konto usunięte

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Robert Radoń:
Każdy normalny człowiek analizuje swoje błędy, stara się poprawiać niedociągnięcia ale to nie znaczy że od razu wszystkich o tym informuje, stąd właśnie obserwator zewnętrzny może odnieść wrażenie , że facet nie przyznaje się do błędu.
Uważam że skoro pracownicy próbują wejść szefowi na głowę, to może być takim samym problemem pracowników jak i szefa. Nie każdym można zarządzać, traktując go jak partnera, i wielu ludzi bez bata za plecami, czyli presji psychicznej, pracować zwyczajnie nie potrafi.
To może być bardziej problem doboru pomiędzy szefem i podwładnymi, bo nie jest tak, że każdy człowiek z każdym będzie pracował na tych samych zasadach.
Jeśli Ty sądzisz że szef który pozwala sobie wejść na głowę jest nieudacznikiem, to jesteś wyznawcą "żelaznej pięści", i darzysz głęboką pogardą ludzi "słabych", którzy nie radzą sobie z zastraszaniem podwładnych.


Zupełnie się nie zgadzam. Szef który pozwala sobie wejsc na głowę, nie ma podstawowej zdolności menadzerskiej jaką jest zarządzanie ludzmi i nikt tutaj nie mówi o zastraszaniu czy jakiejs zelaznej pięści. Menadzer będzie wiedział jakich technik użyć aby wykorzystac swoje umiejętności. No w koncu, ktoś go wybrał by kierował innymi, a skoro jeszcze sobie nie radzi, to musi się jeszcze troche "poduczyc".

Stosowanie metody "dobrego kumpla", ma sens, wtedy gdy między przełożonym a podwładnymi nie ma zbyt dużej różnicy wiekum intelektu, zainteresowań, ale przede wszystkim, gdy nad tym szefem jest jeszcze jakiś mega-szef, przeciwko któremu wszyscy spiskują, i na którego szef-kumpel zwali wszystkie niepopularnee decyzje.
Jak ktoś jest już na samej górze drabiny, to o żadnym kumplowaniu się nie może być mowy.

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Kolego, jeśli nie umiesz dyskutować na temat, jeśli zamiast odnieść się do moich argumentów, piszesz jakieś dyrdymały o strzelankach komputerowych, o ogłupiającym treningu na siłowni, to czego Ty człowieku oczekujesz?
Napisałem swój pogląd na temat, a ty zacząłeś snuć jakieś obraźliwe insynuacje.
Nie wydaje ci się że to tobą powinien zająć się moderator?
I nie jestem prezesem, tylko wieloletnim kierownikiem kontraktu, na temat zarządzania mogę niejedno powiedzieć, i to z obu stron barykady.
A Ty nie miałeś żadnego prawa obrażać mnie, bo to akurat jest sprzeczne z regulaminem tego forum.Robert Radoń edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 11:16

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Dagmara Iskra:
Robert Radoń:
Każdy normalny człowiek analizuje swoje błędy, stara się poprawiać niedociągnięcia ale to nie znaczy że od razu wszystkich o tym informuje, stąd właśnie obserwator zewnętrzny może odnieść wrażenie , że facet nie przyznaje się do błędu.
Uważam że skoro pracownicy próbują wejść szefowi na głowę, to może być takim samym problemem pracowników jak i szefa. Nie każdym można zarządzać, traktując go jak partnera, i wielu ludzi bez bata za plecami, czyli presji psychicznej, pracować zwyczajnie nie potrafi.
To może być bardziej problem doboru pomiędzy szefem i podwładnymi, bo nie jest tak, że każdy człowiek z każdym będzie pracował na tych samych zasadach.
Jeśli Ty sądzisz że szef który pozwala sobie wejść na głowę jest nieudacznikiem, to jesteś wyznawcą "żelaznej pięści", i darzysz głęboką pogardą ludzi "słabych", którzy nie radzą sobie z zastraszaniem podwładnych.


Zupełnie się nie zgadzam. Szef który pozwala sobie wejsc na głowę, nie ma podstawowej zdolności menadzerskiej jaką jest zarządzanie ludzmi i nikt tutaj nie mówi o zastraszaniu czy jakiejs zelaznej pięści. Menadzer będzie wiedział jakich technik użyć aby wykorzystac swoje umiejętności. No w koncu, ktoś go wybrał by kierował innymi, a skoro jeszcze sobie nie radzi, to musi się jeszcze troche "poduczyc".

