konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Jacek Jarmuszczak:
Ireneusz P.:
Jacek Jarmuszczak:

Bardzo prosze o rozwinięcie, co miał Pan na myśli?

Nie będę rozwijał tej myśli, bo przekroczę granice etyki zawodowej.
Zgodzi się Pan ze mną, że jak ktoś rzuca publiczne oszczerstwa a pytany o konkret zasłania się tajemnicą i etyką uchodzi za człowieka niepoważnego? Skąd innąd znamy przypadki takich zachowań w jednej z głównych partii politycznych w naszym kraju.

Czy to jest oszczerstwo "rozumiem skąd bierze się Pana ignorancja i brak wiedzy". Moim zdaniem nie mieści się to w definicji "oszczerstwa", czyli "kłamliwa wypowiedz, mająca na celu skompromitowanie, poniżenie lub ośmieszenie kogoś". Twoje wypowiedzi same świadczą o tym poziomie. Zaś to, że pracujesz tam gdzie pracujesz. Jeszcze bardziej mnie utwierdziło w tym przekonaniu. Sam mam taką a nie inną opinie o dziale logistyki w tej firmie. Zastrzegam, że jest to moja prywatna opinia.
Zauważ nikt z Tobą nie wszedł w dyskusje oprócz osoby którą atakowałeś w sposób bardzo nie ładny. Na tym kończę rozmowę bo nie mieści się to w tym wątku.

Przyznaje, że nie spotkałem się z takimi praktykami, ale co innego jest wywalać pracowników, żeby "utrzymać się na topie" (czyli rozumiem na stołku jako szef - jesli źle zinterpretowałem Pańskie słowa to proszę o sprostowanie) a co innego akcja zapowiedziana z góry, że w tym roku 5% najsłabszych odchodzi (o czym pisali Panowie Henryk i Artur).
Pierwsze prowadzi do destrukcji, drugie może motywować do pracy.
Pozdrawiam
Pozdrawiam[edited]Jacek Jarmuszczak edytował(a) ten post dnia

Jak napisałem poziom rotacji na poziomie poniżej 5% jest naturalną rzeczą. I lepiej jak dzieje się to przez odejście pracownika niż przez zwolnienie. Zwolnienie pracownika ma efekt psychologiczny w grupie podobny do rozstrzelania kogoś z tej grupy. Może wpłynąć na wzrost wydajność na krótki okres czasu i powoduje zachowanie destrukcyjne pracowników w dłuższym okresie czasu. Zauważ, że nigdy nie są podawane powody zwolnienia wprost. Pracownicy tylko się domyślają tego powodu.

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Piotr K.:
Marcin Janowski:
Czy polskimi firmami kierują kretyni? (PROWOKACJA:)
Spróbuję odpowiedzieć w imieniu kretynów. (PROWOKACJA:)
Trzeba rozróżnić kilka pewnych kwestii: zatrudnianie młodych/absolwentów, zatrudnianie kadry zarządzającej, doświadczenie zawodowe, awans.
Trudno wymagać, aby "kretyn" zatrudnił absolwenta od razu na stanowisko kierownicze. Nie jest to żaden "zawodowy apartheid" tylko zwyczajna ocena ryzyka. I nie jest to też żaden strach przed mądrzejszym młodym rywalem. (swoją drogą podziwiam jak młodzi "bezbłędnie" potrafią oceniać głupich prezesów) Więc naturalną koleją rzeczy powinien być najpierw awans wewnętrzny. Tylko ... młodzi mają wygórowane aspiracje finansowe a rynek pracy jest jaki jest. Toteż skoro wyjazd "na frytki" daje od razu większe przychody to nie ma co tłumaczyć takiej decyzji "polskim szlabanem" - wolny wybór.


Z pierwszą częścią się z Tobą zgodzą i uważam, że masz racje. Uważam też, że używanie tu słowa "kretyn" jest nie adekwatne do sytuacji.
Z drugą częścią twoje wypowiedzi się nie zgodzę. Ten szlaban istniej i nie tylko w Polsce, ale w każdym kraju. Może u nas jest to bardziej odczuwalne, gdyż poziom zarządzania nadal jest niska w naszym kraju. Jeżeli chce ktoś znać powód niech napisze cechy lidera i za co są awansowani pracownicy. Obecny problem też polega na tym, że osoba po studiach w pewnych zakresach wiedzy technicznej ma ją większą niż osoba już pracująca przez kilka lat nie kształcąca się bo nie jest wysyłana na kursy lub siedzi po 12 godzin w pracy. Obecnie technologie rozwijają się w takim tempie, że ludzie nie nadążają się zmieniać lub zmieniać swoje zachowanie.
Zaś obecnie wiedza techniczna świadczy o twojej wartości dla firmy.

O tym co pisze dla mnie świadczy poziom dyskusji na wątku jaki założyłem "Rodzaje zarządzania", gdzie głównie mówi się o teorii i mało kto włączył się w dyskusje w stosunku do tej. (http://www.goldenline.pl/forum/zarzadzanie/368692/s/1#...
No i awans/kariera zawodowa. Moja rada to planować swoją karierę nie w funkcji czasu, czy oczekiwań finansowych, lecz w stosunku do własnych rzeczywistych/namacalnych sukcesów.

Znów masz racje. Problem w tym czy sukcesem jest to, że dobrze wykonujesz swoją prace, czy to że potrafiłeś się utrzymać w tej firmie dłuższy czas. Jak ktoś może mieć sukcesy w firmie jak nie ma na to szansy. Nie chodzi tu o bycie od razu szefem. Pozostaje mu własny biznes bo wie, że z własnym potencjałem nie ma szans w firmie. Załóżmy, że w twojej firmie masz osobą, która nie chce być szefem i odmawia Ci objęcia takiego stanowiska ale chce podwyżki pensji. Co o niej pomyślisz?

