Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...
A nie tacy, którzy takich ludzi potrzebują? Przepraszam, ja uważam, że nieco wiem, ale nawet przy dobrej kasie i fajnej otoczce (social, dodatki) pewnie po 6-8 miesiącach bym wymiękł, jakby się okazało, że moje kompetencje i kwalifikacje są średnio wykorzystywane. Więc w tym przypadku naprawdę nie miałem problemu z tym, jak ktoś mi wprost powiedział - panie Grzegorzu, ale my potrzebujemy kosiarki do trawy, a nie kombajnu wielofunkcyjnego z opcją cięcie i korowanie drzew oraz karczowanie. ;-)
Paradoksem naszych czasów jest to, że czasem przy bardzo wysokich kwalifikacjach trudno jest znaleźć pracę - na tyle sensowną, żeby wykorzystała np 50-60% naszej wiedzy, kompetencji i doświadczenia.
Dlatego stanę tutaj w obronie tych, którzy nie zatrudniają bardziej kompetentnych. Bo zatrudnienie jak każdy inny proces kierować się musi adekwatnością. Nie wiem, skąd wyobrażenie o tym, że trzeba mieć najlepszych. Trzeba mieć właściwych pracowników. Dlatego czasem jest tak, że nie zatrudniają, dlatego, że doskonale wiedzą co im potrzeba i są świadomymi i wykształconymi managerami i wiedzą jaka w danym momencie obowiązuje strategia w firmie.
Jak będzie np zachowawcza i wewnętrzne doskonalenie (bo kryzys) to taki orzeł i gwiazda potrafią rozjechać całą firmę.
Dlatego myślę, że w całej dyskusji warto nieco dystansu złapać, bo po jednym czy dwóch spotkaniach w firmie raczej ciężko znać jej strategię. I w sumie wtedy ocena jaką czytam w tym wątku... cóż, bywa nieco śmieszna i nieco straszna. Bo zaczyna mi obrazować, że wszystkie strategie i wszystkie firmy winny być nastawione na dynamikę, rozwój i posiadanie najlepszych.
Informuje od siebie - nie da się cały czas rozwijać. Czasem trzeba zwolnić i ułożyć, szczególnie po dynamicznym rozwoju. I wtedy czasem trzeba nieco mniej wykształconych, mniej dynamicznych, ale takich, ktorzy mają inne cechy - np dokładność, spokój, metodyczność.
Może jeszcze być tak, że firmy budują swój kapitał. I wtedy wolą wziąć mniej doświadczonego i kompetentnego i go rozwijać. Jednocześnie budując więź z firmą (ja tak robię).
Naprawdę podstaw do tych decyzji jest cała masa. I myślę, że wystarczy nieco się zastanowić, nawet jeśli nie ma się doświadczenia w zarządzaniu.