Stosowanie metody "dobrego kumpla", ma sens, wtedy gdy między przełożonym a podwładnymi nie ma zbyt dużej różnicy wiekum intelektu, zainteresowań, ale przede wszystkim, gdy nad tym szefem jest jeszcze jakiś mega-szef, przeciwko któremu wszyscy spiskują, i na którego szef-kumpel zwali wszystkie niepopularnee decyzje.
Jak ktoś jest już na samej górze drabiny, to o żadnym kumplowaniu się nie może być mowy.

Powiedziałem wyraźnie "próbują wejść na głowę", bo delegowanie uprawnień często jest mylone z wysługiwaniem się.
Jeśli manager spacyfikuje takie próby, to następnym razem będzie ostrożniejszy.
A zarządzanie ludźmi w dużym stopniu opiera się właśnie na zastraszaniu, mniej lub bardziej subtelnym, cała reszta technik to uzupełnienie , jak przyprawy w zupie.
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Łukasz Krzysztof P.:
Robert Radoń:
Chłopczyku, kieruję ludźmi od kilkunastu lat, a ty wiesz tyle co wyczytasz w internecie.
Pożyj trochę, dorośnij, wtedy pogadamy.

Ale kumplami to nie jesteśmy. To podobno forum dla profesjonalistów...

Czy jest tu jakiś moderator, który upomni tego Pana... Bo się bezkrólewie na forum zrobiło...

Wszechogarniający chaos i buractwo.

Panowie, trochę bardziej na luzie :)) sznyty i tatuaże to możecie sobie pokazywać prywatnie :))
Każdy z was ma inne doświdczenie i inna wiedzę. Trochę wzajemnego szacunku dla siebie i dla innych. Mój Dziadek tak twiedził:
posiadana wiedza mędrcem nie czyni,a doświadczenie nie chroni przed głupotą
Łukasz Krzysztof P.

Łukasz Krzysztof P. Aude aliquid
dignum...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Robert Radoń:
Kolego, jeśli nie umiesz dyskutować na temat, jeśli zamiast odnieść się do moich argumentów, piszesz jakieś dyrdymały o strzelankach komputerowych, o ogłupiającym treningu na siłowni, to czego Ty człowieku oczekujesz?
Napisałem swój pogląd na temat, a ty zacząłeś snuć jakieś obraźliwe insynuacje.
Nie wydaje ci się że to tobą powinien zająć się moderator?
I nie jestem prezesem, tylko wieloletnim kierownikiem kontraktu, na temat zarządzania mogę niejedno powiedzieć, i to z obu stron barykady.
A Ty nie miałeś żadnego prawa obrażać mnie, bo to akurat jest sprzeczne z regulaminem tego forum.Robert Radoń edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 11:15


Kolegami też nie jesteśmy.

Poza tym ja przynajmniej podpisuję swoje zdanie własnym wizerunkiem bo nie widzę powodów do wstydu.

PS. To proszę zgłosić ten fakt moderatorowi lub właścicielowi grupy.

Pozdrawiam.

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Mysle, ze sie Panowie zagalopowali.
Robert nie wyjasnil jakiej branzy dotyczy jego wypowiedz, a Lukasz (wybaczcie per TY, ale to wypowiedz w internecie...) zareagowal ze swojego punku widzenia.
Nie ma sie co wadzic i denerwowac. Tak sie sklada, ze kazdy z Was ma racje ze swojego punku widzenia i nie ma tu sprzecznosci.
Jedno tylko: Szanujcie sie Panowie...warto
Pozdr
Przemo
Łukasz Krzysztof P.

Łukasz Krzysztof P. Aude aliquid
dignum...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Przemysław Wojtasik:
Mysle, ze sie Panowie zagalopowali.
Robert nie wyjasnil jakiej branzy dotyczy jego wypowiedz, a Lukasz (wybaczcie per TY, ale to wypowiedz w internecie...) zareagowal ze swojego punku widzenia.
Nie ma sie co wadzic i denerwowac. Tak sie sklada, ze kazdy z Was ma racje ze swojego punku widzenia i nie ma tu sprzecznosci.
Jedno tylko:

Szanujcie sie Panowie...warto
Pozdr
Przemo

No przecież, Przemo... Ja się nigdy nie spinam... Miłego dnia wszystkim.