PozdrawiamIreneusz P. edytował(a) ten post dnia 11.06.08 o godzinie 12:02
Marcin Kroh

Marcin Kroh Poznański Pośrednik
Finansowy,
Przedsiębiorca,
Ekonomista...

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Artur Kucharski:
Marcin Kroh:
Henryk Metz:
Jacek Jarmuszczak:
Ireneusz P.:
Choć są takie strategie, że się wymusza rotacje by utrzymać się na
topie jako szef. Jak mówi przysłowie "Przychodzi się do firmy
zaś odchodzi od szefa".

Czy faktycznie zna Pan jakąś firme, która stosuje taką strategie?

Krótko: może nie dosłownie taką, wymuszoną przez i dla szefa, ale Microsoft, przynajmniej w "centrali", zwykł co roku rozstawać się z 5% najniżej ocenionych pracowników. Rotacja ma służyć podnoszeniu poziomu, co jednak nie przekłada się na jakość ich oprogramowania.

Pozdrawiam

Pozdrawiam
o stary tak słabego argumentu jeszcze nie widziałem.
o stary a ja dawno nie widziałem tak banalnej odpowiedzi, daj kontrargument a nie oceniasz podany - nie baw sie w krytyka tylko uczestnicz w dyskucji.
opowiem ci bajke:
Był sobie bank, duzy i ogromny nie tylko w Polsce, ale i na świecie. W swojej strategii ma zapisane, że 5% ludzi musi odejść. Nie wazne dlaczego, słaba ocena, wyniki, zaangazowanie, znudzenie... menedżerowie wybierają. Nawet jak jest dobrze to również 5% w roku odchodzi z pracy z róznych przyczyn.
Dlaczego? przecież to bez sensu? - mogliby pytać ludzie.
Otóż po to by coś się działo.
- pracownicy działają pod delikatnym naciskiem, starają się i są bardziej zaanagżowani
- dopływa "nowa krew", pomysły, sposób działania, podejście do obowiązków
- ciągłe poszukiwanie "idealnego" zespołu
- brak stagnacji firmowej, kruszenie stereotypów i zachowań schematycznych
Tylko "stary", zastanów się zanim odpowiesz - pamiętaj... nie oceniamy argumentów, podajemy kontrargumenty - to proste.

Miłego dnia
masz rację.
Marcin Kroh

Marcin Kroh Poznański Pośrednik
Finansowy,
Przedsiębiorca,
Ekonomista...

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Henryk Metz:
Marcin Kroh:
Henryk Metz:
Jacek Jarmuszczak:
Ireneusz P.:
Choć są takie strategie, że się wymusza rotacje by utrzymać się na
topie jako szef. Jak mówi przysłowie "Przychodzi się do firmy
zaś odchodzi od szefa".

Czy faktycznie zna Pan jakąś firme, która stosuje taką strategie?

Krótko: może nie dosłownie taką, wymuszoną przez i dla szefa, ale Microsoft, przynajmniej w "centrali", zwykł co roku rozstawać się z 5% najniżej ocenionych pracowników. Rotacja ma służyć podnoszeniu poziomu, co jednak nie przekłada się na jakość ich oprogramowania.

Pozdrawiam

Pozdrawiam
o stary tak słabego argumentu jeszcze nie widziałem.

Zawsze musi być ten pierwszy raz :o)
Dziękuję za wnikliwą ocenę - przejąłem się nią do głębi :o)

Pozdrawiam

P.S.: Tak przy okazji - o co chodzi? Jakiś błąd? Nieścisłość? Chodzi o te 5%, "wysoki poziom", czy niską jakość?
P.P.S.: Wyrazić emocje pisząc jest trudno - nie chcę tą odpowiedzią sugerować, że mi się "nie bardzo spodobała" Twoja opinia. Tyle, że zaintrygowała mnie.
faktycznie moja odpowiedź była mało ścisła, więc zaznaczę, że nie miałem na celu krytykowania ciebie.

konkretnie chodzi o niską jakość i związek z wymianą personelu. wyraziłeś tam swoj punkt widzenia. wiem ,że microsoft jest wielokrotnie opluwany, ale to była zbytnia generalizacja. ja uważam ,że jakość się podnosi. każdy będzie miał swoją opinię.
aby to zmierzyć trzeba by przyjąć jakieś obiektywne wskaźniki, a przynajmniej badziej obiektywne niź niezadowolonych klientów.

pozdroMarcin Kroh edytował(a) ten post dnia 11.06.08 o godzinie 10:50

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Marcin Kroh:
Henryk Metz:
Marcin Kroh:
Henryk Metz:
Jacek Jarmuszczak:
Ireneusz P.:
Choć są takie strategie, że się wymusza rotacje by utrzymać się na
topie jako szef. Jak mówi przysłowie "Przychodzi się do firmy
zaś odchodzi od szefa".

Czy faktycznie zna Pan jakąś firme, która stosuje taką strategie?

Krótko: może nie dosłownie taką, wymuszoną przez i dla szefa, ale Microsoft, przynajmniej w "centrali", zwykł co roku rozstawać się z 5% najniżej ocenionych pracowników. Rotacja ma służyć podnoszeniu poziomu, co jednak nie przekłada się na jakość ich oprogramowania.

Pozdrawiam

Pozdrawiam
o stary tak słabego argumentu jeszcze nie widziałem.

