konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Ewa Andruk:
Marcin Janowski:
Ewa Andruk:
moje podsumowanie...
młody człowieku po studiach...nie pchaj się na managera...zacznij od podstaw... krok po kroku... to, że jestes wyedukowany nie znaczy, że masz doświadczenie zawodowe...a to jest bezcenne...

młody człowieku...nie płacz, że nikt mnie nie chce kiedy ja taki madry jestem bo tyle ksiązek zjadłem...
a jak nie chcę to nie mów chrzanię to i jadę do UK...smażyć przysłowowe frytki

czy to zadufanie, wysoka samoocena...., ze młodni bez pokory zadają wszytkiego?

zacznij od przysłowiowych pucowania butów i nie pchaj się na wyższe szczeble bo zycie bywa okrutne i wcześniej czy później zweryfikuje to.

czas, cierpliwość i upór....

W tym temacie nie chodziło o to żeby nie zaczynać od pucowania butów czy smażenia frytek... bo na Zachodzie tak się zaczyna... Chodziło o to żeby dostać pracę w dobrej profesji. Bo w polsce zaczynając od pucowania butów nigdzie nie zajdziesz, bo każdy pracodawca będzie Cię pytać: A jakie doświadczenie poza pucowaniem butów Pan/Pani posiada?
Drogi Marcinie...

nie masz pojecia o czym piszesz....
i tyle powiem...
Twoja próba błyśniecia na forum jest marna i niskich lotów...

Postaraj się o lepsze przygotowanie do rozmów bo jak na razie są to jedynie dywagacje...
Liźnij "prawdziwego życia" zawodowego pogadamy ok?

Więc co poradzić komuś, kto odbija się od niewidzialnej ściany, aż w końcu mach na to wszystko ręką i ląduje w Irlandii?
Sławomir Kurek

Sławomir Kurek Wspieranie, promocja
i wdrażanie idei
wolnorynkowej
przed...

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Marcin Janowski:
O to mi chodziło.

Panie Marcinie! Jeżeli te żale wylewa Pan tylko po to, aby się na zły świat w sobotę powyżalać, to proszę to robić dalej i ja osobiście nie będę przeszkadzał.
Jeżeli natomiast oczekuje Pan rady to prosze przyjąć do wiadomości, że jedyną rzeczą do której mamy prawo to śmierć z głodu. Na całą resztę musimy sobie zapracować. Teraz tylko chwila zastanowienia co jest dla Pana bardziej interesujące i proszę do tego dążyć.

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Arkadiusz Piotr Z.:
Sebastian P.:
Ireneusz P.:
Poziom kadry zarządczej, bardzo niski. To co głównie potrafią to zastraszać. W UK nie miałem z czymś taki do czynienia jak zastraszanie. Tam kierownik wie, że ma zapewnić Ci wszytko do wykonania zadania. Po powrocie do kraju nie mogłem się przestawić na te niższe standardy prac.

Kultura pracy to tyczy się wszystkich Polaków. Przyjemniej pracuje się w UK i nie mówię tu o zarobkach tylko.
Dopiero zagranicą zrozumiałam tekst z kabaretu "Że Polak tylko za granicą potrafi pracować dobrze". To wynika, że tu się szanuje tą osobę której się płaci.

Pozdrawiam
Irek

Świetna wypowiedź doskonale trafna!


no nie wiem, ja miałem w Polsce menadżera z UK.. pasuje do polskiego opisu.


Ja mam odczucia, że do nas trafiają szefowie zagranicy tak jak Niemieccy żołnierze na front wschodni. Czyli najgorsi lub za karę. To moje subiektywne odczucie, ale stosunek w Polsce dobrych szefów do gorszych jest jak 20% do 80% w UK jest odwrotnie. Jak zacząłem pracować w UK byłem w szoku.

Pozdrawiam
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Ireneusz P.:
Ewa Andruk:
Henryk Metz:

Poruszyłeś istotną sprawę. Nie chcę zbytnio uogólniać, ale wynika z tego, że rośnie "pokolenie czekające na oferty". Są tak doskonali, że złości ich, że pracodawcy nie walą z ofertami drzwiami i oknami.

Henryku nie uogólniasz...
tak właśnie dzieje się.
Niski ukłon za ten komentarz.

Mam pytanie. Jak wygląda nie czekanie na ofertę?