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Panie Łukaszu Krzysztofie Przekazo, piszesz Pan nie na temat, celowo starasz się Pan obrazić rozmówcę, nie używasz Pan żadnych merytorycznych argumentów, zacząłeś Pan pierwszy post od obelg i w dalszym ciągu Pan w to brniesz.
I Pan coś jeszcze raczysz pisać o buractwie i chamstwie? :)

ps. napisałęm jak ta kwestia może wyglądać z punktu widzenia przełożonego, i sądziłem że na poważnym forum wywoła to ożywioną dyskusję, a nie agresję niespełnionego, młdego , gniewnego przyszłego Pana Prezesa, któremu prawdopodobnie stare dziadki blokują karierę i nie pozwalają rozwinąć skrzydeł.Robert Radoń edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 11:26
Łukasz Krzysztof P.

Łukasz Krzysztof P. Aude aliquid
dignum...

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Robert Radoń:
Panie Łukaszu Krzysztofie Przekazo, piszesz Pan nie na temat, celowo starasz się Pan obrazić rozmówcę, nie używasz Pan żadnych merytorycznych argumentów, zacząłeś Pan pierwszy post od obelg i w dalszym ciągu Pan w to brniesz.
I Pan coś jeszcze raczysz pisać o buractwie i chamstwie? :)

ps. napisałęm jak ta kwestia może wyglądać z punktu widzenia przełożonego, i sądziłem że na poważnym forum wywoła to ożywioną dyskusję, a nie agresję niespełnionego, młdego , gniewnego przyszłego Pana Prezesa, któremu prawdopodobnie stare dziadki blokują karierę i nie pozwalają rozwinąć skrzydeł.Robert Radoń edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 11:26


Rozgryzł mnie Pan :-) Gratuluję :-) Pozdrawiam. I życzę więcej dystansu do życia.

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Przemysław Wojtasik:
Robert dotknal istotnej sprawy.
To nasza cecha narodowa: WIEMY WSZYSTKO NAJLEPIEJ.
Moge potiwerdzic, ze w branzy budowlanej brygadzista i robotnicy wiedza lepiej od inzyniera. Karda inzynierska zjada sie miedzy soba, bo dochodza do glosu ambicje INZYNIERSKIE (ambicje pracownikow wchodza szefowi na glowe) Poroblem polega na tym, ze w budownictwie to kierownika budowy mianuje sie np PM i zaczyna sie jazda...Sam kierownik budowy MUSI trzymac wszystko za twarz...i tu z Robertem sie w pelni zgadzam, bo taka specyfika branzy...
Caly czas podkreslam, mowie o budownictwie. Zawsze na budowie wszysca chca wejsc kierwnikowi, inspektorowi na glowe. Nieustannie jest walka, sa ofiary, jak na wojnie. To nie grupka ludzi w garniturach, to horda pracownikow, podwykonawcow, wspolpracownikow, dostawcow, dokumentow, debilnych przepisow BHP (szczegolnie biedny jest kierownik, bo jak sie komus cos stanie, to moze isc siedziec, a robotnicy to nie dzieci) itp. Polecam skoordynowac cos takiego...trzeba miec nerwy
Pozdr
Przemek

Hej kolego, pozwolisz że tak się będę zwracał, Panowanie pozostawię Wielce Miłościwemu Panu Łukaszowi Przekazie, któremu njalepiej wychodzi dyskusja z samym sobą.
Więc zacznę od tego, że budowa to zupełnie inna specyfika, ja pisałem o pewnym mechaniźmie psychologicznym, powodującym, że ludzie postępują tak a nie inaczej. Jak byłem młodym inżynierem, też mi się wydawało, że wszystkie problemy załatwia się szybko a mój kierownik to niezdecydowa łamaga, w chwili gdy sam zacząłem pdejmować decyzje za które ponosiłem jednostkową odpowidzialność, optyka mi się nieco zmieniła :)
Alle, chodzi mi o to, że to nie jest tak że kierownika budowy zmuszają jacyś oni do bycia PM, to wszystko przez pomieszanie pojęć i terminologi angielskiej, nie dokońca dobrze rozumianej.
Otóż, kierownik budowy, Jest Projek Managerem z definicji.
Ponieważ, kierowanie budową, jest właśnie niczym innym, niż zarządzaniem projektem. Nie jest możliwe, oddzielenie kwesti technicznych od finansowych, i każda próba zrobienia tego, kończy się spektakularną porażką. Każda decyzja podejmowana przez dowodzącego budową, wiąże się ze skutkami technicznymi, finansowymi i społecznymi, to poprostu jest jedna, nierozłączna całość, i uczestnik procesu decyzyjnego, ma obowiązek liczyć się z dalekosieżnymi skutkami swoich decyzji.
Powiem to jeszcze wyraźniej, facet który tego nie rozumie albo się z tym nie zgadza, w żadnym wypadku budową kierować nie powinien, bo męczy siebie i innnych. Tak funkcja jest dla pewnego gatunku ludzi, i albo ktoś się do tego urodził albo nie.
To że w odbiorze społecznym, inżynier budowy to taki lepszy robotnik, jest tylko kolejnym przejawem zdziczenia i ogłupienia tego konkretnego społeczeństwa. Wystarczy znaleźć się po drugiej stronie Odry, a jeszcze lepiej Łaby, żeby zobaczyć, co to jest za zawód i jakim trzeba być Gościem, żeby go dobrze wykonywać.

