Temat: Autokrata, koordynator, demokrata, czy liberał?
Piotr S.:
Wszystkie typologie zakładają, że czystych typów raczej nie ma, dlatego popularne jest określanie procentowego udziału/proporcji między danymi typami
I to właśnie jest koronnym, emiprycznym dowodem na to, że wszelkie typologie (w odniesieniu do charakterystyk osobowych) są reliktem myślenia przednaukowego.
A o to dlaczego: przeciwieństwom typologii jest cecha, lub przestrzeń wielu cech. Cecha zakłada ciągłą zmienność, bez żadnych granic, poza wyodrębnionymi arbitralnie w celach praktycznych (dowolna skala standardowa, np. centyle, czy steny). Takie cechy się mierzy i analizuje ich rozkład. W większość przypadków jest to rozkład normalny, co po polsku oznacza, że najwięcej ludzi jest dokładnie pośrodku.
Sensem typologii jest natomiast wyodrębnienie rozłącznych kategorii, czy klas obiektów, o wyraźnie zróżnicowanych zachowaniach (typu choleryk/melancholik). Stoi za tym założenie, że ludzie reprezentują te typy - może nie w postaci czystej (tj. nie są punktowo identyczni), ale jednak. Rozkład takich wyników byłby dwumodalny (czyli jak wielbłąd dwugarbny ;-) - najwięcej ludzi byłoby na ekstremach, w środku relatywnie pusto.
I teraz: narzędzia i koncepcje które przywołałeś, na podstawie widzimisię, bądź pewnych uogólnień z obserwacji badań, opisują (np. w formie raportu) nie ludzi, a typy! (jest bardzo ważnym, żeby to rozumieć). To o pięknych, czystych i idealnych typach czytasz historię, a nie o sobie.
Ale jakakolwiek empiryczna weryfikacja faktycznego rozkładu wyników, pokazuje ... co? Ano właśnie rozkład normalny - jednograbny, jednomodalny, z większością ludzi w środku. I to właśnie dlatego te narzędzia podają owe procenty, bo inaczej musiałyby kłamać w żywe oczy. Podają zmienność a nie przynależność, która ma rozkład jedno- a nie dwu modalny, niniejszym jeszcze raz dowodząc tego, że właściwa dla opisu osób jest cecha, a nie typ.
Nie wiem czy to czytelnie wyjaśniłem, ale podsumowując jest taki: jeśli musisz podawać procenty to negujesz typ. Chyba że typem nazywasz ledwie opis idealnego ekstremum cechy, to wówczas nie ma żadnych typów (w ramach eksperymentu myślowego proponuję opisać typ środkowy :D)
A że mam duże doświadczenia w zakresie budowy (i sprzedaży/komunikowania) generatorów raportów, to Ci odpowiem dlaczego to jest takie popularne: typologie są banalnie proste w implementacji generatora: składa się on li tylko z np. 16 ładnie zredagowanych tekstów, które są przydzielane osobie dlatego, że jedne "procent" akurat gibnął się w prawo, albo w lewo. Dla większości ludzi - przypominam o jednomodalności - taki raport jest absolutnie bezsensu i nie ma podstaw w danych.
Interpretacja prawdziwa, czyli profil wielu nieskorelowanych ilościowych cech, jest trudna, żmudna, mniej wyrazista, mniej atrakcyjna, nie daje jakościowych wniosków i w ogóle jest mało sexy. A że prawdziwa, to nie jest specjalny atut sprzedażowy ;>
EDIT A propos "absolutnie bez sensu" wyjaśnienie: oczywiście, że ma on pewien sens, taki mianowicie jak każdy opis typu horoskopowego (p. efekt Fornera). Co więcej przypadkiem może odzwierciedlać prawdę, ale nie z danych. Bo dane w środku mówią "deszcz będzie padał albo nie" - i sprzedaj to ... W psychologii/psychometrii nazywa się to obszarem ciszy interpretacyjnej: nie interpretuje się wyników przeciętnych.
Michał K. edytował(a) ten post dnia 22.10.09 o godzinie 21:46