Zawsze musi być ten pierwszy raz :o)
Dziękuję za wnikliwą ocenę - przejąłem się nią do głębi :o)

Pozdrawiam

P.S.: Tak przy okazji - o co chodzi? Jakiś błąd? Nieścisłość? Chodzi o te 5%, "wysoki poziom", czy niską jakość?
P.P.S.: Wyrazić emocje pisząc jest trudno - nie chcę tą odpowiedzią sugerować, że mi się "nie bardzo spodobała" Twoja opinia. Tyle, że zaintrygowała mnie.
faktycznie moja odpowiedź była mało ścisła, więc zaznaczę, że nie miałem na celu krytykowania ciebie.

konkretnie chodzi o niską jakość i związek z wymianą personelu. wyraziłeś tam swoj punkt widzenia. wiem ,że microsoft jest wielokrotnie opluwany, ale to była zbytnia generalizacja. ja uważam ,że jakość się podnosi. każdy będzie miał swoją opinię.
aby to zmierzyć trzeba by przyjąć jakieś obiektywne wskaźniki, a przynajmniej badziej obiektywne niź niezadowolonych klientów.

pozdroMarcin Kroh edytował(a) ten post dnia 11.06.08 o godzinie 10:50

Masz racje mówienie o kimś lub o czymś. Jak mamy wiedze opartą na komunikatach PR nie ma głębszeo sensu.
Jak tak mówimy o Microsoft to poroponuje dla chcących przeczytanie książki "Poddani Microsoftu" Douglas Coupland.

Pozdrawiam
Jacek Jarmuszczak

Jacek Jarmuszczak Global Category
Expert, Prof
Services & IT

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Ireneusz P.:
Jacek Jarmuszczak:
Ireneusz P.:
Jacek Jarmuszczak:

Bardzo prosze o rozwinięcie, co miał Pan na myśli?

Nie będę rozwijał tej myśli, bo przekroczę granice etyki zawodowej.
Zgodzi się Pan ze mną, że jak ktoś rzuca publiczne oszczerstwa a pytany o konkret zasłania się tajemnicą i etyką uchodzi za człowieka niepoważnego? Skąd innąd znamy przypadki takich zachowań w jednej z głównych partii politycznych w naszym kraju.

Czy to jest oszczerstwo "rozumiem skąd bierze się Pana ignorancja i brak wiedzy". Moim zdaniem nie mieści się to w definicji "oszczerstwa", czyli "kłamliwa wypowiedz, mająca na celu skompromitowanie, poniżenie lub ośmieszenie kogoś". Twoje wypowiedzi same świadczą o tym poziomie. Zaś to, że pracujesz tam gdzie pracujesz. Jeszcze bardziej mnie utwierdziło w tym przekonaniu. Sam mam taką a nie inną opinie o dziale logistyki w tej firmie. Zastrzegam, że jest to moja prywatna opinia.
Zauważ nikt z Tobą nie wszedł w dyskusje oprócz osoby którą atakowałeś w sposób bardzo nie ładny. Na tym kończę rozmowę bo nie mieści się to w tym wątku.

Zupełnie szczerze, życzę Panu wszelkich sukcesów.
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Marcin Kroh:

faktycznie moja odpowiedź była mało ścisła, więc zaznaczę, że nie miałem na celu krytykowania ciebie.

konkretnie chodzi o niską jakość i związek z wymianą personelu. wyraziłeś tam swoj punkt widzenia. wiem ,że microsoft jest wielokrotnie opluwany, ale to była zbytnia generalizacja. ja uważam ,że jakość się podnosi. każdy będzie miał swoją opinię.
aby to zmierzyć trzeba by przyjąć jakieś obiektywne wskaźniki, a przynajmniej badziej obiektywne niź niezadowolonych klientów.

pozdro

Prosiłeś o konkrety na temat niskiej jakości produktów Microsoft – oto one (nie wydumane, i nie „zasłyszane”):
• Jestem z wykształcenia informatykiem, z wieloletnią praktyką,
• Jako użytkownik wielu narzędzi (IT) nie jestem zainteresowany „grzebaniem się” w tym, czego chcę użyć, kupując aplikację „z półki”; ten okres mam za sobą, do rzeczy,
• Mój syn, instalując nową (legalną :o) wersję Windows XP miał duże problemy związane z korzystaniem z Internetu poprzez MS IE – zanim zdążył ściągnąć aktualny SP już miał trojany na komputerze,
• Po kilku dniach „kopania się” z systemem (jest jeszcze pasjonatem :o) sam zaproponował przejście na Linuxa w domu; nauczył się, zainstalował co trzeba – od tej chwili zero problemów; jedyne, co robi, to „zabawa” z kolejnymi zmianami, bez porównania łatwiejszymi (naszym zdaniem) niż działania w środowisku MS Windows,
• Kolejny przykład: System MS Vista, a przede wszystkim MF Office 2007 (o ile dobrze pamiętam nazwę, bo nie używam): tragiczne zapotrzebowanie na zasoby, beznadziejnie wolne działanie,
• Nie jest to tylko moje zdanie; w środowisku informatyków, w którym pracuję nikt tego nie używa!
• Inny przykład (już nie mój, ale można sprawdzić) – rezygnacja ze środowiska Microsoft i uruchomienie procesu przechodzenia na Linuxa przez administrację samorządową w Monachium; powody: koszty utrzymania i jakość,

Podsumowanie: jest to głos klienta i użytkownika. Coś, co – z założenia dla „prostego ludu” – nie działa poprawnie, sprawia kłopoty, nie gwarantuje bezpieczeństwa użytkowania (dostęp do Internetu w tym przypadku), ląduje w wirtualnym (i rzeczywistym) koszu.