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Nie zgodze sie z Toba Robercie.
Kierownicy budowy maja tendencje do wydawania pieniedzy, by osiagnac efekt. Ja mam doswiadczenia z budowy, gdzie dyrektorem kontraktu byla inna osoba. Na spotkanich z inwestorem zastepczym kierownik, ktory doskonale znal sie na kierowniu pracami milczal, a glos zabieral dyrketor kontraktu. Mloda osoba, ktra wiedziala jak rozgrywac partie z inwestorem i inwestorem zastepczym.
Dyrektor budowy obcinal zakusy kierownika budowy, zmuszajac tego ostatniego do zwiekszonego wysilku nad dopracowaniem organizacji prac i technologii.
Wysilek sie opalacil i budowa zarobila na siebie i wypracowano zalozony zysk...
Chociaz jestem mlody i mniej doswiadczony od Ciebie, to tredy w budownictwie sa, by oddzielic role kierownika budowy od PM... Ja jestem zwolennikiem takiego rozwiazania...takie moje zdanie:-)
Pozdr
Przemo
PS
PM/Dyrektor KOntraktu nie moze byc zoltodziobem, musi byc zorientowany w rynku materialow budowlanych, technologii, przepisow, miec wiedze na temat pozyskiwania zasobow ludzkich, pilnowc procedur przetragowych, zakupowych, odbioru robot, dokumentacji i obiegu dokumentow, by zabezpieczyc swoja budowe. Kierownicy zazwyczaj nie lubia papierow i ich nie wypelniaja...a pozniej sa klopoty przy robotach dodatkowcyh itp.:-) (dzisiaj nie ma juz nic "na gebe", masz papierek, masz zaplate {badz nie:-) }

Robert Radoń:
Przemysław Wojtasik:
Robert dotknal istotnej sprawy.
To nasza cecha narodowa: WIEMY WSZYSTKO NAJLEPIEJ.
Moge potiwerdzic, ze w branzy budowlanej brygadzista i robotnicy wiedza lepiej od inzyniera. Karda inzynierska zjada sie miedzy soba, bo dochodza do glosu ambicje INZYNIERSKIE (ambicje pracownikow wchodza szefowi na glowe) Poroblem polega na tym, ze w budownictwie to kierownika budowy mianuje sie np PM i zaczyna sie jazda...Sam kierownik budowy MUSI trzymac wszystko za twarz...i tu z Robertem sie w pelni zgadzam, bo taka specyfika branzy...
Caly czas podkreslam, mowie o budownictwie. Zawsze na budowie wszysca chca wejsc kierwnikowi, inspektorowi na glowe. Nieustannie jest walka, sa ofiary, jak na wojnie. To nie grupka ludzi w garniturach, to horda pracownikow, podwykonawcow, wspolpracownikow, dostawcow, dokumentow, debilnych przepisow BHP (szczegolnie biedny jest kierownik, bo jak sie komus cos stanie, to moze isc siedziec, a robotnicy to nie dzieci) itp. Polecam skoordynowac cos takiego...trzeba miec nerwy
Pozdr
Przemek

