prostym mechanizmem, o ile ktoś , świadomie lub nie, nie skomplikuje go pod miarę.

Myli się Pan. Od kilkunastu lat jestem w biznesie (byłem m.in. dyrektorem finansowym, prezesem zarządu spółki z o.o.) i stąd znam te wskaźniki. Moje "nauczycielowanie akademickie" nie ma tu nic do rzeczy. Zresztą zapewniam Pana, że jestem jednym z tych nielicznych nauczycieli akedemickich, ktory tłumaczy świat w sposób maksymalnie prosty (jestem po mat-fizie:)

Bardzo
słusznie, że walne interesuje się dywidendą, co nie zmienia faktu, że ludzi trzeba uswiadamiac, ze zysk netto to głupi i przez to bardzo niebezpieczny miernik.
Wszystkie przytoczone przez Pana wskaźniki są jak najbardziej OK. Nie wiem tylko czy potrzebne.
To zależy do czego:)

Nie ma sensu, żebyśmy się wzajemnie przekonywali i dlatego proponuję zebysmy pozostali przy swoich zdaniach, tym bardziej, że watek jest na nieco inny temat:)

pozdrawiam
PS

Następna dyskusja:

Dlaczego pracodawcy nie chc...




Wyślij zaproszenie do