Związek jakości z wymianą personelu? Jest ścisły, choć nie jest to jedyny powód niskiej jakości. Nie będę się nad tym rozwodził, polecam książki (praktyka) Toma DeMarco oraz zapoznanie się z metodykami ciągłego doskonalenia, jak kaizen czy Lean Management. Ludzie stanowią istotny czynnik wpływający na możliwość zapewnienia wysokiej jakości.

Robi się „offtopic”, więc zakończmy na tym.

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Zupełnie szczerze, życzę Panu wszelkich sukcesów.

Dziękuję. Przyda się po za światem wielkich korporacji. ;-)

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Ireneusz P.:
Cześć.
Załóżmy, że w twojej firmie masz osobą, która nie chce być szefem i odmawia Ci objęcia takiego stanowiska ale chce podwyżki pensji. Co o niej pomyślisz?
Irek, mam to traktować jak "podpuchę"? :-)
Ale ... odpowiem.
Jeżeli odmawia mi osoba, której proponuję awans najpierw zastanowię się nad sobą. Awansowanie to nie loteria. W moim mnienaniu to byłby mój błąd. Zła ocena predyspozycji swojego pracownika. Co do "chcenia podwyżki pensji" zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że każdy pracownik chciałby. To jest kwestia właściwego systemu wynagradzania, uczciwego systemu premiowania i systemu motywacji. Jak te sprawy są klarowne każdy pracownik wie co i kiedy może chcieć.
W praktyce spotkałem się jednak z zupełnie odwrotnym przypadkiem. Pewiem pracownik chciał awansować zgadzając się na niższą pensję. :-)

Wracając do poprzedniego akapitu to mogę również i sam nie zgodzić się ze swoją wypowiedzią. Gdybyśmy zakładali, że cała gospodarka, przemysł, itp. opiera się wyłącznie na najnowszych technologiach i wszyscy "paroletni" managerowie nie dokształcają się - to tak.
Ja jednak unikam takiego generalizowania. W przedmiocie "niskiego poziomu zarządzania" również. Bo co jest punktem odniesienia w ocenie tego poziomu?
Pozdrawiam.

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Piotr K.:
Ireneusz P.:
Jeżeli odmawia mi osoba, której proponuję awans najpierw zastanowię się nad sobą. Awansowanie to nie loteria. W moim mnienaniu to byłby mój błąd. Zła ocena predyspozycji swojego pracownika. Co do "chcenia podwyżki pensji" zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że każdy pracownik chciałby. To jest kwestia właściwego systemu wynagradzania, uczciwego systemu premiowania i systemu motywacji. Jak te sprawy są klarowne każdy pracownik wie co i kiedy może chcieć.

Jeśli tak Pan rozumuje to jest Pan właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. W dzisiejszych realiach funkcjonuje bowiem zasada „wydoić gościa”. Co to oznacza nie trudno się domyślić. Stąd miedzy innymi problemy personalne w wielu firmach. A to oznacza jedno – nieuchronny krach gospodarki naszej. Wszak przedsiębiorca jest zadany na człowieka jako na pracownika i nabywcę jego produktów lub usług. Jeśli ten nie będzie zadowolony z pracy i oferowanych mu dóbr przez przedsiębiorcę lub ze względu na brak pieniędzy nie będzie w stanie ich nabyć to ten padnie. Niestety obserwując nasze realia widzę, że upodobniliśmy się do Ameryki końca XIX i początku XX wieku. Amerykanie uświadomili sobie tą prawdę po „wielkim krachu” a ratunkiem dla nich była II Wojna Światowa – co zaś nas uratuje jak padnie nam gospodarka???

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Piotr K.:
Ireneusz P.:
Cześć.
Załóżmy, że w twojej firmie masz osobą, która nie chce być szefem i odmawia Ci objęcia takiego stanowiska ale chce podwyżki pensji. Co o niej pomyślisz?
Irek, mam to traktować jak "podpuchę"? :-)
Ale ... odpowiem.

To nie podpucha, ale rozwinięcie dyskusji w pewnym kierunku.
Jeżeli odmawia mi osoba, której proponuję awans najpierw zastanowię się nad sobą. Awansowanie to nie loteria. W moim mnienaniu to byłby mój błąd. Zła ocena predyspozycji swojego pracownika. Co do "chcenia podwyżki pensji" zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że każdy pracownik chciałby. To jest
kwestia właściwego systemu wynagradzania, uczciwego systemu premiowania i systemu motywacji. Jak te sprawy są klarowne każdy
pracownik wie co i kiedy może chcieć.

Masz całkowitą racje, a może nie.
Z mojej strony nie nazwał bym błędem w ocenie pracownika, ale brakiem wiedzy o pracownikach i kontaktu z pracownikami. Po za tym przyjmowanie, że jedynym marzeniem pracownika jest bycie szefem uważam za błędne.
Teraz pytanie następne (możesz nazwać to podpuchą) za co awansujesz swoich pracowników?

W praktyce spotkałem się jednak z zupełnie odwrotnym przypadkiem. Pewiem pracownik chciał awansować zgadzając się na niższą pensję. :-)

Nie jest to dla mnie zaskoczeniem. Pracownik przyjął strategie. Na zasadzie pewnej straty w zamian na większe zyski w przyszłości.
Jak ma w CV stanowisko kierownicze i będzie chciał zmienić prace będzie tylko lepsza pensja. Po za tym doświadczenie na tym stanowisku też się liczy - np. zostawianie sobie najlepszych projektów lub przypisywanie sobie osiągnięć pracowników sobie.

