Jerzy Brańka

Jerzy Brańka inż.mechanik

Temat: Przecięty wrzód na tyłku jakości

W nowej normie ISO 9001 nie ma już wymagania pt.„Przedstawiciel kierownictwa”.
Zaskoczyła mnie opinia przedstawiciela środowiska naukowego który starał się tłumaczyć z faktu, że póki co niewiele firm poddało się certyfikacji na nową normę. Jego zdaniem wskazuje to na problemy z interpretacją wymagań i wykorzystaniem ich w praktyce a jednym ze znaczących powodów jest to, że pełnomocnicy ds. jakości nie spieszą się z rozpoczęciem prac dostosowawczych jest ich obawa, że wdrożenie zmian będzie oznaczało koniec ich przygody z nadzorowaniem i doskonaleniem systemu w firmie.
Zadziwiającym był dla mnie zawsze fakt bardzo dużej aktywności informacyjno-szkoleniowej na temat zmian w najnowszym wydaniu normy ISO 9001:2015 w okresie, kiedy jeszcze trwały prace nad jej projektami. Ta aktywność nie przełożyła się dotychczas na praktyczne dostosowanie obecnych systemów zarządzania jakością do wymagań normy ISO 9001:2015.
Ci którzy zbijali swój kapitał (finansowy) w początkowej fazie szkoleniowej sami zderzyli się z praktyką zachowując w szczątkowej formie programy szkoleniowe z tematyką związaną z wyliczaniem i objaśnianiem punktów nowej normy.
Specjaliści od zarządzania z uporem dla bardziej właściwych oraz praktycznych zmian w zarządzaniu jakością przesuwają samą jakość w kierunku enigmatycznych dla naszej mentalności metod i narzędzi LEAN.
Twórcy nowej normy ponieśli wg mnie porażkę uważając, że System Zarządzania Jakością będzie najsilniej powiązanym z prowadzoną działalnością gospodarczą oraz będzie wartościowym narzędziem w rękach najwyższego Kierownictwa i wreszcie przestanie być tylko pustym frazesem. Skoro założenia były tak dobre, to dlaczego z wdrożeniami jest tak źle.
Wszystkie statystyki potwierdzają, że najsłabszym ogniwem rzutującym na powodzenie w funkcjonowaniu systemów jakości jest stopień znajomości i zaangażowania Kierownictwa organizacji w problemy jakości. Nowa norma natomiast w ich ręce oddaje wszystko, od definicji kontekstu organizacji po jej rozwój i pół biedy jeżeli Kierownictwo jest tego świadome bo w innym przypadku to tragedia dla firmy, jej mobilności certyfikacyjnej i zarządzania zasobami.
Obrońcy nowej normy zwłaszcza ci orędownicy samo-naprawialności się procesów opartych o metodach LEAN twierdzą, że wymagania dla przedstawiciela kierownictwa (Pełnomocnika) nie zniknęły zupełnie lecz zmieniły tylko swoje miejsce w normie.
Gratuluję dobrego samopoczucia, bo na efekty obecnej normy jeszcze poczekamy aż do jej unicestwienia przez kolejne wydanie lub skuteczne "utrupienie".
Towarzysząc normom jakościowym od 1992 roku mogę tylko westchnąć, - był kiedyś biały, czerwony i czarny kawior, komu to przeszkadzało ?.
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Przecięty wrzód na tyłku jakości

Jerzy B.:
W nowej normie ISO 9001 nie ma już wymagania pt.„Przedstawiciel kierownictwa”.
Zaskoczyła mnie opinia przedstawiciela środowiska naukowego który starał się tłumaczyć z faktu, że póki co niewiele firm poddało się certyfikacji na nową normę. Jego zdaniem wskazuje to na problemy z interpretacją wymagań i wykorzystaniem ich w praktyce a jednym ze znaczących powodów jest to, że pełnomocnicy ds. jakości nie spieszą się z rozpoczęciem prac dostosowawczych jest ich obawa, że wdrożenie zmian będzie oznaczało koniec ich przygody z nadzorowaniem i doskonaleniem systemu w firmie.
Mnie wyjaśnienie, że osoby odpowiedzialne za systemy jakości oraz podmioty wdrażające, mają problem z interpretacją, przekonuje. Zgadzam się, że wielu może mieć słusznie uzasadnione obawy, że skończy się ich przygoda z jakością bo i ta przygoda oparta była na skandalicznym interpretowaniu zapisów poprzedniej normy. :-(
Twórcy nowej normy ponieśli wg mnie porażkę uważając, że System Zarządzania Jakością będzie najsilniej powiązanym z prowadzoną działalnością gospodarczą oraz będzie wartościowym narzędziem w rękach najwyższego Kierownictwa i wreszcie przestanie być tylko pustym frazesem.
A dla mnie ta powściągliwość w certyfikacji na zgodność z nową normą świadczy o sukcesie twórców nowej normy. :-) Nowa norma wyraźnie pokazała, że to najwyższe kierownictwo odpowiada za jakość i te wszystkie 'zagrywki' związane z powoływaniem z firmy zewnętrznej/studenta/studentki/portiera/sprzątaczki/etc. na pełnomocnika tracą umocowanie w normie. Norma wyraźnie mówi, sorry panie prezesie/dyrektorze/.. ale to ty odpowiadasz za funkcjonowanie systemu jakości.
Skoro założenia były tak dobre, to dlaczego z wdrożeniami jest tak źle.
To będzie można na 100% potwierdzić jak minie okres przejściowy, firmy zaczną aktualizować system bo będą musiały. Wtedy okaże się czy i jakie obejścia zostaną wymyślone na tę oczywistą oczywistość, która w normie była od zawsze, że jeżeli ktoś odpowiada za normę, tzn. że jest członkiem najwyższego kierownictwa.
Wszystkie statystyki potwierdzają, że najsłabszym ogniwem rzutującym na powodzenie w funkcjonowaniu systemów jakości jest stopień znajomości i zaangażowania Kierownictwa organizacji w problemy jakości. Nowa norma natomiast w ich ręce oddaje wszystko, od definicji kontekstu organizacji po jej rozwój
i bardzo dobrze ;-) Czas najwyższy zrozumieć o co w jakości chodzi. Może ktoś kiedyś zrozumie, że coś takiego jak ousorcing zaangażowania własnych pracowników nie istnieje.

Temat: Przecięty wrzód na tyłku jakości

i bardzo dobrze ;-) Czas najwyższy zrozumieć o co w jakości chodzi. Może ktoś kiedyś zrozumie, że coś takiego jak ousorcing zaangażowania własnych pracowników nie istnieje.


Promowany w latach 90 tych Outsourcing - to faktycznie porażka. Może jeżeli tylko sprawdził się w kwestiach księgowych ale outsourcing jakościowy to słaby wymysł. Szczególnie tragiczny maluje się w BHP. Zewnętrzny BHP'owiec to obraz nędzy i rozpaczy. W kontekście nowej normy to już można powiedzieć dramat. A znam podejście, że ponieważ nowa norma jest tak trudna to jeszcze więcej outsourcing'u może być na nią lekarstwem.
Ja nie wiem kto t o tak tłumaczy?

Następna dyskusja:

Nagrody jakości




Wyślij zaproszenie do