Jeżeli to pytanie do mnie, to odpowiadam. Nawiązałem bezpośrednio do historyjki o Koledze Thorstenie. Wydała mi się odpowiednia, jako ilustracja postawy, często reprezentowanej przez młodych zdolnych: "jestem taki wykształcony/uzdolniony/obiecujący - dlaczego nikt jeszcze nie złożył mi oferty"? Wysłanie 100 CV to nie bierne czekanie. Ja w swoim życiu zawodowym wysłałem chyba kilka setek CV. To procentuje, bo do dzisiaj otrzymuję zaskakujące propozycje z firm, o których dawno już zapomniałem. Zostawiłem (zostawiam) tak wiele "śladów", że coraz łatwiej do mnie trafić. To jedna z metod, jedna - nie jedyna.

Mieszkałem i pracowałem ponad rok w Cambridge. Rozmawiałem ze studentami z Polski, którzy tam się uczyli. Opowiadali, że owszem, by wystartować musieli trochę zainwestować (rodzina). Jednak po przyjeździe do UK i zgłoszeniu się w City Council (jako studiujący rezydenci), otrzymywali stypendium, które pokrywało ich bieżące wydatki związane ze studiami i zakwaterowaniem i starczyło na przeżycie. Nie musieli nawet "smażyć frytek", by się tam utrzymać. Nie wiem, czy tak jest w całej Anglii. Studenci "smażący frytki" w Cambridge, to byli studenci z Polski, którzy przyjechali tam na trzy miesiące zarobić na kolejny rok studiów w Polsce.

Nie wszyscy Polacy "smażący frytki" w Anglii nadają się na menedżerów: ci z Cambridge (których poznałem) tak, ci z Londynu - raczej nie. To oczywiście tylko streszczenie tego, co wyżej napisałem.

PozdrawiamHenryk Metz edytował(a) ten post dnia 07.06.08 o godzinie 21:46

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Marcin Janowski:
Ewa Andruk:
Marcin Janowski:
Ewa Andruk:
moje podsumowanie...
młody człowieku po studiach...nie pchaj się na managera...zacznij od podstaw... krok po kroku... to, że jestes wyedukowany nie znaczy, że masz doświadczenie zawodowe...a to jest bezcenne...

młody człowieku...nie płacz, że nikt mnie nie chce kiedy ja taki madry jestem bo tyle ksiązek zjadłem...
a jak nie chcę to nie mów chrzanię to i jadę do UK...smażyć przysłowowe frytki

czy to zadufanie, wysoka samoocena...., ze młodni bez pokory zadają wszytkiego?

zacznij od przysłowiowych pucowania butów i nie pchaj się na wyższe szczeble bo zycie bywa okrutne i wcześniej czy później zweryfikuje to.

czas, cierpliwość i upór....

W tym temacie nie chodziło o to żeby nie zaczynać od pucowania butów czy smażenia frytek... bo na Zachodzie tak się zaczyna... Chodziło o to żeby dostać pracę w dobrej profesji. Bo w polsce zaczynając od pucowania butów nigdzie nie zajdziesz, bo każdy pracodawca będzie Cię pytać: A jakie doświadczenie poza pucowaniem butów Pan/Pani posiada?
Drogi Marcinie...

nie masz pojecia o czym piszesz....
i tyle powiem...
Twoja próba błyśniecia na forum jest marna i niskich lotów...

Postaraj się o lepsze przygotowanie do rozmów bo jak na razie są to jedynie dywagacje...
Liźnij "prawdziwego życia" zawodowego pogadamy ok?

Więc co poradzić komuś, kto odbija się od niewidzialnej ściany, aż w końcu mach na to wszystko ręką i ląduje w Irlandii?
upór, wiara i samozaparcie?
+ wykorzystanie tego co w szkolach uczyli... wystarczy uwierz mi.
Anna Kurek

Anna Kurek sprzedawca :) psot

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Witam,

przyznam się, że rozumiem Marcina i jego podejście do rozwoju zawodowego, a właściwie "kariery" nie oznacza to, że popieram takie myślenie. Faktycznie ostatnie 10 lat pozwoliło młodym absolwentom uczelni przyzwyczaić się do myśli, że zaraz po studiach czeka na nich stanowisko vice prezesa, a po 5 latach prezesa.

Rzeczywistość jest inna.