Hej kolego, pozwolisz że tak się będę zwracał, Panowanie pozostawię Wielce Miłościwemu Panu Łukaszowi Przekazie, któremu njalepiej wychodzi dyskusja z samym sobą.
Więc zacznę od tego, że budowa to zupełnie inna specyfika, ja pisałem o pewnym mechaniźmie psychologicznym, powodującym, że ludzie postępują tak a nie inaczej. Jak byłem młodym inżynierem, też mi się wydawało, że wszystkie problemy załatwia się szybko a mój kierownik to niezdecydowa łamaga, w chwili gdy sam zacząłem pdejmować decyzje za które ponosiłem jednostkową odpowidzialność, optyka mi się nieco zmieniła :)
Alle, chodzi mi o to, że to nie jest tak że kierownika budowy zmuszają jacyś oni do bycia PM, to wszystko przez pomieszanie pojęć i terminologi angielskiej, nie dokońca dobrze rozumianej.
Otóż, kierownik budowy, Jest Projek Managerem z definicji.
Ponieważ, kierowanie budową, jest właśnie niczym innym, niż zarządzaniem projektem. Nie jest możliwe, oddzielenie kwesti technicznych od finansowych, i każda próba zrobienia tego, kończy się spektakularną porażką. Każda decyzja podejmowana przez dowodzącego budową, wiąże się ze skutkami technicznymi, finansowymi i społecznymi, to poprostu jest jedna, nierozłączna całość, i uczestnik procesu decyzyjnego, ma obowiązek liczyć się z dalekosieżnymi skutkami swoich decyzji.
Powiem to jeszcze wyraźniej, facet który tego nie rozumie albo się z tym nie zgadza, w żadnym wypadku budową kierować nie powinien, bo męczy siebie i innnych. Tak funkcja jest dla pewnego gatunku ludzi, i albo ktoś się do tego urodził albo nie.
To że w odbiorze społecznym, inżynier budowy to taki lepszy robotnik, jest tylko kolejnym przejawem zdziczenia i ogłupienia tego konkretnego społeczeństwa. Wystarczy znaleźć się po drugiej stronie Odry, a jeszcze lepiej Łaby, żeby zobaczyć, co to jest za zawód i jakim trzeba być Gościem, żeby go dobrze wykonywać.
Przemysław Wojtasik edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 14:10
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Przemysław Wojtasik:
Nie zgodze sie z Toba Robercie.
Kierownicy budowy maja tendencje do wydawania pieniedzy, by osiagnac efekt. Ja mam doswiadczenia z budowy, gdzie dyrektorem kontraktu byla osobna osoba. Na spotkanich z inwestorem zastepczym kierownik, ktory doskonale znal sie na kierowniu pracami milczal, a glos zabieral dyrketor kontraktu. Mloda osoba, ktra wiedziala jak rozgrywac partie z inwestorem i inwestorem zastepczym.
Dyrektor budowy obcinal zakusy kierownika budowy, zmuszajac tego ostatniego do zwiekszonego wysilku nad dopracowaniem organizacji prac i technologii.
Wysilek sie opalacil i budowa zarobila na siebie i wypracowano zalozony zysk...
Chociaz jestem mlody i mniej doswiadczony od Ciebie, to tredy w budownictwie sa, by oddzielic role kierownika budowy od PM... Ja jestem zwolennikiem takiego rozwiazania...takie moje zdanie:-)
Pozdr
Przemo
PS
PM/Dyrektor KOntraktu nie moze byc zoltodziobem, musi byc zorientowany w rynku materialow budowlanych, technologii, przepisow, miec wiedze na temat pozyskiwania zasobow ludzkich, pilnowc procedur przetragowych, zakupowych, odbioru robot, dokumentacji i obiegu dokumentow, by zabezpieczyc swoja budowe. Kierownicy zazwyczaj nie lubia papierow i ich nie wypelniaja...a pozniej sa klopoty przy robotach dodatkowcyh itp.:-) (dzisiaj nie ma juz nic "na gebe", masz papierek, masz zaplate {badz nie:-) }

Nie mam doświadczenia w tej branży natomiast uważam, ze wszystko zalezy o wielkości przedsięwzięcia. Znając podobne z zakresu wody i melioracji to kiedyś (tj.30 - 40 lat ) duże budowy zatrudniające 1000 ÷ 2000 osób tez miały swojego PM tylko inaczej się zwał :)) np. kierownik grupy budów. Budownictwo nie jest wyjątkową branżą, tak samo uważają ci IT czy finansów. Każda ma swoją specyfikę, ale w każdej pracują ludzie :))
Środowisko wcześniej wspomiane znałem dość dobrze. Ci najlepsi, przy trunku czasami mówili o zarządzaniu ludźmi. Na szacunek zawsze pracuje się twarzą. Nie trzeba go wymuszać "zamordyzmem". Opowiadali o takich kierownikach budowy u których pracownicy chcieli pracować i dojeżdżaji z różnych stron i o takich "zamordystach" u których nik nie chciał pracować mimo iż płacili tak samo.
Różnica była tylko jedna sposób traktowania drugiej osoby tj. szacunek dla siebie i innych. Tak reagowali ludzie bez szkoły tj. po 4 klasach i również z wyższym wykształceniem, w różnym wieku.
Pozdrawiam

