Temat: nieporównywalność ofert- pełnienie funkcji inspektora...
Wg mnie w podanym przykładzie opz nie jest pełny. Pełnienie nadzoru jest ściśle uzależnione od czasu i wskazanie w siwz, że masz pełnić nadzór np. do 31.12.2014 (bo to jest planowany termin zakończenia robót), ale gdy się roboty przedłużą, to robisz dalej nadzór w ramach tego samego wynagrodzenia, jest ewidentnym świadectwem wadliwego opz. Przecież roboty mogą się wydłużyć np. o 2 lata ze względu na inne warunki grunto-wodne niż wynikały z dokumentacji projektowej, czego zupełnie nie jesteś w stanie przewidzieć przy sporządzaniu oferty na nadzór...
Reasumując, zakres zamówienia na nadzór jest uzależniony wg mnie od czasu i nie sprecyzowanie zakresu zamówienia poprzez wskazanie daty końcowej powoduje wspomnianą nieporównywalność ofert (jeden wyceni ryzyko wydłużonego czasu nadzoru na np na 10 000 PLN a inny na 1 mln).
Ale powyższy przykład był w zasadzie na rozgrzewkę.
Mnie bardziej martwi kwestia przerzucania wszelkich ryzyk w zamówieniach na roboty budowlane, a więc ryzyk, które nie muszą wpływać na zakres zamówienia (np. przedłużone z winy zamawiającego koszty utrzymania ludzi i sprzętu związane z brakiem dostępności do części placu budowy). Jeżeli bowiem zamawiający przerzuci wszelkie ryzyka na wykonawca i powie: "wykonawco wyceń te ryzyka bowiem jak ryzyka nastąpią to nic więcej Ci nie zapłacę", to w mojej ocenie takie oferty nie są porównywalne. Wyobraźmy sobie bowiem że startuje tylko dwóch wykonawców, a roboty planują zrobić wg tej samej technologii i materiału, przy użyciu tego samego sprzętu i tej samej ilości tak samo płatnych ludzi. Problem jednak w tym, że jeden wykonawca, ten rzetelny, wyceni ryzyka jakie przerzucił na niego Zamawiający na np. kwotę 10 mln PLN. A ten nierzetelny Wykonawca, w ogóle ich nie uwzględni i jego oferta będzie o 10 mln niższa.
Trudno tutaj mówić o rażąco niskiej cenie, bowiem w ramach weryfikacji ceny oferty pod kątem jej rażąco niskiej kwoty w ogóle nie uwzględnia się ryzyk. Bo też jaka jest właściwa wartość przerzuconego ryzyka?
Ale przecież nie powinno być tak że Zamawiający przerzuca ryzyka, wygrywa nierzetelny wykonawca (zdarza się w praktyce), który nie uwzględnia wszystkich ryzyk i w efekcie kontrakt jest wykonany z opóźnieniem i kosztuje znacznie więcej (choćby koszty wydłużenia realizacji czy przeprowadzenia kolejnego postępowania i ew. uzyskania nowych decyzji).
I stąd właśnie można by się zastanowić nad nieporównywalnością ofert: jeżeli bowiem Zamawiający nakazuje Wykonawcy na własny koszt usunięcie wszelkich przeszkód fizycznych (wykopaliska, nieprzewidziane warunki gruntowe) i nie przewiduje za to dodatkowej zapłaty, to nie jest możliwe, aby każdy z wykonawców wycenił te ryzyka tak samo, co narusza art. 7 PZP.
Nie rozumiem tej koncepcji zamawiających, że jak przerzucę ryzyka na wykonawcę, to znaczy że zadbałem o interes publiczny. Praktyka pokazuje, że często jest dokładnie na odwrót a podane wyżej przykłady pokazują, że w ten sposób promuje się gorszych wykonawców...
W każdym razie, czekam na okazję, żeby sprawdzić czy argument z nieporównywalnością ofert zadziała...