Praca nad samym sobą przede wszystkim, ciągłe doskonalenie siebie i konieczność dostosowywania sie do warunków rynkowych.

i Panie Marcinie,
prosze mi uwierzyć, że coraz więcej menadżerów jest świadomych tego, że młodzi ludzie potrzebują "docenienia" bądź "doceniania" sprawa indywidualna.

z przyjemnościa czytałam wypowiedzi Państwa

choć na rynku pracy jestem niecałe 10 lat uważam, że w Polsce można zarobić dobre pieniądze i mieć satysfakcje z pracy. Za granicę wybierami się wyłącznie w celach turystycznych.

pozdrawiam

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Obawiam się, że za wyjątkiem mechanizmu o ktorym wspomniał Henryk (swoją droga bardzo trafny), to występuje jeszcze jeden. Otóż młode osoby mają wyobrażenia nt. swojej osoby bardzo wysokie - natomiast umiejętności i zdolnośc uczenia się bardzo niskie.

Uważam, że to jest zbyt ogólnikowe. Są osoby, które wymagają bardzo dużo od siebie i bardzo angażują się w swoje obowiązki, pomijając to, że mają chęci do uczenia, ale nie każdemu umozliwia się uczęszczanie na szkolenia, bo jeden dzień nieobecności takiej osoby jest uciążliwe dla pozostałych, a ponadto są inne powody.
Do tego nie każdy ma wysokie mniemanie o sobie, więc nie wszyscy młodzi ludzie tacy są.
W moim przypadku jest tak, że robię więcej niz potrafię i powinnam, ale dzięki temu wielu rzeczy się nauczyłam i ciągle się uczę.

Poza tym nie ma jednej miary do młodych ludzi, do dobrych szefów i sytuacji na rynku polskim, wszystko wymaga indywidualnej analizy, bo odnosi się do różnych osób i sytuacji.
PozdrawiamDagmara H. edytował(a) ten post dnia 07.06.08 o godzinie 23:42
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Anna Kurek:
z przyjemnościa czytałam wypowiedzi Państwa
Ja też. Dziękuję. Każdy czas stawia swoje wymagania, które nie są łatwe do spełnienia i koncentrować należ się na tym na co mamy wpływ. To co jest poza zasięgiem naszego oddziaływania, niewarte jest naszego czasu na roztrząsanie.

Marzy mi się jednocześnie aby jako całość, jako społeczeństwo, udało nam się nie dopuścić więcej do rządzenia partii populistycznych, a na rządzących zmuszenie ich do poddania się regułom nowoczesnej gospodarki rynkowej, która towarzyszy dojrzałym demokracjom. ;-D

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Ireneusz P.:
To wszystko zgadza się w teorii, ale ludzie są ułomni. Zaś przyznawanie się do błędu może spowodować, że ktoś użyje go jako "kozła ofiarnego". Masz całkowitą racje w tym co mówisz jak powinno być ale jest dalekie od rzeczywistości. To jest dobre dla kultury Kai-zen ale nasza kultura opiera się na filozofii celu.
Co świadczy o tym, co napisałaś.
Uważam, że niegrzeczne z mojej strony byłoby ocenianie i dawanie wskazówek szefowi. Jeśli uznałam, że coś było niewłaściwe w jego zachowaniu wobec mnie, to staram się dyskretnie z nim o tym porozmawiać, jeśli chodzi o wykonanie pewnych czynności, to sygnalizuję mu, że mam inne zdanie na ten.

Jak szef ma się doskonalić jak nie zna swoich błędów? Na kursach?
Jak źle coś pojmie to się to dla podwładnych źle skończy.
A jak mu wykrzesz błąd nawet delikatnie to możesz wykazać się większą wiedzą i będziesz zagrożenie.

A co zrobić z taką osobą, co twierdzi, że ma zawsze racje?
Życie jest bardziej skomplikowane, a praca w firmach podobna jest do gry w pokera.

Pozdrawiam

Myślę, że jestem o tyle w dobrej sytuacji, że mój szef nie będzie traktował mnie jako zagrożenie, bo udowodniłam mu, że nie interesuje mnie awans strukturalny, a wyłącznie merytoryczny i finansowy. Poza tym musiałabym przejść z pracownika administracyjnego na zupełnie handlowego, a tego się wystrzegam i do tego nie posiadam wiedzy z inżynierii budowlanej, zatem nie mogę stanowić poważnego konkurenta, jedynie poparcie.Ścieżka awansów w firmie, w której pracuję jest jasno określona i nawet o niej nie myślę. Skupiam się wyłącznie na rzetelnym wykonywaniu obowiązków, a nie na rywalizacji.