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

W podanym przez ciebie przypadku, Dyrektor Kontraktu, był w istocie kierownikiem budowy, a facet nazywany przez ciebie kierownikiem budowy, pełnił w istocie funkcję kierownika robót.
Nie można podejmować istotnych decyzji finansowych na budowie, nie mając pojęcia o konsekwencjach technicznych ani też odwrotnie.
To że kierownik budowy próbował wydawać pieniądze w sposób nieuzasadniony, jest tylko dowodem na to, że na kierownika się nie nadawał, i kierowanie robotami, było szczytem jego możliwości.
Rozdzielenie funcji gościa od forsy i gościa od roboty, to imh dość fatalnym pomysł.
Sądzę że człowiek kierujący zadaniem powinien mieć perspektywiczne spojrzenie na całość, a od forsy i robót, powinien mieć wyspecjalizowanych ludzi.
Jeśli piszą o swojej budowie masz na myśli zadania realizowane przez Strabag, to akurat ta firma słynie z tego, że na ile oszuka
podwykonawców, tyle zarobi. Na rynku budowlanym, przynajmniej do
niedawna, był to flagowy przykład patologi.
- Na szacunek zapracowuje się wszystkim, zamordyzmem też.
Przy wódce to ludzie różne głupoty opowiadają a potem idą do roboty i robią co innego :)
Jedną z najbardzie cenionych cech przez robotników, jest tzw. cywilizowany zamordyzm, czyli konsekwencja, bezwględność, słowność, decyzyjność i sprawiedliwie,
przejrzyste kryteria podejmowania decyzji. Do mnie ludzie przyjeżdżali pracować z odległości 500km, mimo że wódki z nimi nie pijałem, po plecach nie klepałem i ogólnie miałem opinie faceta z którym żartów nie ma. W dodatku, byli to doskonali pracownicy, świetni fachowcy i fantastyczni ludzie.Robert Radoń edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 14:54
Jan D.

Jan D. nie wszystko na raz
- mam ochotę na
zmiany

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Robert Radoń:
- Na szacunek zapracowuje się wszystkim, zamordyzmem też.
Przy wódce to ludzie różne głupoty opowiadają a potem idą do roboty i robią co innego :)
Cóż każdy ma prawo do swoich sądów :) Przy trunku nie każdy opowiada głupoty tylko delektuje się nim i miło spędza czas. Ta forma relasku też jest stosowana.
Jedną z najbardzie cenionych cech przez robotników, jest tzw. cywilizowany zamordyzm, czyli konsekwencja, bezwględność, słowność, decyzyjność i sprawiedliwie,
przejrzyste kryteria podejmowania decyzji.
W miom rozumieniu zamordyzm to inne cechy niż Pan wymienił to brak szacunku, lekceważanie, brak konsekwencji w działaniu ==> niesłowność, niesprawiedliwosć może być decyzyjność.
Jak zwykle nieporozumienia sięgają definicji istoty sprawy.
Pozdrawiam

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Tak...Kierownik Budowy z ponad 20-letnim doswiadczeniem....a Dyrektor mial jakies 2 lata doswiadczenia...na inwestycji za 80mln Euro....swietnie ze soba wspolpracowali...
Widze, ze jestes nie do przekonania...wiec na tym koncze swoja wypowiedz...
Pozdr
Przemo

Robert Radoń:
W podanym przez ciebie przypadku, Dyrektor Kontraktu, był w istocie kierownikiem budowy, a facet nazywany przez ciebie kierownikiem budowy, pełnił w istocie funkcję kierownika robót.
Nie można podejmować istotnych decyzji finansowych na budowie, nie mając pojęcia o konsekwencjach technicznych ani też odwrotnie.
To że kierownik budowy próbował wydawać pieniądze w sposób nieuzasadniony, jest tylko dowodem na to, że na kierownika się nie nadawał, i kierowanie robotami, było szczytem jego możliwości.
Rozdzielenie funcji gościa od forsy i gościa od roboty, to imh dość fatalnym pomysł.
Sądzę że człowiek kierujący zadaniem powinien mieć perspektywiczne spojrzenie na całość, a od forsy i robót, powinien mieć wyspecjalizowanych ludzi.
Jeśli piszą o swojej budowie masz na myśli zadania realizowane przez Strabag, to akurat ta firma słynie z tego, że na ile oszuka
podwykonawców, tyle zarobi. Na rynku budowlanym, przynajmniej do
niedawna, był to flagowy przykład patologi.
- Na szacunek zapracowuje się wszystkim, zamordyzmem też.
Przy wódce to ludzie różne głupoty opowiadają a potem idą do roboty i robią co innego :)
Jedną z najbardzie cenionych cech przez robotników, jest tzw. cywilizowany zamordyzm, czyli konsekwencja, bezwględność, słowność, decyzyjność i sprawiedliwie,
przejrzyste kryteria podejmowania decyzji. Do mnie ludzie przyjeżdżali pracować z odległości 500km, mimo że wódki z nimi nie pijałem, po plecach nie klepałem i ogólnie miałem opinie faceta z którym żartów nie ma. W dodatku, byli to doskonali pracownicy, świetni fachowcy i fantastyczni ludzie.Robert Radoń edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 14:54