Wracając do poprzedniego akapitu to mogę również i sam nie zgodzić się ze swoją wypowiedzią. Gdybyśmy zakładali, że cała gospodarka, przemysł, itp. opiera się wyłącznie na najnowszych technologiach i wszyscy "paroletni" managerowie nie
dokształcają się - to tak.

Ja tu nie mówiłem o paroletnich managerach, ale o szlabanie i jak się on kreuje. Co totalnie ominąłeś w mojej wypowiedzi. Trudno też opisać wszystkie aspekty zarazem tak by nie powstał z tego ogólnik w rozumieniu innych. Masz racje, że nie dobre jest generalizowanie.
Ale czasami to rozwija dyskusje.
Ja jednak unikam takiego generalizowania. W przedmiocie "niskiego poziomu zarządzania" również. Bo co jest punktem odniesienia w
ocenie tego poziomu?

Twoje i moje doświadczenie zawodowe jest podstawą tej rozmowy. Dla mnie też są to wypowiedzi na tym forum. Znajomość zarządzania tylko w teorii, brak wiedzy co to mobbing itd. To tylko z niewielu przykładów z tego forum o niskie kulturze zarządzania.
Mam nadziej, że tym razem nie ominiesz żadnego wątku z mojej wypowiedzi i się do niego ustosunkujesz. Nawet oczekuje, że zmieszasz mnie z błotem za brak wiedzy lub ignorancje.

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Andrzej Lucht:
Piotr K.:
Ireneusz P.:
Jeżeli odmawia mi osoba, której proponuję awans najpierw zastanowię się nad sobą. Awansowanie to nie loteria. W moim mnienaniu to byłby mój błąd. Zła ocena predyspozycji swojego pracownika. Co do "chcenia podwyżki pensji" zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że każdy pracownik chciałby. To jest kwestia właściwego systemu wynagradzania, uczciwego systemu premiowania i systemu motywacji. Jak te sprawy są klarowne każdy pracownik wie co i kiedy może chcieć.

Jeśli tak Pan rozumuje to jest Pan właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. W dzisiejszych realiach funkcjonuje bowiem zasada „wydoić gościa”. Co to oznacza nie trudno się domyślić. Stąd miedzy innymi problemy personalne w wielu firmach. A to oznacza jedno – nieuchronny krach gospodarki naszej. Wszak przedsiębiorca jest zadany na człowieka jako na pracownika i nabywcę jego produktów lub usług. Jeśli ten nie będzie zadowolony z pracy i oferowanych mu dóbr przez przedsiębiorcę lub ze względu na brak pieniędzy nie będzie w stanie ich nabyć to ten padnie. Niestety obserwując nasze realia widzę, że upodobniliśmy się do Ameryki końca XIX i początku XX wieku. Amerykanie uświadomili sobie tą prawdę po „wielkim krachu” a ratunkiem dla nich była II Wojna Światowa – co zaś nas uratuje jak padnie nam gospodarka???


Nie mogę polemizować z twoją wypowiedzą, bo się z nią zgadzam. Co gorsza stwierdzam coś gorszego. Oczywiście nie we wszystkich wypadkach, że zachodnie firmy traktują nasz kraj jak kolonie z XIX wieku. Te same metody zarządzania. Co mnie właśnie bardzo zaskoczyło po zmianie kraju.
Po za tym jak oglądam program "Cienie PRL-u" to dochodzę do wniosku że nasza gospodarka została zbudowana na służbach specjalnych i służbach wywiadowczych. Znów generalizuje, ktoś powie.