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Artur Kucharski:
Sebastian P.:

Muszę zaprzeczyć temu stwierdzeniu. Pracowałem przez wiele lat w Polsce, pracuję teraz w UK i stwierdzam (a raczej potwierdzam opinię krążącą wśród emigrantów), że możliwości rozwoju zawodowego (tak jak i praktyki w stosunku do pracowników) w UK są bez porównania inne niż w Polsce.
zaprzeczaj, tylko żeby to było przekonujące zaprzeczanie.

Trochę to brzmi jak "nieważne Twoje/innych doświadczenia, ja wiem swoje". Asertywne, ale mało przekonujące.
Tajemnicą Poliszynela jest, że takie ogłoszenia są formalnością, bo z góry wiadomo kto posadę dostanie (i często niestety jest to przysłowiowy wujek).
bzdura, stereotyp, niewiedza - tak to skomentuje

Wiele doświadczeń różnych ludzi z którymi utrzymuję kontakt (i moich własnych) świadczy, że ten "stereotyp" i "niewiedza" niestety ciągle ma miejsce. Cieszy mnie jednak, że w niektórych środowiskach (np. w Twoim) jest to tak odbierane, IMHO świadczy to bowiem o nadchodzących zmianach w tym zakresie.
Skoro nie dostał poracy w Polsce widocznie był za słaby, skoro dostał pracę w UK był wystarczając wybijający się ze na nią zasłużył. Zgadzam się z Tobą niech nie wraca. Nie jest potrzebny.

Ta wypowiedź przypomina mi niektóre wypowiedzi sfrustrowanych pracowników z Polski zamieszczane tu i ówdzie w internecie. "Niech nie wraca", bo "jest nieudacznikiem" i "nie potrzebujemy go tutaj". Mówiąc inaczej: zdobył doświadczenie za granicą to nie jest nam potrzebny. Skoro doświadczony (na dojrzałym rynku) pracownik nie jest potrzebny, to kto będzie menedżerem? "Wujek" czy "szwagier"?
Co zaś sie tyczy okreslenia PRL, jak mniemam nie masz zielonego pojęcia co to oznacza.

Tego określenia używam w kontekście "w jaki sposób dostać pracę", nie rezerwuj sobie proszę wyłącznego prawa do używania tego skrótu.

Moich wypowiedzi nie należy traktować jako dywagacji na temat pracowników "smażących frytki" i na tym poprzestających, bo ci (z powodu zapewne kursu funta) wyjechali/wyjeżdżają (przynajmniej z UK). Mówię o szybko rosnącej grupie emigrantów pracujących w swoich zawodach i zdobywających cenne, często nieosiągalne na polskim rynku pierwsze doświadczenie. Oni mogą wnieść dużo powiewu "normalności" i "świeżości" w biznesach w Polsce i uważam, że są jak najbardziej nad Wisłą pożądani.

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Dagmara H.:
Myślę, że jestem o tyle w dobrej sytuacji, że mój szef nie będzie traktował mnie jako zagrożenie, bo udowodniłam mu, że nie interesuje mnie awans strukturalny, a wyłącznie merytoryczny i finansowy.

Uważam to za duże szczęście, bo - niestety - dużo kierowników ciągle traktuje każdy "przebłysk" jako potencjalne zagrożenie dla swojej pozycji.

W UK spotkałem się dokładnie z odwrotną sytuacją. Kierownik, dyrektor stymuluje pracowników nie bojąc się, że potencjalnie zajmą jego stanowisko, lecz mając głównie dobro firmy i klientów na myśli. Tak samo sytuacja wygląda między praktykantem/juniorem a seniorem.

Jeżeli nie jesteś wystarczająco dobry i osiągnąłeś wszystko co mogłeś i nadal nie masz szans na awans, to możesz przejść do innej firmy, która ci to zapewni. Dzięki temu zarówno rozpoczęcie kariery jak i jej późniejsze etapy są naturalne, a cały proces przypomina mi ewolucję. To mi się tak bardzo tutaj podoba i tego tak bardzo mi brakowało w Polsce.
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Sebastian P.:
Dagmara H.:
Myślę, że jestem o tyle w dobrej sytuacji, że mój szef nie będzie traktował mnie jako zagrożenie, bo udowodniłam mu, że nie interesuje mnie awans strukturalny, a wyłącznie merytoryczny i finansowy.

Uważam to za duże szczęście, bo - niestety - dużo kierowników ciągle traktuje każdy "przebłysk" jako potencjalne zagrożenie dla swojej pozycji.

