Temat: 10 000 potencjalnych menedżerów smaży frytki w Londynie
Sebastian P.:
Artur Kucharski:
Zarówno duże uogólnienie jak i wypływająca frustracja powoduje, że Twój tekst jest niesprawiedliwy Marcin. Nasze firmy nie różnią się specjalnie od tych na zachodzie. Bez przesady, to już nie lata 90.
Muszę zaprzeczyć temu stwierdzeniu. Pracowałem przez wiele lat w Polsce, pracuję teraz w UK i stwierdzam (a raczej potwierdzam opinię krążącą wśród emigrantów), że możliwości rozwoju zawodowego (tak jak i praktyki w stosunku do pracowników) w UK są bez porównania inne niż w Polsce.
zaprzeczaj, tylko żeby to było przekonujące zaprzeczanie.
Jeśli chodzi o Twój tytuł, cóż każdy jak tu jesteśmy kiedyś zaczynał, każdy musi się wybić i swoje przejść, zanim ruszy na drodze swojej kariery - inni mają łatwiej inni gorzej. Jednakże jeżeli owe 10 tyś potencjalnych menedżerów smaży frytki - to przepraszam, ktoś ich zmuszał?? zostali zesłani? czy czasami pod pozorem karieiry pojechali po łatwe pieniądze, robiąc po drodze tyle kompromisów, że zapomnieli iż powinni robić coś wiecej niż smayż frytki, otwierać drzwi i mieszkać w 5 w jednym pokoju w dzielnicy Londynu.
Wypowiedź Marcina traktować należy raczej w kategoriach "czy jest to możliwe" a nie "jak trudne to jest". Skoro "10 tys. potencjalnych menedżerów" uznało, że lepiej "smażyć frytki" to może warto się zastanowić czy Marcin nie ma racji?
Nie pisz mi jak mam traktować wypowiedź. Ja ją potraktowałem tak jak ją odebrałem. Przedstaw swoje wrażenia a nie pouczaj mnie jakie ja mam mieć wrażenia i jak mam ją traktować.
Zwracając uwagę na ogłoszenia, w których wymagane jest doświadczenie, czyli jak kupujesz (lub będziesz kupował) samochód, to napiszesz, że może być po jednym dzwonie i i jednym zatopieniu?? Czy może raczej będziesz szukał samochodu bez awaryjnego i bez wypadkowego? Jeżeli się zdarzy, że kiedyś wymieniany był błotnik a reszta jest bez zarzutu to po zastanowieniu się kupisz go.
To porównanie z samochodami nijak się ma do ścieżki kariery w firmie. Pracownik jak wino - im większy staż w firmie tym lepiej ją rozumie i lepszym będzie dla niej menedżerem (w przeciwieństwie do leciwego auta) - oczywiście o ile ma do tego predyspozycje, ale to osobny temat.
Jest dużo starych roczników samochodów droższych od nowych aut z rocznika 2008. Nie kombinuj pod górkę bo mało przekonująco ci to idzie. Sa firmy ktore zakładają rotacje pracowników, mimo, że nie musza jej mieć. Zgadnij po co?...
Tajemnicą Poliszynela jest, że takie ogłoszenia są formalnością, bo z góry wiadomo kto posadę dostanie (i często niestety jest to przysłowiowy wujek).
bzdura, stereotyp, niewiedza - tak to skomentuje
I chyba to Marcin miał na myśli.
pisałem wcześniej nie tłumacz nikomu co Marcin miał na myśli, zacznij pisac co ty masz na myśli.
Oczywiście można wysyłać CV nie spełniając wszystkich wymagań, sam tak robiłem i dobrze na tym wyszedłem. Braki wiedzy czy doświadczenia przy odpowiedniej dozie zaparcia można przezwyciężyć. To było kilka lat temu, problemy, z którymi zderzają się ludzie aplikujący dzisiaj są inne. Narzekają oni, że często w pierwszej selekcji CV oceniane są przez osoby patrzące na nie zero jedynkowo (w kategoriach spełnia/nie spełnia). Wtedy albo skłamiesz w CV albo nie dotrze ono do nikogo kogo mogłoby zainteresować. Problem w tym, że gospodarka zamknęła się na absolwentów (tak jak na bezwypadkowe auta;-) ), nawet na praktyki ciężko się dostać. Nie jest to jakaś tajemna wiedza, wystarczy poszperać na forach rekrutacyjnych, nawet tutaj na gl.
Bo za dużo chętnych bez wystarczającej wiedzy a za mało gotowych do nauki. Winą obarczaj nie gospodarkę tylko młode osoby, które po za paskiem od Dolce Gabbany, który jest dostatecznie widoczny na imprezie nie mają ambitniejszych celów.
Gorzej to co następuje po tym wszystkim (i ofercie "sprzedawcy butów"). Człowiek (z potencjałem) wyjeżdża z kraju, "smaży frytki", przypadkiem, po kilku miesiącach, dostaje lepszą posadę we "frytkarni", później zmienia pracę raz, drugi, trzeci i staje się specjalistą/menedżerem na wyspach. I (niestety) prawdopodobnie nigdy nie wróci pracować w Polsce, bo po co wracać do PRL :-(
Skoro nie dostał poracy w Polsce widocznie był za słaby, skoro dostał pracę w UK był wystarczając wybijający się ze na nią zasłużył. Zgadzam się z Tobą niech nie wraca. Nie jest potrzebny.
Co zaś sie tyczy okreslenia PRL, jak mniemam nie masz zielonego pojęcia co to oznacza.
Miłego dnia
Artur Kucharski edytował(a) ten post dnia 07.06.08 o godzinie 21:09