PozdrawiamIreneusz P. edytował(a) ten post dnia 12.06.08 o godzinie 09:38

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Ireneusz P.:
Cześć.
Masz całkowitą racje, a może nie.
Z mojej strony nie nazwał bym błędem w ocenie pracownika, ale brakiem wiedzy o pracownikach i kontaktu z pracownikami. Po za tym przyjmowanie, że jedynym marzeniem pracownika jest bycie szefem uważam za błędne.
Całkowicie zgadzam się z Tobą. To znaczy, że ocena zachowań pracowników (każdego szczebla) jest bardzo „śliska”, nie znając szerszych uwarunkowań w organizacji. Więc nie dokonując dogłębnej analizy konkretnego przypadku – diagnoza jest zawsze względna.
Teraz pytanie następne (możesz nazwać to podpuchą) za co awansujesz swoich pracowników?
Nie no, nie będę nazywał podpuchą i nie będę przepisywał akapitów z literatury. :-)))
Rozpatrując awans na wyższe stanowisko (managerskie) nigdy nie awansuję pracownika "za coś". - Znowu powiesz, że uciekam od odpowiedzi. :-)
Awansuję z jakiegoś powodu (potrzeba wynikająca z działalności firmy). A dlaczego tą, czy inną osobę to wynika z mojej oceny jej skuteczności na konkretnym polu zadań. Oczywiście mój wybór podlega ocenie i to ja biorę za to odpowiedzialność.
Więc nie podam listy przymiotników niebędnych do awansu. Zawsze jest to wybór uwarunkowany konkretną potrzebą i sytuacją.
Bardzo słusznie zauważyłeś, że nie dla każdego awans to szefowanie. Toteż awans może być też i karą dla pracownika a dla firmy stratą.
Niestety większość ludzi awans kojarzy wyłącznie z awansem pionowym, nawet jak nie mają do tego predyspozycji.
Nie jest to dla mnie zaskoczeniem. Pracownik przyjął strategie. Na zasadzie pewnej straty w zamian na większe zyski w przyszłości.
Jak ma w CV stanowisko kierownicze i będzie chciał zmienić prace będzie tylko lepsza pensja. Po za tym doświadczenie na tym stanowisku też się liczy - np. zostawianie sobie najlepszych projektów lub przypisywanie sobie osiągnięć pracowników sobie.
Nie, to nie była aż tak wyrafinowana strategia. Po prostu chłopak miał dużą motywację i pewność swoich kompetencji. Chciał dostać szansę i dostał.(moje ryzyko) Sprawdził się, pracuje nadal a o pieniądzach rozmowy nie pamiętam. :-)
Ja tu nie mówiłem o paroletnich managerach, ale o szlabanie i jak się on kreuje. Co totalnie ominąłeś w mojej wypowiedzi.
Niby ominąłem, ale co tu mądrego można wymyślić.
Wiem, że taki "szlaban jest. Ale kto jest "szlabanowym".
Chyba nie sądzisz, że to jest wina CEO/Prezesów. Według mnie wszelkie szlabany tworzą ludzie już od najniższych szczebli zarządzania. Przecież ja nie blokuję zdolnego absolwenta w obawie o "stołek". Bądźmy realistami.
Ustalamy pewne reguły, zasady a "ktoś" to realizuje. Czy przypadkiem ci "zaszlabanowani" nie robią tego samego wobec innych ...?
Może to po prostu ludzka natura, skoro twierdzisz, że w innych krajach jest podobnie. Ja nie wiem, bo na podstawie "oglądania" wniosków nie wyciągam.
Twoje i moje doświadczenie zawodowe jest podstawą tej rozmowy.
Być może, ale zawsze ktoś wszystko będzie wiedział "lepiej". :-)
Mam nadziej, że tym razem nie ominiesz żadnego wątku z mojej wypowiedzi i się do niego ustosunkujesz. Nawet oczekuje, że zmieszasz mnie z błotem za brak wiedzy lub ignorancje.
Nie wiem, czy udało mi się nie ominąć?
Oczekiwań nie spełnię. :-)))
Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Piotr K.:
Teraz pytanie następne (możesz nazwać to podpuchą) za co awansujesz swoich pracowników?
Nie no, nie będę nazywał podpuchą i nie będę przepisywał akapitów z literatury. :-)))
Rozpatrując awans na wyższe stanowisko (managerskie) nigdy nie
awansuję pracownika "za coś". - Znowu powiesz, że uciekam od odpowiedzi. :-)
Awansuję z jakiegoś powodu (potrzeba wynikająca z działalności firmy). A dlaczego tą, czy inną osobę to wynika z mojej oceny jej skuteczności na konkretnym polu zadań.

Czy mam rozumieć, że awansujesz człowiek który ma najlepsze wyniki wykonywanej przez siebie pracy.
Niestety większość ludzi awans kojarzy wyłącznie z awansem pionowym, nawet jak nie mają do tego predyspozycji.

Ostatnio takiego spotkałem. Co się cieszył, że zmienił firmę na taką co ma bardziej rozbudowaną strukturę bo w ostatniej była płaska.
Nie, to nie była aż tak wyrafinowana strategia. Po prostu chłopak miał dużą motywację i pewność swoich kompetencji. Chciał dostać szansę i dostał.(moje ryzyko) Sprawdził się, pracuje nadal a o pieniądzach rozmowy nie pamiętam. :-)

Tylko pogratulować takich ludzi w firmie. Co znają swoje kompetencje.

Wiem, że taki "szlaban jest. Ale kto jest "szlabanowym".
Chyba nie sądzisz, że to jest wina CEO/Prezesów. Według mnie wszelkie szlabany tworzą ludzie już od najniższych szczebli zarządzania. Przecież ja nie blokuję zdolnego absolwenta w obawie o "stołek". Bądźmy realistami.
Ustalamy pewne reguły, zasady a "ktoś" to realizuje. Czy przypadkiem ci "zaszlabanowani" nie robią tego samego wobec innych ...?
Może to po prostu ludzka natura, skoro twierdzisz, że w innych
krajach jest podobnie. Ja nie wiem, bo na podstawie "oglądania"
wniosków nie wyciągam.

Zgadza się, że to ludzka natura. A im niższy poziom tym gorzej. Ci "zaszlabanowani" potem stosują tą samą technikę co była użyta wobec nich. Według przysłowia "jeśli wejdziesz tam gdzie wrony, wnet kraczesz tak jak one". Osoby bardziej ułożone albo odchodzą od razu z takiego środowiska albo są wyrzucane z niego jak próbują coś zmienić. Świat się zmienił. To co było 20 lat już nie wróci, ale osoby które startowały w zawodzie teraz są szefami i ciągle promują styl z przed 20 lat.
Nie wiem, czy udało mi się nie ominąć?
Oczekiwań nie spełnię. :-)))