W UK spotkałem się dokładnie z odwrotną sytuacją. Kierownik, dyrektor stymuluje pracowników nie bojąc się, że potencjalnie zajmą jego stanowisko, lecz mając głównie dobro firmy i klientów na myśli. Tak samo sytuacja wygląda między praktykantem/juniorem a seniorem.

To jest temat na osobny wątek: "jak powiązać interes osobisty z interesem firmy". Uważam, że jest oczywiste, choć niewielu o tym mówi otwarcie, że interes prywatny jest na pierwszym miejscu. Działanie na rzecz "rozwoju firmy', "dobra organizacji" ma o tyle sens, o ile wspiera "dobro osobiste" pracowników. Jak to się ma do tematu tego wątku i "smażenia frytek"? Wyżej cytowane teksty wskazują na dość istotny problem, silnie związany z tzw. "kulturą organizacyjną/korporacyjną". Przełożeni nie mogą czuć się zagrożeni przez młode talenty. Niestety - sam to często obserwowałem - wiele osób na "stołkach" traktuje je jako zabezpieczenie bytu i stara się wycisnąć jak najwięcej, wedle zasady: "brać pieniądze i w krzaki". Ważne, by jak najdłużej.
Kiedyś, jeden ze znajomych dyrektorów powiedział mi (w przypływie szczerości?), że wielu menedżerów woli działać w pobliżu przeciętnej. Nie wychodząc (wychylając się) ze strefy korporacyjnego cienia, można utrzymać się dłużej. Taka postawa - chyba dość powszechna - utrudnia przebicie się "młodych, zdolnych", więc wyjeżdżają "smażyć frytki" do Londynu. W tym aspekcie zgadzam się z Marcinem i rozumiem (choć to nie oznacza, że akceptuję), że może być sfrustrowany, on sam, czy jego koledzy.

Pozdrawiam
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Sebastian P.:
Artur Kucharski:
Sebastian P.:

Muszę zaprzeczyć temu stwierdzeniu. Pracowałem przez wiele lat w Polsce, pracuję teraz w UK i stwierdzam (a raczej potwierdzam opinię krążącą wśród emigrantów), że możliwości rozwoju zawodowego (tak jak i praktyki w stosunku do pracowników) w UK są bez porównania inne niż w Polsce.
zaprzeczaj, tylko żeby to było przekonujące zaprzeczanie.

Trochę to brzmi jak "nieważne Twoje/innych doświadczenia, ja wiem swoje". Asertywne, ale mało przekonujące.
Troche brzmi czy tak to odbierasz? Żeby było ci łatwiej, moją intencją było to, żebyś nie stosował banałów i stereotypów, wypracowanych przez tych, którym się nie udało. Z przykrością musze stwierdzić, że nie uniknałeś jednak takiego pisania.
Tajemnicą Poliszynela jest, że takie ogłoszenia są formalnością, bo z góry wiadomo kto posadę dostanie (i często niestety jest to przysłowiowy wujek).
bzdura, stereotyp, niewiedza - tak to skomentuje

Wiele doświadczeń różnych ludzi z którymi utrzymuję kontakt (i moich własnych) świadczy, że ten "stereotyp" i "niewiedza" niestety ciągle ma miejsce. Cieszy mnie jednak, że w niektórych środowiskach (np. w Twoim) jest to tak odbierane, IMHO świadczy to bowiem o nadchodzących zmianach w tym zakresie.
Człowiek każdą porażkę musi sobie jakoś zracjonalizować - Twój sposób też jest fajny.
Skoro nie dostał poracy w Polsce widocznie był za słaby, skoro dostał pracę w UK był wystarczając wybijający się ze na nią zasłużył. Zgadzam się z Tobą niech nie wraca. Nie jest potrzebny.