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Kirownik budowy z ponad 20sto letnim doświadczeniem, w 2001 roku, zaczynał za późnego Gierka. Doświadczenia nabierał w czasach gdy robotnik był Bogiem, a a kierownik przedstawicielem służebnej klasy inteligencji pracującej.
Utrwalał wiedzę w czasach Jaruzelskiego, gdzie budowy trwała latami, a ważne było żeby się od razu nie zawaliło, o bilansie finansowym ikt nie słyszał, przynajmniej na poziomie budowy.
Nic dziwnego, że ten facet wymagał komisarza politycznego na budowie, bo był poprostu z innego świata.
Ja na to patrzę innymi oczyma bo jestem wychowoany od podstaw po 1991roku, no i mam cechy charakteru które w czasach socjlaizmu automatycznie eliminowały by mnie z z jakiejkolwiek funkcji kierowniczej w budownictwie a obecnie są strzałem w dziesiątkę.
Stąd prawdopodobnie taka różnica w punkcie widzenia.
Nie jestem nie do przekonania, wręcz przeciwnie, non stop zdobywam nowe doświadczenia, poprostu, akurat twoje argumenty nie zgadzają się z moimi doświadczeniami zwodowymi
Pozdrawiam

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Dodam tylko, ze nie pracowal w Polsce, tylko poza jego granicami...Doskonale zarzadzal ludzmi. Chcialbym pracowac tylko z takimi kierownikami jak on. Skrabnica wiedzy i doswiadczenie...Byl uwoniony od papierkow...mogl sie zajac tym co kocha...z pasja...
Najciezej to sie rozmawia z ludzmi co wiedza wszystlko i wszedzie...i oceniaja...a na oczy nie widzieli.
Pozdr

Robert Radoń:
Kirownik budowy z ponad 20sto letnim doświadczeniem, w 2001 roku, zaczynał za późnego Gierka. Doświadczenia nabierał w czasach gdy robotnik był Bogiem, a a kierownik przedstawicielem służebnej klasy inteligencji pracującej.
Utrwalał wiedzę w czasach Jaruzelskiego, gdzie budowy trwała latami, a ważne było żeby się od razu nie zawaliło, o bilansie finansowym ikt nie słyszał, przynajmniej na poziomie budowy.
Nic dziwnego, że ten facet wymagał komisarza politycznego na budowie, bo był poprostu z innego świata.
Ja na to patrzę innymi oczyma bo jestem wychowoany od podstaw po 1991roku, no i mam cechy charakteru które w czasach socjlaizmu automatycznie eliminowały by mnie z z jakiejkolwiek funkcji kierowniczej w budownictwie a obecnie są strzałem w dziesiątkę.
Stąd prawdopodobnie taka różnica w punkcie widzenia.
Nie jestem nie do przekonania, wręcz przeciwnie, non stop zdobywam nowe doświadczenia, poprostu, akurat twoje argumenty nie zgadzają się z moimi doświadczeniami zwodowymi
Pozdrawiam
Przemysław Wojtasik edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 19:44