Oczekiwania prawie spełniłeś. W tematach jakie chce rozwinąć zadałem Ci pytania. No cóż możesz powiedzieć, że już nie odpowiesz, ale mam nadziej, że dojdziemy razem do sedna problemu -
Tych co frytki smażą w Londynie. Mogę powiedzieć, że zaliczam się do nich właśnie. Tak około po trzech latach w frytkach zaczyna się pracować w zawodzie. Ostatnio byłe w Polsce i odczułem od rodaków pytanie "a po co tu wróciłeś". Smutne, jak wracasz do kraju z zagranicy to w oczach rodaków oznacza, że ci się tam nie udało.
Człowiek chce wrócić do kraju do korzenie i normalnie żyć. Ale to trudne. Już po dwóch tygodniach chciałem wracać do UK, ale powiedziałem sobie to czas aklimatyzacji, więc dołek normalny. Ale to co się działo w pracy pozbawiło mnie złudzeń. W UK mogłem pisać procedury z moim poziomem angielskiego (bo ważna była moja wiedza) a w Polsce okazało się, że to za mało, gdyż ważniejszy był język niż wiedza. Już nie wspomnę o mobbingu. Dlatego znów jestem w UK i planuje następny powrót do Polski. Ale nie wiem, czy się to uda. Jak ja w ciągu 3 miesięcy pobytu w Polsce miałem 5 propozycji w pracy w UK, zaś przez ten czas 0 z Polski. Mimo recesji w UK.

Pozdrawiam
IrekIreneusz P. edytował(a) ten post dnia 16.06.08 o godzinie 11:01
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Ireneusz P.:
Człowiek chce wrócić do kraju do korzenie i normalnie żyć. Ale to trudne.
Zgadza się, ale już się pogubiłem w tym co chcesz przekazać. Nie chcesz chyba eskalować problemu "gburowatego polactwa"?

Aby odciąć się od takich poglądów napiszę, że osobiście mogę tylko ubolewać nad ograniczonością spojrzeń. Skoro 10 tys. potencjalnych menedżerów smaży frytki, a wyemigrowało za chlebem ok 1 mln. to ile jest wśród tych osób ukształtowanych pracowników?

Ilu jest fachowców w których nie trzeba nic inwestować? Nic tylko stworzyć warunki i gotowi są do pracy od zaraz? Ile z tych osób wyjechało bo widzi młodzież przerastającą swoich poprzedników w pazerności? Ile jest dramatów całych rodzin, które wyjechały i po nocach sprzątają hotele i chcą po prostu normalnie, godnie żyć?

Ile ..? Po co ..? Dlaczego ..? Kto za to odpowiada? Pytań jest wiele. Tak jak nie powinno obrażać się tych co zostali, tak samo nie powinno się obrażać tych co smażą frytki. Wywoływanie tematów, wypowiedzi z już postawioną tezą nie na miejscu.
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Marek Kubiś:
Ireneusz P.:
Człowiek chce wrócić do kraju do korzenie i normalnie żyć. Ale to trudne.
Zgadza się, ale już się pogubiłem w tym co chcesz przekazać. Nie chcesz chyba eskalować problemu "gburowatego polactwa"?

Aby odciąć się od takich poglądów napiszę, że osobiście mogę tylko ubolewać nad ograniczonością spojrzeń. Skoro 10 tys. potencjalnych menedżerów smaży frytki, a wyemigrowało za chlebem ok 1 mln. to ile jest wśród tych osób ukształtowanych pracowników?

Ilu jest fachowców w których nie trzeba nic inwestować? Nic tylko stworzyć warunki i gotowi są do pracy od zaraz? Ile z tych osób wyjechało bo widzi młodzież przerastającą swoich poprzedników w pazerności? Ile jest dramatów całych rodzin, które wyjechały i po nocach sprzątają hotele i chcą po prostu normalnie, godnie żyć?

Ile ..? Po co ..? Dlaczego ..? Kto za to odpowiada? Pytań jest wiele. Tak jak nie powinno obrażać się tych co zostali, tak samo nie powinno się obrażać tych co smażą frytki. Wywoływanie tematów, wypowiedzi z już postawioną tezą nie na miejscu.
Marek po przeczytaniu twojej wypowiedzi przyszedł mi do głowy jeszcze jeden wniosek.
Jeżeli "menedżer" smaży frytki, a chce wrócić do kraju - to zaczynam się zastanawiać jakim menedżerem może zostać po objęciu stanowiska? Od strony inwestowania w taka osobę to duże pieniądze, nauczyć, zweryfikować, obserwować - pozwolic na działanie. To w mojej ocenie lepiej jest wziąć równie młodą osobę, która pracowała na niższym stanowisku, ale o zbieżnym kierunku i z niego zrobić menedżera. Nawet jeżeli wymagało by to uczenia go od podstaw - jednakże mentalność, nastawienie czy może podejście do pracy, świadomość rynku ma inne - bardziej trafne.

Pozdrawiam
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Artur Kucharski:
Jeżeli "menedżer" smaży frytki, a chce wrócić do kraju - to zaczynam się zastanawiać jakim menedżerem może zostać po objęciu stanowiska?
.. - jednakże mentalność, nastawienie czy może podejście do pracy, świadomość rynku ma inne - bardziej trafne.
Arturze, to kontrowersyjne. Myślę, że ogólnie nie zauważanym jest, że dzisiejszy czas, tzn. po naszym wejściu do UE, to czas równie przełomowy jak ten po wprowadzeniu stanu wojennego, czy po odsunięciu PZPR od władzy. Inne realia ekonomiczno-polityczne, ale otwartość umysłu, dojrzałość i odpowiedzialność za podejmowane decyzje równie ważna jak wtedy.

I tak jak wtedy tak i dzisiaj, wyzwanie, któremu trzeba stawić czoła przerasta wielu. Wystarczy spojrzeć na świat polityki w wydaniu "starych" i "młodych". Jedno jest bezapelacyjnie pewne. Dzisiejszy czas wpływa na nas wszystkich, czy tego chcemy czy nie. Wszyscy błądzimy, bo zostaliśmy, często bez naszej zgody, zaciągnięci do środka labiryntu.