Ta wypowiedź przypomina mi niektóre wypowiedzi sfrustrowanych pracowników z Polski zamieszczane tu i ówdzie w internecie. "Niech nie wraca", bo "jest nieudacznikiem" i "nie potrzebujemy go tutaj". Mówiąc inaczej: zdobył doświadczenie za granicą to nie jest nam potrzebny. Skoro doświadczony (na dojrzałym rynku) pracownik nie jest potrzebny, to kto będzie menedżerem? "Wujek" czy "szwagier"?
Czy zakładasz, że wszystkie rynki są takie same i potrzebują takich samych pracowników? Jeżeli chcesz, aby Twoje opinie nie przypominały techniki zdartej płyty staraj się urozmaicać swoje wypowiedzi. To, że został przyjęty w Londynie - nie musi oznaczą, że będzie na 100% poszukiwany w Polsce. Jeżeli wujek jest lepszy niż Twój człowiek, który wyspecjalizował się w smażeniu frytek - to ja wybieram wujka na menedżera. Twój osobnik niech zostanie menedżerem smażalni. Każdy robi to co lubi.
Co zaś sie tyczy okreslenia PRL, jak mniemam nie masz zielonego pojęcia co to oznacza.

Tego określenia używam w kontekście "w jaki sposób dostać pracę", nie rezerwuj sobie proszę wyłącznego prawa do używania tego skrótu.
Ciekawe bo niezrozumiałe. Prawo uzywania sobie tego skrótu? Raczej ty nienaduzywaj tego skrótu. Każdy może pisać wszystko co tylko chce...ale piszmy ze zrozumieniem swoich własnych słów.

Moich wypowiedzi nie należy traktować jako dywagacji na temat pracowników "smażących frytki" i na tym poprzestających, bo ci (z powodu zapewne kursu funta) wyjechali/wyjeżdżają (przynajmniej z UK). Mówię o szybko rosnącej grupie emigrantów pracujących w swoich zawodach i zdobywających cenne, często nieosiągalne na polskim rynku pierwsze doświadczenie. Oni mogą wnieść dużo powiewu "normalności" i "świeżości" w biznesach w Polsce i uważam, że są jak najbardziej nad Wisłą pożądani.
Od strony filozofii czy ideii wspaniale. Jeżeli będą potrzebni to będą znajdywali prace, jak nie znajdują to nie daltego, że Polska jest zła, rynek niedobry, a rekrutacja opiera sie na konotacjach rodzinnych. Powód jest jeden - ich doświadczenie jest marniejsze niż tych którzy nabywali pierwsze szlify na polskim rynku.

Pozdrawiam
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Dagmara H.:
Obawiam się, że za wyjątkiem mechanizmu o ktorym wspomniał Henryk (swoją droga bardzo trafny), to występuje jeszcze jeden. Otóż młode osoby mają wyobrażenia nt. swojej osoby bardzo wysokie - natomiast umiejętności i zdolnośc uczenia się bardzo niskie.

Uważam, że to jest zbyt ogólnikowe.
Dagmaro, musimy się liczyc z pewną ogólnością tej dyskusji, rozpatrywanie każdego mechanizmu zajełoby nam mase czasu. Odniosłem się do mechanizmu tych, którzy niby tacy świetni zostali zmuszeni do wyjazdu za granice. Tylko nie rozumiem skad założenie, że byli oni tacy świetni?
Są osoby, które wymagają bardzo dużo od siebie i bardzo angażują się w swoje obowiązki, pomijając to, że mają chęci do uczenia, ale nie każdemu umozliwia się uczęszczanie na szkolenia, bo jeden dzień nieobecności takiej osoby jest uciążliwe dla pozostałych, a ponadto są inne powody.
Do tego nie każdy ma wysokie mniemanie o sobie, więc nie wszyscy
młodzi ludzie tacy są.
Świeta prawda. Co i raz na szkoleniu spotykam młodych ludzi, którzy tylko swoją pracą rozpoczeli swoja kariere. Są pełni zapału, gotowości do nauki, nie traktują przeciwności jak małe dzieci tylko uczą się na swoich błedach.
W moim przypadku jest tak, że robię więcej niz potrafię i powinnam, ale dzięki temu wielu rzeczy się nauczyłam i ciągle się uczę.
Cóż każdy kto chce cos osiągnoć musi najpierw zainwestować. Swój czas, wysiłek, wyrzeczenia. Mi również to nie jest obce, do dzisiaj:)

Poza tym nie ma jednej miary do młodych ludzi, do dobrych szefów i sytuacji na rynku polskim, wszystko wymaga indywidualnej analizy, bo odnosi się do różnych osób i sytuacji.
Jeszcze raz potwierdze i zarazem zgodze się z Tobą. Nie ma jednej miary, nie ma dwóch takich samych sytuacji. Jednakże nie zgodze się na usprawiedliwanie swojej porażki rynkiem, poziomem firm w polsce, rekrutacją i wszystkim innym tylko nie własną nieudolnością czy też małą wartością na rynku pracy.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Artur Kucharski

Artur Kucharski Zajmuję się rozwojem
ludzi i firm

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Nie zauważyłem, że zadałeś mi pytanie. Odpowiem z opóźnieniem.
Marcin Janowski:
Artur Kucharski:
To czegoś nie rozumiem. Skoro tak się podoba zagranica to dlaczego wracacie? Jak dal mnie to nie musicie.
Uważam, że opinie typu "ciesz się ze jesteś z niemiec a nie z Polski" to jakaś tragedia.