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Dodam tylko, ze nie pracowal w Polsce, tylko poza jego granicami...Doskonale zarzadzal ludzmi. Chcialbym pracowac tylko z takimi kierownikami jak on. Skrabnica wiedzy i doswiadczenie...Byl uwoniony od papierkow...mogl sie zajac tym co kocha...z pasja...
Najciezej to sie rozmawia z ludzmi co wiedza wszystlko i wszedzie...i oceniaja...a na oczy nie widzieli.
Pozdr
PS
Zapewne KPRM'y w latach 90tych bardzo sie zmienily i pracowali tam ludzie mlodzi, obyci z nowymi technologiami i projektowym sposobem zarzadzania. Znam kilka osob z Exbudu...mysle, ze KPRM nie roznilo sie zbytnio...
To tak jak w Mitex, kupili go Francuzi, ale nie spodziwali sie, ze tak dostana w pupke...nie znali ukladow...i powiazan kadry z biznesem...
Jestem przekonany Robercie, ze masz bogata i niepodwazalna wiedze na temat budowy mostow, ale zarzadzanie projektem ( z ang. Project Management) trzeba zostawic tym co sie na tym znaja i wydatki kontroluja...
Robert Radoń:
Kirownik budowy z ponad 20sto letnim doświadczeniem, w 2001 roku, zaczynał za późnego Gierka. Doświadczenia nabierał w czasach gdy robotnik był Bogiem, a a kierownik przedstawicielem służebnej klasy inteligencji pracującej.
Utrwalał wiedzę w czasach Jaruzelskiego, gdzie budowy trwała latami, a ważne było żeby się od razu nie zawaliło, o bilansie finansowym ikt nie słyszał, przynajmniej na poziomie budowy.
Nic dziwnego, że ten facet wymagał komisarza politycznego na budowie, bo był poprostu z innego świata.
Ja na to patrzę innymi oczyma bo jestem wychowoany od podstaw po 1991roku, no i mam cechy charakteru które w czasach socjlaizmu automatycznie eliminowały by mnie z z jakiejkolwiek funkcji kierowniczej w budownictwie a obecnie są strzałem w dziesiątkę.
Stąd prawdopodobnie taka różnica w punkcie widzenia.
Nie jestem nie do przekonania, wręcz przeciwnie, non stop zdobywam nowe doświadczenia, poprostu, akurat twoje argumenty nie zgadzają się z moimi doświadczeniami zwodowymi
Pozdrawiam
>Przemysław Wojtasik edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 19:54

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

No dzieki :) tylko ze jak akurat zarzadzalem projektem i raczej sie na tym znam.
Tutaj chyba tez mamy doczynienia z brakiem zrozumienia slowa "kierownik budowy". Polak na zachodzie, mogl byc co najwyzej kierownikiem robót, nigdy nie pozwolono by mu kierowac budowa.
Stanowisko obecnie okreslane jako "dyrektor kontraktu", w socjaliźmie nazywano "kierownik dużej budowy" i jego obowiązki sprowadzały się do tego samego.
Od doskonałego zarządzania ludźmi, na budowie jest brygadzista, max majster. Kierownik ma nadzorować procesy, a nie poszczególnych pracowników.
Facet który cieszy się że jest uwolniony od "papierków", to jest majster a nie kierownik. Każdy zarządzający, powyżej majstra nie może być kimś, kto cieszy się z tego że "został uwolniony od paierków", bo w przeciwnym wypadku, po przeszło 20 latach pracy, nadal nie rozumie że jego praca polega na zarabianiu pieniędzy a nie budowaniu dla samego budowania, i musi mu o tym przypominać facet z dwuletnim stażem.

konto usunięte

Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"

Musze przyznac, ze ciekawa ta dyskusja o bledach szefa, choc w wielu miejscach bardzo nie-profesjonalna...no coz przykro czasem czytac.

Wracajac do tematu glownego: mysle ze podstawowym bladem szefow (ogolnie mowiac) jest brak ulozonego i zdefiniowanego systemu motywacji pracownikow danego zespolu. I z tego biora sie wszystkie inne problemy i rodza wszelkie frustracje.
Motywacja pracownika to nie tylko oczywiscie wynagrodzenie, bo rowniez:
- zdefiniowany i klarowny zakres obowiazkow,
- przejrzysty system rozliczania z zadan,
- swiadomosc tego co robia/za co odpowiadaja inni w zespole
Znajomosc powyzszych pozwala pracownikowi wiedziec ze jest wazny i potrzebny. A pracownik potrzebny czuje sie doceniony. A czlowiek doceniony nie ma problemow z przyjmowaniem delegowanych na niego uprawnien, bo wie ze ma zaufanie szefa i ze od niego cos zalezy.

I dlatego jesli ktos mowi, ze niektorzy pracownicy po prostu nie przyjmuja delegowanych na nich uprawnien i to nie wina szefa, to proponuje wrocic do podstaw teorii a nie zajmowac sie praktyka.
Jesli szef nie umie dobrac odpowiednio czynnikow motywacyjnych tzn. ze sie albo nie "douczyl" (jak ktos juz pisal wyzej) albo po prostu sie nie nadaje.

Bo chyba wiemy jakie sa podstawowe funkcje jakie ma spelniac szef, prawda?Edyta M. edytował(a) ten post dnia 22.08.08 o godzinie 11:02



Wyślij zaproszenie do