Temat: 27% zatrudnionych w Polsce pracuje na umowy na czas...
Zacznijmy od tego, iż tzw. ustawa antykryzysowa (i niech nie zmyli to faktu, że dotyczy ona WSZYSTKICH podmiotów, a nie tylko cierpiących na kryzys) umożliwia podpisywanie umów (zawartych po 22.08.09 r.) wyłącznie na okres 2 lat (co prawda nie określa sankcji za nie dotrzymanie, ale takowe zasądza już Sąd Pracy wskazują konieczność zawarcia umowy na czas nieokreślony). Oczywiście w tym okresie, mamy mozliwość podpisywania umów na czas określony nieskończenie wiele (byle by okres nie przekroczył sumarycznie 2 lat).
A co do konkretów:
1. Jasne jest, iż niekomfortowe dla pracownika jest zawieranie umów co miesiąc/kwartał. Z 2 strony KAŻDY ma wolny wybór, zatem jesli formula jest nieodpowiednia, można poszukać pracodawcy, który oferuje inne standardy.
2. Spotykam się, iż np. w obszarze IT część osób pracuje kontraktowo (nawet w oparciu o umowe o pracę, gdy nie chcą realizować pracy na umowie o współpracy) zatem likwidacja tego elementu prawnego uniemozliwiłaby pracę takim osobom.
3. Znowu patrzymy wyłącznie z perspektywy pracownika. To pracodawca bierze na siebie odpowiedzialność i ryzyko biznesowe (finalnie on ponosi konsekwencje błędów pracowników). Brak biznesu = brak pracy = brak jakiejkolwiek umowy.
4. Pracodawca (w moim mniemaniu i podejściu) oferuje takie warunki na jakie pozwala mu jego "business case". Jeśli nie będzie w stanie znaleźć pracowników by ten "business case" zrealizować, pewnie będzie musiał zmienić założenia. Skoro jednak pracowników znajduje to nie jest to TYLKO jego "wina" (choć abstrakcyjne jest winić kogoś za działanie zgodnie z prawem).
5. Zdarzają się przegięcia w każdą stronę i piętnujmy je, ale uogólnianie to nie najlepsza formuła.
Oczywiście mierzmy w idealny przypadek, biznes ZAWSZE "się kręci", nie ma i nie potrzeba przewidywać ryzyka, nie potrzeba budżetować kwot ewentualnych odpraw, każdy ma umowę na czas nieokreślony i jesteśmy szczęśliwi:)
Pozdrawiam!