Obawiam się, że za wyjątkiem mechanizmu o ktorym wspomniał Henryk (swoją droga bardzo trafny), to występuje jeszcze jeden. Otóż młode osoby mają wyobrażenia nt. swojej osoby bardzo wysokie - natomiast umiejętności i zdolnośc uczenia się bardzo niskie. Życie weryfikuje czy to TY jesteś taki niedoceniany, czy to TY sam siebie przeceniasz. Myślę, że osoby, które mają styczność z rekrutacją osób wiedzą doskonale co mam na myśli.

Ta dyskusja rozpoczeła się od dziwnej metody na wylanie swojej frustracji i chęci bycia zauważonym. W Polsce można zrobić biznes, można się rozwijać, można znaleźć pracę, są dobrzy menedżerowie i dobre firmy. Tylko trzeba umieć i wiedzieć co sie chce zrobić a nie zaczynać od frytek w londynie drogi roninie z londynu rodem z Polski. Zamiast marudzić i narzekać zrób coś ciekawego i o tym napisz na forum. Marudzenia widze dość w sejmie.

A jak uważasz, że firmy zagraniczne są takie wspaniałe, to oznacza że masz mikre doświadczenie w pracy. Skoro uważasz, że w Polsce nie ma możliwość to dowód że masz równie mikrą wiedzę nt. owych możliwości.

Do roboty a nie do jęczenia

Pozdrawiam

Lepiej powiedz czy zaczynałeś od zera czy dostałeś od rodziców "pakiet startowy", czy miałeś koneksje, kto Cię wprowadzał, co poradził itp.
Rozumiem, że to pytanie ma byc próba "odgryzienia" się za to, że nie wszyscy chcą cie tulić i chwalic za Twój ogromny wysiłek w rozwój kariery?
Tak dostałem od swoich rodziców pakiet startowy, zaangażowanie, konsekwencje, upór, rozum, normy, i wiele innych pakietów startowych.
Myślisz, że jesteś wyjątkowy w swoich dążeniach? oczekujesz głosów zachwytu nad Twoimi osiągnięciami? Cóż ode mnie ich nie otrzymasz. Znam wiele osób, które zasługują na zachwyty o wiele bardziej niż Twoje "wyżalanie" się nad sytuacja młodych ludzi. Oni przynajmniej nie marudzą.

Miłego
Marcin Kroh

Marcin Kroh Poznański Pośrednik
Finansowy,
Przedsiębiorca,
Ekonomista...

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

wątek jest cholernie interesujący.

ja w 100% zgadzam się z arturem. na polskim rynku można odnieść zaje....iste sukcesy. można się rozwijać i są ku temu możliwości. oczywiście z rynku nie oszukujmy się wypierane są słabe jednostki. taki jest biznes. osoby które biadolą i szukają problemów, koneksji i generalnie uspawiedliwiają swoje lenistwo, brak zaradności oraz kompetencji serwują sobie falstart życiowy, który będzie się za nimi ciągnął przez całe życie.

najlepiej jest obarczać winą wszystko i wszystkich w okół ,ale prawda jest taka ,że ci którzy mają takie podejście dali ciała w przedbiegach. ja takich ludzi co ciągle narzekają gonie szczerze mówiąc kijem.

była tu mowa o PRL'u. ktoś urzył argumentu ,że chciał by aby w polsce skończyły się już te czasy. fakt jest taki ,że się skończyły, tylko niektórzy jeszcze jedną nogą tam tkwią. to ci którzy we wszystkim tylko nie w sobie widzą problemy. dla tych ludzi prl nigdy się nie skończy bo to oni ciągle go kreują.

uff popłynąłem
Katarzyna P.

Katarzyna P. Kierownik Pionu
sprzedaży i Obsługi
klienta. Inne formy
i...

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Marcin Janowski:
Ewa Andruk:
Chodziło o to żeby dostać pracę w dobrej profesji. Bo w polsce zaczynając od pucowania butów nigdzie nie zajdziesz, bo każdy pracodawca będzie Cię pytać: A jakie doświadczenie poza pucowaniem butów Pan/Pani posiada?

