Temat: Dlaczego pracodawcy wybierają mniej kompetentnych...
Częsty błąd popełniany ostatnio przez firmy farmaceutyczne. Sytuacja jest jaka jest. Przez lata rosły zespoły sprzedaży, pojawiła się rekordowa chyba w skali Europy liczba producentów i pseudoproducentów leków. Astronomiczne liczby zamienników. Parcie rządu na "taniznę" powoduje ogromne fale zwolnień. Jednak wiele firm idzie w kierunku "potanienia" sił sprzedażowych. Dziś w związku z tym widzę, będąc po stronie odbiorcy przekazu, takie historie: Siedzi przed gabinetem 5 przedstawicieli. Żadnego lekarz nie zna bo nowi. Żaden nie ma nic do przekazania, bo brak doświadczenia i wiedzy. Ich praca to marnowanie czasu. Także czasu lekarza. A w firmie decydenci, żyją w poczuciu dobrze zaplanowanej strategii, bo ci ludzie zarabiają 1/3 tego, co doświadczony przedstawiciel z wiedzą, umiejętnościami i tym, czego nigdy nie będzie miał nowy tani pracownik - kontaktami, które otwierają drzwi gabinetu, relacjami które powodują, że przekaz dociera do umysłu lekarza. Za to cześć budżetu przeznaczona na wynagrodzenia jest 2/3 niższa.
Nie zauważono momentu, w którym nastąpiło przesilenie, i okazało się, że na rynku korzyści dla firmy przynosza TYLKO ci pracownicy terenowi, którzy mają kontakty, ścieżki i układy wypracowane przez lata.
Wielu z tych managerów, którzy przespali zmianę woli zatrudnić zecydowanie mniej kompetentnych z powodu niższego kosztu. W tej branży nie ma juz czasu i możliwości by sobie wychować pracownika. Za późno. Aż żal bierze kiedy widzę te tabuny młodych uradowanych że chwycili sroczkę za ogon, świeżo upieczonych przedstawicieli, ponieważ 99,9% z nich odbija się od drzwi lekarza jak piłeczka, a jeśli nie od drzwi, to napewno od zainteresowania i uwagi lekarza. Nie raz widziałem jak właśnie kilka osób czeka na audiencje u klienta, a ten wychodzi, patrzy i zaprasza człowieka, którego zna od 10 lat - pozostałym mówiąc - prosze nie przeszkadzac pacjentom, prosze tu nie przychodzic więcej.
Wolą więc mniej kompetentnych, bo taniej, bo wykażą sie przed prezesem, czy inną centralą obniżonymi kosztami. Czy działu, czy per sztuka w terenie - nie istotne. To trwa już ze 3-4 lata. Nadal wielu nie zauważa, że to kardynalny błąd. Że tylko doświadczony "weteran" jest dziś coś w stanie zdziałać. W sytuacji którą mamy na rynku leków, lepiej niż tworzyć tanie niekompetentne zespoły - zająć sie tylko dystrybucją. Firma, która chce tworzyc swój wizerunek, działac aktywnie musi stawiać na doświdzczenie, wiedzę i kontakty, a nie ugrywać jeszcze kilka miesięcy na stołku kosztem marnowania wizerunku, obniżając koszty zatrudnienia. W związku z tym wiele firm w zasadzie już nie ma jako aktywnych uczestników rynku, wiele zatrudnia właśnie tańszych pracowników, lub próbuje, zupełnie nie szanując klientów, przysyłać jakiś ankieterów, studentów z ulotką na umowe zlecenie itp. Nie tędy droga. Ale przykłąd na zatrudnianie mniej kompetentnych.
Patryk.
Nie ma Skody SuperB. Jest Superb. Czemu wiele osób błędnie mówi Skoda super Be. To jeden wyraz superb. Nie jeżdżę Skoda super be, a superbem. (gdyby przyjąć, że to on samochód ;) )