Cóż, nie pozostaje chyba nic innego jak patrzeć i widzieć, słuchać i słyszeć, szukać i znajdować. To trudne, ale wszyscy jesteśmy sobie nawzajem potrzebni, a tych co tworzą podziały, nieistotne czy z własnej niewiedzy/głupoty/../chorych wizji, należy "pogonić". Mądrzy zrozumieją, głupim nic nie pomoże. Jedni uratują twarz, inni ją stracą. To widać na codzień, bo dużo dzieje się wokół. ;-(
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Marku chciałem zwrócić uwage na element, który może się pojawić. Wszak łatwiej nam zatrudniać osobę z doświadczeniem w branży w której my działąmy, niz zupełnie nową.

Nie jestem zwolennikiem robienia podziałów i też ten tekst nie jest dzieleniem. Natmiast wartościowanie ludzi jest konieczne, czy nam sie podoba czy nie. Czy psychologowie rozedrą szaty i będą strajki to tak musi być. Wszyscy nie są równi wobec siebie, podziały tworzymy juz na poziomie wewnętrznych przemysleń i postrzegania siebie vs. inni. Zatem podziały pod kątem wartości, opłacalności, gotowości do wspólnego przybywania zawsze będą.

Mam nadzieje, że nie odjechałem za daleko od tematu:)

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Artur Kucharski:
Marek Kubiś:
Ireneusz P.:
Człowiek chce wrócić do kraju do korzenie i normalnie żyć. Ale to trudne.
Zgadza się, ale już się pogubiłem w tym co chcesz przekazać. Nie chcesz chyba eskalować problemu "gburowatego polactwa"?

Aby odciąć się od takich poglądów napiszę, że osobiście mogę tylko ubolewać nad ograniczonością spojrzeń. Skoro 10 tys. potencjalnych menedżerów smaży frytki, a wyemigrowało za chlebem ok 1 mln. to ile jest wśród tych osób ukształtowanych pracowników?

Ilu jest fachowców w których nie trzeba nic inwestować? Nic tylko stworzyć warunki i gotowi są do pracy od zaraz? Ile z tych osób wyjechało bo widzi młodzież przerastającą swoich poprzedników w pazerności? Ile jest dramatów całych rodzin, które wyjechały i po nocach sprzątają hotele i chcą po prostu normalnie, godnie żyć?

Ile ..? Po co ..? Dlaczego ..? Kto za to odpowiada? Pytań jest wiele. Tak jak nie powinno obrażać się tych co zostali, tak samo nie powinno się obrażać tych co smażą frytki. Wywoływanie tematów, wypowiedzi z już postawioną tezą nie na miejscu.
Marek po przeczytaniu twojej wypowiedzi przyszedł mi do głowy jeszcze jeden wniosek.
Jeżeli "menedżer" smaży frytki, a chce wrócić do kraju - to zaczynam się zastanawiać jakim menedżerem może zostać po objęciu stanowiska? Od strony inwestowania w taka osobę to duże pieniądze, nauczyć, zweryfikować, obserwować - pozwolic na działanie. To w mojej ocenie lepiej jest wziąć równie młodą osobę, która pracowała na niższym stanowisku, ale o zbieżnym kierunku i z niego zrobić menedżera. Nawet jeżeli wymagało by to uczenia go od podstaw - jednakże mentalność, nastawienie czy może podejście do pracy, świadomość rynku ma inne - bardziej trafne.

Pozdrawiam


Artur to co piszesz jest logiczne. Ale rzeczywistość jest bardziej zaskakująca. Np. korporacjach zachodnich u nas.
Zwykle powyżej liniowego rzadko spotkasz Polaka. Nie mówię, że zawsze bo są wyjątki, czyli nasze firmy po przejęciu przez zachodnie.
Przykład w 2001 roku w Nestle Polska -kto decydowała o smaku zupek w proszku? Francuz.
Mam rozumieć z twoje wypowiedzi, że ktoś kto był 4 lata na zachodzie nie nadaje się na szefa, a obco krajowiec nadaje się?
Obcokrajowcy zakładają u nas firmy i funkcjonują dobrze.
Z pewnością twoja wypowiedź się tyczy takich działów jak marketing, ale po za tym uważam nie ma racji bytu. Powiem więcej takie osoby co popracowały na zachodzie są wstanie wnieść bardziej efektywną formę współpracy w grupie, a nawet szacunek do pracownika.

Pozdrawiam
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Artur Kucharski:
Mam nadzieje, ze nie odjechalem za daleko od tematu:)
Oczywiscie, że nie. Ale ja o innych podziałach. To co piszesz to oczywista oczywistość.

Ja o nieakceptowaniu podziałów na "gburowatych polaków", których miejsce jest w kraju i na madrą, swiatłą resztę, która jest na tyle odważna aby próbować sił poza granicami. To jest chore. Ale na szczęście są i Panie i Panowie, nawet w tej grupie, które/którzy "cierpią" na alergię na manipulację i głupotę, więc należy być dobrej myśli.

To z czym dzisiaj przychodzi zmierzyć się to konsekwencja wprowadzenia w życie przez Bieruta wytycznych od Stalina jak zrobić z Polski kraj podlegly ZSRR (link dostępny nawet tu na GL). Niszczyć jakiekolwiek autorytety, awansować we władzy i edukacji niekompetentnych, .. . ;-(

Tik-tak, tik-tak, .. czas upływa, .. tik-tak, jeżeli jakiś błąd w międzyczasie popełniony, to należy spróbować go naprawić, tik-tak .. .



Wyślij zaproszenie do