A cierpliwie to można doczekać emerytury gdziekolwiek...

O to mi chodziło.Marcin Janowski edytował(a) ten post dnia 07.06.08 o godzinie 21:24

wogóle sie z Toba nie zgodzę (jak większość tu obecnych). Nie dostałam pakietu startowego od rodziców i nie miałam znajomości co więcej w poprzednich firmach zaczynałam od zera często nawet od najniższego stanowiska i w każdej awansowałam wielokrotnie. I nie przypominam sobie takich pytań od pracodawcy.

Sama wykreowałam kilku menedżerów którzy tak samo zaczynali od zera. Jeżeli ktoś mówi, że w Polskich firmach na awans czeka sie do emerytury to moze poprostu ten awans mu się nie nalezy.

konto usunięte

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Katarzyna P.:
Marcin Janowski:
Ewa Andruk:
Chodziło o to żeby dostać pracę w dobrej profesji. Bo w polsce zaczynając od pucowania butów nigdzie nie zajdziesz, bo każdy pracodawca będzie Cię pytać: A jakie doświadczenie poza pucowaniem butów Pan/Pani posiada?

A cierpliwie to można doczekać emerytury gdziekolwiek...

O to mi chodziło.

wogóle sie z Toba nie zgodzę (jak większość tu obecnych). Nie dostałam pakietu startowego od rodziców i nie miałam znajomości co więcej w poprzednich firmach zaczynałam od zera często nawet od najniższego stanowiska i w każdej awansowałam wielokrotnie. I nie przypominam sobie takich pytań od pracodawcy.

Sama wykreowałam kilku menedżerów którzy tak samo zaczynali od zera. Jeżeli ktoś mówi, że w Polskich firmach na awans czeka sie do emerytury to moze poprostu ten awans mu się nie nalezy.

Chodziło mi o tych, którzy nie dostali szansy pokazania co potrafią, bo nikt im tej szansy nie dał...

O sportowej złości człowieka, który chciałby zagrać na boisku zamiast siedzieć na ławce rezerwowych;)Marcin Janowski edytował(a) ten post dnia 08.06.08 o godzinie 15:45
Katarzyna P.

Katarzyna P. Kierownik Pionu
sprzedaży i Obsługi
klienta. Inne formy
i...

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Marcin Janowski:
Sławomir K.:
Marcin Janowski:
Moje przedsiębiorstwo nie ma kapitału, to inicjatywa kilku znajomych, którzy mieli dość wysyłania CV bez odpowiedzi.

przez chwilę pracowałam z pewnym chłopakiem. To była trzecia firma w której został zwolniony po 3 miesiącach. W pierwszej firmie w której pracował jego szefem był Holender, w 2 Koreańczyk a w trzeciej Polak (tak żeby nie było, ze to tylko Polacy go nie docenili). On tez wyjechał smażyć frytki i jest rozżalony że go sie nie docenia. Na jego miejscu poważnie bym sie nad soba zastanowiła. Tak samo jakbym sie zastanowiła dlaczego nie dostaje odpowiedzi wysyłajac tyle CV.
Inny przypadek dziewczyna mało urodziwa i bardzo zaniedbana ciagle wysyłała Cv na przedstawiciela medycznego i była zła, że nikt jej nie chce zatrudnić.
Mieli dość odwalania "czarnej roboty" za jakiegoś człowieka który w robocie pije kawę i "odcina kupony od cudzej pracy".
są menedżerowie i menedżerowie, jak w zyciu. Znajdż odpowiedniego dla siebie.
Katarzyna P.

Katarzyna P. Kierownik Pionu
sprzedaży i Obsługi
klienta. Inne formy
i...

Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie

Marcin Janowski:
Katarzyna P.:
Marcin Janowski:
Ewa Andruk:
Chodziło mi o tych, którzy nie dostali szansy pokazania co potrafią, bo nikt im tej szansy nie dał...

O sportowej złości człowieka, który chciałby zagrać na boisku zamiast siedzieć na ławce rezerwowych;)Marcin Janowski edytował(a) ten post dnia 08.06.08 o godzinie 15:45

rozumiem, wiem że takie przypadki też sa w zyciu znane. Wtedy faktycznie jedynym rozwiązaniem może byc zmiana pracy.



Wyślij zaproszenie do