Temat: Case study - czy prezes jest winny?
Samochód rozbity - stało się. Inna sprawa, że zwykle w firmie istnieją procedury określające, kto jest upoważniony do prowadzenia pojazdów służbowych - osoby niezatrudnione w firmie zazwyczaj nie są.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. W przypadku jakiejkolwiek szkody na samochodzie służbowym ubezpieczyciel zawsze żąda oświadczenia osoby reprezentującej firmę o fakcie, czy kierujący był uprawniony do prowadzenia pojazdu pod rygorem nie wypłacenia odszkodowania. Prawdopodobnie więc pan Prezes złożył ubezpieczycielowi fałszywe oświadczenie i firma nienależnie otrzymała odszkodowanie za szkodę całkowitą.
Skutki finansowe tego zdarzenia powinien ponieść albo syn za kierowanie samochodem służbowym bez uprawnień, albo tatuś za uprawianie prywaty.
Swoją drogą jakież to spotkanie biznesowe mógł mieć prezes spółki miejskiej? Jak się chce iść na wódę to można sobie do domu wrócić taksówką.
Zakup następnego samochodu to kolejne naciąganie prawa.
Niestety większość Prezesów swoje prywatne ambicje motoryzacyjne zaspokaja za pieniądze firmowe. Jeżeli w normalnej firmie dobrze zarządzają to niech tam i sobie leczą w ten sposób swoje ego.
W budżetówce takie praktyki to zwykła arogancja.