konto usunięte
Temat: "17 śmiertelnych błędów szefa"
Robert Radoń:
Każdy normalny człowiek analizuje swoje błędy, stara się poprawiać niedociągnięcia ale to nie znaczy że od razu wszystkich o tym informuje, stąd właśnie obserwator zewnętrzny może odnieść wrażenie , że facet nie przyznaje się do błędu.
Uważam że skoro pracownicy próbują wejść szefowi na głowę, to może być takim samym problemem pracowników jak i szefa. Nie każdym można zarządzać, traktując go jak partnera, i wielu ludzi bez bata za plecami, czyli presji psychicznej, pracować zwyczajnie nie potrafi.
To może być bardziej problem doboru pomiędzy szefem i podwładnymi, bo nie jest tak, że każdy człowiek z każdym będzie pracował na tych samych zasadach.
Jeśli Ty sądzisz że szef który pozwala sobie wejść na głowę jest nieudacznikiem, to jesteś wyznawcą "żelaznej pięści", i darzysz głęboką pogardą ludzi "słabych", którzy nie radzą sobie z zastraszaniem podwładnych.
Zupełnie się nie zgadzam. Szef który pozwala sobie wejsc na głowę, nie ma podstawowej zdolności menadzerskiej jaką jest zarządzanie ludzmi i nikt tutaj nie mówi o zastraszaniu czy jakiejs zelaznej pięści. Menadzer będzie wiedział jakich technik użyć aby wykorzystac swoje umiejętności. No w koncu, ktoś go wybrał by kierował innymi, a skoro jeszcze sobie nie radzi, to musi się jeszcze troche "poduczyc".
Stosowanie metody "dobrego kumpla", ma sens, wtedy gdy między przełożonym a podwładnymi nie ma zbyt dużej różnicy wiekum intelektu, zainteresowań, ale przede wszystkim, gdy nad tym szefem jest jeszcze jakiś mega-szef, przeciwko któremu wszyscy spiskują, i na którego szef-kumpel zwali wszystkie niepopularnee decyzje.
Jak ktoś jest już na samej górze drabiny, to o żadnym kumplowaniu się nie może być mowy.