Temat: Polityka Jakości - czy jest potrzebna?
Zbigniew B.:Marek K.:
??? Opaczne rozumienie jest tak samo następstwem czegoś jak i ma swoje dalsze konsekwencje więc nie kontynuujmy tego stylu wypowiedzi bo nas nie zaprowadzi do żadnych rozsądnych konkluzji. :-(
Nie tak samo. Jest przyczyna źródłowa a potem już tylko ciąg skutków. Jak zamierza Pan zaadresować problem na poziomie opacznego zrozumienia? Ukarze Pan winnych?
Jednak jest kontynuacja. :-( OK, proszę to zapisać do protokołu rozbieżności, bo dla mnie jak coś się źle zrozumiało, to zarówno "coś" poprzedzało to błędne rozumienie jak i "coś" pozostanie, choćby to miał być tylko błędny osąd.
Zbigniew B.:Marek K.:
więc każdy z wymienionych dokumentów niesie ze sobą inną informację, jest dla innego odbiorcy.
Dla innego odbiorcy? To się cokolwiek kłóci z wymaganiami powszechnej znajomości.
Powszechna znajomość wszystkiego przez wszystkich? Niemożliwe.
Wszyscy powinni znać misję, wizję, politykę i ich rozwinięcia w dół w swoich zakresach i poziomach. Wtedy każdy zna swoje cele i kojarzy je z celami organizacji. Elementarne, jak sądzę.
Nie wszyscy powinni znać to wszystko, tylko wszyscy powinni mieć możliwość poznać to wszystko jeżeli taka ich potrzeba, wola. Powinność zawęża się do wymagań prawnych, zakresu obowiązków, powierzonych zadań i kilku innych "drobiazgów".
Misja, wizja, polityka muszą być jedynie łatwo dostępne dla każdego, kto chce, potrzebuje je poznać. To nie jest, nie może być żadna tajemnica. Chcesz - nie może być problemu aby zapoznać się. Nie chcesz, nie interesuje cię to - interesujesz się czymś innym, czymś bardziej potrzebnym, ciekawszym dla ciebie. Wystarczy.
Kompleksowe rozwiązanie problemu to zadanie nawet nie na lata ale na pokolenia, tyle tylko czy my mamy tyle czasu aby czekać? No nie. Na pewne mądrości musi być nas samych stać wobec siebie.
Ale jakiego problemu? I co to ma do kwestii tworzenia lub nie odrębnej polityki dla jakości?
Odnalezienia właściwego miejsca dla idei, ludzi i rzeczy w warunkach nowej ekonomii. Co to ma? znaczenie podstawowe - przede wszystkim punkt odniesienia.
Jak zauważył Brian Tracy „jeśli nie ustalasz celów dla siebie, jesteś skazany na pracowanie przy osiąganiu celów kogoś innego” ale to nie oznacza, że te cele muszą stać w sprzeczności z naszymi własnymi potrzebami. Chce ktoś rozdzielać to o czym mowa? to zapytam jak George Bernard Shaw "a co ważniejsze w rowerze: przednie czy tylne koło?” ;-)
Eleganckie porzekadła ale nie widzę związku z tematem.
Powiązanie bardzo silne. To o czym mowa dotyczy bardzo wielu zagadnień, a w praktyce dnia codziennego, tak jak i w tej dyskusji, niektóre z nich są niesłusznie kwestionowane, wskazywane jest im niewłaściwe miejsce w szeregu (np: toaleta). Można się ze mną nie zgadzać, co do przypisywania znaczenia, ale proszę się nie dziwić, że pewnego dnia, tak jak w przywołanym dowcipie, jakaś "dupa" (czytaj osoba, sprawa, rzecz uznawana za mało istotną) wskaże miejsce w szeregu. Buta, przeświadczenie o swojej nieomylności, i parę innych cech, które tu się pojawiły przesłaniają prawidłową walidację. Namawiam żeby jednak nie ignorować pytań również takich złośliwców jak np: G.B. Shaw.
Maciej W.:
Nie można trzymać się sztywno normy bo jest ona jednopoziomowa, a w jakości poziomy mamy trzy.
Norma jest jednopoziomowa? Absolutnie nie i to staram się wytłumaczyć. Jak dla mnie to norma jest powszechnie, błędnie, właśnie jednopoziomowo wdrażana. Ale czy mogę zapytać jaki podział jest tu przywoływany, bo nie wiem czy o tym samym myślimy? :-(